Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Taka tam historia ze studiów. Na trzecim roku mieliśmy jeden przedmiot -…

Taka tam historia ze studiów.

Na trzecim roku mieliśmy jeden przedmiot - wykłady i ćwiczenia. O ile wykładowca był normalny, to pani od ćwiczeń iście piekielna. Młoda, zaraz po obronie, najwidoczniej postanowiła odreagować stresy gnębiąc studentów lub po prostu miała coś z głową, o czym zaraz. Tytanem intelektu jednak nie była, toteż jej gnębienie nie miało żadnej wartości edukacyjnej, a było po prostu upierdliwie.

Defekt mózgu tej pani objawiał się przede wszystkim na kolokwiach. Otóż by zaliczyć, trzeba było pisać definicję z książki, słowo w słowo. Napisałeś własnymi słowami? Źle, zero punktów. Napisałeś słowami z książki, ale zmieniłeś szyk zdania? Źle, zero. Tak "nauka" u tej pani polegała na zapamiętywaniu książki jeden do jednego. Sytuacja była zgłaszana do wykładowcy tego przedmiotu i do opiekuna grupy. Wyrażali zrozumienie, ale mówili, że nie mogą ingerować w formę prowadzenia zajęć przez tę panią.
- Ale przecież na koniec semestru są ankiety - dodał opiekun.

Otóż na mojej uczelni funkcjonował system oceniania nauczycieli przez studentów. Na koniec każdego semestru były anonimowe ankiety na temat każdego prowadzącego, sposobu w jaki uczy i ocenia, czy tłumaczy w sposób zrozumiały, itd.

Tym oto sposobem kariera tej pani na naszej uczelni skończyła się po pierwszym jej semestrze.

Gwoli wyjaśnienia. Zanim ktoś zarzuci, że pewnie obsmarowywaliśmy w ankietach każdego wymagającego prowadzącego - nieprawda. Niektórzy byli naprawdę wymagający, ale nigdy nikt złego słowa nie powiedział. Byliśmy tam po to, żeby się czegoś nauczyć, a nauczyciele akademiccy od tego są, żeby wymagać. Ta pani nie była wymagająca, tylko zwyczajnie złośliwa i nie chciała nikogo niczego nauczyć, tylko... Sam nie wiem co jej siedziało w głowie. Była też jedyną osobą przez 5 lat, o jakiej słyszałem, żeby wyleciała po ankietach.

studia

by ~bm89
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar xpert17
13 19

skąd możesz wiedzieć, czy "wyleciała" po ankietach, czy przestała pracować z jednego z trzystu dwudziestu innych możliwych powodów?

Odpowiedz
avatar Armagedon
6 18

@xpert17: Ważne, że wyleciała. A że "wylecenie" zbiegło się z ankietami - to wnioski nasuwają się same. Ale, być może, przygnieciona ciężarem zmasowanej krytyki studentów - sama wycofała się z godnością.

Odpowiedz
avatar Jaladreips
10 14

@xpert17: jak wyżej. Najważniejsze, że wyleciała. Osoba z takim podejściem powinna się trzymać jak najdalej od edukacji.

Odpowiedz
avatar mrkjad
12 12

@xpert17: Jesli była doktorantką to jest to bardzo proawdopodobne. Zależy od uczeni, ale np. u mnie ankiety mają duże znaczenie przy ocenie pracowników, ja na przykład dostałam podwyżkę :). No chyba, że ktoś jest profesroem, tych już nikt nie ruszy.

Odpowiedz
avatar Dorniana
5 7

Brzmi jak moja nauczycielka od geografii w gimnazjum.

Odpowiedz
avatar Jorn
4 4

@Dorniana: Albo jak moje lektorka niemieckiego na studiach, tylko bardziej. Byłem jedynym studentem w grupie, który potrafił się porozumieć w tym języku i jedynym, który miał zaliczenie na 3. Reszta miała 5, bo uczyli się czytanek na pamięć, a mnie się nie chciało, bo potrafiłem opowiedzieć własnym tekstem.

Odpowiedz
avatar tatapsychopata
13 13

Znam takie osoby. W sensie że z książki jeden do jednego. W technikum miałem taką koleżankę, powiedzmy trochę bliższą. Właśnie tak się uczyła przedmiotów które sprawiały jej trudność. Książka, strony od - do na pamięć. Autentycznie. Sensu nie umiała uchwycić, mechanicznie powtarzała. Były takie przedmioty gdzie to działało.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
-1 15

Jako, że zajmuję się m.in tematyką "ankiet" na mojej uczelni to powiem ci, że nie miało to znaczenia. Ankiety pozostają otwarte do końca sesji poprawkowej, a najczęściej kilka tygodni dłużej, bo ludzie mają opory z ich wypełnianiem. Ich ewaluacja to kolejny miesiąc-trzy. Generalnie te ankiety mają poślizg ok semestru. Po prostu systematyczne zgłaszanie zastrzeżeń zadziałało.

Odpowiedz
avatar madxx
8 8

@Lobo86: też nie sądzę, że to przez ankiety. rok w rok pisaliśmy ze znajomymi z roku, że pewien pan dr jest starym zboczeńcem i pozwala sobie na komentarze w stosunku do dziewczyn. studia skończyłam jakiś czas temu, pan dr dalej pracuje, nawet na starość mu się habilitacji zachciało.

Odpowiedz
avatar chawratka
0 2

@madxx: Rutek Zboczeniec?? :D

Odpowiedz
avatar madxx
0 0

@chawratka: ktoś inny ;)

Odpowiedz
avatar Carima
5 7

Musiała coś jeszcze przeskrobać w międzyczasie. U nas jedna taka geniuszka dostała ostrzeżenie z ankiet i ostrzeżenie od skarg studentów u dziekana. Podobno wychodziła blada z gabinetu dziekana - widocznie zależało jej na pracy bo kolejnego rocznika już tak nie traktowała ;)

Odpowiedz
avatar KillingJoke
-2 2

Nie mam pojęcia o jakiej dziedzinie nauki mówisz, a to ma zasadnicze do oceny czy to ta pani była tępą p*zdą, czy to może jednak ty jesteś tępym ch*jem. O ile w naukach humanistycznych w różnego rodzaju definicjach można swobodnie zmieniać szyk zdania i zastępować poszczególne słowa ich synonimami, o tyle w naukach ścisłych jest to często niedopuszczalne. Dla przykładu: student który dopiero poznaje matematykę zignoruje drobne, wydawałoby się nieistotne różnice, które jednak będą powodowały, że w specyficznych warunkach nie będą one równoważne. To, że dwie definicje (bardzo prosty przykład: granica funkcji w sensie Cauchy'ego i w sensie Heinego) są sobie równoważne zawsze należy wcześniej udowodnić, a przy takim dowodzie mogą wyjść różne nieoczywiste założenia (we wspomnianym przykładzie trzeba skorzystać z kontrowersyjnego aksjomatu wyboru, bez niego równoważności definicji nie mamy). Ponieważ jednak to ta kobieta prowadziła zajęcia, a nie ty, zakładam że to ona wiedziała co robi, a ty byłeś w błędzie. Chociaż pewnie nie umiała tego wytłumaczyć z powodu niewielkiego doświadczenia (albo uważała za oczywiste). Natomiast stwierdzenia, że to przez ankiety ktoś wyleciał z uczelni to możesz spokojnie między bajki włożyć. Student na uczelni ma się uczyć samodzielnie, wykładowca nie musi się tłumaczyć ze sposobu nauczania, a ćwiczeniowcy mają na ankiety wyj*bane, bo to w większości doktoranci, którzy są zwyczajnie zmuszani do prowadzenia ćwiczeń jeśli chcą napisać doktorat. W ankietach ważne jest w zasadzie tylko czy prowadzący przychodzi na zajęcia i organizuje od czasu do czasu konsultacje, reszta ch*j;

Odpowiedz
avatar Kikai
-1 1

@KillingJoke: Dziwnym trafem zakładam, że to jednak nie autor był "tępym ch*jem", jak to uroczo określasz, i nie o taki przedmiot chodziło, gdzie kucie definicji na pamięć co do słowa miałby rację bytu. Tym bardziej, że "sytuacja była zgłaszana do wykładowcy tego przedmiotu i do opiekuna grupy. Wyrażali zrozumienie". Też tępaki niegodne pracy na uczelni?

Odpowiedz
avatar Hachimaro
0 2

Heh, kolejny tępy ch*j, który uważa, że nauki ścisłe ograniczają się do nauk matematycznych. Swoją drogą: "Student na uczelni ma się uczyć samodzielnie" Uwielbiam to stwierdzenie. Od razu przypominam sobie leciwą panią profesor, która prowadziła wykłady tak cicho, że mimo mikrofonu nikt nie słyszał ani słowa. Albo pana doktora, który na wszystkie pytania odpowiadał "proszę doczytać" - nawet wówczas, gdy dotyczyły różnic pomiędzy podręcznikami. Oboje teoretycznie byli pracownikami naukowo-dydaktycznymi uczelni...

Odpowiedz
avatar Grejfrutowa
-1 1

@Hachimaro: u nas jest doktor, który odpowiada na zadane pytania tak: pani/pan tego nie wie? Dwa. Na kolesia spłynęło morze negatywnych ankiet i jedyne co robią ci "z góry" to wzywają go na ostrzegawcze pogawędki. Tak już od kilku lat.

Odpowiedz
avatar Grejfrutowa
-1 1

@KillingJoke: co za bzdury, w dodatku napisane bez grama kultury. Nie zawsze wykładowcy, z racji samego faktu wykładania czegokolwiek są nieomylni. Wytłumacz mi sens wymieniania (taki przykład na szybko) cech klimatu kontynentalnego wg podanej w podręczniku kolejności? Niewymienienie tego tak, jak zrobił to autor podręcznika, skutkowało zerem punktów, gdzie w takich przypadkach nie ma mowy o hierarchii tych elementów. Rozumiem, choć to też lekka bzdurka, np. wymienić coś od największego do najmniejszego np. lotniska świata wg liczby obsłużonych pasażerów.

Odpowiedz
avatar KillingJoke
-1 1

@Kikai: Jak do mnie jakiś tępy student uderza z pretensjami i skarży na innego wykładowcę, to też spławiam k*tasa "wyrażając zrozumienie". Podręcznikowy sposób rozwiązywania konfliktów: przytaknąć, poklepać po głowie i robić swoje. Tym bardziej, że zawsze najwięcej p*erdolą miernoty, których nikt ze studiów nie wywala tylko dlatego, że ktoś musi robić frekwencję, żeby wydział nie stracił dofinansowania. Studenci wybitni takich problemów nie mają.

Odpowiedz
avatar KillingJoke
-1 1

@Hachimaro: Kolejny tępy g*wniarz, który myśli że świat się kręci wokół jego dupy. Nie podoba się samodzielność? To wyp*rdalaj z państwowej uczelni do jakiegoś prywatnego żłobka, gdzie cię za rączkę poprowadzą, pieluszkę zmienią i nosek wytrą. Uczelnie nie zostały zaprojektowane dla mas, uczelnie mają kształcić jednostki wybitne. Ty się k*rwa, najwyraźniej do tej grupy nie zaliczasz. Ty, jak i cała reszta miernot jesteście tam tylko po to, żeby utrzymywać uczelnię finansowo, żeby najlepsi mogli tam studiować za darmo. Jakbyś zadał profesorowi jakieś ciekawe pytanie, to by profesor ci na nie odpowiedział; Ale jak pytasz o coś co można znaleźć w każdym podręczniku wykładanego przedmiotu, to szkoda dla ciebie strzępić sobie ryja i marnować profesorski czas, bo są ciekawsze rzeczy do robienia. Z resztą jak jesteś jakąś p*zdą w rurkach, dla której doczytanie ze zrozumieniem wykładu w podręczniku jest zbyt skomplikowane, to odpowiedzi profesora i tak nie zrozumiesz, bo zbyt tępą p*zdą jesteś.

Odpowiedz
avatar Grejfrutowa
-1 1

@KillingJoke: w pupę sobie wsadź swój czterozgłoskowiec. Po prostu pomiń epitety. Potrafisz? Wie więcej, może tak, nadal nie widzę w "wiedzeniu więcej" argumentu, by wykładowca kazał kuć na pamieć rzeczy, jeśli szyk zdania bądź kolejność na nic się nie przekłada.

Odpowiedz
avatar Grejfrutowa
0 2

@KillingJoke: "u mnie" z takim zerowym poziomem obycia i kultury wypowiedzi jesteś wykładowcą? Chyba płytek w toaletach.

Odpowiedz
Udostępnij