Jak to zrobić, żeby nie tylko nie zarobić, ale i stracić, czyli...
Historia o piekielnym taksówkarzu.
Wracałam z miasta X., do którego się udałam w celu spotkania służbowego, do Piekiełkowa, w którym mieszkam.
Wysiadłam na dworcu PKP.
Zwykle korzystam z usług jednej firmy taksówkarskiej, często też pokonuję taksówką trasę dworzec-mój dom, więc wiem dokładnie, ile wychodzi za taki kurs.
Jednak wtedy się śpieszyłam, na przyjazd taxi z "mojej" firmy musiałabym poczekać około 10 minut, a pod dworcem stały i czekały wolne taksówki, więc po spojrzeniu na cennik - kwoty takie same jak u "moich" - wsiadłam.
Pan taksówkarz zawiózł mnie na miejsce i przyszło do płacenia... teoretycznie, bo usłyszałam kwotę 2 x wyższą, niż płacę normalnie (jechaliśmy trasą tą, którą zwykle jeżdżę). Więc mówię ok, zapłacę, ale proszę o paragon, którego jakoś taksówkarz nie kwapił się wydać. Ojojoj, zaczął się krygować, zapomniał włączyć taksometru, ojej, ale przypadek. I co teraz?
No to już nie był mój problem, bo uprzejmie poinformowałam pana taksówkarza, że z przejazdu muszę się rozliczyć, a zatem paragon jest mi potrzebny. Wyraziłam też zdziwienie, że aż tyle wyszło...
Taksówkarz poczerwieniał, zacisnął zębiszcza i kazał wysiadać, mrucząc coś, że "przejazd gratis".
Oszustwo nie zawsze popłaca.
taxi piekielny_taksówkarz
I lament, że większość ludzi wybiera ubera.
Odpowiedz@GburciaFurcia: Problem w tym, że ten gość najprawdopodobniej nie był prawdziwym taksówkarzem. W samej historii autorka przecież pisze, że zawsze korzysta z taxi i nie ma problemów. Pod dworcami często czatują tacy pseudotaksówkarze pracujący na czarno.
Odpowiedz@szafa: OJ, nie. Ci, których, najprawdopodobniej, masz na myśli, nie mają oficjanych cenników na szybach, a juz na pewno nie są one nawet zbliżone do tych u standardowego, zrzeszonego przewoźnika.
Odpowiedz@GburciaFurcia: to wina 99% uczciwych taksówkarzy że 1% stojących niezrzeszonych pod dworcami próbuje przycinać w c****a? a większość ludzi wybiera ubera nie ze względu na ten 1%, ale ze względu na cenę. wystarczy wiedzieć, że kiedy myTaxi zrobiło dobrą promocję to nagle nikt nie chciał jechać droższym uberem
Odpowiedz@777i: nie przesadzajmy z tym "99% uczciwych taksówkarzy" Jechałem taksówkami przynajmniej kilkadziesiąt razy, DWÓCH taksówkarzy dało mi paragon.
OdpowiedzI dobrze tak, łachmycie. Wnerwia mnie, jak ktoś cwaniakuje i uważa innych za ciemnotę. Sadził, że nikt nie wie, że jak on nie włączy licznika - to jest jego broszka, a pasażer jedzie gratis? Też mi się kiedyś zdarzyło, że taryfiarz zapomniał licznika włączyć. Naprawdę zapomniał. Ocknął się na mecie. Ale, że był miły - dostał za przejazd kasę, bo nie chciałam wykorzystać jego zagapienia. No i rozśmieszył mnie, bo na pytanie "to ile płacę?" odparł "no, w tej sytuacji - co łaska".
Odpowiedz@Armagedon: w liceum dorabiałem jako dyspozytor w jednej z korporacji taxi. Mistrzem firmy był facet, który jakiegoś obcokrajowca zawiózł z lotniska w wawie do Łodzi. Zgodnie z licznikiem (wyjazd poza strefę w niedzielę). Facet na miejscu zorientował się, że coś nie halo było z przejazdem (bo kwota wyszła zawrotna), a że nie mogli się dogadać, to zażądał widzenia się z "bossem". No to go taryfiarz zawiózł do siedziby. W Warszawie. Z włączonym licznikiem.
Odpowiedz@Lobo86: Ale czemu d0lo Łodzi?
Odpowiedz@lotos5: a skąd mam to wiedzieć?
Odpowiedz@lotos5: Ciekawsze, czy dogadał się z "bossem" i czy zapłacił taryfiarzowi za wycieczkę turystyczno-krajoznawczą, w dodatku nieplanowaną?
Odpowiedz