Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Kiedyś obiecałem sobie, że opiszę tę historię na piekielnych. Dzisiaj nie wydaje…

Kiedyś obiecałem sobie, że opiszę tę historię na piekielnych. Dzisiaj nie wydaje się ona być zbyt piekielna, ale może kogoś zainteresuje?

Syn, jak był malutki, dostał od dziadków pluszowego zwierzaka (na potrzeby tej historii: kotek). Mały, miły w dotyku, wręcz idealny. Młody nie odstępował go ani na krok, a zasypiał tylko gdy go głaskał. Pierwsza histeria była, gdy po kilku miesiącach zamiast białego futerka było szarobure i postanowiliśmy go wyprać. Oczywiście kotek mokry – syn w ryk. Jakoś z tego wyszliśmy (suszarka do włosów) i zapamiętaliśmy: kotek musi być, i być suchy.

Wiele miesięcy później poszliśmy na spacer zakończony zakupami w supermarkecie. Kotek poszedł z nami. Gdy już musieliśmy wychodzić, okazało się, że w wózku nie ma ukochanego pluszaka. "Huston mamy problem." Wróciłem do sklepu, obszedłem całą drogę, którą szliśmy, a tu kota nie ma. Pytałem w punkcie obsługi klienta - także nikt nic nie widział. Potem poszła żona. Chodziła nawet na czworaka, żeby widzieć pod regałami, czy nie ma go tam. Dzwoniłem do biura rzeczy zagubionych całego centrum handlowego - także brak zwierzaka. Najpewniej ktoś po prostu go wziął ze sobą do domu.

Sobotnie plany się zmieniły: trzeba szybko znaleźć zastępnik. Oczywiście w domu masa innych zabawek i żadne "nie jest moim kotkiem". No nic... może inny kotek? Może znajdziemy odpowiednio podobnego i dziecko nie zauważy? Szukamy po otwartych sklepach z zabawkami, a tam tylko po wcześniejszym zamówieniu przez Internet (czyli poczekamy kilka dni). Wieczór się zbliżał, a kotka jak nie było tak nie ma.

Pierwsza noc była okropna. Zapłakane dziecko, obecność mamy to za mało. Ale oczywiście żona spała praktycznie całą noc z synem. Kolejne noce były już lepsze, tym bardziej, że pojawiło się światełko w tunelu: dziadkowie zauważyli u siebie w sklepie podobnego pluszaka. Nawet więcej podobnych zabawek (na zapas?).

Jeszcze dzień, dwa i dziadek w chwili wolnego przyjechał ze znalezionymi zabawkami. Syn uprzedzony, ucieszony, że kotek się znalazł u dziadka. Ale jak dziadek przyjechał, to nie było "to ten", tylko "większy". Wmówiliśmy mu, że jak poprzedni się zgubił, to urósł i dziadek go znalazł. Pozostałe dwie zabawki były na tyle różne, że nie wzbudziły zachwytu, ale zwykłą radość (jednym kotkiem od razu podzielił się z siostrą). Kryzys zażegnany. Nowy kotek został nazwany imieniem starego, ale już nie zdrobniałym (tak jak "Kiciuś" - "Kicia") i przyjęty jako nowy pluszak do spania.

Gdzie tu piekielność? Z perspektywy czasu: nigdzie. Ale patrząc na uczucia z tamtych dni - wielka, nieświadoma piekielność osoby, która zabrała używaną zabawkę. Ile stresu nabawił się nasz syn, ile my i ile dziadkowie - to nasze.

A dlaczego akurat teraz (po wielu miesiącach) sobie o tym przypomniałem? Bo gdy przyjechała w odwiedziny ostatnio ciocia, to zapytała, czy to ten sam ukochany Kiciuś? No i syn sam odpowiedział, że nie, że poprzedni się zgubił, a ten - większy - przyjechał zamiast tamtego. W tym momencie ja z żoną zaczęliśmy zbierać szczęki z podłogi, że nasz syn, który nie miał wtedy nawet 3 lat dobrze pamiętał tamtą sytuację.

by kartezjusz2009
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar kartezjusz2009
9 25

Od razu wyjaśniam w komentarzu (lepsze miejsce niż sama historia): Doskonale wiedzieliśmy jak bardzo związany z tą zabawką jest nasz syn i pozwalaliśmy mu na to. Zabawka zastępowała sporo z potrzeby bliskości dziecka. Wiedzieliśmy także (byliśmy nie raz uprzedzani przez dziadków) jak się skończy sytuacja, gdy zabawka się zgubi. I też wiedzieliśmy, że kiedyś ten dzień nastąpi. Po kilku nocach syn zaczynał się uspakajać, ale z dwojga złego (spanie z mamą, bez mamy ryk / spanie z pluszakiem, bez niego ryk): woleliśmy pluszaka.

Odpowiedz
avatar singri
18 20

@kartezjusz2009: Czasami dzieci zadziwiają nas swoją pamięcią. Moja córka, zapytana czemu nie mieszka z tatą, odpowiedziała "bo tata strasznie głośno puszczał muzykę i nie dawał mi spać." OK, tylko: 1) Nie miała nawet półtora roku, kiedy odeszłyśmy 2) Nigdy przy niej o tym nie wspominałam. O innych, nie mniej piekielnych aspektach życia z jej ojcem tak, o tym akurat nie...

Odpowiedz
avatar Xynthia
16 16

@singri: Masz rację, pamięć dzieci jest zadziwiająca... Jak Młoda miała ok. 3-4 lat, z powodu ciągle powracającego zapalenia spojówek zrezygnowałam na dłuższy czas ze szkieł kontaktowych i powróciłam do okularów. Po kilku dniach Młoda zapytała: "Mamo, dlaczego ZNOWU nosisz okulary?". A niby nie miała szans pamiętać mnie w okularach, około roku miała, jak ja ich nie zakładałam już nawet sporadycznie.

Odpowiedz
avatar zastaw
35 41

Tak się złożyło, że mój malutki synek miał swojego misia. Tylko z nim spał. Gdy go nie było - czarna rozpacz. Synek rósł, a misio zmieniał się w potworny gałgan z pluszu, ale dziecku to nie przeszkadzało. Minęło 40 lat i ostatnio pokazałem mojemu synkowi te smutne szczątki misia. Macie pojęcie, jakie wzruszenie ogarnęło syna ? Łza spłynęła po policzku pana doktora.

Odpowiedz
avatar Xynthia
15 23

Moja córka ma swoją ukochaną Owieczkę. Pluszak w formie poduszki do spania, a moja duża ośmiolatka (a w sumie to już niedługo dziewięciolatka) nie umie bez niej zasnąć... No owszem, płaczu i histerii już nie ma, jak np. nie śpimy w domu, a Owieczki zapomniałyśmy wziąć, ale nietęga mina jest. I do dziś pamiętam, jak w któryś piątek zapomniała jej z przedszkola, a ja leciałam z wywieszonym językiem, żeby zdążyć przed jego zamknięciem i nie zostać na weekend bez Owieczki, bo wtedy to by była masakra...

Odpowiedz
avatar Tehanu
6 12

U nas był szmaciany hipopotam imieniem Hipolit. Dzieć się do niego przywiązał w okolicach pierwszych urodzin. Pranie to nic, Hipolit szybko zaczął się przecierać i sypać trocinami (to nie była nowa zabawka, spadek po jakimś dziecku z rodziny). Cerowałam go do chwili, aż nie było już co cerować. Literalnie się rozpadł... Rozpacz była straszna, ale udało nam się wmanewrować w tą sytuację inną maskotę... Obecnie w pokoju ośmiolatka mieszka ich ponad 30, w tym część wydziergana przeze mnie. Ukochana jest aktualnie Królowa Obcych z dwumetrowej długości ogonem...

Odpowiedz
avatar misiafaraona
15 17

Z wywieszonym językiem leciałam po zostawionego gdzieś króliczka. Chyba każdy porządny rodzic ma taką przygodę.

Odpowiedz
avatar Locust
13 13

Nam pluszak wyparował podczas urlopu w dalekich stronach. Czas wracać, a zabawki niet. Podroz powrotna nie nalezala do najprzyjemniejszych. Na szczęście pluszak całkiem łatwo się "odnalazł", bo pochodził z Ikea ;)

Odpowiedz
avatar LittleM
9 11

U nas to krokodylek. Kiedyś wracaliśmy 40 km, bo zapomnieliśmy go zabrać jadąc na wakacje. Maluch zrobił się senny i przypomniał sobie, że czegoś mu brakuje. Dobrze, że jego brak nie wyszedł później,bo mieliśmy do pokonania 300 km.

Odpowiedz
avatar szafa
6 8

@Jorn: Złodziejstwo jest piekielnością. Kradzież pluszaka to wciąż kradzież. Tak, wiem, że dla większości Polaków "mała kradzież to nie kradzież", "znalezione nie kradzione", "wspólne to moje", "firmowe mi się należy" itp itd

Odpowiedz
avatar Gcra
6 10

A ja od 'drugiej strony'. W wieku czterech-pięciu lat dostałem pluszaka od dziadków, nie rozstaję się z nim. Gdziekolwiek nie wyjadę jest ze mną, oczywiście teraz 'czeka' w domu na mój powrót z pracy. Rex (imię zmienione, w końcu RODO) był ze mną gdy wyprowadziłem się za granicę, dla wsparcia, był świadkiem ukończenia moich studiów, i teraz wspiera mnie w trudnych momentach w pracy :) Ma ponad 21 lat i mam nadzieję zostanie ze mną przez kolejne tyle!

Odpowiedz
avatar Poziomeczka
2 4

@Gcra: nasz syn ma pluszaka mojego i męża u siebie w pokoju. Często przynosi je nam do łóżka i mówi "taty Reksio i mamy Reksio." I tylko mi przykro że mojego pluszaka imienia nie pamięta- fakt, nietypowe, i zastępuje je tym Reksiem ;)

Odpowiedz
avatar annababy97
1 11

Moj syn, 13 lat, ma misia. Na imie ma Mis. Po prostu Mis. Mis ma 12 lat, pochodzi z bazarku w Birmingham, jest zielony i podobny do misia Jasia Fasoli. Jeździ z nami wszędzie, byl Turcji na plazy, wspinal sie na Preikestoen w Norwegii...na dowód tego mamy mase zdjęć z Misiem w roli głównej. Jest poduszka, przytulanka, pocieszycielem, słowem wszystkim dla mojego syna. I mnie to cieszy. Ja sama mam małpkę, już od ok 40 lat, połatana, bez oczu, prawie bez uszu...ale jest moja.

Odpowiedz
avatar bleeee
0 4

Nie ma w tym nic piekielnego. I szczerze - raczej ktos kotka (szarego i zniszczonego) wyrzucil, rozjechal go samochod albo porwala sroka tudziez inne ptaszysko. Historia bardziej na portale z historiami o wspanialych dziadkach lub na YAFUD. Napisana skladnie, wszystko pieknie - ale nic piekielnego, stad moj minus.

Odpowiedz
avatar kartezjusz2009
0 0

@bleeee: W hipermarkecie raczej ciężko o jeżdżące samochody albo latające sroki :)

Odpowiedz
avatar bazienka
0 2

jesli sie rozmnoze, kupie kilka na zapas i bede dziecku podmieniac by przesiakly zapachem ;) #masterplan

Odpowiedz
avatar kartezjusz2009
0 0

@bazienka: polecam takie rozwiązanie! Problemem jest tylko koszt/ trudność o duplikat, no i takie ukrycie, żeby dziecko nie znalazło zapasowych. ;)

Odpowiedz
Udostępnij