Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Miałem wypadek na rowerze. Jechałem ścieżką rowerową (po drugiej stronie ulicy chodnik)…

Miałem wypadek na rowerze. Jechałem ścieżką rowerową (po drugiej stronie ulicy chodnik) i przede mną wyrósł chłopak (+/- 8 lat) z matką. Było z górki jechałem około 20km/h, ale gdy go zobaczyłem przed sobą na 2 metry położyłem się jak na motorze. Kask się porysował, rower trochę poobijał, na szczęście żebra w całości, ale za to rozerwane palce i ręka. I o ile do matki i chłopca, nie mam większych zastrzeżeń (bo pomogli, matka coś tam docisnęła mi do ręki, sama zdążyła zadzwonić po pogotowie, została i wspierała) to w szpitalu tylko się pomodlić i zapisać na listę K. Morawieckiego. Dobrze, że miałem w plecaku apteczkę, to chociaż znam pochodzenie gazy i bandaży, którymi owinąłem sobie rękę.

SOR, dostałem środki przeciwbólowe i rozkaz "CZEKAĆ!". Spoko, może ktoś umiera, po ciężkim wypadku, moja ręką i rozcięte do kości 2 palce mogą poczekać (nawet do 12h co okazało się faktem). Z gabinetu wyjeżdża pani na wózku, mija z 10 minut po czym wołana jest osoba (z numerka, bo RODO). "NUMER 14!". Problem w tym, że nic mi nie dali na wejściu, więc podchodzę do Piguły, dalej z gazą i bandażem z apteczki, którą wożę w plecaku. Piguła patrzy, podchodzi do okienka w rejestracji i drze mordę do koleżanki, żeby ta dała numerek. Daje mi kawałek kartki z napisem "27". Dobra, czekam, co mam zrobić.

Przesiedziałem już 3h, kolejka doszła do numeru 23. Ja czuję wilgoć na spodniach i okazuje się, że bandaż jest w całości przesiąknięty krwią. Podchodzę ponownie do okienka i pokazuję, że jest dosyć duży problem. Grzecznie pytam się, czy mogą wpłynąć na moje przyjęcie, bo, nie ukrywam, robi mi się już słabo. Dostaję w odpowiedzi "Dostał numerek? To czekać, ja nie będę nic opatrywać, jak się pociął nie moja sprawa". Już mniej radosnym tonem powiedziałem, żeby dała drugi bandaż to sobie sam założę. "Nie ma! Czekać w kolejce, bo blokujecie rejestracje". Nosz kurl@. Dobra, mam swój plecak przy sobie, coś w tej apteczce jest jeszcze, zaciskam. Jest moja kolej, wchodzę do pokoju, pokazuje co się dzieje, opisuje co się stało.

Zabieg, oni mi tego nie zrobią na SORze, trzeba iść na oddział, żeby zaszyli. No spoko, idę. Jeszcze trzymam się na nogach, chcą mnie posadzić na wózku, ale wózka nie ma. Gdzieś pewnie jest w szpitalu, ale gdzie to nie wiadomo. Jestem na oddziale, czekam. Przychodzi Piguła o 3 rozmiary większą od tej na SORze, ledwo w drzwiach się mieści. "IRYTUJĄCY, WEJŚĆ!" Wchodzę, ponownie opisuje problem, daję skierowanie z SORu, który jest 2 (słownie: dwa) piętra niżej. "Ale tego nie ma w systemie, musi jeszcze poczekać, zanim system zaakceptuje". No spoko, czekam, butelka z wodą zeszła, luba przywiozła prowiant i ciuch na zmianę, siedzę. Czekam chyba z godzinę wraz z Pigułą, po czym wchodzi (a raczej wtacza się) "doktur".
D- Oj, a co to sobie pan zrobił, że to tak zapętlane?
J- A ręką mi się wkręciła w szprychy w rowerze. Docisnąłem gazę, obwiązałem bandażem i czekam.
D- (podniesionym tonem) To trzeba było nie zapierd@lać na tym rowerze, albo od razu w samochód trzeba było uderzyć to byśmy od ręki na bloku operacyjnym szyli.
J- (zmieszany) Nie, nie z powodu samochodu...
D- Dobra, znam wielu pedalarzy, jeździjta jak chceta, organów brakuje.
Siedzę w grobowej ciszy, a ten ogląda jak cieknie mi krew po rękach i po podłodze od czasu do czasu wyginając(!!!) mi palce w różne kierunki świata.
D- To nie do operacji, tylko trzeba zszyć (no co ty kurl@ nie powiesz???). Pan se usiądzie tutaj.

Wchodzi kolejna Piguła, wbija mi strzykawki ze znieczuleniem w różne miejsca na ręce. Minęło już 8 godzin odkąd siedzę w szpitalu. Pada genialne pytanie: "NFZ czy prywatnie?".
J- A jaka jest różnica?
P- Prywatnie 1000 złotych(!!!), NFZ ze składek.
J- A jaka różnica w jakości?
P- To na NFZ to nić jakaśtam do zdjęcia po paru tygodniach, prywatnie to żelowe szwy.
1000 nie mam przy sobie, luba też, bankomatu nie ma na terenie szpitala. Trudno, na NFZ. No spoko, zaszyte. Dostaję karteczkę, ze zwolnieniem i skierowanie na zdjęcie szwów.

Następnego dnia, nie mając nic do roboty jadę do szpitala, doczekałem swoje do rejestracji, wsuwam im te karteczkę przez okienko.
Piguła w rejestracji:
P- Zdjęcie szwów?
J- Tak chyba tam napisali.
P- No tak, tak. Na kolejny wolny termin się zapisać?
J- Tak, na wizytę i zdjęcie szwów.
P- Wolny termin na badanie kontrolne to połowa grudnia, na zdjęcie to początek roku(!!!).
Już wyjaśniam niewtajemniczonych: po ok. 2-3 tygodniach powinno zdjąć się te nici, bo może wdać się zakażenie, a wizyta po ok. 3-4 dniach, aby sprawdzić, czy nie ma martwicy.
No spoko, nie ma terminów, pójdę i zabulę te 200 zeta na prywatna wizytę. Termin?
"Pan jutro przyjdzie to lekarz zobaczy". I zobaczył, obraz nędzy i rozpaczy, bo niektóre szwy nachodziły na siebie po 3 razy.

Reasumując:
Za składki, które każdy z nas płaci zmarnowałem cały dzień+ sporo cierpliwości i zdrowie fizyczne jak i psychiczne.
Za 200 złotych jednorazowo do okienka- zdjęto mi nitki, które po dwóch dniach już zaczęły się rozkładać (a miały dotrwać do stycznia), wymodelowano mi ułożenie palców, założono żelowe szwy, które podobno 1000 złotych kosztują i zrobiono to w godzinę. Kolejna wizyta za skromne 200 złotych za tydzień. I w mojej głowie rodzi się pytanie: Mogę gdzieś wypisać się z płacenia składek zdrowotnych? Bo protokół do odszkodowania już złożyłem wraz z pielęgniarką w okienku w prywatnej klinice.

Szpital służba zdrowia NFZ

by Irytujacyratownik
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar Jaladreips
25 41

Za to zarzyganego, zaszczanego, zasranego, zawszawionego żula, znalezionego nieprzytomnego na ulicy z butelką po denaturacie w ręku, przywożą karetką na bombach, obsługują bez kolejki i robią mu pełny pakiet badań.

Odpowiedz
avatar kudlata111
12 20

@Jaladreips: No patrz, a jak ja takie coś napisałam to niemal na stosie mnie chcieli spalić. :)

Odpowiedz
avatar kitusiek
2 10

@kudlata111: Standard na Piekielnych, przez 5 lat jeszcze się do tego nie przyzwyczaiłaś? :P

Odpowiedz
avatar Tolek
8 10

@Jaladreips: Ludzie. Dlaczego nie robicie dymu? Jak tak będziecie spokojnie siedzieć, to te koorvy Was nigdy nie przyjmą.

Odpowiedz
avatar karol2149
3 19

Dokładnie, żul to nie człowiek, a jedynie pozostałość po nim. Dla mnie są, jak zobie, chociaż do tych miałbym więcej szacunku bo tego nie wybierają. Żul jest świadomie żulem, więc mnie nie obchodzi.

Odpowiedz
avatar Nikorandil
-4 20

@karol2149: Kiedyś ktoś ciebie może uznać za nie w pełni człowieka. Zastanawiałeś się kiedyś nad tym?

Odpowiedz
avatar konto usunięte
-1 21

@Lobo86: nie. To nie człowiek. Człowiekiem jest osoba społecznie użyteczna A coś co olewa system z wlasnegonwyboru człowiekiem nie jest.

Odpowiedz
avatar Grav
20 22

@Lobo86: A pacjent, który płaci składki, za które zostaje potraktowany jak śmieć i otrzymuje niewłaściwie wykonaną usługę medyczną to nie człowiek? Jeśli idziemy tym torem - każdy powinien dostać komplet badań i poprawnie wykonaną usługę. A jeśli pójdziemy torem "płacę to wymagam", to pacjent płacący powinien dostać lepsze i pełniejsze usługi, niż żul, który tych składek nie zapłacił i nie rokuje najmniejszych szans na to, że kiedykolwiek swój dług wobec społeczeństwa spłaci.

Odpowiedz
avatar Nikorandil
2 12

@thebill: Wartościujesz życie ludzi, odbierasz im prawa człowieka, a nawet prawo do bycia nazywanym człowiekiem. Rozumiem, że w sytuacji zagrożenia życia kogoś, kogo za człowieka nie uważasz, nie zareagowałbyś? To w mojej ocenie sprawia, że jesteś faszystą z cechami psychopaty- czyli jednostką nie tylko nieużyteczną, ale wręcz szkodliwą społecznie. Więc jak? Trzeba cię chyba wyeliminować ze społeczeństwa, nie?

Odpowiedz
avatar mlodaMama23
8 14

@Lobo86: Zaczynasz mnie już drażnić. Owszem człowiek. Który swój stan totalnego upodlenia zawdzięcza tylko i wyłącznie sobie i swojemu pociągowi do napojów wyskokowych. Więc jest spora różnica między nim a kimś kto zapierdziela nie rzadko na dwa etaty, płaci haracz, a w końcowym rozrachunku musi czekać uj wie ile na przyjęcie do lekarza. Dlaczego moja mama, która pracuje, odprowadza składki, podatki, nie jest obciążeniem dla państwa, na TK barku musiała czekać 5 miesięcy, a taki pan żul, uderzy się w pijackim amoku łbem o krawężnik i ma TK głowy robione od reki. Ile tu było historii że ktoś miał silne bóle głowy, na TK przyszło mu czekać nie wiadomo ile, a po prywatnym badaniu wyszło że jest np guz, tętniak czy inne ustrojstwo? No powiedz mi, dlaczego ten żul ma mieć jakiekolwiek przywileje skoro jest tylko ciężarem? Nie robi nic żeby jakoś dołożyć cegiełkę do tego muru, a tylko dziury w nim robi.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
0 2

@Nikorandil: Pewnie tak. można wyeliminować wszystkich, którzy płacą składki i pracują, tych, którzy piją kradną, i żyją na koszt innych zostawimy. W przyrodzie istotę która żyje kosztem innego organizmu nazywa się pasożytem. A ty zrobił byś/zrobiłabyś sztuczne oddychanie usta - usta zażyganemu śmierdzącemu żulowi? Ja nie.

Odpowiedz
avatar Nikorandil
0 0

@thebill: Nie zrobiłbym, ale wezwałbym do niego profesjonalną pomoc, gdybym uznał, że jego zdrowie lub życie jest zagrożone. Nie machnąłbym ręką, żeby sobie umierał, bo przecież nie jest człowiekiem. Nie jestem również za wyeliminowaniem ze społeczeństwa wszystkich, którzy płacą podatki. Tylko psychopatów, dla których ludzkie życie nie jest nic warte. Płacisz podatki- super. Ale poglądy jakie głosisz sprawiają, że w mojej ocenie jesteś po prostu niebezpieczny. Jeżeli potrafisz uznać kogoś za nie-człowieka i odebrać mu prawo do pomocy w stanie zagrożenia życia, to kiedy sam zaczniesz zabijać? To tylko krok dalej.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
2 4

@Nikorandil: To nie tak. Podstawowej pomocy - ratowania życia na miarę możliwości się nie odmawia, natomiast leczenie, drogie operacje, rehabilitacja to co innego. okrutne? tak, jednak nie widzę powodu aby kogoś kto doprowadził się do takiego stanu na własne życzenie czy to przez narkotyki, dopalacze, itp. leczyć za moje pieniądze. Ja mam problem płacąc składki dostać się do specjalisty a np. więzień pedofil morderca dzieci jest leczony poza kolejnością sprawiedliwe? Chwasty się wyrywa nie przesadza.

Odpowiedz
avatar Nikorandil
-3 3

@thebill: Tyle tylko, że ty jesteś gorszy od chwasta. Ciebie trzeba by było nie tylko wyrwać, ale i spalić.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
1 1

@Nikorandil: Popieram w pełni twój tok rozumowania. Jeśli ja piszę, że uważam iż za moje pieniądze nie powinni być leczeni ludzie, którzy sami z własnej woli doprowadzili się do stanu wymagającego leczenia to jestem zły i należy mnie poddać eutanazji spalając na stosie. No gratulacje! Pomagać wszystkim bo to też ludzie, a jeżeli ktoś jest przeciwnego zdania to zabić bo to nie człowiek! Fajnie!

Odpowiedz
avatar Nikorandil
0 0

@thebill: O, już ludzie? Tak czy inaczej- oburzasz się, że ktoś może uznać ciebie za kogoś gorszego niż człowiek i być za eliminacją tobie podobnych jednostek ze społeczeństwa? Naprawdę cię to oburza? A może uważasz, że nikt nie powinien mieć prawa do takiej oceny, co?

Odpowiedz
avatar mlodaMama23
0 0

@Lobo86: Jednak większość tych, z którymi miałam do czynienia, po prostu wylądowali na ulicy przez chlanie. Bo żona dawała szansę raz drugi dziesiąty i setny. Za sto pierwszym po prostu spakowała siebie i dzieci i poszła w sina dal. A pan stopniowo zaczął tracić wszystko, i ląduje na ulicy. Czy go to czegoś uczy? Jedynie tego że wódka na mecie jest tańsza niż w sklepie. A potem kiedy normalny obywatel potrzebuje iść do lekarza to nie ma, ale dla pana żula jest. Super! Może gdyby służba zdrowia została sprywatyzowana nie byłoby takiej samowolki. Nie spotkałam w życiu żula, który uznałby że pójście do pracy to dobry pomysł. Po co? Przecież MOPS da, jak nie kasę, to pomoce materialne które zawsze można upłynnić. Tak, to jest wrzód na tyłku społeczeństwa, gardzę takimi ludźmi, którzy potrafią żebrać o złotóweczkę bo mu do piwka brakuje. Tfu!.

Odpowiedz
avatar Michail
-2 22

Brzmi jak wymyślona historia.

Odpowiedz
avatar Irytujacyratownik
5 11

@Michail: Jeżeli masz taką potrzebę mogę Ci doła ścian skierowania. :)

Odpowiedz
avatar edeede
5 11

Wymyślona byłaby dopracowana, mniej chaotyczna.

Odpowiedz
avatar Armagedon
10 22

@Michail: No więc zgadzam się z tobą, bo to JEST historia w dużym stopniu zmyślona. Z opisu wynika, że do wypadku została wezwana karetka. Nie dziwne zresztą, upadek z roweru, krew się leje, nie wiadomo co jest. Zatem pacjent do szpitala dojechał karetką (ciekawe, swoją drogą, co stało się z rowerem?). Zatem wykluczone jest, żeby wylądował w ogólnej poczekalni czekając na "numerek", ponieważ-gdyż karetki podjeżdżają na SOR z zupełnie innej strony, gdzie pacjent trafia od razu na oddział ratunkowy i jest rejestrowany jako pacjent "karetkowy" bezpośrednio przez lekarza dyżurnego. Takie są po prostu procedury. Sprawa następna. W rejestracji SOR od jakiegoś czasu obowiązuje klasyfikacja pacjentów. Pilnych, mniej pilnych, i tych, którzy mogą czekać. Nie obowiązuje tam tradycyjna "kolejność numerkowa" jak w zwykłej poradni. Możliwe więc, że autor w ogóle nie miał wypadku, po prostu skaleczył się gdzieś tam mocniej w palec i trafił do rejestracji przyszpitalnej przychodni chirurgicznej, a nie na SOR. To by nawet tłumaczyło, że "do szycia" wysłano go na oddział. Dalej. Nie będę rozważać zachowania doktora i jego uwag na temat "pedalarzy", bo różnie to być mogło. Natomiast tak się składa, że po ośmiu godzinach od urazu, zwłaszcza pod opatrunkiem, krew już nie leci. Od tego są w niej trombocyty (płytki krwi), które odgrywają kluczową rolę w procesie krzepnięcia. Dlatego też pan "doktur" nie miałby okazji obserwować płynącej obficie i kapiącej po podłodze krwi autora. A już najmniej prawdopodobna wydaje się propozycja prywatnego "szycia" w godzinach państwowego dyżuru, w państwowym gabinecie państwowej placówki szpitalnej, gdzie to pan "doktur" trzyma w jednej szufladzie nici "enfzetowskie", a w drugiej "swoje prywatne", których koszt jest tak absurdalny, że aż niemożliwy. Taka działalność byłaby zwykłym przestępstwem.

Odpowiedz
avatar pinslip
6 6

@Armagedon: jak mój facet miał wypadek na rowerze, to karetka zabrała i rower i zostawiła na przyszpitalnym parkingu rowerowym

Odpowiedz
avatar janhalb
2 6

@Armagedon: Dokładnie to samo chciałem napisać. Cała historia kupy się nie trzyma.

Odpowiedz
avatar Jorn
3 9

@Armagedon: Jako człowiek posiadający mocno niestandardowe ubezpieczenie zdrowotne właśnie przy tej propozycji prywatnego szycia się zorientowałem, że to fejk. Otóż z moim ubezpieczeniem jestem traktowany jak nieubezpieczony – mam zapłacić, a moje ubezpieczenie mi potem refunduje. I w Polsce zawsze jest z tym problem, mogę chodzić tylko do prywatnych lekarzy, bo absolutnie nie ma możliwości, żeby publiczny szpital czy przychodnia przyjęła ode mnie pieniądze i wystawiła rachunek.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
-3 3

@Armagedon: z tym krzepnięciem to potrafi być różnie. Jeśli rana była szarpana i nie zszyta to każdy ruch by ją drażnił utrudniając krzepnięcie. Z tym prywatnie/na NFZ w godzinach regularnej pracy....cóż...taką akcję widziałem. I to na szpitalnym korytarzu zawalonym po brzegi czekającymi ludźmi. Mnie zastanawia tylko ogólny sens. Nie ma, że noga, brzuch cokolwiek. Tylko palec. PALEC. I tylko do szycia. No nie wiem....jak rozwalić sobie palec o szprychy po położeniu się na asfalcie mając 20km/h ? 20km/h to to taki bieg. I to nawet nie sprint.

Odpowiedz
avatar Balbina
6 8

@Michail: Mąż obciął sobie kawałek mięska z kciuka jak ciął drewno. Trzy godziny na Traugutta na pogotowiu. Zdjęcie zrobione,mięsko fruwające obejrzane,opatrunek zrobiony i nakaz jechania na SOR bo oni tego nie zszywają. Mąż usłyszał jak pielęgniarka mówiła do lekarza po co nam ten problem. Na Sorze czekał kolejne 8 godz żeby ktoś się nim zajął. Krew już kapała z opatrunku z pogotowia. Zszyli mu tą ranę ale już nie dawali nadziei na zrośnięcie się bo za póżno według nich przyjechał he he. No i się nie zrosło.Ma w tym miejscu wgłębienie i brak czucia. A i poza kolejnością byli przyjmowani wyżej wymienieni

Odpowiedz
avatar PiekielnyDiablik
1 3

@Michail: trochę tak brzmi, i ogólnie cała aktywność I R na tym portalu wygląda na mocno koloryzowaną. w tej sytuacji z taką raną nadal otwartą i nie zaopatrzoną, to max. po 4h na SORze wyszedłbym i kazał się pozszywać jak psa, za 200-300zł, w pierwszej lepszej lecznicy weterynaryjnej. A potem byłby to już temat dla tabloidów aby rozjechały ich na widelcach.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 28 września 2018 o 23:35

avatar marcelka
1 11

moja koleżanka została potrącona na pasach. lekko, ale pechowo - miała już wcześniej dwie operacje na kolano, a uderzenie poszło akurat w tę nogę. szpital (sprawca potrącenia ją zazwiózł), izba przyjęć, po 8h ktoś ją obejrzał, stwierdzili, że złamania nie ma, to może sobie iść. no, problem był tylko taki, że właśnie nie mogła... no to prześwietlenie. na NFZ terminy w listopadzie (zdarzenie miało miejsce na początku czerwca). Prywatnie 800 zł, od ręki.

Odpowiedz
avatar Armagedon
8 14

@marcelka: Sranie w banie, koleżanko. Po pierwsze, jeśli było to potrącenie przez samochód, i to na pasach - wzywa się policję i pogotowie. Po drugie, to czy złamanie jest, czy go nie ma, można stwierdzić WYŁĄCZNIE robiąc rentgen. Jedno z najtańszych badań w ogóle. Wykonanie go, szczególnie gdy pacjent nie może chodzić - to właściwie standard. Po trzecie, 800 zeta prywatnie - to kosztuje rezonans magnetyczny i też nie robią go "od ręki". Więc jak coś zmyślasz - rób to chociaż z sensem.

Odpowiedz
avatar BlueBellee
7 7

@Armagedon: Jak lekko, to pewnie ją po prostu stuknął w nogę - nie przesadzaj, do tego się nie wzywa policji i pogotowia. "Po drugie, to czy złamanie jest, czy go nie ma, można stwierdzić WYŁĄCZNIE robiąc rentgen." - wiem, co masz na myśli i się tego nie czepiam, ale zdanie bez sensu. A jak np. Ci kość wystaje, to też trzeba sprawdzić czy to nie zwichnięcie? ;]

Odpowiedz
avatar marcelka
-1 3

@Armagedon: koleżanka nie chciała wzywać policji/pogotowia - nie wiem w zasadzie czemu, twierdzi, że nie chciała zamieszania, wydawało jej się, że nic jej nie jest (może w szoku była). no a kierowca wiadomo, że było mu to na rękę. i było to raczej lekkie puknięcie niż potrącenie - ona miała zielone, on podobno strzałkę i ruszył. na tyle mocne, że się przewróciła, ale gdyby nie jej wcześniejsze "przygody" z nogą, pewnie skończyłoby się na siniakach. tak, nie doprecyzowałam - nie chodziło o zwykly rentgen, tylko rezonans magnetyczny i od ręki - mam na myśli w ciągu kilku dni, kwestia umówienia się, no jak dla mnie duża różnica: kilka dni a kilka miesięcy. ale na izbie rtg jej nie zrobili.

Odpowiedz
avatar Armagedon
-1 5

@BlueBellee: Wiesz, konkretnie to ja się odniosłam do fragmentu "ktoś ją obejrzał, stwierdzili, że złamania nie ma". Znaczy, rentgena w oczach mieli i stwierdzili. Tylko na cholerę byłby wówczas ten rezonans?

Odpowiedz
avatar Krzysztof
1 1

@Armagedon: Potrącenie na pasach, chodniku lub gdziekolwiek to w zależności od stanu Osoby potrąc

Odpowiedz
avatar lemongirl
6 8

Tak? A ja właśnie na świeżo, bo w zeszły czwartek, jechałam z synem (niepełnosprawnym, z ustawą za życiem, która g*wno daje) karetką na SOR. W pierwszym szpitalu czekałam od 16:30 do 21:30 na drugą karetkę, która miała być maksymalnie w przeciągu godziny i zawieźć nas na SOR do innego, specjalistycznego, szpitala, gdzie syn miał być przyjęty bezpośrednio na oddział, ale i tak swoje musieliśmy odczekać i dopiero o 1:00 w nocy zostaliśmy przyjęci.

Odpowiedz
avatar Irytujacyratownik
2 4

@lemongirl: no właśnie, obecnie to że zawiózł Cię łaskawie karetką nie daje ci pierwszeństwa na SORze jeżeli nie ma zagrożenia życia i musisz czekać na swoją kolej.

Odpowiedz
avatar Armagedon
4 8

@Irytujacyratownik: @lemongirl: Oczywiście! Pierwszeństwo mają ludzie korzystający z karetek reanimacyjnych (S), wypadkowych (P), ewentualnie kardiologicznych (K). Ci z karetek transportowo-przewozowych (T) pierwszeństwa nie mają. I słusznie. Bo zagrożenie życia nie występuje. Chodzi o ułatwienie życia osobom niepełnosprawnym, czy też niechodzącym (bez względu na przyczynę), żeby mogły przemieszczać się między szpitalami, lub na trasie dom-szpital, w miarę komfortowo. To, że kogoś ze skierowaniem na oddział przywiozła z domu karetka - nie oznacza, iż będzie przyjęty natychmiast. Tym bardziej, że obecnie wszystkie przyjęcia do szpitala (nawet na porodówkę) nie odbywają się przez osobne izby przyjęć (jak było kiedyś, i nie wiem komu to przeszkadzało), tylko właśnie przez SOR. Więc nie dramatyzujcie.

Odpowiedz
avatar BlueBellee
4 4

@Armagedon: Poplątało Ci się. Sugerowałabym zatrzymanie w czasie, ale oznaczenia są aktualne :P Od ok. 8 lat są karetki podstawowe (P) - bez lekarza, specjalistyczne (S) - z lekarzem i transportowe (T).

Odpowiedz
avatar lemongirl
3 5

@Armagedon: nie wiem, może się nie znam, ale jak dziecko mi przestaje oddychać to dla mnie jest to stan zagrażający życiu.

Odpowiedz
avatar Armagedon
1 5

@lemongirl: Chcesz powiedzieć, że przyjechałaś karetką na sygnale, z dzieckiem "bez oddechu" i czekałaś na SOR, z duszącym się synem, pięć godzin na przewozówkę? Nikt mu nie udzielił pomocy doraźnej? Kazano ci czekać na krzesełkach w poczekalni? No, jeśli tak - to ja bym zrobiła z tego aferę.

Odpowiedz
avatar Armagedon
3 5

@BlueBellee: Jak go zwał, tak go zwał. W sumie nie chodzi przecież o oznakowanie tych karetek, tylko o istotę problemu. Ale, faktycznie, teraz oznakowania są inne.

Odpowiedz
avatar lemongirl
4 4

@Armagedon: chcę powiedzieć, ze w domu dziecko mi przestało oddychać -> zadzwoniłam po karetkę -> w międzyczasie udało mi się ten oddech przywrócić i karetką jechałam z dzieckiem przytomnym. Ale wydaje mi się, że w takiej sytuacji zawsze warto sprawdzić dlaczego doszło do zatrzymania oddechu, czy nie doszło do jakichś uszkodzeń i czy nie ma ryzyka powtórki.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
13 13

Dwa lata temu obsługiwałam nowe noże przy okazji robienia obiadu. Kot już tak ma, że cokolwiek robię w kuchni to mi gitarę zawraca. I ciach po palcu (niemal sobie amputowałam 1/3 skóry z mięchem z palca). Opatrzyłam sobie, zadzwoniłam na 112 gdzie jechać i poszłam na taksę. Nawet posprzątałam tą jatkę żeby dzieci nie przestraszyć jak przyjdą ze szkoły. Taksiarz zawiózł mnie do złego szpitala - tego bez dyżuru. Poczłapałam sobie spacerkiem do drugiego kilkaset metrów dalej - byłam w ciąży i raczej człapałam już a nie chodziłam. Na drugim sorze rejestracja, i pod gabinet chirurga. 20 minut czekałam. W gabinecie szybki wywiad. Ciąża? Noże? (Kot?) Uuu, ale znieczulić trzeba. Bardzo ładnie mi zszyli, nawet w znieczuleniu. Palec niedawno zaczęłam czuć. Tego dnia pusto u chirurga, bo to był dzień dla ortopedy - pierwsza ślizgawka. Równo po 1,5 godzinie od crash-testu noża szłam na autobus powrotny do domu. I jeszcze dokończyłam ten ch...rny obiad. Kot żyje, ma się dobrze. Nadal mi towarzyszy. Tylko jak kroję cokolwiek to nie plącze mi się już pod nogami.

Odpowiedz
avatar Irytujacyratownik
2 2

@CuruniaTatunia: Przynajmniej nie wszyscy mają takie piekło jak w niektórych łódzkich szpitalach. :)

Odpowiedz
avatar Jorn
4 4

Objawił nam się nowy bajkopisarz. Szkoda tylko, że taki słaby.

Odpowiedz
avatar Wrednababa
1 1

Nie istnieją żelowe szwy! A nawet te wchłaniające się nie są zakładane przy tego typu ramach. Używane są szwy niewchłanialne, szycie pojedyńcze w celu łatwego dostępu do rany w przypadku zakażenia bądź uczulenia na nie. Kolejna sprawa. Pielęgniarką nigdy nie podaje znieczulenia miejscowego! Po prostu nie ma prawa do tego. To należy wyłącznie do kompetencji lekarzy.

Odpowiedz
avatar BiAnQ
0 6

Jak sie wypiszesz z płacenia składek i zachorujesz na nowotwór, to nie wiem czy tak radośnie bedziesz płacił 10-30 tysięcy miesięcznie za własne leczenie. Puknij sie w głowę :-) przyjazd karetki to moze byc 5-10 tysi. Opłaca sie jednak płacić te składki, he?

Odpowiedz
avatar szafa
-2 2

@BiAnQ: Dokładnie, składki są zabezpieczeniem właśnie na takie sytuacje niestety.

Odpowiedz
avatar VAGINEER
1 1

nie opłaca. Ubezpieczenie prywatne i załatwione.

Odpowiedz
Udostępnij