Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Może mało piekielne, ale bywa mocno irytujące. Ostatnio było kilka historii o…

Może mało piekielne, ale bywa mocno irytujące.

Ostatnio było kilka historii o nie używaniu kierunkowskazów co jest piekielnością dla wszystkich chyba oczywistą (a przynajmniej powinno być) ja chciałbym natomiast poruszyć temat używania kierunkowskazów dopiero w momencie wykonywania manewru, a nie jak wymagają tego przepisy w celu zasygnalizowania ZAMIARU wykonania manewru.

Trzy nagminnie spotykające mnie sytuacje:

1. Czekam na ulicy podporządkowanej/wyjeździe z parkingu, aby skręcić w prawo w drogę z pierwszeństwem przejazdu. Uważnie obserwuje zbliżające się pojazdy. Ze sporej odległości widzę jadącego kierowcę. Ten zbliża się niemrawo do skrzyżowania, spokojnie mijają sekundy. Kierujący wyraźnie zwalnia, ale kierunkowskaz włącza praktycznie dopiero w momencie wykonywania skrętu w ulice z której próbuję wyjechać. A wystarczyło, żeby odpowiednio wcześniej zasygnalizował zamiar skrętu co umożliwiłoby mi wykonanie mojego manewru i znacznie upłynniło ruch.

2. Jadę drogą poza miastem, utrzymują bezpieczną odległość za poprzedzającym mnie samochodem. W pewnym momencie widzę, że zapalają mu się światła stopu. Również rozpoczynam hamowanie i to z reguły w pierwszym momencie względnie ostre, gdyż nie wiem jak mocno i czemu poprzedzający mnie kierowca hamuje - może np. wtargnął mu pieszy na jezdnię. Gdy pojazd przede mną zwalnia do ok 20km zastanawiam się co się do jasnej ciasnej stało (podobnie jak kierowcy jadący za mną), natomiast kierujący tajemniczym pojazdem decyduje się jednak włączyć kierunkowskaz informując mnie, iż zamierza rozpocząć manewr skrętu.

3. Z zamiarem jazdy na wprost dojeżdżam do skrzyżowania z sygnalizacją świetlną, które posiada jeden pas do skrętu w lewo i jazdy na wprost, oraz drugi do skrętu w prawo i jazdy prosto, z tym, że prawy pas "na wprost" kończy się kawałek za skrzyżowaniem. Widzę, że na prawym pasie stoi kilka samochodów zamierzających skręcać w prawo, a na lewym tylko jeden. Zajmuję wiec lewy pas i czekam na zielone światło. Gdy to się zapala auto przede mną rusza jednocześnie włączając kierunkowskaz. Oczywiście kierowca skręcający w lewo musi najpierw przepuścić wszystkie auta jadące z przeciwnego kierunku, a ja jak głupi czekam za nim, gdyż skrzyżowanie jest ciasne i nie mam jak go wyminąć. Jakby jakąś ujmą na honorze było włączenie kierunkowskazu już w momencie dojeżdżania do sygnalizatora wtedy zająłbym prawy pas.


Wszystkie powyższe sytuacje spowalniają ruch co w mieście może doprowadzić do tworzenia się naprawdę sporych korków. Ponadto sytuacja druga powoduje, że przy dużym natężeniu ruchu kolejne auta wykonują coraz gwałtowniejsze hamowanie co może doprowadzić do poślizgu, lub najechania na tył któregoś z nich.

Oczywiście sytuacji z późnym włączaniem kierunkowskazów jest więcej, ale to te trzy spotykam najczęściej.

drogi

by lvlaras
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar FlyingLotus
3 3

Mi się czasem zdarza u innych zaobserwować zwalnianie na zielonym świetle :D

Odpowiedz
avatar krzychum4
2 2

@FlyingLotus: Bo szwagier może na czerwonym jechać ;) Był kiedyś taki kawał :)

Odpowiedz
avatar BiAnQ
2 4

Nieużywanie jako czynność to jeden wyraz.

Odpowiedz
avatar ampH
5 5

„A wystarczyło żeby odpowiednio wcześniej zasygnalizował zamiar skrętu co umożliwiłoby mi wykonanie mojego manewru i znacznie upłynniło ruch.” Zbyt wiele razy obtrąbili mnie kierowcy, którzy mieli włączony kierunkowskaz wskazujący na zamiar skrętu w drogę, z której ja chciałem wyjechać, ale na włączonym kierunkowskazie się skończyło – tak naprawdę jechali prosto (czyli we mnie wyjeżdżającego z podporządkowanej). Na szczęście bardzo szybko się nauczyłem grzecznie czekać, aż takie auto albo skręci, albo sobie wesoło pojedzie prosto mając wciąż włączony kierunkowskaz. :)

Odpowiedz
avatar GlaNiK
0 0

@ampH: Też nie raz i nie dwa byłem w podobnej sytuacji, wolę zaczekać. Tak czy inaczej za używanie kierunkowskazów jak w historii, albo nie używanie wcale powinni ładować mandaty na maksa. Szybko by się ludzie nauczyli. Za nie wyłączanie kierunkowskazu w razie kolizji powinni być obarczeni winą (ale wtedy ludzie mogliby za dużo czasu spędzać na sprawdzanie kierunków).

Odpowiedz
avatar janhalb
9 9

Masz rację, ale uwaga do punktu 1: NIE ZACZYNAJ manewru zanim kierowca NAPRAWDĘ nie zacznie skręcać. Choćby nie wiem ile wcześniej użył kierunkowskazu. Mówię to z doświadczenia: Stałem kiedyś na skrzyżowaniu typu T - "górna kreska" była z pierwszeństwem, ja wyjeżdżałem z "nóżki", skrzyżowanie bez świateł. Byłem wtedy młodym, niedoświadczonym kierowcą. Stanąłem, popatrzyłem - z prawej pusto, z lewej jedzie VW Golf i MIGA PRAWYM, że będzie skręcał. No to ruszyłem. A on nie skręcił. BUM. Nic poważnego się nie stało, ale policjant postawił sprawę jednoznacznie: ja wyjechałem z podporządkowanej, więc moja wina. A że on migał? Trudno. Zasada ograniczonego zaufania. Zresztą tamten twierdził, że wcale nie migał… Od tego czasu NIE RUSZĘ, dopóki nie widzę, że gość rzeczywiście zwalnia i zaczyna skręcać. Choćby nie wiem ilu Januszy stało za mną i trąbiło z irytacji, dlaczego nie jadę, skoro gość miga…

Odpowiedz
avatar czolgista1990
3 5

@janhalb: powinna być conajmniej wspolwina. Raz ze zasada ograniczonego zaufania a dwa to niewlasciwe sygnalizowanie manewrow na drodze.

Odpowiedz
avatar janhalb
2 4

@czolgista1990: OK, to udowodnij, że on migał. Powodzenia :-)

Odpowiedz
avatar czolgista1990
0 2

@janhalb: ja udowodnienbi mam 2 kamery w aucie

Odpowiedz
avatar janhalb
0 0

@czolgista1990: To chyba musiałbym mieć kamerę rejestrującą co się się dzieje Z BOKU. Bo skoro stałem, a on nadjeżdżał z mojej lewej, to ani przednia, ani tylna kamera (nawet, gdybym je miał) bo tego nie pokazała…

Odpowiedz
avatar kojot_pedziwiatr
4 4

Ostatnio to jakaś plaga w Warszawie. Aż ma się ochotę wyjąć Kałasznikowa z bagażnika i zrobić z tą hołotą porządek. Ja zawsze staram się z daleka oznajmiać moje zamiary. Czasami przy zmianie pasów doświadczam wyrachowanego chamstwa w postaci przyspieszania auta na pasie, na który chcę wjechać, tak abym nie mógł wjechać.

Odpowiedz
avatar FlyingLotus
0 2

@kojot_pedziwiatr: czasem jest nawet tak, że jeśli człowiek się nie wepchnie to może czekać na wpuszczenie do us@#$ej śmierci...

Odpowiedz
avatar Devotchka
1 1

Ja przejeżdżam często przez jedno rondo w pewnym kierunku Są tam trzy pasy - do skrętu w lewo i zawracania, do skrętu w lewo oraz jazdy prosto, do jazdy prosto i do skrętu w prawo. Notorycznie kierowcy na pasie dzielonym w lewo/prosto nie włączają kierunkowskazów, na rondzie blokują zjazd. Na ogół trzeba zakładać, że znów się zrobi zator i stać na pasie w prawo/prosto, co jest niewygodne, gdyż ten pas po zjeździe z ronda szybko zamienia się w pas do skrętu w prawo, trzeba więc zjeżdżać. Dodatkowo blokuje sie tym samym przejazd w prawo na zielonej strzałce samochodom, które chciałyby skręcić. Jeździłam tak kiedys codziennie do pracy i każdego dnia sytuacja wyglądała tak samo. Świadczy to o tym, że kierowcy w większości myślą tylko i wyłącznie o sobie.

Odpowiedz
avatar Nurth
0 0

Z jednej strony jest to mega wkurzające, szczególnie na rondzie. Jeżdżę codziennie do pracy przez rondo i mam masę takich sytuacji. Wczoraj 5 pod rząd nie włączyło kierunku i wesoło sobie zjechało a ja dalej stałam i nie ruszałam się, bo skąd mam wiedzieć, że jaśnie pan lub pani skręci a nie pojedzie na wprost. Dlatego tu już nauczyłam się czekać aż zjadą, i nie interesuje mnie niecierpliwość kogoś za mną. Ale zdarzy się np.sytuacja, że ktoś jedzie niby prosto a chwilę przed wrzuci kierunek i chce skręcać, bo przypomni mu się że tu miał po coś wjechać. Albo ktoś kto pierwszy raz w mieście (obcym) to też może takie coś "odwalić", dlatego jak widzę obce blachy to tym bardziej zachowuję odstęp :) A wracając do ronda, to upierdliwe jest dla mnie wymuszanie pierwszeństwa. Jadę już po rondzie, mijam pierwszy zjazd, jestem w połowie drugiego a tu wpycha się przed maskę debil, bo inaczej nie nazwę i zadowolony sobie jedzie. Ten typ to mnie najbardziej wkurza na drodze. I jak w takiego walniesz to kto oberwie, pewnie ja. Chyba naprawdę zainwestuję w kamerkę :)

Odpowiedz
Udostępnij