Standart w Anglii: obowiązek zbierania psich kup (więc wszyscy zbierają!), ale później brak koszy na odpady na całej trasie.
A komu chciałoby się iść jakieś 10 - 12 kilometrów z woreczkiem pełnym kupy...
Więc jak nikt nie widzi to w krzaki...
@GoshC:
Kompletny debilizm.
Kupa w trawie - koprofagi i przyroda załatwi się z nią raz dwa. Kupa w worku foliowym - dłuuuugo w tym worku będzie leżała.
A poza tym, czy na wycieczkę górskim szlakiem koniecznie trzeba zabierać psa? Który pewnie lata sobie luzem, bo ciągania go na smyczy jakoś nie bardzo sobie wyobrażam...
@Armagedon: ja wiem, że to jest debilizm, czytelnicy Piekielnych wiedzą, że to debilizm, ba, podejrzewam że sprawcy tego bałaganu wiedzą, że to debilizm.
Ja po prostu tłumaczę mechanizm.
Nie posprzątasz po psie = grzywna. Posprzątasz więc i wyrzucasz woreczek.
A że nie ma gdzie - to na pobocze ścieżki.
A co do zabierania psa na spacer - idź sam na cały dzień w góry, a czworonoga zostaw w domu, niech się męczy w czterech ścianach - to dopiero okrucieństwo.
Poza tym, niektórzy kupują sobie czworonogi właśnie dla towarzystwa na dłuższych spacerach.
Odpowiedz
Zmodyfikowano
1 raz.
Ostatnia modyfikacja:
3 października 2018 o 14:04
@rodzynek2:
Zawsze zabieram psa na długi spacer, niekoniecznie w góry, ponieważ mieszkam w centralnej Polsce. Muszę też mieć na względzie jego kondycję, bo to już pan starszy jest, niestety.
@GoshC:
Chyba nie mówimy o tym samym.
Mam na myśli wyłącznie to, że SKRAJNYM debilizmem jest sprzątanie psich odchodów W LESIE, na górskim szlaku, podczas wycieczki krajoznawczej. Bo to trzeba mieć naprawdę porządnie nasrane we łbie, żeby zebrać kupsko spod jednej sosny, a - już zabezpieczone foliówką - ciepnąć parę metrów dalej, pod inną.
W miastach jest obowiązek sprzątania po psach gówien z trawników, zgoda. Ale wątpię, żeby był taki sam obowiązek robienia tego na, tak zwanym, łonie natury. Jeśli ktokolwiek tego oczekuje - jest debilem. Jeśli ktokolwiek, ze strachu przed "mandatem", robi to "na wszelki wypadek", a potem, gdy nikt nie patrzy, ciska "kiszonkę" pod krzaczek - jest debilem podwójnym.
@Armagedon: "foliówki" na psie kupy są biodegradowalne. Przynajmniej jedynie z takimi się spotkałem.
Co do zabierania psa w góry....to jest to akurat znakomity pomysł, choć zależny oczywiście od rasy (budowy) psa. Co do smyczy.....no to ona jest akurat obowiązkowa. Chodzi o kontrolę psa, żeby nie poleciał za jakimś dzikim zwierzakiem lub nie oddalił się od szlaku narażając się na niebezpieczeństwo. Jeśli trasa jest długa, to chodzi też o to, aby pies nie robił dodatkowych kilometrów. Do dogtrekkingu używa się szelek (nie obroży) i smyczy z amortyzatorem. Aczkolwiek zdarzało mi się widzieć i debili, którzy na bieg z psem zakładają mu kolczatkę.....
Moja sznaucerka o wadze niewiele ponad 9kg uwielbia góry. Nawet po 10-12h marszu potrafi zaczepiać do zabawy i uprawiać pierdzielca.
W lesie lub na łące nie ma sensu zbierać. Ale zostawiać na widoku też nieładnie. Najlepiej zasypać jeśli jest na wierzchu.
Dla mnie logiczne jest sprzątniecie po psie tylko w przypadku, gdy narobił np. na chodnik. Sprzątanie gówien z trawy, poprzez ładowanie ich w kolejne biliardowe plastikowe worki, tak potrzebne naturze, uważam za dewastację środowiska.
@Grejfrutowa: Nie do końca się zgodzę. Są trawniki, na których można byłoby sobie usiąść a wątpię, żeby ktokolwiek chciał kocyk położyć centralnie na psiej kupie.
Standart w Anglii: obowiązek zbierania psich kup (więc wszyscy zbierają!), ale później brak koszy na odpady na całej trasie. A komu chciałoby się iść jakieś 10 - 12 kilometrów z woreczkiem pełnym kupy... Więc jak nikt nie widzi to w krzaki...
Odpowiedz@GoshC: Z tym ze wszyscy zbierają to bym się kłóciła...
Odpowiedz@GoshC: Kompletny debilizm. Kupa w trawie - koprofagi i przyroda załatwi się z nią raz dwa. Kupa w worku foliowym - dłuuuugo w tym worku będzie leżała. A poza tym, czy na wycieczkę górskim szlakiem koniecznie trzeba zabierać psa? Który pewnie lata sobie luzem, bo ciągania go na smyczy jakoś nie bardzo sobie wyobrażam...
Odpowiedz@Armagedon: Ja bym dla odmiany wziął na wycieczkę kota - mniej sra.
Odpowiedz@Armagedon: ja wiem, że to jest debilizm, czytelnicy Piekielnych wiedzą, że to debilizm, ba, podejrzewam że sprawcy tego bałaganu wiedzą, że to debilizm. Ja po prostu tłumaczę mechanizm. Nie posprzątasz po psie = grzywna. Posprzątasz więc i wyrzucasz woreczek. A że nie ma gdzie - to na pobocze ścieżki. A co do zabierania psa na spacer - idź sam na cały dzień w góry, a czworonoga zostaw w domu, niech się męczy w czterech ścianach - to dopiero okrucieństwo. Poza tym, niektórzy kupują sobie czworonogi właśnie dla towarzystwa na dłuższych spacerach.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 3 października 2018 o 14:04
@Armagedon: Weź psa na długi spacer, niekoniecznie w góry, a uczynisz szczęśliwym. A co do reszty masz rację.
Odpowiedz@rodzynek2: Zawsze zabieram psa na długi spacer, niekoniecznie w góry, ponieważ mieszkam w centralnej Polsce. Muszę też mieć na względzie jego kondycję, bo to już pan starszy jest, niestety.
Odpowiedz@GoshC: Chyba nie mówimy o tym samym. Mam na myśli wyłącznie to, że SKRAJNYM debilizmem jest sprzątanie psich odchodów W LESIE, na górskim szlaku, podczas wycieczki krajoznawczej. Bo to trzeba mieć naprawdę porządnie nasrane we łbie, żeby zebrać kupsko spod jednej sosny, a - już zabezpieczone foliówką - ciepnąć parę metrów dalej, pod inną. W miastach jest obowiązek sprzątania po psach gówien z trawników, zgoda. Ale wątpię, żeby był taki sam obowiązek robienia tego na, tak zwanym, łonie natury. Jeśli ktokolwiek tego oczekuje - jest debilem. Jeśli ktokolwiek, ze strachu przed "mandatem", robi to "na wszelki wypadek", a potem, gdy nikt nie patrzy, ciska "kiszonkę" pod krzaczek - jest debilem podwójnym.
Odpowiedz@Armagedon: no to masz odpowiedź: świat jest pełen "podwójnych debili". Nic na to nie poradzisz.
Odpowiedz@Armagedon: "foliówki" na psie kupy są biodegradowalne. Przynajmniej jedynie z takimi się spotkałem. Co do zabierania psa w góry....to jest to akurat znakomity pomysł, choć zależny oczywiście od rasy (budowy) psa. Co do smyczy.....no to ona jest akurat obowiązkowa. Chodzi o kontrolę psa, żeby nie poleciał za jakimś dzikim zwierzakiem lub nie oddalił się od szlaku narażając się na niebezpieczeństwo. Jeśli trasa jest długa, to chodzi też o to, aby pies nie robił dodatkowych kilometrów. Do dogtrekkingu używa się szelek (nie obroży) i smyczy z amortyzatorem. Aczkolwiek zdarzało mi się widzieć i debili, którzy na bieg z psem zakładają mu kolczatkę..... Moja sznaucerka o wadze niewiele ponad 9kg uwielbia góry. Nawet po 10-12h marszu potrafi zaczepiać do zabawy i uprawiać pierdzielca. W lesie lub na łące nie ma sensu zbierać. Ale zostawiać na widoku też nieładnie. Najlepiej zasypać jeśli jest na wierzchu.
OdpowiedzDla mnie logiczne jest sprzątniecie po psie tylko w przypadku, gdy narobił np. na chodnik. Sprzątanie gówien z trawy, poprzez ładowanie ich w kolejne biliardowe plastikowe worki, tak potrzebne naturze, uważam za dewastację środowiska.
Odpowiedz@Grejfrutowa: Nie do końca się zgodzę. Są trawniki, na których można byłoby sobie usiąść a wątpię, żeby ktokolwiek chciał kocyk położyć centralnie na psiej kupie.
Odpowiedz