Co do historii o domu.
Kolega miał trochę inny przypadek, ale dość piekielny.
Otóż kupował on mieszkanie, wszystko tip top papierologia załatwiona notariusz kasa i mieszkanie jego.
No niestety.
Po podpisaniu umowy notarialnej i wymianie kluczy (w umowie było iż mieszkanie ma być puste) sprawa niby załatwiona, ale...
Kolega jedzie następnego dnia by zacząć przygotowania do remontu, a tu zonk. Wchodzi i zastaje rodzinkę przy śniadaniu w mieszkaniu bynajmniej nie przygotowanym do wyprowadzki.
I słowa ludzi - wie pan co my cały czas szukamy mieszkania, ale nic nam nie odpowiadało ale już niedługo Pan się wprowadzi.
Cóż, kolega nie był ugodowy (byłby, gdyby grali uczciwie wcześniej). Pojechał do biura nieruchomości i dosadnie stwierdził iż zawalili sprawę i jeśli w ciągu 48h mieszkanie nie będzie opuszczone, to on odpowiednio finansowo zjedzie biuro jako pośrednika z uwagi na zapisy w umowie, a właściwie jeden dotyczący iż nabywca zamieszkuje w nowym lokum.
Summa summarum sprawa skończyła się w sądzie z nakazem eksmisji po około 4 miesiącach, a kolega jeszcze dostał 20tys., ale w ugodzie z biurem bez procesu sądowego gdzie chciał 40tys.
mieszkanie
Jakim cudem wszystko było tip top załatwione, skoro zastał rodzinę przy śniadaniu w w pełni umeblowanym mieszkaniu? Chcesz powiedzieć, że twój kolega był nieobecny przy odbiorze mieszkania? To jak podpisano umowę u notariusza, jak najwyraźniej poprzedni właściciel był wciąż zameldowany w starym mieszkaniu ?! Przecież we wszystkich tych "tip-top" załatwionych dokumentach, umowach itp są adresy zameldowania i/lub zamieszkania (korespondencyjne). Na nic nie zwrócił uwagi? Nic mu w głowie nie zatrybiło?
OdpowiedzDobre pytanie. Ale... Adres zameldowania nie musi byc adresem zamieszkania. Dlatego tez, jezeli "rodzinka" podpisywala umowe z adresem zameldowania, a nie zamieszkania, jest szansa, ze w papierach sie zgadzalo.
Odpowiedz@Litterka: no nie, nie ma szansy. W pewnym momencie musi się pojawić jakiś inny adres niż mieszkania idącego na sprzedaż. A przecież trzeba rozwiązać umowy na dostawę mediów - wody, prądu, gazu (internet/tv czy co tam) i w ich miejsce podpisać nowe lub trzeba dokonać cesji. A to rodzi kolejne pytania: niektóre media są rozliczane raz na pół roku i płacisz zaliczki, a potem przychodzi ci wyrównanie. Więc albo nabywca kompletnie zlał umowy na media, albo rodzinka żyła przez 4 miesiące na jego koszt. No bo co - przecież tyle czasu nie żyliby bez mediów, prawda? Nie zorientował się, że nikt nie rozwiązał umów lub że nie dokonali cesji? A co jakby lokal był obciążony długiem na kilka tysięcy za nieopłacone media? Albo historia jest fejkiem, albo ktoś dopuścił się srogiego oszustwa, ale wtedy nie skończyłoby się na ugodzie na 20tyś, a na wyroku skazującym na poprzednim właścicielu mieszkania lub na pośredniku.
Odpowiedz@Lobo86: Ale on ich zastał przy śniadaniu na drugi dzień po podpisaniu umowy, a nie cztery miesiące. Cztery miesiące zajęła sprawa w sądzie i elsmisji. Mieszkanie było obejrzane,wszystko dogadane, umowa podpisana, klucze oddane przy notariuszu - bajka. Żadnych umów na media nie podpiszesz przed umową notarialną, bo potrzebujesz praw do lokalu, a przy kupnoe też nie lecisz od razu po umowy, jeśli jeszcze się nie wprowadzasz. Z poprzednim właścicielem załatwiasz jedynie protokół zdawczo-odbiorczy, ale jak facet widział, że się ludzie nie wynieśli to po co miał przepisywać media na siebie?
Odpowiedz@mskps: byłeś kiedyś w sądzie? Widziałeś jakąś sprawę załatwioną w 4 miesiące?
Odpowiedz@butros: Tak i tak. Jest na prawdę wiele spraw, które kończą się na jednej rozprawie, oczywiście dostanie papierków po tym trwa z miesiąc.
Odpowiedz@Lobo86: Przeczytaj historię jeszcze raz, wiele faktów Ci umknęło.
OdpowiedzU nas przy podpisywaniu aktu notarialnego wymagane było zaświadczenie o wymeldowaniu właścicieli i drugie, że nikt inny nie jest pod tym adresem zameldowany. Bez tego żaden poważny notariusz nie przeprowadzi całej procedury.
Odpowiedz@Librariana: Wymeldować się wymeldowali, ale mieszkania nie opuścili.
Odpowiedz@Librariana: Może i było zaświadczenie o wymeldowaniu i zameldowanie w małym pokoiku u np. babci, czy innej ciotki, czy brata.Szkoda tylko czasu na sądy i eksmisję, aż dziw, że tylko 4 miesiące sprawa trwała. Większość sporów o eksmisje lokatorów trwają latami.
Odpowiedz@Librariana: Notariusz sprawdaz zameldowanie, ale nie jest to przeszkoda do sprzedaży - może to właścicielowi nie przeszkadzać albo może być w umowie zawarty termin wymeldowania. Nic to nie utrudnia, nic to nie zmienia tak naprawdę - zameldowana osoba dalej nie nabywa żadnych praw do lokalu.
Odpowiedzpapier o wymeldowaniu to jedno, ale reszta... jak spiany był protokół odbioru mieszkania? Jeśli był spisany dzień przed umową u notariusza (tak się zwykle chyba robi), to nic mu nie zatrybiło? Że w szafach są ubrania, ich rzeczy itd. i że wyprowadzkę ciężko zrobić w jeden dzień? = coś jest nie teges? A jeśli miał klucze i umowę, to mógł wejść, wymienić zamek na taki, do którego tylko on będzie miał klucz... albo zrobić imprezę... dużą imprezę... kilka razy... jeśli oni nie chcieli się wyprowadzić mimo sprzedaży mieszkania, to faktycznie musiał załatwiać eksmisję przez sąd, ale są sposoby na uprzykrzenie życia "niechcianym lokatorom", którymi oni de facto byli.
Odpowiedz@marcelka: Jeśli miał umowę i klucze to 1) wymienić zamki, 2) spakować/zabezpieczyć rzeczy osobiste lokatorów 3) wchodzić z remontem, w końcu ma prawo robić remont we własnym domu. Myślę, że wystarczyłoby zdemontować toaletę i łazienkę, sami by się wyprowadzili :)
Odpowiedz@Librariana: I załatwić ekipa, która wchodziłaby możliwie najwcześniej np. 6-7 rano.
Odpowiedz@Librariana: nie w okresie zimowym. Wtedy jest zakaz eksmisji i nawet jak squatersi zasiedlą pustostan, to nic nie można zrobić.
Odpowiedz@Lobo86: przecież ich nie wyrzuca tylko przeprowadza remont.
Odpowiedz@rodzynek2: Albo "pożyczyć" ekipę od Hermiony, wszystko byłoby załatwione na momencie...
Odpowiedz@PooH77: Zapomniałem, że mamy znajomości w odpowiednich kręgach.
Odpowiedz@marcelka: Tak, i zaraz zjawi się jakaś lokalna gazetka albo coś większego. Pojawią się ekipy "obywatelskie" które nie dadzą biednej rodziny na bruk wyrzucić i będą np blokować klatkę "czyścicielowi mieszkań" by panowie od remontu nie weszli.
OdpowiedzGdy ja kupowałem mieszkanie na rynku wtórnym: - sprzedający dostarczył dokument z Urzędu Miasta, że nikt nie jest zameldowany, - w treści aktu notarialnego sprzedający oświadczył, że nikt obecnie tam nie mieszka, - od razu po wyjściu od notariusza pojechaliśmy razem do mieszkania, spisaliśmy protokół zdawczo-odbiorczy i nastąpiło przekazanie kluczy, - od razu po wyjściu sprzedającego wymontowałem wkładki zamków w drzwiach i pojechałem kupić nowe (żona przypilnowała mieszkania), po czym je wymieniłem. Wydaje mi się, że to raczej oczywista procedura - nawet jak sprzedający wydaje się być przykładem uczciwości...? Moim zdaniem autor historii dał się zrobić w balona przez własną głupotę.
Odpowiedz@de_most_en_es: też takie odnoszę wrażenie, że to raczej przykład życiowej niezdarności niż piekielności ludzkiej.
Odpowiedz@de_most_en_es: Wszystko załatwiało biuro, miał umowę i po podpisaniu miał wejść do pustego mieszkania.
Odpowiedz@de_most_en_es: czy ja wiem... po to zatrudnił pośrednika, żeby się takimi rzeczami nie martwić i mieć wszystko podstawione pod nos.
Odpowiedz@cija: Dokładnie tak - po to jest pośrednik, by tą sprawę załatwić. Nie każdy musi się znać i mieć czas na załatwianie, zwłaszcza jak ma pieniądze na firmę, która zrobi to za niego. Firma się nie wywiązała, to powinna ponieść koszta.
OdpowiedzDlatego dobrą praktyką jest zapis o umieszczeniu pieniędzy w depozycie sądowym, do czasu przekazania mieszkania i karą 1% za każdy dzień opóźnienia.
Odpowiedz4 miesiące? W Polsce? W sądzie? Już prędzej uwierzę, że UFO przyleciało i pozabijało wszystkich!
Odpowiedzto klucze odebrał u notatiusza? przecież u notatriusza podpisuje się tylko umowę, a mieszkanie odbiera się w mieszkaniu, razem ze spisaniem liczników itd.
Odpowiedz