Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

To może i ja się podzielę historyjką o mojej jeszcze-nie-teściowej. W rodzinie…

To może i ja się podzielę historyjką o mojej jeszcze-nie-teściowej.

W rodzinie mojego narzeczonego (N) było wesele. Dostali zaproszenie on z osobą towarzyszącą i jego mama (T). Zabraliśmy się we trójkę jego autem w jej rodzinne strony (kilka godzin drogi). Tam nocować mieliśmy w jednym miejscu - u jej brata. Na wesele zawiózł nas N, po wcześniejszym ustaleniu, że na nocleg wracać będziemy razem, wiezieni przez T. Mieliśmy do wyboru dwoje kierowców (ja nie jeździłam), dla N nie było problemu, żeby nie pić i móc nas odwieźć, ale T zgłosiła się na ochotnika do niepicia, to N nawet się ucieszył. T uważnie obserwowała drogę do sali weselnej, jak jechaliśmy, bo była wąska, kręta i dość długa, a przecież miała wracać tędy w ciemnościach.

No i wszystko byłoby fajnie, gdyby nie fakt, że T ma dość luźne podejście do przepisów. Na kilka drinków na początku N nie reagował, no bo co to szkodzi, w kilka godzin trochę alkoholu może zejdzie. Po jakimś czasie podszedł do niej i grzecznie ją poprosił, żeby już nie piła, bo miała nas odwozić. Oczywiście że tak. N wrócił do stolika i niewiele czasu minęło, jak mogliśmy przez całą salę obserwować, jak T ulega jakiemuś wujkowi czy komuś tam z następną kolejką.

N podchodził i prosił, i cała sytuacja się powtarzała dobrych kilka razy przez cały wieczór. Aż wreszcie o dość późnej godzinie przekazał jej, że jednak zostawimy auto pod tą salą pośrodku niczego i wrócimy jakoś inaczej (miał być też bus), więc może sobie pić, jak chce. Ależ skąd, ona nic nie pije i nas odwiezie... Dalej obserwowaliśmy ze swojego stolika, jak T "nie pije".

W tym miejscu dodam, dlaczego nie chcieliśmy wracać busem od początku. Miał być bardzo późno. Ja nienawidzę wesel i lubię się z nich zmywać w pierwszej "społecznie akceptowalnej" chwili, czyli niedługo po oczepinach. Ponadto następnego dnia chcieliśmy wcześnie wracać do siebie, bo w odróżnieniu od T, która była na urlopie, musieliśmy poogarniać pracę w niedzielę. T wiedziała o tym, tak się umawialiśmy, że do południa wyjedziemy z powrotem, więc nie będziemy na poprawinach.

Nie miałam problemu, że T jednak nas nie odwiezie, no cóż, chciała się pobawić. Z tym że jakiś czas po oczepinach towarzystwo zaczęło się wykruszać, więc zagadała do N, żeby dał jej kluczyki. Oczywiście było lekkie spięcie i kluczyków nie dostała. Za to dowiedzieliśmy się, że ona pojedzie ze swoim bratem i jego rodziną, bo jest u nich jedno miejsce. Jak powiedziała, tak zrobiła. Kilka godzin przesiedzieliśmy na pustej sali, nie licząc sprzątających kelnerów, bo bus nie dość, że miał być późno, to jeszcze się spóźnił, a i chętnych żeby nim wracać nie było, bo wszyscy zabrali się autami.

Zmordowani, wróciliśmy nad ranem na nocleg, ale nie było nam dane spać długo, bo oczywiście poprawiny, a my i tak musimy odzyskać auto spod sali. Tam zawiózł nas ktoś inny z rodziny. Chcieliśmy tam coś zjeść, napić się kawy i jechać, ale nie. Bo T rozpowiedziała, że jej każemy jechać, a ona się tak świetnie bawi, więc co chwilę przychodził do nas ktoś inny z jej rodziny z wyrzutami, jak możemy tak wcześnie jechać i zostańmy jeszcze trochę. Daliśmy jej parę dodatkowych godzin. Umówiliśmy się, o której wyjeżdżamy. T przez cały czas siedziała z rodziną i gadała, ale na parę minut przed wyjazdem poszła na parkiet i zaczęła "świetnie się bawić". Oczywiście jej to nie pomogło, N ściągnął ją z tego parkietu prostym pytaniem: chce czy nie chce z nami jechać.

Czy ja się czepiam, czy z T jest coś nie tak?

wesele teściowa

by temporarny
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar hulakula
15 27

trzeba było zostawić T na poprawinach, a nie jeszcze się dopraszać, żeby z wami raczyła wrócić. to samo z weselem- widząc, że pije i nie przestaje mimo próśb, inaczej sobie zorganizować powrót nie mówiąc jej o tym. niech sobie sama czeka na busika, albo śpi pod stołem.

Odpowiedz
avatar temporarny
-4 22

@hulakula: No ja nie jestem w pozycji, żeby takie rzeczy robić. No i absolutnie nikogo poza narzeczonym tam nie znałam. A on, no cóż, ma tak duży respekt dla matki, że daje sobie wejść na głowę.

Odpowiedz
avatar hulakula
20 28

@temporarny: to nie jest robienie TAKICH rzeczy, tylko normalnie- skoro ktoś się nie stosuje do wspólnych ustaleń, no to heloł, nie ma sensu się szarpać, tylko w takiej sytuacji myśli się o sobie.

Odpowiedz
avatar nasturcja
0 18

@hulakula: no ale to jednak nie jest "ktoś" tylko twoja własna matka. Jak się miało szczęśliwe dzieciństwo to raczej dużo więcej "TAKICH" rzeczy potrzeba żeby ją zostawić i niech sobie radzi sama.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
1 15

@nasturcja: Nie zgadzam się. Miałam szczęśliwe dzieciństwo, ale jeśli moja mama zachowywałaby się tak jak T. w historii, to usłyszałaby, że my się zabieramy i nas nie obchodzi jak wróci, ustalenia były w końcu inne. Szanuję ją i kocham, żeby nie było, ale jednak wychowała mnie na osobę, która nie będzie myśleć o innych, jeśli miałaby mieć przez to problemy.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 24 września 2018 o 16:54

avatar nasturcja
5 13

@Marcelinka: mam nadzieję że tylko do pewnego stopnia bo "nie myślenie o innych kiedy może to sprawić problemy" brzmi naprawdę strasznie. Jednak w skrócie rzecz ujmując: jak się kogoś bardzo kocha to się mu dużo wybacza. A tutaj matka rzeczywiście zachowała się wkurzająco ale to wszystko. Obyśmy wszyscy mieli tylko takie problemy.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
5 5

@nasturcja: Oczywiście, że są rzeczy ważne i ważniejsze. Co innego, gdy trzeba wybiec z pracy i olać bardzo ważny projekt, bo rodzic ma zawał, a co innego olanie takiego projektu, bo rodzic ma głupie widzimisię.

Odpowiedz
avatar nasturcja
1 7

@Marcelinka: tylko tu nie ma ważnego projektu. Jest niespanie. Czyli nie ma żadnych długotrwałych następstw.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
0 6

@nasturcja: Ale wciąż jest praca i ewentualne błędy w jej wykonaniu przez niedotrzymanie ustaleń przez matkę, a to nie ona będzie miała problemy, jeśli Autorka z narzeczonym zrobią błędy i ich nie zauważą. To jest głupie widzimisię i robienie na złość przez matkę, która - jak widać - ma w doopie swoje dziecko.

Odpowiedz
avatar temporarny
0 2

@hulakula: No i dla nas jedynym wyborem był ten bus w sumie. Ludzie mieli poumawiane kto z kim jedzie. No i oni jechali najczęściej zupełnie gdzie indziej. A miejsce w aucie naszego gospodarza było tylko jedno, jak pisałam. Więc nie było jak się postawić, tupnąć nogą, tylko czekać na busa. Wcześniej niż gospodarz też nie mogliśmy wracać, bo przecież nie mieliśmy kluczy, mieliśmy jechać za nim. Tak więc, była to dla nas patowa sytuacja, bo kierowca nas wystawił do wiatru.

Odpowiedz
avatar hulakula
0 2

@temporarny: za to podczas poprawin- spokojnie mogliście ją zostawić.

Odpowiedz
avatar hulakula
2 8

@nasturcja: serio? że to jakiś drobiażdżek? matka umówiła się z nimi, że nie będzie pić i że ona przejmie rolę kierowcy. WYBACZYŁABYŚ komuś to, że świadomie pije dużo alkoholu i że zamierza po tym alko prowadzić? i jeszcze może bezstresowo wsiadłabyś do auta, bo to przecież matka.

Odpowiedz
avatar nasturcja
3 3

@hulakula: nie, nie wsiadłabym nawet gdyby to był jeden kieliszek (od tego momentu moja tolerancja już się kończy). Ale wybaczyła. Zapamiętała na przyszłość, że jako nie mogę na nią liczyć jako kierowce ale nie chowałabym urazy do własnej matki o to, że zepsuła mi jeden wieczór. Trochę nie ta skala.

Odpowiedz
avatar hulakula
1 3

@nasturcja: serio? umawiasz się z DOROSŁĄ osobą na pewną rzecz. a gdyby oni nie zwracali uwagi na to czy i ile ona pije bo np. siedzieliby w pewnym oddaleniu? ta matka po kolejnym przypomnieniu- NADAL piła- a sobie podwózkę znalazła dopiero jak zabrali jej kluczyki od auta. a przecież wystarczyłoby, żeby matka pomiędzy różnymi toastami strzeliła sobie niepostrzeżenie kilka kielszków wódki - oni zauważyli, że pije, bo akurat piła wino i tego się nie da za jednym strzałem jak wódkę. a serio, nie po każdym widać, że jest wypity, a ich obowiązkiem nie było pilnowanie matki czy stosuje się do ustaleń. to nie jest kwestia zepsutego wieczoru, a potencjalnego narażania życia własnego dziecka. no jak dla mnie to JEST powód do urazy. drobiazg- to zachowanie matki na poprawinach.

Odpowiedz
avatar nasturcja
0 0

@hulakula: jak już mówiłam dla mnie tolerancja na jednym kieliszku się kończy. Piła cokolwiek więc od tego momentu już uważamy jej umowę za niebyłą. Zepsuła wieczór i nauczyła, że nie ma co na nią liczyć jako kierowcę. Jak długo chcesz chować taką urazę? Tydzień?

Odpowiedz
avatar hulakula
-1 1

@nasturcja: no ale heloł- jeśli się z kimś na coś umawiasz, to się umawiasz. tutaj zasadniczym punktem historii jest dla mnie to, że oni ZAUWAŻYLI, że matka pije alkohol. ja mam takie wyobrażenie, że jak się z kimś DOROSŁYM na coś umawiam, to dla mnie jest oczywiste, że nie muszę siedzieć i patrzeć tej osobie przez ramię i pilnować co robi. serio, w kieliszku do wina mogłaby mieć nawet sok, mało mnie to obchodzi- bo dla mnie to by było jasne, że nie ma tam alko. ale, jeżeli mimo ustaleń, mimo tego, że kobieta wie, że ma potem prowadzić auto i odpowiadać za ludzkie życie odstawia takie akcje, to tak, to jest dla mnie powód do urazy. i tak, znajduję to jako powód do urazy na dłużej niż tydzień. powiedz mi, gdyby ta matka zamiast wina strzeliła niepostrzeżenie kilka kielszków wódki a oni by tego nie zauważyli- i w drodze powrotnej by się coś stało, to co, to wogóle lajt? bo matka? bo NIE PILNOWALI osoby dorosłej i to może jeszcze ich wina?

Odpowiedz
avatar nasturcja
-2 2

@hulakula: w idealnym świecie w którym takie rzeczy, że dorosła osoba cię zawodzi/nie dotrzymuje słowa/naraża w głupi sposób, zdarzają się rzadko. W naszym zdarza się to na tyle często, że chętnie poznam jedną osobę która tego nie przeżyła. Czy to, że twoja matka cię mogła narazić (nie naraziła ale mogła) naprawdę przekreśliłoby ją w twoich oczach? Na jak długo? Na lata? Odtrąciłabyś swoją matkę przez coś co się nie wydarzyło a jedynie mogło?

Odpowiedz
avatar hulakula
0 2

@nasturcja: TAK. odtrąciłabym matkę na dłuższy czas. bo kobieta nie ma 5 lat, żeby chodzić za nią i jej pilnować. w innym przypadku: zanim z kimkolwiek miałabyś wsiąść do auta, musiałabyś sprawdzać alkomatem, czy ta osoba nie piła. bo serio, kluczowym w tej historii jest to, że oni ZAUWAŻYLI że matka pije i nawet zwrócili jej uwagę. skoro życie jej dziecka, narzeczonej i innych osób na drodze - dla tej matki nie miało żadnej wartości, dlaczego dla mnie ma być ważna relacja z kimś takim?

Odpowiedz
avatar nasturcja
0 2

@hulakula: dlatego dla ciebie ma być ważna ta relacja ponieważ prawdopodobnie poza tą sytuacją były tysiące innych w których była lepszą matką. Jeśli po pierwszym błędzie odrzucasz ja na lata to nie była. Nawet jeśli był to błąd na poziomie pięciolatka. Jeśli nie jesteś w stanie wybaczyć swojej matce to coś jest w waszej relacji mocno nadszarpnięte.

Odpowiedz
avatar temporarny
2 4

@nasturcja: E, szkoda nerwów. Nie ma sensu dyskutować z bohaterami internetów. Dla nich cudze życie jest bardzo proste, z każdej sytuacji oni by bohatersko wyszli, bo sami są idealni i nie znają nikogo, kto miałby wady. Bo jakby znali, to już dawno by mu wygarnęli, że jest głupi i odcięli się od niego, choćby to była ich matka, ojciec, siostra, mąż... Przecież to proste!

Odpowiedz
avatar hulakula
0 0

@nasturcja: ale w tej sytuacji- ta matka mogła beztrosko doprowadzić do czyjejś śmierci. serio, to nie jest jakaś mega poważna filozofia. no dziękuję, postoję.

Odpowiedz
avatar nasturcja
-1 1

@hulakula: tak, mogła. Nie zdawała sobie z tego sprawy ale mogła. Świadomie nie jest mordercą ale jest potencjalnie niebezpiecznym kierowcą. Co oznacza, że nie należy z nią jeździć a nie, że należy zerwać z nią kontakty. To, że coś złego mogło się stać nie jest wystarczającym powodem by odrzucać członka swojej rodziny. Nie zależnie od tego jak głupio się zachował. Rodzina jest jedną z najtrwalszych więzi jakie człowiek posiada a ty chcesz je zrywać z powodu czegoś co się nie wydarzyło.

Odpowiedz
avatar hulakula
0 0

@nasturcja: serio, NIE ZDAWAŁA sobie z tego sprawy, że pije, skoro umówiła się z nimi, że będzie prowadzić? to się WYDARZYŁO.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
2 2

@nasturcja: "Rodzina jest jedną z najtrwalszych więzi jakie człowiek posiada a ty chcesz je zrywać z powodu czegoś co się nie wydarzyło." Parsknęłam śmiechem. Szczerym, głośnym i niepohamowanym śmiechem. Cieszę się, że możesz tak powiedzieć o swojej rodzinie, ale - komentując rodzinne więzi - miej na uwadze, że nie wszędzie tak jest.

Odpowiedz
avatar nasturcja
0 0

@Marcelinka: odnoszę sie do rodziny z historii w której najwyraźniej narzeczony nie chce zrywać relacji z własną matką bo ta nie dotrzymała słowa.

Odpowiedz
avatar nasturcja
0 0

@hulakula: Picie tak. Jazda nie. Zagrożenie nie wystąpiło. Policja na miejscu nie miałaby podstaw do mandatu a ty chcesz żeby syn się matki wyrzekł?

Odpowiedz
avatar hulakula
0 0

@nasturcja: jazda się nie zdarzyła tylko dlatego, że oni ZAUWAŻYLI to picie. matka najwidoczniej nie miała problemu. SERIO, uważasz, że dorosłą osobę trzeba pilnować na każdym kroku? jak matka ma gdzieś cię zawieźć, to najpierw sprawdzasz alkomatem, czy na pewno nie strzeliła sobie kielicha?

Odpowiedz
avatar nasturcja
0 0

@hulakula: moja matka nie ma prawa jazdy więc nie mam takich problemów. Jednak wiem, że są tacy ludzie. Znam takich co alkoholu nie tykają ale np.: będą korzystać z komórki w czasie jazdy. Zagrożenie ewidentne ale jedyne co można zrobić to opieprzyć i nie wsiadać z nimi więcej. Bo ja znajomości za takie coś nie zerwę a relacje z własną matką cenię sobie niebotycznie wyżej.

Odpowiedz
avatar Aremich
15 15

No cóż... Jak wyjdziesz za mąż będziesz mieć piekielną teściową... Skoro przed ślubem mówi jedno, robi drugie - widać tak ma. Potem będzie tylko gorzej. A skoro dla narzeczonego to nie problem, to masz przekichane. Polecam dłuuugie narzeczeństwo, bez parcia do ołtarza. Chyba, że masz skłonności masochistyczne.

Odpowiedz
avatar artemisia
6 6

@Aremich: Ciężko się nie zgodzić. Rozumiem, że może to jednorazowa akcja i poza weselem to złota kobita, ale widzę powody do niepokoju. Autorko, Twoja przyszła teściowa nie słucha się zasad i perfidnie kłamie. Rozpowiadała te różne rzeczy rodzinie, żeby wywołać huragan wyrzutów z ich strony. Mimo to oboje z narzeczonym jesteście bardzo ulegli wobec niej i idziecie na kolejne ustępstwa. Chciała Was odwieźć po pijaku, no litości! Jasne, że jako przyszła synowa chcesz utrzymywać dobre stosunki a Twój narzeczony jest do niej przywiązany, ale jeśli otwiera on usta dopiero wtedy, gdy w grę wchodzi poważne niebezpieczeństwo (jazda po pijaku) to średnio to widzę. Zaobserwuj podobne sytuacje i to jak często narzeczony trzyma się Twojej/Waszej strony...

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 24 września 2018 o 17:12

avatar temporarny
1 3

@artemisia: Ja pierwszy raz widziałam takie jej zachowanie, ale nasłuchałam się opowieści i wiem, że łatwo nie będzie. A co do relacji T z jej dziećmi... Póki co nie zamierzam tego tu opisywać, bo to prywatne sprawy innych ludzi, nie czuję się uprawniona, ale pewnie użytkownicy tego portalu by mnie zjedli za to, że chcę w tym tkwić. Wystarczy powiedzieć, że ukrywam przed nią niemal wszystkie moje poglądy, żeby był spokój (czy bardziej dlatego, że narzeczony mnie prosi, bo on sam od lat je ukrywa, a jak próbował przestać, to był istny armagedon). Ale ja naprawdę nie widzę więcej jego wad poza tą;) Nie ma ludzi idealnych.

Odpowiedz
avatar marcelka
2 2

@temporarny: wiem, że są ludzie, którym "nie przegada", oni wiedzą najlepiej, a racja jest zawsze po ich stronie. i nie ma sensu dyskutować, bo "tak i już". ale ukrywanie poglądów dla świetego spokoju to nie jest najlepszy pomysł. nie radzę, żeby wdawać się w dyskusje, kłótnie, obrażać się - nie, po prostu robić swoje, mówić swoje, a jak T. się zacznie włączać opcja "armagedon" to wyciszyć ją, uciąć temat czymś w stylu "mamy inne zdanie na ten temat, porozmawiajmy o czymś innym". bo teraz może wydaje ci się, że ukrywanie poglądów jest łatwiejsze, ale z biegiem czasu, gdy będziecie mieć coraz więcej wspólnych spraw (kwestie ślubu, wesela, dzieci, domu itd.) będzie to coraz trudniejsze. więc nawet jak teraz zyskasz opinię upartej czy "trudnej", to przynajmniej T. będzie cię szanować.

Odpowiedz
avatar temporarny
-1 1

@marcelka: Pomału szykuję się do tego kroku. Na razie teściowa mieszka daleko i widuję ją raz do roku, ale za całkiem niedługo przeniesie się do miejscowości niedaleko nas i prędzej czy później stanę się jednak synową wyklętą ;)

Odpowiedz
avatar marcelka
21 21

Piszesz, że jako kierowcy w grę wchodzili narzeczony i teściowa. Byliście na jednym i tym samym weselu = zaczynaliście się bawić o tej samej porze. Dlaczego więc, jak narzeczony zobaczył, że mimo wcześniejszych ustaleń T. sięga po drinki i nie reaguje na sugestie, żeby przestała, sam nie stwierdził, że nie będzie w takim razie pił? Skoro wcześniej twierdził, że to nie problem? Nawet jakby już był po kieliszku czy dwóch, do do 2 czy 3 w nocy zeszło by z niego...

Odpowiedz
avatar paski
7 7

@marcelka: To samo sobie pomyślałam.

Odpowiedz
avatar marcelka
10 10

@temporarny: "piła wino" - no może jestem nadmiernie ostrożna, ale jednak głęboko wierzę w zasadę: "piłeś -nie jedź". I byłam ostatnio na kilku weselach, gdzie tak się złożyło, że korzystałam z uprzejmości/miejsca w aucie znajomych lub kogoś z rodziny. I zawsze osoba, która miała kierować, poza pół lampki szampana na toast na początku nic nie piła. Gdybym zauważyła, że "mój" kierowca pije alkohol - jakikolwiek - to byłby dla mnie od razu sygnał "hej, nie mogę już liczyć na tę osobę". Bo skoro ktoś pije jeden kieliszek, to może wypić i 3 lub 5 lub 8. I jak później zweryfikować, czy i o której godzinie jest na tyle trzeźwy, żeby jechać? No chyba, że mieliście alkomat, ale to i tak ryzyko i "zabawa" w czekanie, aż procenty spadną. Więc w momencie, gdy T. sięgnęła po pierwszy kieliszek wina, wam się powinna zapalić czerwona lampka.

Odpowiedz
avatar temporarny
-5 5

@marcelka: Tak jak pisałam, weryfikowaliśmy przez podglądanie jej, co robi. Bo gdybyśmy tylko wierzyli jej słowom, to byśmy jechali z pijanym kierowcą. I wcale nie piła często, to było bardziej na zasadzie: raz na jakiś czas widzimy, że ma lampkę, więc weź idź jej powiedz, żeby przestała. Ona mówi, że spoko, że przestanie. I tak co godzinę. Myślę, że dwie lampki wina na kilka godzin przed jazdą to nie tragedia. Wesela długo trwają, nie ma co demonizować. Jak zobaczyliśmy to wystarczającą liczbę razy i o wystarczająco późnej godzinie, to N już poszedł powiedzieć, że i tak z nią nie pojedziemy, bo już przesadziła. Ta sytuacja też nas zaskoczyła, nie spodziewaliśmy się, że będzie miała tak luźne podejście do tematu. I do końca sama była przekonana, że może jechać, więc jak N zabronił, to ona uważała, że to on przesadza.

Odpowiedz
avatar marcelka
3 3

@temporarny: ok, rozumiem, że sytuacja was zaskoczyła, były wcześniej inne uzgodnienia, spodziewaliście się czegoś innego. ale... "Tak jak pisałam, weryfikowaliśmy przez podglądanie jej, co robi" - po prostu w głowie mi się nie mieści, że widząc pierwszy raz, że sięga po alkohol, zdecydowaliście się spędzić resztę imprezy na śledzeniu matki/teściowej. I to takim, że nie możecie wdać się w rozmowę, iść potańczyć czy coś = nie możecie spuścić jej z oka, bo skąd byście wiedzieli, czy ktoś jej nie dolał wina, czy to drugi kieliszek czy czwarty? a co do tego, że "dwie lampki wina na kilka godzin przed jazdą to nie tragedia" - różne organizmy różnie reagują na alkohol, czasem z opóźnieniem, czasem stan zdrowia wpływa na tę reakcję (np. mam koleżankę, której reakcje na alkohol nie odbiegają od jakiejś ogólnej normy, ale kiedy ma okres, to wystarczy pół piwa i jest wstawiona), dlatego uważam, że "piłeś - nie jedź, masz jechać - nie pij". takie to proste.

Odpowiedz
avatar bazienka
5 9

co do poprawin- po tym jak was T zalatwila na weselu, po prostu bym wstala, poszla do samochodu i pojechala w swoja strone

Odpowiedz
avatar Crook
11 11

"Na kilka drinków na początku N nie reagował, no bo co to szkodzi, w kilka godzin trochę akoholu może zejdzie." SERIO??? Kilka drinków - nie jeden, nie dwa - i kluczyki do łapy po kilku godzinach? I to - wg was - w porządku? Twój narzeczony jest tak samo głupi, jak jego matka - będziesz kiedyś miała z nim duży problem, skoro ma tak niefrasobliwe podejście do jazdy po alkoholu. Chociaż ty, jak widać, też to akceptujesz... A potem oburzamy się skąd tyle wypadków, śmierci na drogach i te statystyki - ileś tam tysięcy kierowców na gazie łapanych na drogach ... No, ale skoro kilka drinków dla kobiety to nie problem, by kilka godzin później wsiadać do auta jako kierowca...

Odpowiedz
avatar falcion
8 8

@temporarny: Było już o wielu takich co "po jednym czy dwóch to nic im nie jest i mogą jechać". Zawsze mam tylko nadzieje że tacy uprawiający styl "pijanego mistrza" kierowcy rozwalą się na jakimś słupie albo drzewie, a nie na kimś innym.

Odpowiedz
avatar temporarny
-3 3

@Crook, @falcion: Nie ma to, jak dopowiedzieć sobie coś do cudzej opowieści i go za to zaatakować. Niech żyje internet. Jestem pewna, że jak już będziecie pełnoletni, to będziecie robić sobie 24 godzinny kwarantanny po każdej lampce wina.

Odpowiedz
avatar szafa
1 1

@temporarny: Ale tam było "kilka drinków", a nie lampka. To typowo polskie "lampka wina to nie problem. A skoro lampka wina to nie problem, to dwie to też nie problem. A skoro dwie to nie..." .

Odpowiedz
avatar konto usunięte
1 3

Z tego co tu czytam to nikt nigdy na żadnej imprezie nie rozbawił się tak, że nie chciało mu się wychodzić! Ja tak miałem nie raz iż mimo wcześniejszych ustaleń zostawałem na imprezie dłużej niż się spodziewałem. Może wy krytycy jak poznaliście na zabawie/dyskotece zajefajną laskę to mimo fajnej zabawy o 12;30 mówiliście lasce "ja spadam" bo tak było uzgodnione? Ja nie raz prosiłem kierowcę, któremu nie było na rękę czekanie o zostanie jeszcze jakiś czas, nie jednokrotnie nad ranem wracałem "perpedes". W tym wypadku nie wiem co to za wieś, ale niekiedy bywają taksówki, lub umawia się ze znajomym/sąsiadem aby przyjechał. Innym wyjściem ( które ja bym wybrał to gdy widzę, że T wypiła już kilka kieliszków mimo ustaleń przestał bym pić w ogóle aby "w razie co" mógł prowadzić.

Odpowiedz
avatar temporarny
-4 4

@thebill: Ależ wszystko jest proste w internecie. Oj jacy my głupi, nie wpadliśmy na to, żeby samemu wytrzeźwieć!

Odpowiedz
avatar szafa
1 3

Historia piekielna w 100%. Zarówno ze strony teściowej, jak i waszej. Co to za logika "po kilku drinkach przy jedzeniu można prowadzić po kilku godzinach"? (zresztą skoro można, to czemu N nie przestał pić, tylko czepiał się swojej matki - w komentarzach piszesz, że N pił wódkę, a teściowa wino... powiem Ci, że mi bardziej uderzy do głowy kilka lampek wina niż setka wódki, więc nie do końca argument)

Odpowiedz
Udostępnij