Stosowanie RODO w praktyce.
Byłem z wizytą w przychodni, dostałem numerek, siedzę, czekam. Otwierają się drzwi gabinetu i słychać: "zapraszam pana Stanisława". Podnosi się dwóch panów po siedemdziesiątce tak na oko. Obaj idą w kierunku gabinetu, a pani pielęgniarka niczym niezrażona wypala na cały korytarz: "zapraszam pana Stanisława z hemoroidami".
Już lepiej zorganizowano to w przychodni, w której pacjentom nadano ksywki superbohaterów i postaci literackich: "Batman", "Muminek" itd.
słuzba_zdrowia
I nikt tam nie wpadl na to, zeby uzyc numerka, jak juz go dawaja...
Odpowiedz@annabel: DAJĄ! "Warinty" mowy polskiej na "Piekielnych" nie przestają mnie zadziwiać...
Odpowiedz@Armagedon: i tak lepiej niż "wydawywują" XD
Odpowiedz@Armagedon: sorry, jestem obcokrajowcem i nauczylam sie po polsku sama ze slownika. Mowi sie dadzą?
Odpowiedz@annabel: Hmmm, to zależy... Gramatyka polska trudna jest, nie zaprzeczam. Bo czasowniki są dwa. DAĆ i DAWAĆ. W zasadzie znaczą to samo. A używa się ich intuicyjnie, w zależności od okoliczności, oraz czasu, w którym zostały użyte. Gdybyś napisała "jak już go dawaLI", ewentualnie daLI (czas przeszły) - byłoby OK. Ale, że w języku polskim, w jednym zdaniu, szczególnie w mowie potocznej, można "mieszać" czasy, powinnaś napisać "jak już go daJĄ". No, skomplikowane to trochę. Bo taki inny przykład. "Rodzice dawali dziecku wódki" - czas przeszły, można domniemywać, że robili to wiele razy w przeszłości. "Rodzice dali dziecku wódki" - czas przeszły, zdanie sugeruje, że zrobili to tylko raz, w konkretnej sytuacji. A w czasie teraźniejszym należy powiedzieć "dają", nie "dawają", gdyż w liczbie pojedynczej mówi się "daje", a nie "dawa". Jest jeszcze zwrot w trybie rozkazującym. "DAJ książkę!" Można też powiedzieć "DAWAJ książkę!" - ale jest to forma niegrzeczna, nagląca, agresywna. Ale - też nie zawsze. Na przykład, rozmawiając z kimś (o czasie minionym, lub obecnie trwającym) można powiedzieć - powiedzmy - tak... "no i dawaj mu, i dawaj te obiady w nieskończoność, ile można?". O czasie ciągłym (w polskim też jest taki), dokonanym, lub niedokonanym - nie będę już przynudzać. PS DADZĄ - jest to właśnie zwrot w czasie przyszłym, dokonanym. W niedokonanym byłoby "będą DAWAĆ", lub "będą dawali(ły)". Najgorsze zawsze są te "końcówki". Ale spoko, Polacy też radzą sobie z nimi średnio.
Odpowiedz@Armagedon: woooooow! Dzieki za wytlumaczenie! Teraz mam z tego gulasz w glowie, ale przeczytam jeszcze 4 razy i DAM rade. Made my day!
Odpowiedz@annabel: Miło mi. Zawsze możesz na mnie liczyć.
OdpowiedzJobla idzie dostać od tych durnowatych przepisów. Wg mnie nazwisko jest dane do identyfikacji osoby, jeżeli ktoś ma z tym problem, to niech dla niego coś się wymyśla. A teraz bierzemy udział w zbiorowej histerii i wszystkim życie się utrudnia.
Odpowiedz@Bastet: Tutaj jak widać sestawiono osobę z jej dolegliwością zdrowotną co było od dawien dawna nielegalne, niezależnie od RODO. To tak zwane dane wrażliwe, które powinny być chronione.
Odpowiedz@Michail: Ano właśnie, czy takie zachowanie nie jest czasem złamaniem tajemnicy lekarskiej?
Odpowiedz@jass: jest
Odpowiedz@Michail: No właśnie o to chodzi. Imię i nazwisko jest moją wizytówką, i kto kurde się ma tego wstydzić? Ale publiczne informowanie o chorobie, wiadomo że nie tylko łamaniem tajemnicy ale też ogólnie głupie. Ale to wszystko wynika z jakiejś machiny chronienia wszystkiego, ludzie głupawki dostają w próbach dostosowania się.
Odpowiedz@jass: Jest, jest.
Odpowiedz@krzycz: @rodzynek2: Czyli z pewnością fejk, bo żadna przychodnia nie naraziłaby się w tak głupi sposób na pozwy.
OdpowiedzNie sądzę żeby to była prawdziwa historia. Żaden lekarz ani pielęgniarka tak nie postąpi. Jest to anegdota ze szkoleń z RODO, jak nie postępować.
Odpowiedz@tatapsychopata: ditto. Nawet przed RODO w polskich przychodniach powszechne było "następny proszę!", nie pamiętam, żeby mnie kiedykolwiek wołali po nazwisku.
Odpowiedz@Deloris: Tu akurat zależy od przychodni, czasem faktycznie wołają po nazwisku.
Odpowiedz@Deloris: mnie już od dawna wołają po nazwisku. Raz nawet dostałam ochrzan za inna pacjentkę, bo miała takie samo nazwisko.
OdpowiedzTu się nic nie klei, fejk i to bardzo słaby.
OdpowiedzPo FB już krążyła ta historyjka, gdzie pani doktor mówiła, że z racji RODO, nie może mówić, ale w pierwszej kolejności prosi pana z hemoroidami.
Odpowiedz@rodzynek2: nie z hemoroidami, ale pana z syfilisem.
OdpowiedzJuż to widzieliśmy, na facebooku, na wykopie, na fejsie, na joemonster, na mirko, na fb i w komentarzach na piekielnych też...
OdpowiedzMnie zastanawia skąd nagle wszyscy wiedzą z jakim problemem przychodzi pacjent zanim jeszcze powie on o tym lekarzowi. Nie przypominam sobie, żeby w trakcie wizyty u rodzinnego pytano mnie w rejestracji co się dzieje. Zresztą nawet w trakcie wizyty u specjalistów, mimo że mają napisane na skierowaniu co jest to i tak po wejściu do gabinetu pytają z czym pacjent przychodzi .. A tu nagle od czasów RODO każdy się tak świetnie orientuje, że ten pacjent z hemoroidami a tamten ze sraczką. Albo "pani z kręgosłupem" w poczekalni u ortopedy xD
Odpowiedz@paski: Pomijając fakt, że to raczej fejk (choć w obecnych czasach nie zdziwiłbym się, że taki absurd jest możliwy), nie pomyślałaś, że może już z daną dolegliwością pacjent się pojawił wcześniej? Może kiedyś był z hemoroidami a teraz przyszedł z czymś innym? (zakładając, że pielęgniarka czytała kartę pacjenta co samo w sobie jest chyba nie do końca legalne).
OdpowiedzOczywiście, że historia nieprawdziwa. bo jeśli to kolejka do proktologa to większość pacjentów z takimi dolegliwościami i nie wskazuje na nikogo konkretnego. A jeżeli to rodzinny to skąd pielegniarka wie z jakim problemem przyjdzie pacjent? moze dziś boli go gardło, anie problemy z sercem jak na ostatniej wizycie?
OdpowiedzCiekawe ! Czy to tak trudno używać numeru, czy godziny, na którą umówiono pacjenta ('osoba z numerkiem 3, osoba z 12.45 ?).
Odpowiedz