Zezłomowałem stary samochód.
Obowiązkiem jest udać się do Starostwa Powiatowego celem wyrejestrowania pojazdu. No to lecę.
Wszystkie dokumenty mam, pani sprawdziła wniosek, zgodność itd. Do wyboru miałem przyjść za 3 dni osobiście, bo dziś za dużo chętnych lub zostawić wniosek i czekać na decyzję o wyrejestrowaniu wysłaną pocztą. Wybrałem pocztę. Dostałem zaświadczenie o złożonym wniosku i do domu.
Kilka dni po tym dostałem pocztą list polecony. Starostwo wzywa do uzupełnienia braków we wniosku - podpis współwłaściciela (mój ojciec był wpisany do dowodu).
A na końcu klauzula:
"W przypadku nieuzupełnienia wymaganych danych w ciągu 10 dni pojazd zostanie wyrejestrowany z urzędu."
Chwila... Ktoś robi sobie jaja
Podpis wziąłem i lecę do starostwa.
Pani, u której składałem wniosek odsyła mnie to pokoju x.
Tam kolejna sprawdza wniosek i wysyła mnie do y.
Stop.
"- Niech mi pani coś wyjaśni: Składam wniosek o wyrejestrowanie pojazdu, a wy mi grozicie, że wyrejestrujecie mi pojazd. Mogłem tak po prostu to olać i miałbym spokój?
- No tak..."
Więc po co idą pieniądze na wysyłanie takich bezpodstawnych wezwań? Przecież to bzdurne.
Poszedłem do pokoju y. Tam przekazałem wniosek, decyzję o wyrejestrowaniu dostałem od ręki, a na niej musiałem zostawić datę i podpis właściciela/współwłaściciela.
"- Czyli znowu będziemy przechodzić przez ten cyrk, bo jestem sam i na decyzji nie będzie podpisu ojca?
- Nie, proszę napisać <oświadczam, że odbieram decyzję za zgodą współwłaściciela>.
- I to wszystko? A na wniosku nie mogłem się podpisać ja, <za zgodą współwłaściciela> i było by z głowy?
- No nie, tam nie. "
Tylko dla mnie to było bez sensu? Tym bardziej, że studiując mieszkam przy uczelni i musiałem jechać specjalnie w rodzinne strony, żeby wyjaśniać te sprawy.
Starostwo powiatowe
Niewiele to pocieszające, ale czasem utrudnienia dla jednostek są konieczne aby zasady działania systemu nie uwzględniały zbyt wiele 'wyjątków' i przez to nie były coraz bardziej skomplikowane. Jedyne co mnie zastanawia to dlaczego pojechałeś drugi raz jeśli dostałeś informację, że za 10 dni i tak będzie wyrejestrowane?
Odpowiedz@Michail: Spójrz jak absurdalnie to wygląda. Byłem przekonany, że olać ich i mieć profit to byłoby zbyt łatwe, a pouczenie to jakieś nieporozumienie.
OdpowiedzBez sensu jest groźba o wyrejestrowaniu, skoro i tak wyrejestrowania to dotyczy. Zgody współwłaściciela i jego podpisy nie są bezsensowne, bo skoro ktoś inny ma takie sama prawo własności do pojazdu jak ty, to musicie oboje wyrazić taką chęć. Chodzi tu o zabezpieczenie praw każdego właściciela, aby uniknąć sytuacji, że np ktoś sprzedaje samochód za twoimi plecami itp.
Odpowiedz@Lobo86: Okej, nie przeczę, że zgoda współwłaściciela jest wymagana, ale jeśli wymagana to zawsze, albo wcale, a nie w losowych sytuacjach. Chociaż spójrz na to, że na zaświadczeniu o demontażu były podpisy nas obu. Więc skoro obaj zezłomowaliśmy samochód to co jeszcze pozostało oprócz wyrejestrowania? Drugi właściciel choćby chciał to nic nie zrobi.
OdpowiedzZdelegalizować urzędy. Tak się Wam tylko wydaje, że są potrzebne, to iluzja, pranie mózgu, gdzie wmówiono nam, że bez urzędów żyć się nie da. Da się. Urzędy, jako narzędzoe opresji i tresury obywateli wkrótce się same zapadną pod własnym ciężarem absurdu. Tylko, co my zrobimy z biurwami, co tylko potrafią walić pieczątkami? Ile ich? 600 000? Niezły elektorat. Wystarczyłoby 1/3 dla utrzymania porządku, od nadmiaru robi się burdel i powstają kretynizmy. A my to wszystko sponsorujemy. Jakim głupcem trzeba być, by pracować na oprawcę?
Odpowiedztrzeba było wziąć od ojca pełnomocnictwo do czynności administracyjnych w jego imieniu. i złożyć dwa podpisy na wniosku, za siebie i za ojca. To kosztuje 17 zł, ale jeśli dotyczy rodziny*, to darmo. *-rodzice, dzieci, współmałżonek, a szwagier/ka to już nie rodzina ;-p
OdpowiedzTo po co tam wracałeś drugi raz?
Odpowiedz