Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Od jakiegoś czasu rozglądamy się za nowym mieszkaniem lub domem dla naszej…

Od jakiegoś czasu rozglądamy się za nowym mieszkaniem lub domem dla naszej rodziny. Z racji tego, że mamy konkretne wymagania, oglądamy tylko te nieruchomości, które spełniają nasze niezbędne kryteria, a takich lokali jest naprawdę niewiele.

Ostatnio udało nam się znaleźć taki dom - wydawałoby się idealny. Pierwsze szybkie rozeznanie zrobiliśmy będąc w okolicy, zorientowaliśmy się który to dom, właścicielka była uprzejma nam go pokazać "nieoficjalnie" (bo oficjalnie ma umowę z biurem i nie może). Obejrzenie trwało max 15 minut, po którym stwierdziliśmy, że oferta fajna i jak najbardziej chcemy rozmawiać dalej. Kolejne oglądanie było już umówione przez agencję nieruchomości, w obecności agenta, po podpisaniu umowy (na czym zależało pani właścicielce). To spotkanie jest przykładem, jak nie należy sprzedawać czegokolwiek, pani właścicielka to prawdziwa zmora z piekła rodem, a piekielności można mnożyć.

1. Na "dzień dobry" właścicielka ma pretensje do pana agenta, że jej podłogi brudzi i będzie sprzątał. Nie było deszczu, nie było brudu. Nie żartowała. Ot tak, chyba chciała nas wystraszyć.
2. Wszelkie ciut dokładniejsze zajrzenia gdziekolwiek kwitowała pytaniami typu: "Zdjęcia też pan będzie robił?", i "Czego pan szuka?". Mąż odpowiadał, że przecież chce wiedzieć co kupuje, ale ileż można powtarzać to samo.
3. Wszystkie pytania o stan techniczny były zbywane odpowiedziami typu: "Chyba widać". Na nasze odpowiedzi: "Wie pani, nie za bardzo widać" pozostawały albo zignorowane, albo zbywane jakimś idiotyzmem typu "No to chyba oczywiste, że wymienione". Pani właścicielka nie udzielała żadnych sensownych odpowiedzi na ten temat.
4. A propos stanu technicznego i remontów właścicielka również kłamała twierdząc, iż wszystko jest "zrobione", a okazywało się, że jednak nie jest (np. instalacja elektryczna).
5. Projektu budynku, planów i jakichkolwiek dokładniejszych informacji oczywiście brak, ale "żadnej poważnej przebudowy nie było". Po czym po chwili zauważyliśmy pewne niespójności i dopytujemy, i nagle się okazuje, że "tu jednak ta ściana była gdzieś indziej, a tu było dobudowane". Czyli jednak były poważne zmiany...
6. Mimo niechęci pani właścicielki i kłamstw brniemy dalej: OK, będziemy zainteresowani, ale dom musi obejrzeć rzeczoznawca/budowlaniec, który oceni stan techniczny i zrobi plan koniecznych prac. Właścicielka na to, że budowlańca sobie możemy zapraszać jak sobie kupimy dom, nie wcześniej. Tak sobie myślę, że to jakieś chyba żarty, ale pani nie żartowała. Stwierdziła, że "ona kupiła ten dom, to była ruina i ona nikogo nie zapraszała na ocenę". Odpowiedzieliśmy, że to w zasadzie jej problem, my bez takiej oceny nie kupujemy niczego. Temat pozostał zawieszony, bez uzyskania kompromisu.
7. Na dobicie chyba pytamy, jak pani właścicielka wyobraża sobie przekazanie lokalu. Ona na to, że tak 5-6 miesięcy będzie potrzebowała na wyprowadzkę. Ale ona nie wie gdzie się wyprowadzi, nie wie co ją interesuje, w zasadzie to okazało się, że ona niczego nie wie na temat poszukiwanego nowego domu dla siebie. Niczego nie wie, nic się nie zdążyła zorientować w temacie, mimo że swój dom sprzedaje już pół roku. Cóż, dla mnie dziwne, by nie powiedzieć podejrzane.
8. I na totalne dobicie, ostatnie pytanie: W jakim stanie sprzedaje pani dom, co zostaje? Pani na to, że nie wie. My na to: No ale jak to? Ona na to, że nie wie co będzie jej potrzebne na nowym mieszkaniu, co jej się uda sprzedać, ale zawsze z nią można ponegocjować, to ona jakieś rzeczy tu zostawi. My na to: Proszę pani, cena za dom XXX XXX zł to co jest KONKRETNIE w tej cenie? Pani nadal ślepo twierdzi, że nie wie.

Oj nie, to podejście wybiło nam ten dom z głowy.
A pani właścicielka dzwoniła jeszcze z zapytaniem, czy jesteśmy zainteresowani i była bardzo rozczarowana, że jednak nie. Mąż jej wyjaśnił dobitnie, że z takim podejściem jak ona ma to w życiu klientów nie znajdzie.

PS Pani właścicielka chce dom sprzedać, bo kilka razy dzwoniła do nas pomiędzy pierwszym a drugim oglądaniem domu. Wszystko wskazywało na to, że jej zależy, a my także nie kryliśmy, że owszem, jesteśmy zainteresowani, ale po dokładnych oględzinach.

by justangela
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar Michail
14 14

Obawiam się, że może znaleźć. Nie wszyscy są tak skrupulatni jak wy.

Odpowiedz
avatar justangela
11 15

@Michail: Na razie szuka już pół roku, agencja nieruchomości jest załamana współpracą z tą panią i chyba nie będzie jej kontynuowała (to wiem z rozmowy po obejrzeniu lokalu). W każdym razie ja tej pani powodzenia nie życzę ;) i współczuję kolejnym potencjalnym kupującym.

Odpowiedz
avatar GlaNiK
1 5

@Michail: Jak ktoś ma za dużo pieniędzy to może nie będzie wnikał. Ale nie wiedząc co się kupuję raczej zniechęca do jakiejkolwiek współpracy. Ja jej życzę powodzenia w sprzedaży. Nie kupowałem domu w Polsce, w Irlandii chyba nawet taki raport o stanie technicznym jest wymagany żeby dostać kredyt (to się tyczy domów z drugiej ręki, nowe domy tego nie potrzebują).

Odpowiedz
avatar ampH
10 10

@GlaNiK: może za jakiś czas ujrzymy na Piekielnych historię zakupu domu, w której to będzie dużo biadolenia nad tym, że się zostało oszukanym, bo jakieś ukryte wady dom ma albo inne niespodzianki natury prawnej czyhały na kupującego. :)

Odpowiedz
avatar butros
0 0

@Michail: chyba raczej nie. W Polsce eksmisja nie bardzo istnieje więc nikt nie będzie ryzykował.

Odpowiedz
avatar butros
-1 1

@GlaNiK: chyba członek mafii, dla którego eksmisja nie jest problemem. A co do wad prawnych to po to jest agencja by ich nie było.

Odpowiedz
avatar justangela
0 0

@butros: tak jak piszesz: po to jest agencja, żeby wad prawnych nie było. Tutaj wadą jest właścicielka. Przy jej podejściu trudno kupować cokolwiek, bo w każdym temacie robi problemy.

Odpowiedz
avatar GlaNiK
0 0

@butros: członek mafii? Są ludzie, którzy kupują całe osiedla z myślą o najmie. Tak, oni to zlecą jakiejś ogarniętej osobie, nie mniej jednak nie zdziwiłbym się jakby ktoś wtopił na tym kasę przez niedopatrzenie i tyle. Nie musi to być członek mafii.

Odpowiedz
avatar justangela
7 7

@Lobo86: Myśmy się spodziewali, że właścicielka będzie specyficzna i być może problematyczna, bo już przy tym pierwszym, szybkim oglądaniu sprawiała takie wrażenie. Dlatego też z chęcią umówiliśmy się przez agencję, żeby mieć pośrednika, a przekazywaniu informacji i w negocjacjach. A że po pierwszym obejrzeniu byliśmy poważnie zainteresowani i rozważaliśmy zakup to poszliśmy z nastawieniem, że nie będziemy się kłócić z tą kobietą, tylko w razie czego negocjujemy warunki z agentem. Właścicielka skutecznie wybiła nam to z głowy. I szczerze mówiąc to nie wydaje mi się, żeby ta pani się nie znała. Jak dla mnie ona ewidentnie chciała coś ukryć.

Odpowiedz
avatar Armagedon
8 8

@justangela: Jak dla mnie - ona ewidentnie nie chce tego domu sprzedać. Ciekawe czemu? I ciekawe w jakim ona jest wieku? Z opisu robi na mnie wrażenie lekko hyźniętej. Albo mocno wrednej. Dla, powiedzmy, ewentualnych spadkobierców, których stale trzyma w szachu - grożąc pozbyciem się domu. Atrakcyjna nieruchomość i przez pół roku nie znalazła nabywcy? A właścicielka nie fatyguje się szukaniem lokum dla siebie? No mówię - nie chce sprzedawać, tylko chce, żeby tak wyglądało...

Odpowiedz
avatar konto usunięte
1 5

@justangela: nie no spoko, ja wszystko rozumiem, bo to biznes, a nie małżeństwo i właściciela lubić nie trzeba (i odwrotnie). Ale właśnie moim zdaniem tutaj ewidentnie pośrednik dał ciała, bo ani sam nie ogarnął tematu, ani nie wymusił ogarnięcia sprawy na właścicielce. Bo jak elektryka leżała i kwiczała, to dam sobie rękę uciąć, że wszystko inne też. Łącznie z wentylacją czy hydroizolacją skoro były przebudowy, których nie ma na żadnych planach. Oglądałem kiedyś mieszkanie z podobnymi perypetiami - niby do wynajęcia, ale jednocześnie na sprzedaż. Pośrednik przyznał wprost, że mieszkanie nie zostanie sprzedane ze względu na niebotyczne wymagania właścicieli (nie tylko cenowe). Jak się potem okazało przy negocjacjach, wymagania względem najemców też miała kosmiczne. Pośrednik w tym wypadku zachował się bardzo fajnie, bo zwyczajnie przeprosił za stratę naszego czasu i zaoferował rabat na swoje usługi na przyszłość. Dobrym rozwiązaniem jest zatrudnienie firmy do odbioru/przekazania mieszkania czy domu. Oni są w stanie znaleźć wszystko, bo z tego po prostu żyją. I zatrudniają nie tylko "budowlańców", ale i inspektorów budowlanych, prawników, inżynierów itp. Inaczej to się można wpakować na niezłą minę.

Odpowiedz
avatar hulakula
9 9

@Lobo86: albo jak znam życie- chciałaby szukać czegoś dla siebie dopiero PO sprzedaniu domu :D a najlepiej opchnąć dom, wziąć kasę i dopiero wtedy na spokojnie zaczęłaby szukać czegoś nowego.

Odpowiedz
avatar justangela
3 3

@Armagedon: z historii to nie wynika, ale pani chce dom sprzedać. Pomiędzy naszą pierwszą a drugą wizytą kilkukrotnie się z nami kontaktowała i pytała czy jesteśmy zainteresowani zakupem.

Odpowiedz
avatar justangela
0 0

@hulakula: a to i owszem, pani właścicielka wspominała o połowie środków "już", potem ona zacznie szukać i takie tam. Ale że to był kolejny jej wymysł to nie drążyliśmy tematu. Spełnienie wszystkich wymyślnych wymagań Pani sprzedajacej to jakiś kosmos :)

Odpowiedz
avatar justangela
3 3

@Lobo86: szczerze, to tam nie wiadomo co leżało a co nie. Odbiory były, ale co z tego, skoro porobione rzeczy "na odwal", a właścicielka zamiast szczerze powiedzieć co trzeba zrobić, a co może zostać odmawia odpowiedzi lub ściemnia? Zaś co do specjalistów to właścicielka odmówiła udostępnienia domu takim specjalistom. A nie zależało nam aż tak żeby z nią cokolwiek negocjować, bo całokształt nas powalił.

Odpowiedz
avatar Spektatorka
14 14

Problem leży w tym, że często właściciel nieruchomości patrzy na nią przez pryzmat własnych emocji i przez to wycenia mieszkanie/dom na dużo wyższą kwotę niż wynosi jego rzeczywista wartość. Bo po te płytki to on w osiemdziesiątym siódmym dwie noce stał. Boazeria porządna, dziadek sam dęby ścinał i dwa lata drewno sezonował. Biurko wujek z samego RFN-u przywiózł. Elektryka od 15 lat działa, wujo Kazio za flaszkę zrobił. A tu przyłazi taki i mówi, że to nic nie warte, że skuwac, wyrzucać, wymieniać... Chociaż i tak największym hitem u nas w firmie jest mieszkanie wystawione od kilku już lat na sprzedaż przez małżeństwo, które chce się rozwieść. A jak przyjdzie co do czego, to zawsze albo mąż, albo żona się rozmyśla, bo może jednak będzie spłacać drugą stronę, albo tak podnosi cenę i wymyśla takie dodatkowe warunki, że kupujący w końcu rezygnuje. (Rozwodu też jeszcze sobie nie załatwili.) Nasi agenci już przestali je pokazywać klientom, bo to strata czasu.

Odpowiedz
avatar justangela
2 2

@Spektatorka: myślę, że być może i u tej pani jest podobne myślenie. Bo ona, prawie 20 lat temu kupiła ruinę i nikogo o nic ie pytała. Zrobiła super remont a tu przychodzą i marudzą, a przecież to "wszystko nowe", raptem 18 letnie. :D

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 12 października 2018 o 19:46

avatar konto usunięte
1 1

U nas przy kupnie mieszkania sprzedaż sabotowała matka właścicielki.

Odpowiedz
avatar butros
0 0

To zakrawa na czarny humor.

Odpowiedz
Udostępnij