Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Zastanawiałam się, czy nie poczekać z tą historią w myśl zasady "do…

Zastanawiałam się, czy nie poczekać z tą historią w myśl zasady "do trzech razy sztuka", ale trzeciego razu chyba nie będzie.

Sytuacja 1:
Niedawno byłam w ciąży. Byłam, poroniłam, opłakałam i nie o tym ta historia.
Zaraz po teście ciążowym zapisałam się do przychodni, z której korzysta regularnie rodzina mojego Partnera. Wizyta u ginekologa oczywiście musiała być.
Pierwsze pytanie - o ostatnią miesiączkę. "Nie pamiętam, zaraz sprawdzę" "No jak pani nie pamięta, to jak się pani przygotowała?"

Tym pytaniem zbił mnie z tropu i szczerze mówiąc kompletnie nie byłam w stanie sobie przypomnieć daty, a przecież przed chwilą pamiętałam (przypomniałam sobie pięć minut po opuszczeniu gabinetu, ironia taka).
Dalej było już tylko gorzej, każde moje pytanie, każda moja wypowiedź, były kwitowane krótkim "Nie wiem, nie znam się." Np:
Dr: Termin porodu na 2 kwietnia 2019
Ja: Zabawne, starsza córka urodziła się 1 kwietnia.
Dr: Nie wiem, nie znam się.

Dr: Uskarża się pani na coś?
Ja: Mdłości i ogólne osłabienie, ale to chyba normalne w ciąży?
Dr: Nie wiem, nie znam się.

I ciągłe warczenie o tę ostatnią miesiączkę, które tylko mnie stresowało. Przez to nawet nie zwróciłam uwagi na brak rzeczy chyba podstawowej, a mianowicie karty ciąży. Przypomniałam sobie o niej dopiero w szpitalu, kiedy właściwie nie była mi już potrzebna :(

Sytuacja 2:
Po wielu delikatnych i mniej delikatnych namowach mój Partner zdecydował się w końcu na wizytę u psychologa. No bo to przecież nie jest normalne, gdy facet w sile wieku wmawia sobie, że nie ma po co żyć?

Wizyta odbyła się przedwczoraj, przełożona z czwartku (przez psychologa), oczywiście zaraz miałam zdaną relację i nawet nie musiałam go za język ciągać.

Po pierwsze - stan pani psycholog wskazywał na niezłego kaca, wg słów Partnera "Bałem się, że z fotela spłynie."
Po drugie - Partner raczej nie spodziewał się powitania "No i z czym pan do mnie przyszedł, bo do psychologa nie chodzi się dla zabawy?"
Po trzecie, ale to może być jego subiektywne wrażenie - poczuł się traktowany jak hipochondryk, coś w stylu "I po coś tu przyszedł, wymyślasz".
Po czwarte - w końcu pada temat myśli samobójczych.
PP: Od kiedy ma pan te myśli?
P: A będzie ze dwa lata.
PP: Jak dwa lata, jak skierowanie jest sprzed miesiąca?

Partner rozważa skorzystanie z następnej wizyty (za dwa tygodnie) ponieważ na nią zapowiedziany jest wywiad. Jeśli odbędzie się w podobnym stylu, zmieniamy nie tylko lekarza, ale i przychodnię, bo dwoje buraków w tym samym zakładzie to trochę za dużo.

słuzba_zdrowia

by singri
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar butelka
19 21

@Lobo86: Panie specjalisto od wszystkiego, a co wg pana robi psychiatra, a co psycholog? Psychiatra daje leki i l4, ewentualnie kieruje na odpowiednie leczenie, np na dzienny oddział psychiatryczny (na którym odbywa się terapia grupowa z psychologami właśnie), ale psychiatra nie ma czasu na rozmowę z pacjentem. Od tego jest psycholog, a jak komuś się nie chce żyć, to chyba powinien z kimś porozmawiać głębiej o swoich problemach. A czy się najpierw pójdzie do psychiatry czy do psychologa to już właściwie wszystko jedno, bo dobry psychiatra skieruje do psychologa, a dobry psycholog do psychiatry. Wiem to niestety wszystko z doświadczenia... A autorce powiem tylko, żeby się trzymała i nie przejmowała głupotami w komentarzach, bo tu wszyscy wiedzą najlepiej jak cudze życie urządzić, tylko własnym się najciężej zająć. I psychologa dobrego znaleźć jest czasem trudno, pogrzeb w internecie, niech partner nie idzie do pierwszego lepszego, bo się potem zrazi.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
0 8

@butelka: Nie do końca, czasami mysli samobójcze to nie rozmowa a leki szwankuje wtórny wychwyt serotoniny, dostajesz leki, "chemia mózgu" przywraca sie do stanu poprawnego i po kłopocie. To jak z tarczycą, zaburzenia tarczycy często objawiają się depresją, możesz chodzić do psychologa i gadać do końca życia i nic to nie zmieni w Twoim stanie psychicznym. A wystarczy wziąć dobrze dobrane leki i po problemie. Nie nalezy uważać, że stany depresyjne czy inne zaburzenia stanu emocjonalnego to zawsze do psychologa. nie należy myśleć,z e do psychiatry chodża tylko wariaci i ciężko chorzy psychicznie. Lekarz jak lekarz i zawsze należy się z nim skonsultować. I warto najpierw iść do psychiatry by nie tracić czasu łażąc do psychologa gdy to nie problem emocjonalny a fizyczny. Oczywiście nie twierdzę, ze wizyty u psychologa sa niepotrzebne, owszem sa, ale do odpowiednich problemów

Odpowiedz
avatar konto usunięte
1 5

@maat_: amen. Myśli samobójcze przez 4 lata ...cóż...z której strony na to nie patrzeć, to zacząć trzeba od farmokoterapii. To nie jest zwykła życiowa apatia, stan permanentnego zmęczenia i zniechęcenia. Tu chodzi o bezpieczeństwo człowieka i jego otoczenia. Sama napisałaś tąę różnicę - psychiatra wypisze leki. Czy dalsze leczenie to kwestia poprawy biochemii mózgu czy psychoanalizy to kwestia wtórna. Przede wszystkim, to trzeba zadbać o bezpieczeństwo pacjenta. I dać mu złapać oddech. Jak się facet tyle czasu męczy, to możesz gadać do usranej śmierci, a i tak jego perspektywa samego siebie nie ulegnie zmianie jak nie złapie dystansu. A to umożliwią dobrze dobrane leki.

Odpowiedz
avatar butelka
1 1

@maat_: Tutaj są różne teorie. To jest typowo męskie podejście - weźmiesz leki i już, po kłopocie. No może niektórym to pomaga, osobiście uważam, że depresja nie bierze się z niczego, jakiś powód zawsze jest czemu nam się żyć odechciało. Skuteczniej jest spróbować jednocześnie i farmakoterapii i psychoterapii, chociaż fakt facetom psychoterapia opornie idzie. Ale widziałam delikwentów, którzy przez 4 miechy twierdzili, że nie mają żadnych problemów i się na ostatniej sesji rozsypywali.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
-1 1

@butelka: nikt nie napisał, że "weźmie leki i po kłopocie". Farmakoterapia w tym przypadku jest po to, aby wyrwać człowieka z dołka. Dać mu szansę na złapanie oddechu i odpoczęcie. I ma też zabezpieczyć przed pogorszeniem. To tylko pierwszy krok w terapii. A nie rozwiązanie problemu. Sorry, ale jak mi ktoś twierdzi, że ma od X lat myśli samobójcze, to dla mnie jest to stan zagrożenia życia. Skąd wiesz, że taka osoba pod wpływem impulsu wieloletniej depresji nie skręci jednak samochodem "pod prąd" albo w przystanek autobusowy pełny ludzi? Skoro od tylu lat jest w aż takim dołku, że myśli o skończeniu ze sobą, to co ma do stracenia?

Odpowiedz
avatar butros
-1 7

Darmowa/państwowa "służba zdrowa". Nie wiem czy wizyty u gina są takie drogie ale prowadzenie ciąży w "darmowej i publicznej" to raczej proszenie się o kłopoty.

Odpowiedz
avatar Rakel
2 2

@butros: prowadzenie ciąży prywatnie jest mega drogie, ale niestety wydaje mi się konieczne. Takie niestety mamy realia smutne że na NFZ nie ma co liczyć

Odpowiedz
avatar singri
3 3

@butros: Pierwszą ciążę prowadziłam w publicznej przychodni, "za darmo". Anie razu nie miałam powodów do narzekania, może poza jednym przypadkiem, ale sama byłam sobie winna...

Odpowiedz
avatar Rakel
-1 3

@singri: U mnie w mieście po prostu zdążysz urodzić zanim dostaniesz się na NFZ do lekarza. W pierwszej ciąży po kilku wizytach prywatnych lekarz "przerzucił" mnie na NFZ, ale niestety dało się odczuć zmianę w jego podejściu do mnie jako do mniej opłacalnej pacjentki. Przy drugiej ciąży znalezienie lekarza na NFZ okazało się właściwie niemożliwe, więc siłą rzeczy zostałam zmuszona do wizyt prywatnych.

Odpowiedz
avatar Librariana
3 3

@Rakel: A to dziwne, bo w wielu przychodniach w moim mieście przy rejestracji na NFZ pada pytanie "Czy jest pani w ciąży?". I ciężarne dostają terminy w granicach 2 tygodni...

Odpowiedz
avatar konto usunięte
0 0

@Librariana: w każdej jest taki obowiązek. Ale lekarzy brakuje i nie zawsze jest to możliwe. W dodatku często-gęsto lekarze odmawiają prowadzenia co trudniejszych przypadków. Mojej znajomej udało się dopiero za siódmym podejściem znaleźć lekarza.

Odpowiedz
avatar madleine89
5 15

Lekarz z 1 sytuacji w ogóle nie był piekielny. Na każdej wizycie u ginekologa pada pytanie o ostatnią miesiączkę, a skoro masz już jedno dziecko, to powinnaś o tym wiedzieć. Wniosek: nie przygotowałaś się do wizyty. Zwłaszcza w ciąży mogłaś pamiętać o ostatniej miesiączce, bo przecież od niej liczy się tetmin ciąży i porodu. Bez tej informacji lekarz pewnie określił wiek ciąży na podstawie wielkości zarodka/płodu, ale kto wie, może już wtedy coś było nie tak, a nie dało się tego stwierdzić, bo jak określić, czy płód się dobrze rozwija na swoj wiek, skoro nie wiadomo kiedy był okres? Jeśli chodzi o kartę ciąży to zakłada się ją około 10 tygodnia ciąży. Widocznie twoja ciąża była jeszcze zbyt wczesna. Ja poroniłam w 8 tygodniu i nawet mi nie przyszło przez myśl, żeby mi ktokolwiek kartę ciąży zakładał, bo przecież różnie z tak wczesnymi ciazami bywa. A tymi odzywkami, które tak cię oburzyły lekarz odcinał temat, bo po co ma wdawać się w pogaduchy z pacjentkami. Zwłaszcza nadchodzącymi poważnie do stanu, w którym są.

Odpowiedz
avatar madleine89
-2 4

@madleine89: niepodchodzącymi miało być. Tak, wiem, popełniłam jeden z grzechów głównych na piekielnych i nie sprawdziłam komentarza przed wysłaniem, a teraz nie mogę go edytować:)

Odpowiedz
avatar slothqueen
3 7

@madleine89: A nie można grzeczniej, np. uśmiechnąć się do pacjentki i nic nie powiedzieć? Ja tak robię, gdy pacjenci zaczynają small talk, na który nie mam czasu i ochoty. A już traktowanie pacjenta jak dziecko, które nie odrobiło lekcji, bo o czymś zapomniał albo czegoś nie wie to skandal. Starzy lekarze zachowują się często jak najgorsze chamy, po czym zdziwko, że pacjenci "roszczeniowi". Nie roszczeniowi, stary baranie, tylko w końcu asertywni, traktujący cię tak, jak ty traktowałeś ich przez lata.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 20 października 2018 o 23:33

avatar anulla89
0 0

@madleine89: Nie wiem w którym tygodniu była autorka, ale lepszym(dokładniejszym) sposobem określenia wieku ciąży jest usg między 8 a 12 tygodniem. Jestem teraz w drugiej ciąży, okres po urodzeniu córki miewam tak nieregularny, że powiedziałam lekarzowi wprost, że nie mam pojęcia kiedy był ostatni, zresztą w pierwszej ciąży przez pierwsze trzy miesiące biegałam przestraszona do lekarza, bo miesiączki miałam, choć z ciążą nic się nie działo niepokojącego. A lekarz stwierdził, że mogę zmyślić coś bliskiego prawdy, bo on i tak określi termin na podstawie tego usg októrym pisałam. Dodam też, że w pierwszej ciąży byłam daawno temu, jako gówniara, i też nie pamiętałam kiedy była ostatnia miesiączka-żaden lekarz (a i teraz, i wtedy mówiłam wszystkim, że ta data mija się z prawdą) nie traktował mnie inaczej z tego powodu, żaden nie zasugerował nawet, jak ty, że nie podchodzę poważnie do swojego stanu, bo nie pamiętam kiedy miałam miesiączkę... Co do karty ciąży się nie wypowiem, bo nie wiem-w pierwszej ciąży też prowadził mnie jakiś kiep, i nawet się słowem nie zająknął o takim wynalazku, dopiero na porodówce lekarze przecierali oczy ze zdumienia, że nie wiem o co pytają, na szczęście miałamna tyle rozumu, że nosiłam ze sobą wszystkie papiery... A teraz lekarz założył mi kartę na pierwszej wizycie, ale ponieważ chwilę mi zajęło znalezienie odpowiedniego(tak mi się wydawało...) lekarza, to trafiłam do niego już po 10tyg., więc możesz mieć w tej kwestii rację, aczkolwiek nadal nie wiemy w którym tygodniu była autorka, bo przecież poronić można też kilkumiesięczną ciążę...

Odpowiedz
avatar bazienka
-2 6

kochana niech on idzie ale do psychiatry, jak ma mysli samobojcze to polecam farmakologie jesli macie centrum interwencji kryzysowej, to tez polecam skorzystac, udziela konkretnych porad nawet co do miejsca i konkretnego specjalisty co do ciazy- rpzykro mi, pryzjmij wyrazy wspolczucia a na dziada zloz skarge

Odpowiedz
avatar Azheal
-1 1

Co do psychologow to na bazie swoich doswiadczen uwazam ze nie ma bardziej niepotrzebnych ludzi niz oni. Przed rozwodem na terapi malzenskiej jak i juz po rozwodzie odepchnelo mnie od nich. Mimo ze ewidenta wina zony (zdradzala) czulem sie jak ten zly no bo facet . Ani razu nie byl poruszony temat zdrady tylko caly czas moje zachowania. Natomiast juz po jak zalapalem dola dosc mocnego to bylem u 3 roznych i za kazdym razem czulem sie niechciany i zbywany u nich. Dopiero wizyta u psychiatry mi pomogla

Odpowiedz
Udostępnij