Piekielny brak empatii.
Cierpię na migrenę. Może nie aż taką silną jak to niektórzy opisują - rzadko wymiotuję, nie mdleję, nie mam aury, ale zdarzyło mi się parę razy, że przeleżałam w łóżku trzy dni nie śpiąc, bo za duży ból, ale zastanawiając się, czy jak mocniej przywalę łbem w ścianę to mi wreszcie pęknie i będę miała święty spokój.
Na ogół jestem w stanie iść z migreną do pracy i jakoś to przeżyć, więcej, jestem jednym z tych szczęśliwców, którym pomagają tryptany (na ogół - bo zdarzają się takie migreny, że nawet ich podwójna dawka nie daje rady).
Przy migrenach cierpię na typową dla tej choroby nadwrażliwość na dźwięki, światło i zapachy. Nadmiar bodźców powoduje mdłości i zawroty głowy.
Czemu o tym piszę?
No bo ludzie. Ci, którzy nie mają podobnych problemów, nie są po prostu sobie w stanie wyobrazić tego co mi jest.
"-Weź paracetamol to ci przejdzie".
Dzięki, ale właśnie wzięłam tryptan + naproxen i jakoś boli dalej.
"-Nie ściszaj nam radia, nie jesteś tu sama."
Ty też nie. Tobie nic się nie stanie, jak nie usłyszysz wszystkich słów najnowszej piosenki Rihanny, tym bardziej, że połowy i tak nie zrozumiesz, mi od wybijanego rytmu jest niedobrze i mogę puścić pawia.
"-To wcale nie od hałasu boli cię głowa, o zobacz" i mocne klaśnięcie tuż za moim uchem.
Ciekawiej jest jeszcze z zapachami. Praca dwanaście godzin, dziewczyny mają potrzebę "odświeżenia się". Nie wyraża się ona jednak w skorzystaniu z dostępnego w łazience prysznica, ale w spryskaniu się kolejną porcją perfum lub dezodorantu. Jeszcze, żeby wyszły z dezodorantem do łazienki lub przynajmniej na korytarz, ale nie, spryskiwać się muszą już w biurze, w najlepszym wypadku przy szafach, w najgorszym przy biurku, tuż obok Tobie. Na prośbę, by tego nie robić - oburzenie. No bo to takie drogie perfumy przecież, a tu się takiej jednej nie podoba...
"-To jak cię tak boli to idź do domu!"
Poszłabym, z przyjemnością, kilka razy się zresztą zdarzyło. Ale za nieobecność nikt mi nie zapłaci. A pieniądze są mi potrzebne tak samo jak każdemu. Więc jeśli wydaje mi się, że jestem w stanie jakoś przetrwać - to przychodzę i zostaję. Jedno o co proszę, to by nie robić nic co może ból głowy spotęgować. Ale oczywiście koledzy wiedzą lepiej: "udajesz, nic Ci nie jest", "to po co przychodzisz do pracy, tylko innym przeszkadzasz", "to sobie znajdź inną pracę jak ci muzyka przeszkadza" (w pracy głównie wyszukujemy i skanujemy stare dokumenty, więc muzyka nie jest jakoś szczególnie do szczęścia potrzebna, a już na pewno nie na cały regulator) itp., itd...
Zdarzają się też "ciocie i wujkowie dobra rada": "-To może do lekarza byś poszła, jak cie tak ciągle boli."
Byłam, zdiagnozował migrenę. Nawet leki przepisał. W końcu tryptanów mi na ładne oczy nikt nie da, to nie cukierki.
"A bo ciotkę brata mojego ex-szwagra też tak ciągle bolała głowa. No i umarła, a jak później sprawdzili to miała guza w głowie jak grapefruit... to może ty raka masz?"
To trzeba było ciotce brata twojego ex-szwagra powiedzieć, żeby poszła do lekarza, nie mnie...
"Ból głowy to nic, jak kiedyś w ciąży będziesz i będziesz rodzić, to zobaczysz co to prawdziwy ból."
Nie umniejszam twojego bólu, ani niczyjej innego, bo każdy inaczej ból znosi, ale poród trwa kilka do kilkunastu godzin. atak migreny około trzech dni. Czasami dwa razy w tygodniu.
Nie narzekam. Może trochę. Przyzwyczaiłam się. Wbrew pozorom do bólu też można się przyzwyczaić. A odkąd mam tryptany to już jest bomba.
Ale ludzie. Do co niektórych komentarzy i głupoty przyzwyczaić się nie sposób.
Masz możliwość używania słuchawek w pracy? Też cierpię na migreny i jak migrena jest "lepsza" to idę do pracy. Współpracownicy mają wyjebongo na moje prośby o ściszenie muzyki albo niedarcie mordy (czym innym jest normalna rozmowa czy jakieś śmieszki a czym innym darcie japy na całe biuro). Dlatego mam słuchawki z wygłuszeniem dźwięków z zewnątrz. Czasami pomagają same (tzn. bez puszczania muzyki), czasami słucham sobie dźwięków deszczu, ogniska i innych (pełno tego na youtubie i spotify).
Odpowiedz@mysterde: niestety nie. Niby jest to praca biurowa, ale wykonywana na terenie magazynu, więc obowiązują nas magazynowe zasady bhp.
Odpowiedz"-To jak cie tak boli to idź do domu!" Poszłabym, z przyjemnością, kilka razy się zresztą zdarzyło. Ale za nieobecność nikt mi nie zapłaci. A pieniądze są mi potrzebne tak samo jak każdemu. Zasadniczo - mają racje. Jak kichasz, prychasz i kaszlesz to nie idziesz do pracy i nie masz pretensji, że ktoś otworzył okno, bo przecież ty jesteś chora. Albo jesteś w stanie pracować - albo nie. Jak nie, to siedzisz w domu. Jak tak, to nie terroryzuj wszystkich swoją migreną. Dlaczego całe biuro ma dostosowywać się do twojej choroby?
Odpowiedz@Lobo86: Prośba o ściszenie muzyki czy o niepsikanie perfumami to terroryzowanie?
Odpowiedz@Lobo86: żebym ja om kazała wyłączać to głupie radio. Ale ja po prostu proszę o ściszenie. I nie całe biuro - tylko właśnie na ogół najmłodsi pracownicy dla których dwie minuty bez dźwięku to już katastrofa. Jest takie słowo: kompromis. Tylko że dzisiejsi, coraz bardziej roszczeniowi ludzie chyba o nim nie słyszeli. ..
Odpowiedz@GoshC: a gdzie jest kompromis w dostosowaniu się wszystkich do twojej migreny? Ja rozumiem raz na jakiś czas, ale jak sama piszesz, potrafisz mieć 3dniowe migreny 2 razy w tygodniu, a oczekujesz, że wszyscy nagle przestaną używać dezodorantów czy innych pachnideł czy pościszają wszelkie graidła. No ludzie. Bez przesady. Albo jesteś zdolna do pracy - albo nie. Tobie to przeszkadza, ale większość - zwłaszcza młodych ludzi - potrzebuje muzyki. A w zasadzie rytmu, bo są na skraju nadpobudliwości. Poza tym, muzyka poprawia produktywność pracy, o ile nie jest to praca wymagająca bardzo silnego skupienia. U mnie działa to kompletnie odwrotnie - muzyka mnie rozprasza i denerwuje na dłuższą metę. Ponadto powoduje też rozdrażnienie. A jednak pracowałem w takich miejscach, gdzie muzyka leciała non stop. Na zapachy reaguje tak samo. Podobnie jeszcze na światło. Zawsze. Dzień za dniem. I nie jest to spowodowane migreną i nie ma na to leków. Także wiem jak męczące to potrafi być. Takie tykanie zegarka, które słyszysz cały czas, bo twój mózg nie potrafi tego słyszenia wyłączyć. To powoduje fizyczny wręcz ból i chęć mordu. A po kilku godzinach jesteś zmęczona, jakbyś zasuwała 3 dni z plecakiem po górach. Bez snu i przerw. Ale wiesz co? Zmieniłem pracę. Bo to mój problem, a nie innych i trudno, żebym dyktował innym czy mogą używać dezodorantu.
Odpowiedz@Lobo86: tylko żżeni mnie jednej ro przeszkadza. Jest tych osób więcej, niestety, w większości pozbawionych asertywności. Siedzę na samym końcu pomieszczenia i słyszę każde słowo radia, a osoby siedzące obok radia, twierdzą, że nie słyszą nic. To jest po prostu totalny brak empatii i zrozumienia dla innych. Poza tym to jednak jest biuro, a nie dyskoteka.
Odpowiedz@GoshC: "Jest tych osób więcej, niestety, w większości pozbawionych asertywności." Czyli im nie przeszkadza, a tobie kiwają głową. Jak rozmawiają z innymi to im kiwają. Tak to niestety działa. "Siedzę na samym końcu pomieszczenia i słyszę każde słowo radia, a osoby siedzące obok radia, twierdzą, że nie słyszą nic." Ja potrafię wyciągać baterie od zegarka wiszącego na ścianie w pokoju obok. I co w związku z tym? Masz migrenę i jesteś przeczulona.
Odpowiedz@Lobo86: A jak niepalący prosi palaczy, żeby nie palili w jego obecności i w pomieszczeniach wspólnych to też ich terroryzuje? Teraz już nie ma tego problemu, a przynajmniej nie na taką skalę, ale kiedyś to była norma i niepalący też musieli wdychać ten dym, a ubrania po prostu śmierdziały. To,o co prosi autorka, to się nazywa empatia i kultura osobista. Ale nie, lepiej drzeć ryja, żeby każdy słyszał, jaki jestem zajebisty. No i zrobić komuś na złość.
Odpowiedz@Lobo86: Po przeczytaniu historii pomyślałam sobie, że to niemożliwe żeby autorka miała tyłu wrednych egoistów w pracy, że przecież to niemożliwe żeby dla kogoś problemem było ściszenie radia czy wypeefumowanie się w toalecie, po to żeby nie pogarszać czyjegoś sampoczucia. A potem przeczytałam twój komentarz...
OdpowiedzOj Lobo, Lobo... chyba empatia nie jest Twoją mocną stroną lub nie miałeś po prostu nigdy takiej migreny jak autorka ;)
Odpowiedz@sotalajlatan: Bez przesady, ja też nie jestem tytanem współczucia, ani nigdy nie miałam prawdziwej migreny, ale to co wypisuje Lobo, to poprostu brak kultury, albo, bardziej dosadnie: zwykłe chamstwo. Lub jak kto woli, gwałt na zasadach współżycia społecznego. Może mogłabym zrozumieć jego punkt widzenia, gdyby autorka miała jakieś kosmiczne wymagania, typu "nie szeleść papierami", "nie skrob tak głośno tym długopisem", albo "nie stukaj tak w klawiaturę", ale po pierwsze, ona nie wymaga jakochś niesamowitych rzeczy, tylko ściszenia radia (swoją drogą, i tak niech się pozostali cieszą, że w ogóle mogą mieć włączoną muzykę w pracy-na moim magazynie takie coś by nie przeszło, i co wtedy-płakaliby, że się ogranicza ich wolność?), i nie wydzielania mocnych zapachów w jej bezpośrednim sąsiedztwie- jeśli dla kogoś spełnienie takich próśb stanowi problem, to nie chciałabym mieć z nim nic wspólnego, bo to pewnie ten gatunek ludzi, który widząc w autobusie człowieka, który zaraz zemdleje, odwraca wzrok, i udaje, że go tam nie ma. Swoją drogą, kiedyś można było z dużym prawdopodobieństwem stwierdzić, że jeśli ktoś troszczy się o zwierzęta, to jest osobą pełną empatii, tymczasem z komentarzy Lobo wyłania się obraz burzący moje dotychczasowe postrzeganie świata: zwierzaki kocha, i chce im pomagać, a ludzi, wże najlepszym razie ma gdzieś, a najczęściej wręcz potępia, i są dla niego problemem. I choć czasem zdarza się, że mamy zbieżne poglądy na niektóre sprawy, to jednak częściej myślę sobie "skąd biorą się tacy ludzie?"
Odpowiedz@Lobo86: Czy to samo powiesz niepełnosprawnym? "Jak nie możesz normalnie chodzić, jesteś mniej sprawny, wymagasz trochę asertywności to nie idziesz do pracy i nie masz pretensji, że ktoś cię poganiał w przejściu, bo przecież ty jesteś niedołężny."
OdpowiedzBardzo Ci wspólczuję, mam migreny, akie ciut a typowe, bo ból nie jest duży, ale objawy poboczne sa okropne, przede wszystkim zaweza mi się pole widzenia do wielkości monety i ta moneta się porusza, przez co generalnie nie widzę. Ludzie tego nie rozumieją : jak nie widzisz, no zwyczajnie mam mazaje przed oczami - stała odpowiedz pewnie tarłas oczy. Drugi objaw drętwienie dłoni, stóp, zaburzenia poczucia wielkości częsci ciałą, nagle masz wrązenie,z ę stopa jest wielkości samochodu, potem brakuje mi słow i to takich podstawowych a na końcu metaliczny posmak w ustach. Zapach, światło i dzwięki, generalnie wszelkie bodźce bardzo pobudzają objawy. Mam tyle szczęścia, że mnie głowa tylko ćmi. Ale przez to też jestem traktowana jako symulant :D
Odpowiedz@maat_: Porządny atak migrenowy to gilga dni męczarni: ok 5 minut: bezbolesna aura ok 30 minut: ostry ból głowy ze światłowstrętem do 40 godzin: tępy ból głowy z metalicznym posmakiem w ustach i mdłościami do 10 godzin: kaco-podobny ból zatok
Odpowiedz@kojot_pedziwiatr: Współczuję, dlatego uwazam, ze mam dużo szczęścia. Jedyny minus to taki, ze odkąd wycofali mig-prive to nic nie pomaga :(
Odpowiedz@maat_: jak masz rodzinę/znajomych w Anglii, to poproś żeby Ci przywieźli/przysłali ibuprofen z lisyną. Lisyna była właśnie substancją czynną migprivy, tylko nie wiem jak ze stężeniami . Tu jest "over the counter", czyli bez recepty. Czasem w supermarkecie można dostać, ale lepiej iść do Bootsa.
OdpowiedzJak ja Cię rozumiem... Zwłaszcza nadwrażliwość na zapachy, to czysta męczarnia. Mnie niestety tryptany nie pomagają, a ostra migrena jest w stanie wyłączyć mnie w ciągu dosłownie dwóch minut. Mam kilka mieszanek, które dają ulgę i dzięki temu jakoś funkcjonuję. A tak na marginesie, to zapytaj lekarza o kurację Divascanem. Znacząco łagodzi napady.
Odpowiedzot kolejna wymówka by mieć cały czas L-4. Widać że nie chce się pracowac, tylko by inni a ciebie zrobili twoja pracę a ty sobie bimbasz
Odpowiedz@kasmo: te nowotwory i inne cholerstwa też wymyślają. W ogóle choroby to nie istnieją, wyciągają tylko zwolnienia. A tak w ogóle to ziemia jest płaska
Odpowiedz@kasmo: Umiejętność czytania ze zrozumieniem się kłania. Autorka nie przebywa na L4...
Odpowiedz@kasmo: Ot, kolejna durna dziunia, co to "powiedziała co wiedziała". Przeczytaj ty se, córuś, jeszcze raz tę historię, a jak nie wystarczy - to jeszcze raz, i tak do skutku. Komentarze też do powtórki. O ile w ogóle zadałaś sobie trud ich przeczytania.
Odpowiedz@kasmo: nie mieszkam w Polsce, tylko w Anglii. Na kontrakcie zerowym dostaję pieniądze tylko za to co przepracuję. Pójście na chorobowe to dla mnie brak kasy i zmniejszona ilość urlopu. Zapewniam Cię, że jakiekolwiek chorobowe to ostateczność w moim wypadku. A regularne 130% normy też za siebie mówi
Odpowiedz@kasmo: EDIT: A właściwie, to możesz uściślić swoją płeć? Bo z awatara i znaczka przy nicku wynika, żeś dziewczynka, natomiast z komentarzy na profilu - że chłopczyk. To jak to jest? Korzystasz z konta siostry?
Odpowiedz@Armagedon: Ludzie, nie karmcie trolla…
OdpowiedzPrzykro czytać niektóre z zamieszczonych tu komentarzy...Droga autorko, doskonale Cię rozumiem, wiekolrotnie sama spotykałam się z podobnymi sytuacjami - złote rady i złośliwe uśmiechy nawet od neurologów. Prosiłam również o receptę na tryptan - czytalam o tym na necie i chciałam spróbowac. Pani dr powiedziała, żebym w takim razie przepisała sobie to w internecie, twierdząc, że tryptan mi nie pomoże ponieważ przyczyną moich migren jest moja nadpobudliwość. Zostałam odeslana do psychiatry bez wykonania żadnyc badań. To była moja ostatnia wizyta u wspomnianej pani. Tryptan przepisał mi lekarz rodzinny. Już najmniejsza dawka cslkowicie wygasza moje migreny.po dwóch latach ostatniej konsultacji z neurologiem zdecydowalam się odwiedzić innego lekarza. Po kilku standardowych badaniach eeg, doppler i rtg jako przyczynę moich dolegliwości pani doktor wskazała skrzywienie kręgosłupa w odcinku szyjnym. Obecnie stosuję poduszkę ortopedyczną, aby kręgosłup powrócił do wlaściwego kształtu i muszę przyznać, że to naprawdę działa
OdpowiedzWspółczuję. Ale. Jak opowiedział kiedyś jeden stary lekarz. Przyszła do niego kobieta i strasznie egzaltowanym głosem opowiada jaką to ona ma straszną migrenę.... Lekarz jej na to odpowiada. Migrenę to może mieć królowa angielska, panią to po prostu łeb nap.... dala. Taki żart. Może troszkę pomoże.
Odpowiedz@tatapsychopata: Lubię ten żart :-) Czasami trzeba się też trochę pośmiać z siebie, od razu się lepiej robi :-)
OdpowiedzTo samo chciałam napisać, ale nie wiedziałam, czy wypada
OdpowiedzNiestety przyczyna jest tu zwykła niewiedza (w gorszych przypadkach ignorancja) ludzi, którzy z migreną nic wspólnego nie mieli. Dla wielu ludzi pojęcie migrena jest tylko napuszoną nazwą na ból głowy. To, że nie kazdy ból głowy jest migreną, ale każda migrena jest bólem głowy - tyle, że w w nasileniu takim, że niemigrenowcy nie mają pojęcia jak to jest, jest kwestią, która nie dociera. Niestety...
Odpowiedz@Iras: Dokładnie tak. Większość tych, którzy nigdy nie mieli migreny, traktują migrenę jak wszystkie większe bóle głowy i uważają że zwykły paracetamol pomoże. Migrenowców traktują zaś jak symulantów lub masochistów, lubiących ból.
Odpowiedz@Iras: Oj to to. Sama mam migrenę, od kilku lat na szczęście ataki bardzo rzadkie i bardzo krótkie, ale jak już są nie ma szans na pracę przez parę godzin, bo po prostu tracę wzrok na te parę godzin. Ale i tak słyszę od pracownicy, że ona też ma migrenę, bierze silny przeciwbólowy i normalnie pracuje. Acha. Tyle że "ma migrenę" i wystarczy jej przeciwbólowy. Jasne. "Ma migrenę", a pyta mnie, czemu przed otwarciem sklepu pracuję przy przygaszonym świetle. "Ma migrenę", a w życiu nie słyszała o aurze. Aha, jasne.
OdpowiedzHej, zrób sobie prześwietlenie odcinka szyjnego kręgosłupa. Ja miałam identyczne objawy jak Ty i wiem jak ciężko jest z tym żyć. Neurolog też przepisywał jakieś leki, ale stwierdziłam, że tak daleko nie zajadę, bo to leczenie objawów a nie przyczyn. Nic nie można było zaplanować, bo wiecznie z migreną się leżało w łóżku. Wiem, że nie wszystkie migreny muszą mieć identyczne podłoże, ale może akurat uda Ci się poznać przyczynę i będzie ona względnie łatwa w wykluczeniu. U mnie to było spłaszczenie odcinka szyjnego kręgosłupa. Pochodziłam na rehabilitację, masaże oraz robiłam samodzielnie ćwiczenia w domu. Na początku było strasznie, bo czułam się często jeszcze gorzej, ale z czasem migreny minęły i dziś są już tylko nieprzyjemnym wspomnieniem ;-) Trzymam kciuki i pozdrawiam :-)
OdpowiedzNa palcach jednej ręki mogę wymienić osoby, które wiedzą co to migrena lub jej doświadczyli. Moje migreny na szczęście się już trochę uspokoiły, doświadczam ostatnio tylko pomniejszych migren (czyli takich, z którymi mogę funkcjonować) ale na początku miałem serię mega-migren i kilka migren-zabójców które wywoływały mnie myśli niemal samobójcze (chciałem sobie urwać łeb). Jeszcze się nie diagnozowałem u lekarza, głównie z tego powodu że teraz migreny są sporadyczne i mniej bolesne. Z obserwacji wiem że mam migrenę z aurą, i zasadniczo dzieje się to gdy jestem już w domu, więc jak tylko odczuwam ubytek w polu widzenia, łykam Migeę lub Ketonal Active i ładuję się do łóżka nim zacznie boleć. Kilka ostatnich ataków przeszło bokiem.
Odpowiedz@kojot_pedziwiatr: odkąd mam tryptany nie jest tak źle. Ale bywały dni, że bałam się wstać z łóżka by sięgnąć po wodę mineralną lub wstać do toalety, bo nie chciałam by bardziej bolało. Nikt ze znajomych nie rozumiał, że paracetamol, ibuprofen i inne specyfiki nie pomagają. Dla nich po prostu przesadzałam, byłam leniwa bo nie chciałam nigdzie chodzić, nietowarzyska, bo na imprezach nie chciałam pić i zmywałam się jak tylko robiło się zbyt głośno.
OdpowiedzJako ze sam jestem migrenowcem i miewam wieksze lub mniejsze napady, polecam lek NA MIGRENE o nazwie Sumigra (lub jego odpowiednik) - wazna jest substancja aktywna: sumatryptan. Tu wiecej info: https://www.doz.pl/leki/p3677-Sumigra Zreszta wpisz sobie w google i poczytaj. Jest to lek na recepte wiec trzeba udac sie do lekarza i poprosic o recepte na niego. Bardzo, bardzo polecam. W moim przypadku po okolo 30min od przyjecia tabletki, migrena znika i mam spokoj na dluzszy czas. Dobrze jest miec w apteczce i wziasc kiedy migrena "przyjdzie" a nie leciec do lekarza z migrena. Przepraszam za brak polskich znakow - taki komputer w pracy :(
Odpowiedz@kiczorek: dziękuję, ja już jadę na tryptanach od ładnych paru lat, zaczynałam od sumi-, teraz jestem na zolmitriptanie. Jak przestanie pomagać to czeka mnie kolejny w kolejce albo zwiększenie dawki.
Odpowiedz@GoshC: Bardzo wspolczuje. Z tego co zrozumialem, masz duzo ciezsza postac migreny niz ja. Mi 50mg Sumi wystarcza jak do tej pory. Nie dziw sie ludziom, ze nie rozumieja, moja kochana druga polowa, tez nie rozumiala jak moze tak mocno bolec glowa, ze przeszkadza najlzejszy dzwiek i swiatlo, dopoki sama nie przeszla ataku migreny. Naprawde ciezko to sobie ludziom wyobrazic. Podobno (chociaz sam nie probowalem) przy takich mocnych atakach pomaga czasem trawa ale ja chyba nie odwazylbym sie palic podczas ataku z drugiej strony jak nic nie pomaga... :( Trzymaj sie !!!
Odpowiedz@kiczorek: Polskie znaki możesz mieć gdziekolwiek, to nie jest kwestia miejsca pracy :). I wziąć, nie "wziasc". Bez złośliwości, oczywiście. |Doskonale was rozumiem, sam miałem kilka lat temu ogromny problem z migreną, teraz, od tamtego czasu, jest w remisji, całe szczęście. Mi pomagała mieszanak polopiryny i ibupromu, żadne specjalistyczne leki nie pomagały. A ból był tak silny, że pani profesor jego skalę porównywała do bólu porodowego, więc...chyba was rozumiem, dziewczyny :). Te napady trwały 40-60 minut, 6-8 razy na dobę. Przez miesiąc, z małymi przerwami. Współczuję.
Odpowiedz@PooH77: . z tego co piszesz, to bardziej kluster, niż migrena. Ale pal licho szczegóły, dobrze że Ci przeszło :-)
Odpowiedz@GoshC: Klasterowy ból głowy (Hortona), to migrena właśnie, odmiana męska :). Tak mądre głowy mi to przedsawiły, a ja tam z nimi kłócił się nie będę :P...
Odpowiedz@PooH77: zgadza się. I na ani jeden ani drugi nie ma skutecznego leku :-(
Odpowiedz@GoshC: No tak. Natomiast można chyba próbować ograniczać przyczyny powstawania takich dolegliwości.U mnie okazało się (najprawdopodobniej, bo nie ma badań w tym kierunku), ze bóle te wywołała dieta...Dukana. Zakwasiłem sobie organizm, który tak, rzekomo, zareagował. I co z tego, że pięknie schudłem, skoro później, przez podawane sterydy, waga wróciła. Z lekką nawiązką :P.
Odpowiedz@PooH77: "Zakwasiłem sobie organizm, który tak, rzekomo, zareagował." To bzdury o "zakwaszeniu" organizmu. Jakbyś sobie "zakwasił" organizm, albo mówiąc prawidłowo - wywołał kwasicę, to najprawdopodobniej skończyłbyś na intensywnej terapii w całkiem poważnym stanie. I mało prawdopodobne, żeby to się stało z powodu diety. I o "zakwaszeniu" organizmu pewnie dowiedziałeś się od kogoś, kto sprzedał Ci skuteczną terapię na jego "odkwaszenie". A że dieta Dukana najzdrowsza nie jest, to akurat prawda. I dobrze, że jest tego coraz większa świadomość. Ale "zakwaszanie" organizmu, a raczej - sprzedawanie terapii na jego "odkwaszenie" to kolejny biznes pokroju żywej kropli krwi, ziębizmu, homeopatii i sprzedawaniu kołder za grube tysiące.
Odpowiedz@hibiskus: ABsolutnie nie. Tak zostałem poinformowany w szpitalu, a nie przez . Żadnych terapii nie kupowałem. Ani dukanowskich, ani na odkwaszenie. To "zakwaszenie". o którym pisałem, zostało spowodowane zbyt dużą ilością mięsa w diecie, z tym chyba nie masz zamiaru dyskutować. Chyba że masz na koncie pracę naukową obalającą te fakty, których opisy są dostępne w necie. Myślę, że ten opis idealnie oddaje to, co się ze mną działo, co najmniej kilka z tych objawów mnie dopadło: "Drugi stopień zakwaszenia organizmu wiąże się z takimi przykrymi objawami jak: obrzęki, stany zapalne, niepłodność, endometrioza, częste infekcje wirusowe, silne ataki migreny, łuszczyca, depresja, bezsenność, pogorszona zdolność koncentracji i zapamiętywania, częste infekcje grzybicze, przewlekłe zapalenie zatok, astma i alergie. Zjawiskiem charakterystycznym dla tego etapu zakwaszenia organizmu jest tzw. zespół metaboliczny, na który składają się: otyłość, insulinooporność, podwyższony poziom cholesterolu i wzrost ryzyka wystąpienia chorób serca.".
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 17 października 2018 o 21:38
@PooH77: Nie istnieje w medycynie termin "zakwaszenie organizmu". Jest kwasica (metaboliczna/oddechowa). Pozwolę sobie przekleić: "Nie istnieje w medycynie termin „zakwaszenie”. Kwasowość lub zasadowość ustroju to jedna z najważniejszych cech organizmu, pilnowana niezmiernie rygorystycznie i decydująca najczęściej o życiu lub śmierci. Ludzka krew ma pH (czyli wskaźnik kwasowości lub zasadowości) na poziomie 7,35-7,45 – jest lekko zasadowa. Jeśli utrzymuje się na tym poziomie, wszystko jest w porządku. Wahnięcie poziomu w kierunku kwasowym, określane jako kwasica metaboliczna, jest możliwe tylko w przypadku poważnych schorzeń, wynikających np. z cukrzycy czy alkoholizmu. Poważniejsze naruszenie równowagi kwasowo-zasadowej kończy się z reguły śmiercią, poprzedzoną śpiączką lub drgawkami. Jeśli nie masz, czytelniku, drgawek, akurat nie pozostajesz w śpiączce i jesteś żywy/żywa (na wszelki wypadek proszę sprawdzić), jest wielce prawdopodobne, że nie pozostajesz w stanie kwasicy metabolicznej." Natomiast w tym co piszesz jest ziarno prawdy - dieta białkowa nie jest zbyt zdrowa. Bardzo obciążone są przy niej nerki, ale rozumiem, że nie z tym miałeś problem. Pozwolisz że spróbuję zgadnąć - miałeś problemy z koncentracją, bóle (może nawet zawroty) głowy, ogólne poczucie osłabienia przeplatane z poczuciem znacznej nerwowości i niemożności usiedzenia na miejscu, ogólne pogorszenie samopoczucia, może jakieś objawy depresji. Ile trafiłam? A to wszystko po prostu skutek nieprawidłowego stosunku węglowodanów do białka i tłuszczu w pożywieniu (do utrzymania w miarę prawidłowej glikemii przy bardzo ograniczonych węglowodanach dochodzi do aktywowania nieco innych szlaków metabolicznych i "spalania" tkanki tłuszczowej - chudniesz stosunkowo szybko, ale nie ma nic za darmo).
Odpowiedz@hibiskus: Cóż, trafiłaś, po części, jedno :). Silne ataki migreny (Horton, jak pisałem wyżej - etiologia nie jest/nie była wtedy - 8 lat temu - znana, więc z tym profesorowie to łączyli, z dietą), przewlekłe zapalenie zatok; głównie te dwie dolegliwości, ból głowy, siłą rzeczy, przez kluster. I wybacz, jeśli użyłem, ogólnie używanego przez ludzi niewiele mających wspólnego z medycyną, terminu do tego, co sobie zrobiłem. Ok, kolokwialnie mówiąc - "przebiałkowałem się". Lepiej :)? Tak to Dukan mnie załatwił, mimo że stosowałem główną zasadę - chlej, ile wlezie. 3 l dziennie okazało się za mało.
Odpowiedz@PooH77: Przepraszam, jeśli to co napisałam odebrałeś jako czepianie się - ale po prostu mocno się denerwuję, jak czytam o "zakwaszeniu organizmu", bo to najczęściej jest później wiązane z cudownymi terapiami, które się kupuje żeby "odkwasić" organizm i na których różnego rodzaju szarlatani zbijają majątek. Podobnie jak zięba na lewoskrętnej witaminie C i innych tego typu historiach. I jak muszę pacjentom tłumaczyć, że nie - nie dam im recepty na "alkalizujący" środek (bo zakwaszenie wyszło w badaniu żywej kropli krwi), bo zrobiłabym im krzywdę. A to, że Dukan prawie zrobił Ci krzywdę to niestety bardzo prawdopodobne, ta dieta wbrew temu co się uważa nie jest wcale taka bezpieczna. I skoro doszliśmy do tego, że w zasadzie tylko nazwa nas poróżniła - peace and love :)
Odpowiedz@hibiskus: Jestem świadomym użytkownikiem/pacjentem, nigdy nie dałem się nabrać na takie bzdury, a już Zięba doprowadza mnie do szewskiej pasji. "Pamięć wody", hehe. W ogóle, niszczą mnie tacy szarlatani, a jeszcze bardziej ich wyznawcy. Niepijęte, że ludzie łapią się na takie bzdety. Odnalazłem kolejnego oszołoma, tylko że ten z kolei próbuje swoją chorobę psychiczną zatuszować...dziećmi. Gruby temat, jeśli byłabyś zainteresowana - podeślę Ci linka na PW. A co do świadomości - zauroczyła mnie jednak metoda leczenia komórkami macierzystymi, że tak z tematu zboczę :). Z tego zapewne skorzystam. Bo już nie mam innego wyjścia :/.
Odpowiedz@PooH77: Proszę o linka :) A co do komórek macierzystych - sprawdź dobrze ośrodek i jakie to dokładnie są komórki (poczytaj - są różne "rodzaje", o różnym stopniu "zdolności naprawczych"). I generalnie - osiągane rezultaty są różne. Są całkiem przyzwoite rezultaty w przypadku na przykład zwyrodnienia stawów, ale są i ośrodki, gdzie to w zasadzie zakrawa na szamanizm.
Odpowiedz@hibiskus: Link masz w wiadomości prywatnej.
OdpowiedzSmutna prawda jest taka, że dopóki nie puścisz tam pawia czy nie zemdlejesz z bólu to będą tak gadać i dalej mieć Twoje skromne prośby głęboko w d*pie. W końcu to "tylko ból głowy, nie?". Ludzie są strasznymi ignorantami. A co gorsze, niektórzy są jeszcze zwyczajnie złośliwi dopóki coś się nie stanie i nie dostaną tego plaskacza w twarz na otrzeźwienie.
Odpowiedz@Imnotarobot: skoro jej choroba to taki problem niech wystosuje do pracodawcy wniosek o specjalne warunki i z głowy. Nie róbmy z ludzi potworów bo nie chcą w pracy się dostosować do innych ludzi zwłaszcza, że nie maja nawet takiego obowiązku
Odpowiedz@kijek: Ale to już zwykła grzeczność to jakieś ogromne wymagania? Już nawet nie wspominam o tym, że jej współpracownicy bagatelizują objawy bo to "tylko ból głowy". Autorka wiele nie wymaga. Więcej - część z tych zachowań jest irytujące nawet dla osoby bez problemów.
OdpowiedzWymagasz, aby inni dostosowali się co Twojej choroby i rozumiem, że radio ciszej nie zaboli, głupie gadanie irytuje, ale to tak naprawdę twój problem, możesz wciąż L4 albo zrozumieć że idziesz do publicznego miejsca gdzie nikt nie ma obowiązku się dostosowywać do ciebie. Jak bardzo ci przeszkadzają to złóż skargę to kadr lub poproś o przeniesienie do oddzielnego pomieszczenia, NIżej piszesz o kompromisie a jaki to kompromis skoro jak tylko wchodzisz do pracy to nagle zycie musi inaczej płynąć? zmień pracę a nie wymagaj od innych aby się z toba niańczyli
Odpowiedz@kijek: zgadzam się z tobą, dla mnie to autorka ma całkowity brak empatii. Rozumiem gdyby, raz na jakiś czas prosiła o radio ciszej, ale nie ciągle. Czemu większość ma się dostosować do mniejszości. Zresztą istnieje takie coś jak korki do uszu (stoper) i ich można używać. Nie są to słuchawki i pracodawca ich nie może zabronić, jeśli lekarz napisze zaświadczenie że ich potrzebujesz. Inni potrzebują muzyki do pracy, czemu ty nie prubujesz ich zrozumieć? Czemu oni muszą ciebie?
Odpowiedz@grruby80: nie mogę używać stoperów w miejscu pracy. Taki przepis.
Odpowiedz@grruby80: Wśród normalnych ludzi funkcjonuje się tak, by nie utrudniać pracy, a nie na zasadzie "mniejszość ma się dostosować do większości". Jak 10 chłopa będzie chciało mnie w pracy ściskać za tyłek, to mam się dostosować, bo jestem jedną babą, więc w mniejszości? Poza tym wyobraź sobie, gdybym to ja je8nęła w twojej robocie jakiś trashmetal i musiałabyś tego słuchać cały dzień na pełny regulator.
Odpowiedz"-Nie ściszaj nam radia, nie jesteś tu sama." Wyrażasz się o koleżankach z pogardą, to nie masz moralnego prawa oczekiwać, że one nie będą gardzić tobą. No i jak ty jedna chcesz radio cicho, a ich wiele głośniej, to jednak ty powinnaś się dostosować. Przez 12 godzin w totalnej ciszy można, z przeproszeniem, ocipieć. Jak choroba uniemożliwia ci koegzystencję z ludźmi, to może jednak czas poszukać sobie innej pracy?
Odpowiedz@bloodcarver: gdzie ja mówię o kompletnej ciszy? Proszę o ściszenie, nie wyłączenie. 12 godzin słuchania dubstep, trance itp. tak głośno jak fabryka dała, i też można, mówiąc twoim językiem, "ocipieć".
Odpowiedz@bloodcarver: "12 godzin w totalnej ciszy"? Kurczę, kolejna osoba komentuje nie to, co autorka napisała, tylko to, co jej się wydaje, że napisała… :-(
Odpowiedz@bloodcarver: "Jak choroba uniemożliwia ci koegzystencję z ludźmi, to może jednak czas poszukać sobie innej pracy?" Jeśli do życia potrzebujesz ciągle jakiejś nawalanki, to może czas zatrudnić się w dyskotece? "Przez 12 godzin w totalnej ciszy można, z przeproszeniem, ocipieć." To sobie kup słuchawki w ten sposób broń się przed, z przeproszeniem, "ocipieniem". W drugą stronę to nie działa - nie istnieją sposoby na idealne wygłuszenie dźwięków otoczenia. "No i jak ty jedna chcesz radio cicho, a ich wiele głośniej, to jednak ty powinnaś się dostosować." Nie - jeśli w pracy chociaż jedna osoba nie chce radia, to nie powinno się go włączać. Tutaj powinno obowiązywać prawo veta - bo jeśli muzyka mi przyszkadza w pracy i przez to nie mogę wykonywać moich obowiązków (z czego będę rozliczana), za które płaci mi ten, kto mnie zatrudnia.
OdpowiedzPolecam złocień maruna. Może się wydawać to bzdurą ale znam kilka osób (w tym mnie), którym łykanie pomogło. Na początku jest zmniejszenie częstotliwości i intensywności migren a potem spokój na długi długi czas. Co prawda nie wszystkim pomaga i nie wszystkim szybko (u mnie pomogła półroczna kuracja, teraz łykam przez jakieś dwa miesiące w roku, niektórzy musza łykać bez przerwy nawet kilka lat (mają szybkie nawroty po odstawieniu). Koszt nie jest duży (ok 20 zł za 60 kapsułek, łyka się jedną dziennie)i na pewno nie zaszkodzi więc warto spróbować.
OdpowiedzHej, moja migrena objawiła się zupełnie niedawno, w kwiecie wieku. Okazalo się, po próbach na sobie, że to reakcja alergiczna organizmu na pokarmy typu mąka (gluten z glifosatem), mleko i produkty mleczne, i słodycze z farbkami. Spróbuj dokładnie przeanalizować dietę i to powinno pomóc, po prostu spróbuj nie jest z dwa tygodnie pewnych produktów i pij dużo wody z solą. Te moje nowe migreny tak mnie zszokowały, że przepraszam wszystkich, którzy nie mieli mojego zrozumienia wczesniej. Odkąd unikam tych produktów, migreny minęły. Pierwsze były ciężkie, później, po studiach w internecie i czytaniu innych ludzi z tym problemem, okazało się, że moja migrena pojawia się, kiedy zjadam troszeczkę mąki przez jakis czas, nie od razu, jakby to się kumulowało w organizmie i w momencie, kiedy jest za dużo, atak. Jak się to okazało? No cuż, mdłości i ból głowy, który natychmiast znikał po zwymiotowaniu wszystkiego do dna. Na końcu jest zawsze jakiś mega gorzki syf. Zeby się za bardzo rzyganiem nie męczyć piję wodę z solą i rzygam z palcami. No niezbyt przyjemnie, ale jak nie możesz ruszyć głową z bólu, kazdy sposob jest dobry. Juz tak się stało, że kiedy tylko poczuję lekki ból migrenowy, to od razu idę rzygać i migrena nie przychodzi. Teraz po prostu nie jem syfu, jem tłuszcz, mięso, ziemniaki i jaja, i migren nie mam. Czasem tylko dam się namówić chochlikowi i później cierpię, choć teraz już nie dopuszczam do migren, mam za to smarki po łokcie i astmę czasem gorączkę, co przez całe życie leczone było jako przeziębienie, faszerowali tabletami, a ty się okazało, że to alergia na niektóre pokarmy... ale cierpienie, zanim udało mi się to rozszyfrować, to moje. Mam nadzieję, ze komuś pomogę tą smaczną opowiescią :-) nie na darmo gadają, jesteś tym, co jesz. Tymi tabletkami zniszczysz sobie żołądek i już będziesz uzależniona od systemu, jeżeli nie zadbasz o dietę. Oczywiście demonizacja tłuszczu w propagandzie (wszystko dla kasy, nawet trucie ludzi byle kupowali tabletki) jest bujdą, od tłuszczu się nie tyje, tylko od cukrów, czyli węglowodanów. Potrzebny jest balans.
Odpowiedz@dzikaciekawosc: oj tam, u każdego co innego. U mnie akurat dieta bezglutenowa powodowała zaostrzenie migren.
Odpowiedz@dzikaciekawosc: dodam że cukier jest odpowiedzialny w większości za nowotwory. Cukier aktualnie jest w prawie wszystkim, szczególnie w napojach. Nie jedząc słodyczy i nie pijąc napoi z cukrem schudłem 23kg w pół roku, zero ćwiczeń.
Odpowiedz@grruby80: dodam że cukier jest odpowiedzialny w większości za nowotwory. Nie powielaj proszę takich bzdur.
Odpowiedz@hibiskus: poszukaj trochę informacji na ten temat, w języku angielskim, zanim się wypowiesz.
Odpowiedz@grruby80: "poszukaj trochę informacji na ten temat, w języku angielskim, zanim się wypowiesz" Nie, to bzdura oparta o fakt - komórki nowotworowe mają "bardziej intensywny" (mówiąc kolokwialnie) metabolizm, przez co zużywają więcej glukozy. A wynika to na przykład z tego, że intensywnie się dzielą. Tutaj kończą się fakty. Na tej podstawie wysnute są bzdurne teorie o tym, że glukoza/cukier powoduje raka albo że da się raka "zagłodzić" przez ograniczenie podaży cukrów. I wybacz mój drogi, ale albo pokażesz mi wiarygodne źródło (może być nawet po chińsku - poradzę sobie) na poparcie swojej tezy albo odszczekaj to co napisałeś. I przez wiarygodne rozumiem podręcznik medyczny albo dane opublikowane w czasopiśmie naukowym z peer review, a nie strony internetowe bez odnośników do źródeł i filmy z żółtymi napisami. ps. Wydaje mi się, że w trakcie studiów, które pozwoliły mi pisać takie trzy literki przed nazwiskiem zaczynające się od l dosyć dużo się o metabolizmie komórek nowotworowych naczytałam. Nie licząc własnej pracy doświadczalnej na liniach komórek nowotworowych przy okazji doktoratu. Ale oczywiście nie znam wszystkiego - więc pokaż źródło, możemy dyskutować.
OdpowiedzWalenie po sobie dezodorantem czy perfumami w pracy, we wspólnej przestrzeni, bez wyjścia choćby do łazienki, to BURACTWO do kwadratu…
Odpowiedz@lobo86 @kijek @bloodcarver Z waszych wypowiedzi wynika, że liczenie się z innymi to zbyt duże wymagania. Że nieważne, jak ktoś się czuje, byle nam pasowało... Idąc dalej tym tropem zgubmy gdzieś maniery, grzeczność, uprzejmość, zostawiając tylko hedonistyczne samolubstwo... od razu będzie się nam lepiej żyło. Nie przepuścimy ciężarnej w kolejce, bo mogła się nie puszczać, Nie przytrzymamy starszej osobie drzwi, bo po co takie stare się pcha do ludzi, Nie podniesiemy i nie oddamy upuszczonego portfela, bo mógł uważać frajer jeden, Nie wpuścimy "na suwak" z sąsiedniego pasa, bo co się będzie taki spieszył. Innymi słowy, usprawiedliwiając egoistyczne zachowania moich kolegów, dajecie powoli przyzwolenie na inne egoistyczne zachowania. I pewnego dnia obudzicie się w świecie, kiedy to z wami nikt nie będzie się liczył, nie ustąpi, wymusi pierszenstwo, nie przepuści w kolejce... Długo wyszło, ale przekaz jest krótki: bądźmy dla siebie nawzajem ludzcy, a o wiele lepiej będzie się nam wszystkim żyło. I o ile uwielbiam stronę Piekielnych, to cały czas mam nadzieję, że pewnego dnia nie będzie ona potrzebna.
Odpowiedz@GoshC: U ciebie to odpada ze względu na dużą wrażliwość na hałas, ale ja myślę, że bym sobie poradził z twoimi znajomymi z pracy. Załatwiłbym ich muzyką, której oni by nie zdzierżyli. Dawno temu, jak mieszkałem z kumplami na jednym pokoju, to mieliśmy zestaw utworów dla nieproszonych gości. Nikomu nie mówiliśmy, żeby sobie poszedł. Sami wychodzili. Po prostu byliśmy jedynymi, którzy czegoś takiego słuchali. Inni, fani techno, disco polo i takich tam, nie wytrzymywali. Także jakbym im coś takiego zaserwował, to pewnie by im się nie spodobało. I albo bym ich tym katował, albo byśmy się dogadali. A tak swoją drogą to byłoby to bardzo piekielne, ale może powinnaś puścić pawia. I to na osobę najbardziej chamską, która specjalnie się czymś pryska w twojej obecności.
OdpowiedzZmodyfikowano 3 razy. Ostatnia modyfikacja: 10 października 2018 o 1:44
@GoshC: Nie wiem już czy to jest śmieszno-smutne czy zwyczajnie żałosne - Ty musisz się liczyć z innymi, ale oni z Tobą choćby w najmniejszym stopniu już nie.
Odpowiedz@GoshC: mylisz pojęcia, jeśli raz na jakiś czas prosi się o sciszenie radia to ok, ale jak się tego wymaga cały czas to jest przegięcie. Może jeszcze uznamy że pedofilia jest ok, bo ci biedni pedofile są chorzy. Nie może większość, dostosowywać się, do miejscowości.
Odpowiedz@grruby80: chyba Cię trochę poniosło z tym porównaniem... Poza tym gdzie ja napisałam, że cały czas im ściszam muzykę?
Odpowiedz@grruby80: A Ty mylisz nie tylko pojęcia, ale i miejsca. W miejscu pracy masz pracować, a nie słuchać muzyki. Zwłasza wtedy, kiedy innym to przeszkadza. Chcesz muzykę, kup słuchawki.
Odpowiedz@grruby80: Autorka nie ma migreny cały czas, a jak się już zdarzy to chyba można tę głupią muzykę ściszyć? Łaskę robią? A tak swoją drogą to powinno się muzyki słuchać przez słuchawki a nie puszczać radio na całą salę, żeby wszyscy słuchali bez względu na to czy to lubią czy nie. Bycie w większości nie znaczy, że dostaje się jakieś magiczne prawa do "dręczenia" innych i olewania ich potrzeb czy próśb.
Odpowiedz@hibiskus: tylko tak jak już ktoś napisał, muzyka niektórym jest potrzebna do pracy, a pisanie że stopery są zakazane to pewnie zwykła bujda. Kolejna osoba co jej się należy bo chora. Zresztą szkoda czasu na pisanie z większością z was.
Odpowiedz@grruby80: " tylko tak jak już ktoś napisał, muzyka niektórym jest potrzebna do prac" to masz wybór - albo słuchawki, albo praca w dyskotece. a nie zadręczasz innych swoją nawalanką... "pisanie że stopery są zakazane to pewnie zwykła bujda" jest bardzo wiele miejsc pracy, w których ze względu na BHP nie można używać stoperów. "Kolejna osoba co jej się należy bo chora" Nie - osoba, która do pracy przychodzi pracować i chce to robić jak najlepiej.
OdpowiedzCo Wy w ogóle macie z tym radiem... Radio włączone w pracy w ogóle powinno być zabronione - chcesz muzyki, słuchaj w słuchawkach. A w domu tak, żeby sąsiedzi nie słyszeli - jeśli słyszą, to słuchawki jw. Nie mówiąc już o miejscach publicznych. Jest mało rzeczy, które mnie bardziej irytują niż muzyka, której nie chcę słuchać (przeważnie z resztą jakaś nawalanka).
Odpowiedz@Ewa Magdalena A ja bym była piekielna, gdyby ktoś mi włączał radio w pracy. Nie potrafię się skupić przy muzyce i jeśli mam dobrze wykonywać moje obowiązki, to nie może być wokół mnie jakiejś nawalanki/superśmiesznych żartów prezenterów. Nie szukam pracy w barach, klubach, dyskotekach. A jak Tobie jest lepiej z muzyką, to słuchawki (albo jedna słuchawka, jeśli tak wolisz) i masz jak chcesz, nie uprzykrzając życia innym.
OdpowiedzPróbowałaś pracować z domu? Słuchawki z tłumieniem hałasu z zewnątrz też mogą być niezłe.
OdpowiedzMam pomysł. Prymitywny i chamski, ale powinien zadziałać, a poza tym oni też są chamscy. Jeśli nie masz problemów z żołądkiem, to polecam zadbać o odpowiednią dietę. Bigos, grochówka, fasola, jajka itp. Chyba wszyscy się domyślają, jaki powinien być efekt, czyli takie gazy, że małe pomieszczenie zamienia się w komorę gazową. Uprzyjemniać im tak czas spędzony w pracy aż do skutku.
OdpowiedzA ja Cię rozumiem, też mam migrenę, od piątku, dziś poniedziałek a ja w pracy. 3/4 tekstów to "trzeba było nie balować w weekend" oraz "to nie może być migrena, mnie kiedyś też kilka dni głowa bolała i okazało się, że to od zęba" super, ale moja stomatolog nie znalazł żadnych ubytków oraz "migrena to wymysł, odsłoń rolete, ciemno tu jak w psiarni" i jeb drzwiami. JA to już mam w dupie, bo i tak składam wypowiedzenie, ale myślę sobie, że każda ta uważająca się za terroryzowaną osoba, którą prosi się o cichsze bycie, słuchanie radia, nieodsłanianie rolet, w końcu doczeka dnia kiedy będzie coś ją zajedwabiście bolało i będzie musiała iść do pracy, a wtedy będzie płacz i oj jaki bidny, to wtedy proszę napierniczać ile się da i w co się da :)
OdpowiedzPretensje o głośne puszczanie radia rozumiem. Często wykonuje pracę przez kilka godzin u klienta w biurze. Krew mnie zalewa, gdy jestem zmuszony do słuchania puszczonego na pełny regulator radia, z którego co kilka piosenek leci aktualny "przebój" discopolo, Piaska, hip-hop. Często moje prośby są ignorowane, lub nawet na złość "muzyka" jest puszczana jeszcze głośniej - bo to są NAJWIĘKSZE przeboje. Sytuacje pogarsza fakt, że przyrząd wydający dźwięki trudno nazwać radiem - często jest to rodzaj skrzekacza, z którego muzyka brzmi jak z pustej puszki po coca-coli.
OdpowiedzPo przeczytaniu niektórych komentarzy najpierw się wkurzyłam, a potem zrobiło mi się poprostu przykro. Egoizm niektórych użytkowników mnie wprost poraża. Powinniście się wstydzić i wy, i wasi rodzice, że tak was wychowali. Pomijając kwestię empatii, sama kultura wymaga żeby brać pod uwagę potrzeby osób z którymi przebywa się w jednym pomieszczeniu. Jeśli ktoś mówi, że źle się czuje, i prosi w związku z tym o ściszenie radia, zamknięcie/otwarcie okna, czy cokolwiek innego, co sprawi, że poczuje się lepiej (albo przynajmniej nie zacznie czuć się gorzej), to (o ile prośba nie jest idiotyczna, i nie obniża drastycznie komfortu pozostałych) świństwem jest jej tego odmawiać. Wszystkim którzy oburzają się na "dostosowywanie się" do jednostki, szczerze i świadomie po chamsku życzę, żeby znaleźli się w analogicznej sytuacji, kiedy to drobne ustępstwo ze strony itoczenia migłoby znacząco poprawić ich fatalne samopoczucie, a otoczenie nie tylko oleje ich ciepłym moczem, ale jeszcze zacznie wytykać egoizm, i złośliwie zacznie aktywnie przyczyniać się do pogorszenia ich stanu. Bo skoro nie potraficie się postawić w sytuacji autorki teoretycznie, to może doświadczenoe tego własną osobą da wam do myślenia. Na takie teksty jak wasze, aż brak słów-co się dzieje ze współczesnym społeczeństwem, że ludzie nie tylko mają takie poglądy jak wy, ale jeszcze nie wstydzą się ich głośno wypowiadać? Naprawdę, aż mi się przykro zrobiło, że nie tylko ktoś tak serio uważa, ale, że takich osób jest tu conajmniej kilka, i w dodatku nie wstyd im, że są całkowicie pozbawieni kultury osobistej, i jeszcze się tym szczycą. Quo vadis świecie?...
OdpowiedzA ja tam dodam, że nawet bez migreny słuchania radia na pełen regulator w robocie i pryskanie się perfumami, tak żeby wszyscy je czuli w małym pomieszczeniu to chamówa. Życzę Twoim współpracownikom, żeby pracowali kiedyś w małym pomieszczeniu z ludźmi, którzy żrą dużo czosnku, cebuli i kiełbasy swojskiej, a ich kierownik słuchał trashmetalu <3. A co do samej migreny, to mnóstwo ludzi już różne rzeczy napisało, ja wspomnę, że mi stała suplementacja dobrego magnezu i kompletu witamin B spowodowała, że ataki mam bardzo rzadko (a był okres, że były parę razy w miesiącu). Oczywiście na pewno tym nie wyleczysz (poza tym ja ogólnie mam stosunkowo łagodne te ataki), ale może coś tam ciut pomoże :)
OdpowiedzBrak empatii to niestety norma. Mam codziennie kontakt z palaczami, którzy zdają się być niezdolni do zrozumienia, że skoro oni nie czują dymu w pomieszczeniu, to nie znaczy, że niepalący też nie będą go czuć. Miałem też kiedyś koleżankę, która próbowała mi wepchnąć do ust pomidora, bo to niemożliwe, że nie znoszę tego warzywa, przecież jest takie pyszne... Co do radia: według mnie jeśli części osób nie odpowiada jego dźwięk, to powinno być wyłączone. Miejsce pracy służy do, cóż, pracy, nie słuchania muzyki. Jeżeli ktoś nie potrafi tego pojąć, to niech się zwolni.
OdpowiedzHah, skąd ja to znam. Ja niby migren nie miewam (całe szczęście), więc nie jestem sobie w stanie wyobrazić bólu, o którym mowa, ale mam nadwrażliwe zmysły wrodzone, więc podobne sytuacje miewam na co dzień, choc raczej z mniejszą porcją bólu, a przewagą zwykłego wk*rwu i braku skupienia. Kurde, na studiach w bibliotece nie siedziałam, bo mnie klikanie w klawisze wpieniało, a w pracy wielokrotnie nielegalnie używałam stoperów (choć u mnie to kwestia prezencji, nie BHP, więc co najwyżej mi groził wk*rw kierowniczki). Oczywiście nie marudzę ludziom o takie drobne rzeczy, ale jakby mi 12 godzin radiem nawalali, to chyba bym udusiła. I tak sie w pracy swego czasu z paroma osobami pożarłam, bo w za głośno podkręcali radio w czasie naszej codziennej 1h słuchania go (mopowanie przy muzyce lepiej idzie, ale bez przesady).
Odpowiedz