Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Piekielnych czytam od dawna, ale dopiero teraz postanowiłam opisać kilka piekielnych sytuacji.…

Piekielnych czytam od dawna, ale dopiero teraz postanowiłam opisać kilka piekielnych sytuacji. Wyszło trochę długo. ;)

Pracuję w dużej restauracji, w sporym mieście. Kto pracował w restauracji ten wie, że nie zawsze wszystko co jest podane jest całkiem świeże. I o ile na pewne rzeczy można przymknąć oko, tak to, że szef kazał nam wynieść na weselny stół ciasto, z którego wychodziły mrówki powaliło mnie na łopatki. Oczywiście przed wyniesieniem trochę tych mrówek zostały przegonionych. Co nie zmienia faktu, że w momencie kiedy postawiłyśmy paterę na stół, reszta mrówek postanowiła opuścić chwilowe lokum i wyjść prosto na stół, przy gościach. Ale cóż, wyrzucić szkoda.

Sytuacje, kiedy brakuje personelu to norma. Przyjęte jest, że na 10-15 gości powinien być jeden obsługujący. Wesele, gości około 150-160 (nie pamiętam dokładnie, ale dużo), a kelnerek - 3. Do tego pani na zmywaku. Jedna. I dwie panie z kuchni, gotujące. W gratisie szef krzyczący nad głową, że jak to my się nie wyrabiamy. Zmęczone? Głodne? Goście też, póki żadna nie zemdleje, macie robić.

Mówiłam już, że oficjalnie jestem zatrudniona na stanowisku pomocy kuchennej? To nic, w gratisie obsługuję także na sali, kiedy brakuje ludzi. Sytuacje kiedy dostawałam ochrzan od szefa taki, że słyszało chyba całe miasto, za to, że nie posiadam przy sobie stroju kelnerskiego, to także norma. Teraz biała koszula zawsze leży w szafce.

Kelnerki przychodzące dorywczo, bez umowy, mają stawkę za całą obsługę. Czyli przychodzą na imprezę i np. za wesele dostają 350 zł. Czas pracy to minimum 17h w przypadku wesela. Pracujesz na kuchni, szef wysyła cię na obsługę. Co z tego, że pracujesz tyle samo i robisz to samo co kelnerki dorywcze. One mają stawkę ustaloną z góry - twoja stawka zależy od aktualnego humoru szefa. Czasami jest to 8 zł/h, bo cytując "Nie jesteś kelnerką, to nie możesz mieć takich samych stawek". Więc łatwo policzyć, dostajesz 140 zł, a reszta 350 zł.

O szefie i jego sposobach na oszczędzanie można by napisać już książkę, ale mój ulubiony sposób to dolewanie wody do mleka, żeby było więcej. Bo mleko drogie, oszczędzać trzeba.

Piekielni klienci (szczególnie pary młode i ich rodziny) to też temat na osobny wpis, ale to co zapadło mi w pamięć, to wzywanie przez parę młodą policji na własne wesele, bo kelnerki zjadły po kawałku ciasta. A przecież to ich, zapłacone. I dla nich, dlatego nie ruszać. A po weselu państwo młodzi stwierdzili, że jedzenia zabierać nie będą, bo im niepotrzebne. Więc niezliczona ilość ciasta poszła do kosza.

Pracuję tu 2 lata i chyba najwyższa pora zmienić pracę.

gastronomia

by Peruna
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar xwieszakx
23 25

Serio? 2 lata tam pracujesz? Ja po tygodniu takiej pracy bym nie przyszła. Ba! Ja na taką stawkę bym się nie zgodziła...

Odpowiedz
avatar konto usunięte
3 13

@xwieszakx: ja bym sobie odpuścił po 2 dniach :)

Odpowiedz
avatar Peruna
-3 13

@Lobo86: 2 lata wytrzymuję tam tylko przez to, że jestem w dość ciężkiej sytuacji domowej, kasa potrzebna a do maiasta mam spory kawałek przez co pracuję w tym miejscu tylko dlatego, że "przy okazji" znajomy mnie podrzuca. A poza Januszem Biznesu i stawką (chociaż lepiej zarabiać coś, niż nic) zostałam tam bo pracują ze mną cudowni ludzie. ;)

Odpowiedz
avatar szafa
-4 6

@Peruna: Ale po co się tłumaczysz? Ludzie i tak wiedzą lepiej, że przecież mogłabyś zrobić to to i tamto, bo najlepiej to się cudzym życiem steruje. Jeśli ktoś siedzi w takiej g8wnianej pracy tak długo, to ewidentnie z jakiegoś powodu nie może jej zmienić, ale żeby dojść do takiego wniosku trzeba mieć minimum wyobraźni i wiedzy o życiu, a łatwiej przecież powiedzieć "bo ja bym..."

Odpowiedz
avatar konto usunięte
9 9

@szafa: Oj, trzeba mieć minimum doświadczenia życiowego żeby zauważyć że ludzie czasami latami kurczowo trzymają się tragicznej pracy, bo boją się jakiejkolwiek zmiany.

Odpowiedz
avatar szafa
-3 7

@mooz: Tak, tak, trzeba mieć minimum doświadczenia życiowego, by zauważyć, że najlepiej to powiedzieć "masz ch8jowo - twoja wina" i wtedy można umyć ręce i z zadowoleniem iść dalej.

Odpowiedz
avatar Peruna
-2 4

@mooz: Moja praca jest jedynym źródłem utrzymania w domu, choroba mamy pochłania większość pieniędzy a zmiana pracy wiązała by się z przynajmniej jednym miesiącem z mniejszą wypłatą co skutkowało by zdechnięciem z głodu.

Odpowiedz
avatar Balbina
-1 9

Kiedyś za młodych lat chciałam sobie dorobić jako kelnerka na weselu.Gości był ok 80 a ja jedna o czym dowiedziałam się na miejscu. Oczywiście w zakresie obowiązków było mycie garów bo o zmywarkach wtedy nikt nie słyszał. Masakra.Musiały mi pomagać panie zaproszone bo nie było możliwości żebym podała wszystkim na raz obiad. Wszystko pod czujnym okiem pana młodego,który warczał że nie po to mnie zatrudnił żebym się innymi wysługiwała. A wesoło się zrobiło jak panowie sobie popili i wyhaczali mnie na sali,zabierali z rąk talerze i puszczali się w tany. Młodego aż trzęsło i z mordą do mnie.. Skończyło się tym że ojciec jego opier... że to nie on płaci i ma się nie wtrącać i odczepić.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 26 września 2018 o 15:45

avatar lemongirl
16 18

Pracowałam w restauracji i NIGDY nie podawaliśmy niczego, co nie było świeże i nie rozumiem jak można takie jedzenie podać gościom!

Odpowiedz
avatar pasjonatpl
15 15

Rozumiem, że czasami nie ma innego wyjścia i trzeba się chwytać nawet najgorszych zajęć, ale co to za stwierdzenie, że chyba trzeba zmienić robotę? Przecież już po tygodniu, jak się zorientowałaś, w jakich warunkach przyszło ci pracować, powinnaś zacząć szukać czegoś innego. W przeciwnym razie tylko utwierdzasz Janusza biznesu w przekonaniu że może traktować pracowników jak przysłowiowe gówno, bo i tak będą u niego pracować.

Odpowiedz
avatar I_m_not_a_robot
-2 4

Kelnerki zjadły po kawałku ciasta (które i tak w dużej części poszło do kosza)? Do kamieniołomów z nimi, niczym Jean Valjean!

Odpowiedz
avatar minutka
1 1

@I_m_not_a_robot: A Valjean nie został skazany na galery?

Odpowiedz
avatar Najlepshy
7 9

Podejrzewam, że policję panna mloda wezwała w trakcie wesela. Ok. W tym momencie zwalniamy się wszyscy w trybie natychmiastowym. Niech panna młoda sobie wesela sama dokończy... Ciekawe, jaką by miała minę...

Odpowiedz
avatar konto usunięte
0 0

Powalona akcja.. Mleko drogie? Chyba w sklepach.

Odpowiedz
avatar leonkennedy
1 1

Skoro 2 lata tam pracujesz to znaczy że odpowiadają Ci takie warunki. Piekielny jest szef ale też wy, no nie potraficie się odezwać. Ciekawe co zrobił by szef Gd by 2 dni przed weselem wszyscy rzucili L4. :)

Odpowiedz
avatar lowipe
-1 3

@leonkennedy: A co mieliby się wzajemnie podtruć, połamać, czy dokonać oszustwa?

Odpowiedz
avatar Peruna
-1 3

@leonkennedy: Oj pracownicy potrafią się odezwać.. Cała załoga nie przyszła do pracy dzień przed dużą imprezą, szef dzwonił, obiecał podwyżkę... No i dał, 100 zł premii każdemu kto przyszedł, reszte zwolnił. Zgłoszenia do inspekcji pracy i cholera wie gdzie jeszcze- też były. Ale nasz Janusz ma za sobą duże plecy w ważnych instytucjach :)

Odpowiedz
avatar PooH77
0 0

@Peruna: Podobnego Janusza znam i ja, tylko że prowadzenie interesu to jego dodatkowe zajęcie. Zmieniał już branże kilkukrotnie, bo nigdzie nie szło tak, jak by sobie tego życzył. A to klienci niewdzięczni (hamburgery z wieprzowiny nie smakowały! a przeca mięso tańsze, a on daje dzięki temu większe kotlety! co z tego, że to już nie hamburger...), a to obłsuga zła i leniwa ("te bezmózgie, pier...ne Yeti"), a nawet czasem lokalizacja słaba (na UKW, ale studenci to "biedota", nie dorobisz, panie, nie dorobisz...). Wyszłoby z tego trochę historii. A, czy wspomniałem, że Janusz jest ryży :P?

Odpowiedz
Udostępnij