Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

O tym, jak podstępem przejęłam mieszkanie po dziadkach. Jak się, świnia, nie…

O tym, jak podstępem przejęłam mieszkanie po dziadkach. Jak się, świnia, nie podzieliłam i teraz udostępniać nie chcę w dodatku!

Trzeba zacząć od początku, czyli trochę już po wojnie. Wtedy mój dziadek dostał przydział na mieszkanie zakładowe, w którym to zamieszkał z żoną i dziećmi. Z czasem prawie całe potomstwo poszło na swoje, przy rodzicach został mój ojciec jako najmłodszy. W momencie, kiedy razem z mamą mieli się już przeprowadzać "na swoje", bo wówczas oni dostali przydział, rozchorowała się babcia. Rodzice siedzieli już na walizkach, z małym synkiem i dzieckiem nr 2 w drodze (moją siostrą). Dziadek sam by nie podołał opiece nad babcią, rodzeństwo ojca umyło rączki ("bo przecież ty mieszkasz z rodzicami..."). Tak więc rodzice podjęli trudną decyzję i pozostali z dziadkami.

Przesuńmy się o trochę czasu wprzód. Babcia zmarła po długotrwałej chorobie krótko po moich narodzinach. Dziadek niedługo po niej zapadł na zdrowiu, więc znów na rodziców spadł obowiązek opieki nad nim. Mieszkanie w międzyczasie z zakładowego zmieniło status na komunalne.

Znowu przeskok, już w nowe milenium. Dziadek zmarł, rodzice nabyli prawa do mieszkania po nim i zostali wpisani jako główni najemcy. Potem życie toczyło się swoim trybem, moje sporo starsze rodzeństwo poszło na swoje, ja najmłodsza zostałam przy rodzicach. Rodzice zaś po przejściu ojca na emeryturę postanowili zrealizować swe marzenie i kupili działeczkę z domkiem niedaleko za miastem. Ot tak, żeby być blisko natury, ale żeby do dzieci i wnuków (i cywilizacji, tj. sklepów, kin, lekarza itp.) było po drodze.

Wówczas stanęłam przed trudnym wyborem. Dopiero co zaczęłam pracę, nie zarabiałam kokosów, zaś zostałam ze sporym mieszkaniem komunalnym, za które czynsz wcale nie był taki mały, jak by się wydawać mogło (czynsz uzależniony jest od m.in. lokalizacji, powierzchni, itp.). W dodatku jako jedyna lokatorka miałam przed sobą wizję otrzymania urzędowego pisma o przymusowym przekwaterowaniu do mniejszego lokalu. Mieszkania szkoda mi było, całe życie w nim spędziłam, łącznie mieszkały tam trzy pokolenia + czwarte czasami (dzieci mojego rodzeństwa). Cóż, kredyt wzięłam, wszystkie papiery i inne formalności załatwiłam i mieszkanie wykupiłam. Wolałam spłacać kredyt, niż narażać się na przeniesienie do gorszych warunków w jakiejś podejrzanej dzielnicy.

Niedługo po wykupieniu wpadła do mnie ciotka, siostra ojca. No i zagaduje, że Leszek (jej syn) to mieszka z Monisią i dziećmi (sztuk 3 + kolejne w drodze) w jednym pokoju z kuchnią... to może bym tak na rękę poszła i się zamieniła na mieszkania, bo Lesio też ma komunalne... Cioteczkę uświadomiłam, że moje mieszkanko już komunalne nie jest. Zgroza! Jak to?! Jak ja śmiałam wykupić?! Bez pozwolenia reszty rodziny rozdysponowałam mieszkanie dziadka! Nie dziadka, ciociu, a miasta. Tam są drzwi, do widzenia. Obrobiła mi zad po połowie rodziny, cóż, trudno się mówi. Oburzenie kilkorga krewnych, że ich dzieci musiały kredyty we frankach brać, a ta przejęła podstępem za śmieszne pieniądze i ma! Kij im w zwi... w oko się znaczy.

Jakiś czas po akcji ciotki 1 wpadła do mnie ciotka 2. Ciotka o dziwo mieszkająca w innym województwie, "a wiesz, byłam przejazdem...". No bo Mieszko, synek ciotczyny, zaczyna w mym mieście studia. I Mieszko jest za delikatny, żeby mieszkać w akademiku, a na stancji to ojejejejej, drooogo strasznie i nie wiadomo z kim się mieszka. Wynająć kawalerkę to tym drożej, ojejejejej! A ty sama mieszkasz na kilku pokojach, Miejsca więcej nie będzie niż będzie, bo uczelnia itp. Chociaż wiedziałam już, co powiem, zapytałam się, ile zatem ciocia zamierza mi zapłacić za mieszkanie Mieszka, no i jak rozliczymy media? Zatchnięcie się i oburzenie: "Od rodziny pieniędzy chcesz?! Kuzyna własnego nie przyjmiesz pod swój dach?!". Taaa, dwa razy na oczy widzianego, za każdym razem z histerią do matki biegnącego, bo mu na coś tam nie pozwolili. Ciociu, dziękuję za wizytę, tam są drzwi, żegnam.

Jeszcze mi chciała inna ciotka (kuzynka mamy) wpychać na przenocowanie gości, co przyjechali na wesele jej córeczki. Smaczek x 2: 1) goście byli od strony pana młodego, czyli totalnie mi nieznani; 2) nie dostałam nawet zawiadomienia o ślubie. :D

rodzina

by Nieromantyczna
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar konto usunięte
19 19

Ha ha ha! Genialne! O podła TY! :D Tak trzymaj!

Odpowiedz
avatar Balbina
17 17

@DarkHelmet: Pewnie jak rodzice się wyprowadzili,została jako jedyna zameldowana w lokalu i została głównym najemcą. Albo ojciec wystąpił do miasta o wykup a ona wzięła kredyt żeby zapłacić.Przepisze na córkę wykupione już mieszkanie. Mojej koleżanki matka miała takie same jazdy z rodziną męża po jego śmierci. Dzielili jej komunalne pokoje jak własne.

Odpowiedz
avatar DarkHelmet
-2 6

@Balbina: Ale co ma rodzina męża do jego komunalnego,jeżeli oni nie są tam nawet zameldowani?

Odpowiedz
avatar Zunrin
13 13

@DarkHelmet: Bo wpierw było dziadków. Czyli w rodzinie. I traktowane przez nich jako majątek ogólnie rodziny, a nie konkretnej osoby.

Odpowiedz
avatar DarkHelmet
0 4

@Zunrin: Ale figę z makiem z tego mieli? Czy coś im się uszczkło z tego mieszkania?

Odpowiedz
avatar Balbina
9 9

@DarkHelmet: Bo sobie wymyślili że należy im się spadek po zmarłym bracie i według nich należy im się jeden pokój w tym mieszkaniu. Mieszkanie w centrum miasta ,duże 4-pokojowe. A to jeden na studia przyjedzie i będzie mieszkał. A to drugi nie ma się gdzie pomieścić z rodziną i będzie jak znalazł(a z czasem zagarnie całość). A to trzeba gdzieś mieszkać jak się przyjedzie do lekarza więc nocleg z głowy. No i oczywiście obsługa należałaby do matki mojej kumpeli.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
3 5

@DarkHelmet: to zależy od gminy. Niektóre pozwalają wykupywać mieszkania komunalne, a inne nie. Nie ma na to jakiejś reguły specjalnej. W moim wypadku (a sytuacja bardzo podobna, też mieszkanie zajmowane od trzech pokoleń) gmina powiedziała "nie" i mieszkanie wróciło do zasobów miasta. I to pomimo pozostających tam, zameldowanych członków rodziny. Miasto stwierdziło, że im się komunalka nie należy i tyle.

Odpowiedz
avatar Iceman1973
2 2

@DarkHelmet: Mówi Ci coś takie słowo jak MENTALNOŚĆ?

Odpowiedz
avatar Nieromantyczna
2 2

@Balbina: U mnie też jedni stękali, że im się zachowek należy po dziadku, ale to jeszcze rodzice mieszkali i byli gł. lokatorami.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
22 22

A to może tak z innej bajki, otóż róznymim dziwnymi torami stałam się "posiadaczką" grobu rodzinne w "dogodnej" lokalizacji :D Gdy trzeba było opłacić opłatę za 20 lat chętnych nie było, ponieważ lezą tam moi pradziadkowie i bezdzietne rodzeństwo dziadka postanowiłam opłacić. Po opłaceniu na przestrzeni zaledwie 8 miesięcy zgłosilo się do mnie kilkoro pociotków z linii wspólnych uwaga PRA PRA dziadków (dla nich dziadków) że jakby co to chcieliby się pochowac w NASZYM grobie rodzinnym. A dodam, iż grobowiec jest nowy i równiez ja się do niego dokładałam wraz z ojcem, stryjem i kuzynami, na płycie jest dość miejsca by dopisywac kolejnych "lokatorów". I tak cwana rodzina chce przyoszczędzić :D Zaproponowałam sprzedaż i się obrazili :D

Odpowiedz
avatar pasjonatpl
5 7

@maat_: Trzeba było nocleg zaproponować. Do tego firmowy uśmiech psychopaty i na jakiś czas masz rodzinę z głowy.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
0 0

@pasjonatpl: :D Świetne!!!!!

Odpowiedz
avatar pasjonatpl
2 2

@maat_: Jeśli chodzi o sarkazm i czarny humor, to zawsze do usług.

Odpowiedz
avatar ForMudBloodBeer
2 4

Ktoś ci jakiś bzdur naopowiadał z tym przekwaterowaniem na mniejszy metraż. Od daaaaawna tego nie ma. Owszem, były zapowiedzi, że coś z tym spróbują zrobić, ale nie zrobili.

Odpowiedz
avatar Nieromantyczna
11 11

@ForMudBloodBeer: Mieszkanie wykupiłam prawie 10 lat temu, było przedostatnim niewykupionym w bloku. Istniała możliwość, że mnie przekwaterują, a mieszkanie pójdzie na sprzedaż tudzież ktoś mógł wykupić mieszkanie od miasta ze mną jako lokatorką. Więc różnie to bywa ;)

Odpowiedz
avatar szafa
10 10

Piekielne wszystko w tej historii, ale ten ostatni punkt to w ogóle wisieńka na torcie. Jak bardzo trzeba być bezczelnym, żeby kogoś z rodziny nie zapraszać na wesele, a równocześnie wciskać mu swoich gości?

Odpowiedz
avatar cassis
1 7

Moja niedorozwinięta umysłowo matka komunałki po Babci nie chciała wykupić... Nie, bo nie - bo jej nie potrzeba. A to że ma dzieci i moze im potrzeba? - a wuj z tym i z tymi dziećmi! Ona nic nie będzie wykupować, bo to trzeba by zapłacić! A dzieci mieszkają po wynajmowanych ruderach za ciężki pieniądz. Yay.

Odpowiedz
avatar Balbina
2 2

@cassis: Rodzice mojej bratowej też mieli mieszkanie komunalne. Nie wykupią, nie bo nie.Ona jedynaczka. Im nikt nic nie dał więc oni też nie dadzą nic nikomu(pomijając fakt że mieszkanie dostali od miasta) Dopiero grożba że mogą ich wykwaterować z dużego mieszkania w centrum na małe na zadupiu ( bo taki projekt był przez miasto rozważany) to łaskawie zgodzili się je wykupić. Aha-za pieniądze od moich rodziców bo przecież to zostanie w rodzinie.

Odpowiedz
Udostępnij