Dziwne przypadki miewasz. Bielactwo to nie jest ładna rzecz, ale posiadając plamy bielacze na twarzy nigdy nie spotkałam się z tego typu komentarzem...
@metaxa: A ja się spotkałam...raz jeden w życiu. Zwróciłam uwagę pani, która koniecznie, w lecznicy, chciała zapoznać swojego kotka z cudzym kotkiem, mimo stanowczych protestów właścicielki tego drugiego. I usłyszałam mniej więcej, że to z tych nerwów te plamy mam.
Oj, dużo mocnych to Ty nie dostaniesz. Tu sami święci, porządni, grzeczni, kulturalni, wierzący, przyjmujący komunię świętą itd. a Ty tak chamsko do bezbronnej starszej pani...
A ode mnie masz mocne. Bo może aż tak bym się nie odezwał ale rozumiem Cię.
Nie rozumiem co "brzydkiego" może być w bielactwie. Albo innych problemach skórnych. Chociaż może ja jestem dziwna, bo takie rzeczy jak celulit, rozstępy, przebarwienia, widoczne naczynka i inne "niedoskonałości" traktuję jako piękno ludzkiego, naturalnego ciała.
Trzeba być całkiem ograniczonym, żeby przeszkadzały plamy na czyjejś skórze.
@Carima: To jestes wyjątkiem. Żyjemy w czasach, gdy wszelkie "niedoskonałości" - od pryszczy, przez rozstępy, blizny, czy plamy na skórze (niezależnie od pochodzenia) sa traktowane jako "be". Więcej - aktualnnie wyidealizowany obraz ludzi w mediach sprawia, że wszelkie odstępstwa od "normy" bywają uwazane za brzydkie, czy nawet obrzydliwe - asą to zwykle rzeczy jak np. kartoflowaty nos, czy odstające uszy. A nie daj borze* jak ktoś ma defekt pod postacią braku palca, czy kończyny i jeszcze publicznie to pokazuje! Toż to zgorszenie dla dzieci! "Trałme po tym mieć bedom"**
*jakby co błędu tu nie ma - chodzi o bór
** oba błędy zamierzone.
@Iras: na przestrzeni wieków kanony piękna się zmieniały, ale nie przypominam sobie, aby kartoflany nos, krzywe zęby czy defekty budowy były kiedykolwiek "piękne".
Co do publicznego pokazywania kończyn po amputacji to natomiast racja.
@Lobo86: he? W wielu kulturach celowo się ,,oszpecano", gdyż taki był kanon piękna. W starożytnych Chinach wiązano dzieciom stopy, aby je zdeformowac, w niektórych miejscach w Afryce nacina się skórę i wsypuję pod nią popiół, aby stworzyć blizny, a w Japonii nawet teraz młode dziewczyny nie prostują krzywych zębów, bo są uznawane za ,,urocze"... Ale oczywiście, jak zwykle, poczułeś potrzebę generalizowania i pokazania, że jesteś ,, specjalistą" w każdej dziedzinie... :)
@Carima: Chyba, że grzybica, świerzb, tatuaże piercing, tunele , skaryfikacja - to mi wybitnie przeszkadza. Nie oceniam Osób z takimi "wadami", dopóki nie naruszają mojej prywatnej przestrzeni, nie mój cyrk i małpy, sam mam blizny pooperacyjne i nie uważam się przez to gorszy.
@Krzysztof: Gratuluję postawienia grzybicy i świerzbu obok tatuaży i piercingu...
Poza tym w czym ci one niby "wybitnie przeszkadzają"? I kto dał ci prawo do takiego wartościowania ludzi?
@yanka: Yyy. ale deformacja stóp w Chinach była wynikiem przekonania z kobiety są tym 'piękniejsze im mniejsze mają stopy, a nie, że zdeformowane lepsze. Deformacja była efektem ubocznym ograniczania wzrostu stóp.
Młode Japonki mogą sobie teraz nie prostować zębów, bo urocze, ale za kilka lat dorosną, będą szukać pracy i chodzić z aparatami na zębach - ale akurat zakładanie aparatu jak ma się 16 czy 26 lat nie a większego znaczenia poza długością leczenia.
@mskps: zgadzam się, aczkolwiek nie zmienia to faktu, że takie małe, zdeformowane stopy były uznawane za piekne, a krzywe zęby są pożądane przez młode Japonki w pewnym momencie ich życia.
@yanka: a i tak dla jasności - nie wszystko co wypisałaś było postrzegane przez pryzmat "piękna". Wspomniane nacięcia dla blizn miały być wyznacznikiem rytuału przejścia i osiągnięcia dorosłości, statusem łowcy/wojownika itp. Podobnie z niektórymi tatuażami. Zależnie od kręgu kulturowego ostrzenie zębów też miało różne znaczenie. A co do krzywych zębów u japonek, to się to nazywa yaeba i jest wtórnym efektem badziewnej opieki dentystycznej (i ultra drogiej ortodoncji) oraz rozwojem kultury otaku, dla której infantylność jest urocza/słodka. I nie chodzi tu ogólnie o krzywe zęby, ale ustawienie się zęba (lub kilku) w drugiej linii. Taka forma naszego pieprzyka a'la Marylin Monroe. Jak ktoś ma krzywy ryj i zęby - to ma krzywy ryj i zęby. Po prostu. Tak samo jak ktoś zamiast subtelnego pieprzyka ma centymetrową brodawkę.
I które to ze wspomnianych rzeczy dotyczą naszego kręgu kulturowego? Jedyne co kojarzę to małe piersi w starożytnym Rzymie i ich obwiązywanie bandażami, aby zatrzymać wzrost. Aczkolwiek ciężko to nazwać deformowaniem ciała. Gorset z oczywistych względów pominę, bo on miał w założeniu podkreślać, a nie deformować i dalej ma zastosowanie (tak w sporcie jak i lecznictwie). I wynikłe deformacje można raczej przyrównać do otyłości względem rubensowskich kształtów.
Acz, aby oddać sprawiedliwość obecne operacje plastyczne też można podciągnąć pod deformacje. Jednakowoż widzę różnicę pomiędzy botoksem, a kartoflanym nosem i kikutem odciętej ręki. A czemu dyskusja zamyka się na naszym kręgu kulturowym? Bo w ten sposób można podważyć bielactwo z historii, które też bywa pożądane (ze względu na wartość magiczną/rytualną) w niektórych rejonach Afryki, gdzie za głowę albinosa można sporo zarobić.
@jass: Albo ja źle przeczytałem, albo Ty bo @Krzysztof wyraźnie napisał, że nie ocenia ludzi, ale sam fakt tych chorób oraz tatuaży i piercingu.
Dopóki dana osoba nie narzuca powyższych, poprzez np. przystawianie do twarzy etc. to jest ok.
Przy czym mi tatuaże i piercing nie przeszkadzają kompletnie, a co do chorób, to są choroby, część z nich jest zaraźliwa i to już inna bajka.
Odpowiedz
Zmodyfikowano
2 razy.
Ostatnia modyfikacja:
10 października 2018 o 16:37
Cztery lata temu miałam malutkie plamki na palcach dłoni, teraz mam całe dłonie białe i cała wewnętrzną część przedramion. W tym roku już mi się zrobiły na kolanach i podudziach.
Za stara jestem żeby mieć kompleksy, plamy mi kompletnie nie przeszkadzają, chyba że słońce mnie poparzy :)
Gratuluję Wam. Mieliście cholerne szczęście.
Też mam bielactwo i nie miałem ani chwili wytchnienia. Wieczne gnębienie, szydzenie, wyśmiewanie. Brak kolegów, przyjaciół. Jednak zawsze byłem gorszy. Zepsuty, zmutowany. Nadający się jedynie do utylizacji.
Ból, cierpienie i pragnienie śmierci to byli i są moi jedyni towarzysze.
@Qaziku: Że co k...a?!
"Jedynie do utylizacji"?!
A gdzie byli rodzice tych Twoich kolegów?! Moja za takie gadki nosiłaby za Tobą plecak i pomagała Ci w lekcjach, z czasem by załapała, że jesteś normalnym chłopakiem.
I gdzie byli Twoi rodzice?! Nie zauważyli, w jakim stanie psychicznym jest ich dziecko?
@singri: bez przesady. Dzieci zawsze znajdą sobie kogoś, do pognębienia i nie wynika to z cech fizycznych, ale z usposobienia samego dziecka (tak ofiary i małego chuligana).
Bo rudy, bo wysoki, bo niski, bo gruby, bo ma okulary, bo ma aparat na zębach, bo biedny, bo bogaty, bo ma proste włosy, bo kręcone, bo ma inny odcień skóry, bo ma duże piersi, bo nie ma ich wcale, bo chodzi w za krótkich spodniach, bo w za długich swetrach, bo słucha metalu, bo coś tam....zawsze się coś znajdzie, aby komuś dowalić.
@Lobo86: To może nie należy wychowywać dzieci tak, żeby innych gnębiły? I bronić własnego, jeśli jest gnębione? Ale jeśli większość dorosłych ma takie podejście jak Twoje, to cóż..
@singri: to nie jest kwestia wychowania. Możesz się zżymać ile chcesz, ale agresja i brutalność jest w naszych genach. Człowiek jest istotą społeczną, której hierarchia opiera się na sile: ambicji, wojnie i pieniądzu. Cała nasza potęga technologiczna i rozwój cywilizacyjny na tym się opiera. Zobacz choćby na naszą scenę polityczną: kupczenie głosami poprzez obietnice kolejnych socjalów i dyskredytowanie oponentów oraz korowód samobójstw/wypadków, który nawet kompletnego ignoranta zmusiłby do myślenia. Komputery, internet, stal, podróże kosmiczne, ujarzmienie mocy atomu - wszystko jest efektem wojny.
A bijące rekordy popularności filmy i bajki opierają się na rozlewie krwi, zabijaniu i wszelakich mocach zdolnych przewyższyć fizycznie lub umysłowo wszystkich innych?
Można zakłamywać rzeczywistość, ale ludzie są pełni brutalności i agresji. To nie kwestia wychowania.
@kierofca: A czemu nie? Ja tam przy dziecku przeklinałam i przeklinam nie raz, i szczerze powiedziawszy moje dziecko nigdy nie przeklinało (ani sama nie zauważyłam, ani nikt mi nie zwrócił uwagi). To są normalne słowa, które mają rację bytu, tylko trzeba wiedzieć kiedy ich można użyć.
I tak to dziecku tłumaczyłam.
Zresztą były chyba nawet jakieś badania naukowe, że jak się rąbniesz młotkiem w palec, to przeklinanie zmniejsza trochę ból. Ot takie magiczne słowo... tylko jeśli jest nadużywane to traci swoją moc.
@aklorak: bo czym skorupka za młodu... Jeśli wszyscy wiedzą że bluzgasz przy dziecku, to dziecko może bluzgać uznając że jest to dobra forma komunikacji, a ludzie mrukną coś o jabłku i jabłoni i wrócą do swoich spraw.
Przekleństwa to normalne słowa, jednak ich użycie powinno być uzasadnione. W tym wypadku IMVHO można było inaczej wyartykułować swoje oburzenie. Zwłaszcza ze względu na skorupkę ;)
Dziwne przypadki miewasz. Bielactwo to nie jest ładna rzecz, ale posiadając plamy bielacze na twarzy nigdy nie spotkałam się z tego typu komentarzem...
Odpowiedz@metaxa: A ja się spotkałam...raz jeden w życiu. Zwróciłam uwagę pani, która koniecznie, w lecznicy, chciała zapoznać swojego kotka z cudzym kotkiem, mimo stanowczych protestów właścicielki tego drugiego. I usłyszałam mniej więcej, że to z tych nerwów te plamy mam.
Odpowiedz@feline1: Przepraszam, chciałem dać plusa.
OdpowiedzOj, dużo mocnych to Ty nie dostaniesz. Tu sami święci, porządni, grzeczni, kulturalni, wierzący, przyjmujący komunię świętą itd. a Ty tak chamsko do bezbronnej starszej pani... A ode mnie masz mocne. Bo może aż tak bym się nie odezwał ale rozumiem Cię.
OdpowiedzNie rozumiem co "brzydkiego" może być w bielactwie. Albo innych problemach skórnych. Chociaż może ja jestem dziwna, bo takie rzeczy jak celulit, rozstępy, przebarwienia, widoczne naczynka i inne "niedoskonałości" traktuję jako piękno ludzkiego, naturalnego ciała. Trzeba być całkiem ograniczonym, żeby przeszkadzały plamy na czyjejś skórze.
Odpowiedz@Carima: To jestes wyjątkiem. Żyjemy w czasach, gdy wszelkie "niedoskonałości" - od pryszczy, przez rozstępy, blizny, czy plamy na skórze (niezależnie od pochodzenia) sa traktowane jako "be". Więcej - aktualnnie wyidealizowany obraz ludzi w mediach sprawia, że wszelkie odstępstwa od "normy" bywają uwazane za brzydkie, czy nawet obrzydliwe - asą to zwykle rzeczy jak np. kartoflowaty nos, czy odstające uszy. A nie daj borze* jak ktoś ma defekt pod postacią braku palca, czy kończyny i jeszcze publicznie to pokazuje! Toż to zgorszenie dla dzieci! "Trałme po tym mieć bedom"** *jakby co błędu tu nie ma - chodzi o bór ** oba błędy zamierzone.
Odpowiedz@Iras: na przestrzeni wieków kanony piękna się zmieniały, ale nie przypominam sobie, aby kartoflany nos, krzywe zęby czy defekty budowy były kiedykolwiek "piękne". Co do publicznego pokazywania kończyn po amputacji to natomiast racja.
Odpowiedz@Lobo86: he? W wielu kulturach celowo się ,,oszpecano", gdyż taki był kanon piękna. W starożytnych Chinach wiązano dzieciom stopy, aby je zdeformowac, w niektórych miejscach w Afryce nacina się skórę i wsypuję pod nią popiół, aby stworzyć blizny, a w Japonii nawet teraz młode dziewczyny nie prostują krzywych zębów, bo są uznawane za ,,urocze"... Ale oczywiście, jak zwykle, poczułeś potrzebę generalizowania i pokazania, że jesteś ,, specjalistą" w każdej dziedzinie... :)
Odpowiedz@Carima: Chyba, że grzybica, świerzb, tatuaże piercing, tunele , skaryfikacja - to mi wybitnie przeszkadza. Nie oceniam Osób z takimi "wadami", dopóki nie naruszają mojej prywatnej przestrzeni, nie mój cyrk i małpy, sam mam blizny pooperacyjne i nie uważam się przez to gorszy.
Odpowiedz@Krzysztof: Gratuluję postawienia grzybicy i świerzbu obok tatuaży i piercingu... Poza tym w czym ci one niby "wybitnie przeszkadzają"? I kto dał ci prawo do takiego wartościowania ludzi?
Odpowiedz@yanka: Yyy. ale deformacja stóp w Chinach była wynikiem przekonania z kobiety są tym 'piękniejsze im mniejsze mają stopy, a nie, że zdeformowane lepsze. Deformacja była efektem ubocznym ograniczania wzrostu stóp. Młode Japonki mogą sobie teraz nie prostować zębów, bo urocze, ale za kilka lat dorosną, będą szukać pracy i chodzić z aparatami na zębach - ale akurat zakładanie aparatu jak ma się 16 czy 26 lat nie a większego znaczenia poza długością leczenia.
Odpowiedz@mskps: zgadzam się, aczkolwiek nie zmienia to faktu, że takie małe, zdeformowane stopy były uznawane za piekne, a krzywe zęby są pożądane przez młode Japonki w pewnym momencie ich życia.
Odpowiedz@yanka: ale my mówimy o Polsce chyba, nie?
Odpowiedz@yanka: a i tak dla jasności - nie wszystko co wypisałaś było postrzegane przez pryzmat "piękna". Wspomniane nacięcia dla blizn miały być wyznacznikiem rytuału przejścia i osiągnięcia dorosłości, statusem łowcy/wojownika itp. Podobnie z niektórymi tatuażami. Zależnie od kręgu kulturowego ostrzenie zębów też miało różne znaczenie. A co do krzywych zębów u japonek, to się to nazywa yaeba i jest wtórnym efektem badziewnej opieki dentystycznej (i ultra drogiej ortodoncji) oraz rozwojem kultury otaku, dla której infantylność jest urocza/słodka. I nie chodzi tu ogólnie o krzywe zęby, ale ustawienie się zęba (lub kilku) w drugiej linii. Taka forma naszego pieprzyka a'la Marylin Monroe. Jak ktoś ma krzywy ryj i zęby - to ma krzywy ryj i zęby. Po prostu. Tak samo jak ktoś zamiast subtelnego pieprzyka ma centymetrową brodawkę. I które to ze wspomnianych rzeczy dotyczą naszego kręgu kulturowego? Jedyne co kojarzę to małe piersi w starożytnym Rzymie i ich obwiązywanie bandażami, aby zatrzymać wzrost. Aczkolwiek ciężko to nazwać deformowaniem ciała. Gorset z oczywistych względów pominę, bo on miał w założeniu podkreślać, a nie deformować i dalej ma zastosowanie (tak w sporcie jak i lecznictwie). I wynikłe deformacje można raczej przyrównać do otyłości względem rubensowskich kształtów. Acz, aby oddać sprawiedliwość obecne operacje plastyczne też można podciągnąć pod deformacje. Jednakowoż widzę różnicę pomiędzy botoksem, a kartoflanym nosem i kikutem odciętej ręki. A czemu dyskusja zamyka się na naszym kręgu kulturowym? Bo w ten sposób można podważyć bielactwo z historii, które też bywa pożądane (ze względu na wartość magiczną/rytualną) w niektórych rejonach Afryki, gdzie za głowę albinosa można sporo zarobić.
Odpowiedz@jass: Albo ja źle przeczytałem, albo Ty bo @Krzysztof wyraźnie napisał, że nie ocenia ludzi, ale sam fakt tych chorób oraz tatuaży i piercingu. Dopóki dana osoba nie narzuca powyższych, poprzez np. przystawianie do twarzy etc. to jest ok. Przy czym mi tatuaże i piercing nie przeszkadzają kompletnie, a co do chorób, to są choroby, część z nich jest zaraźliwa i to już inna bajka.
OdpowiedzZmodyfikowano 2 razy. Ostatnia modyfikacja: 10 października 2018 o 16:37
Cztery lata temu miałam malutkie plamki na palcach dłoni, teraz mam całe dłonie białe i cała wewnętrzną część przedramion. W tym roku już mi się zrobiły na kolanach i podudziach. Za stara jestem żeby mieć kompleksy, plamy mi kompletnie nie przeszkadzają, chyba że słońce mnie poparzy :)
OdpowiedzRe: "- plaszcz ma Pani jeszcze ladny, ale twarz i charakter paskudne".
OdpowiedzGratuluję Wam. Mieliście cholerne szczęście. Też mam bielactwo i nie miałem ani chwili wytchnienia. Wieczne gnębienie, szydzenie, wyśmiewanie. Brak kolegów, przyjaciół. Jednak zawsze byłem gorszy. Zepsuty, zmutowany. Nadający się jedynie do utylizacji. Ból, cierpienie i pragnienie śmierci to byli i są moi jedyni towarzysze.
Odpowiedz@Qaziku: Że co k...a?! "Jedynie do utylizacji"?! A gdzie byli rodzice tych Twoich kolegów?! Moja za takie gadki nosiłaby za Tobą plecak i pomagała Ci w lekcjach, z czasem by załapała, że jesteś normalnym chłopakiem. I gdzie byli Twoi rodzice?! Nie zauważyli, w jakim stanie psychicznym jest ich dziecko?
Odpowiedz@singri: Podpisuję się pod Twoim wpisem rękami i nogami.
Odpowiedz@singri: bez przesady. Dzieci zawsze znajdą sobie kogoś, do pognębienia i nie wynika to z cech fizycznych, ale z usposobienia samego dziecka (tak ofiary i małego chuligana). Bo rudy, bo wysoki, bo niski, bo gruby, bo ma okulary, bo ma aparat na zębach, bo biedny, bo bogaty, bo ma proste włosy, bo kręcone, bo ma inny odcień skóry, bo ma duże piersi, bo nie ma ich wcale, bo chodzi w za krótkich spodniach, bo w za długich swetrach, bo słucha metalu, bo coś tam....zawsze się coś znajdzie, aby komuś dowalić.
Odpowiedz@Lobo86: To może nie należy wychowywać dzieci tak, żeby innych gnębiły? I bronić własnego, jeśli jest gnębione? Ale jeśli większość dorosłych ma takie podejście jak Twoje, to cóż..
Odpowiedz@singri: to nie jest kwestia wychowania. Możesz się zżymać ile chcesz, ale agresja i brutalność jest w naszych genach. Człowiek jest istotą społeczną, której hierarchia opiera się na sile: ambicji, wojnie i pieniądzu. Cała nasza potęga technologiczna i rozwój cywilizacyjny na tym się opiera. Zobacz choćby na naszą scenę polityczną: kupczenie głosami poprzez obietnice kolejnych socjalów i dyskredytowanie oponentów oraz korowód samobójstw/wypadków, który nawet kompletnego ignoranta zmusiłby do myślenia. Komputery, internet, stal, podróże kosmiczne, ujarzmienie mocy atomu - wszystko jest efektem wojny. A bijące rekordy popularności filmy i bajki opierają się na rozlewie krwi, zabijaniu i wszelakich mocach zdolnych przewyższyć fizycznie lub umysłowo wszystkich innych? Można zakłamywać rzeczywistość, ale ludzie są pełni brutalności i agresji. To nie kwestia wychowania.
Odpowiedz@singri: Nie skarżyłem się. Zawsze udawałem, że mnie to nie obchodzi. A później znalazłem lekarstwo - alkohol.
Odpowiedz@Qaziku: tak się kończy udawanie.
OdpowiedzWszystko pięknie, ale "ch*j" przy dziecku?
Odpowiedz@kierofca: A czemu nie? Ja tam przy dziecku przeklinałam i przeklinam nie raz, i szczerze powiedziawszy moje dziecko nigdy nie przeklinało (ani sama nie zauważyłam, ani nikt mi nie zwrócił uwagi). To są normalne słowa, które mają rację bytu, tylko trzeba wiedzieć kiedy ich można użyć. I tak to dziecku tłumaczyłam. Zresztą były chyba nawet jakieś badania naukowe, że jak się rąbniesz młotkiem w palec, to przeklinanie zmniejsza trochę ból. Ot takie magiczne słowo... tylko jeśli jest nadużywane to traci swoją moc.
Odpowiedz@aklorak: bo czym skorupka za młodu... Jeśli wszyscy wiedzą że bluzgasz przy dziecku, to dziecko może bluzgać uznając że jest to dobra forma komunikacji, a ludzie mrukną coś o jabłku i jabłoni i wrócą do swoich spraw. Przekleństwa to normalne słowa, jednak ich użycie powinno być uzasadnione. W tym wypadku IMVHO można było inaczej wyartykułować swoje oburzenie. Zwłaszcza ze względu na skorupkę ;)
Odpowiedz@aklorak: Nigdy nie przeklinało przy takim "wzorze"? Naiwnaś...
OdpowiedzMoże to jeszcze niemowlak, który i tak nie zrozumie?
OdpowiedzGrunt to rzucić ripostą ze starego kawału. :)
Odpowiedz