Na mojej ulicy zaczęły pojawiać się śmieci na poboczu, worki w rowie. Ogólnie rzecz mówiąc, ktoś zrobił sobie śmietnik. Brat zauważył któregoś dnia "nowe w okolicy" auto, z którego te śmieci wyrzucano, zapamiętał numer, rysopis kierowcy. Do tego tata znalazł w śmieciach dokumenty firmy z sąsiedniego dużego miasta.
Sami sprzątać tego nie będziemy (mimo że śmieci należą do tego, u kogo leżą), zadzwoniłem do Dzielnicowego. Pan zjawił się po kilku dniach, zebrał dowody i zniknął. Po miesiącu i 3 moich ponagleniach, oznajmił mi że w firmie, której dokumenty znaleźliśmy nie pracuje nikt o takim rysopisie, ani nie ma nikt takiego auta (może numer rejestracji był pomylony, ale na której ulicy i pod czyim domem auto czasami parkowało, również ustaliliśmy).
Także nie ma kogo pociągnąć do odpowiedzialności, tzn. do sprzątania. Dziwnie się tak złożyło, że auto więcej się na naszej ulicy nie pojawiło, podobnie jak i nowe śmieci.
Być może taka osoba w tej firmie nie pracuje... tylko ktoś bliski, ale tego się już nie dowiemy.
śmieci
A już niemal na pewno osoba wyrzucająca śmieci ma kogoś znajomego albo krewnego we waadzy, zapewne policji :^/
OdpowiedzJa tego nie rozumiem. Wywóz śmieci w normalnej firmie to są groszowe sprawy w porównaniu do innych kosztów. A ludzie się w to bawią.
Odpowiedz@krogulec: No bo wiesz, wielu przedsiębiorców działa na zasadzie "grosz do grosza, a będzie kokosza" i jeszcze się tym chwali, że on do swojego "wielkiego sukcesu" (zazwyczaj oznaczającego to, że go stać na dom pod miastem i mieszkania dla dzieci) doszedł oszczędzając na czym się da.
OdpowiedzZnajomy kiedyś znalazł śmieci firmowe, zadzwonił i powiedział że worek im wypadł, roztargał się i sprzątanie kosztowało kilkaset złotych. Czy zapłacą czy może jednak wolą spotkać się w sądzie? Tego samego popołudnia przyjechała pani z apteki i zapłaciła za sprzątanie :-)
Odpowiedz*tak że
Odpowiedzczasem wystarczy tylko pozorne zainteresowanie policja - jedna wizyta policjanta z standardowymi pytaniami i juz firma wie ze jest na celowniku...
Odpowiedz