Niedaleko pada... ale od początku.
Od kiedy pamiętam, nie znoszę aktorstwa. To znaczy - w moim wydaniu. Obojętnie, czy to była recytacja na apelu, przedstawienie ku czci czy inny teatrzyk szkolny, po prostu nie mogłem, nie chciałem i nie potrafiłem. I już. Trochę było z tego powodu problemów, bo miałem wychowawczynię z gatunku tych, którym się nie odmawia, o ile nie chce się być martwym. W każdym razie zmusić się nie dawałem - i nigdy nie dałem.
Pamiętam też, jak kiedyś już w liceum padł pomysł na przedstawienie, udział miała brać cała klasa. Każdy miał dostać rolę i to nie jako krzak w dekoracji, tylko dość zaawansowaną. A przynajmniej kilka zdań. Spiritus movens i reżyserem w jednej osobie była jedna z koleżanek, osoba pozująca na mocno uduchowioną, subtelną, marząca o karierze teatralnej, ale jednocześnie przekonana o swej nieomylności. Wypisz wymaluj młodsza wersja wychowawczyni z podstawówki. Zero sprzeciwu, bo kęsim.
Konfrontacja nadeszła szybko i nieubłaganie.
- To twoja rola, naucz się na pojutrze. Pamiętaj o treningu ekspresji, bo masz wymagającą scenę, musisz dać z siebie wszystko.
- Nie ma mowy. Nie będę grał, bo to dla mnie męka. Mogę dekoracje zrobić albo coś, ale na scenie mnie nie zobaczysz. Nie będę z siebie małpy robił.
- Czyli że ja, on i wszyscy - tutaj dramatyczny gest w kierunku klasy - robią z siebie małpy? Tak nas widzisz? Jakim prawem tak mówisz?! Każdy chce być aktorem, a ty co?! Myślisz że jesteś lepszy od innych?!!!
- Jeżeli się czujesz jak małpa, to owszem, ale w sumie nie wiem, jak tam u ciebie. Ja w każdym razie dokładnie tak się czuję, gdy mam udawać kogoś, kim nie jestem. Taka skaza charakteru.
Sprzeciw? Wobec niej? Niesamowite. Furia wypełzła najpierw na twarz, potem na język. Powtórzyć dokładnie już nie potrafię, w każdym razie dowiedziałem się kilku nieprzyjemnych rzeczy o swym pochodzeniu gatunkowym, braku duszy i jeszcze kilku rzeczach pobocznych, acz dotkliwych. Dołączyło też jej wierne stadko aktorów in spe. Nie dałem się zakrzyczeć, więc zrobiło się ciekawie. W końcu do dysputy włączył się anglista, pod którego światłym nadzorem miała się odbyć cała ta heca.
- Będziesz grał, nie wyłamuj się z kolektywu.
- Nie.
- Chcesz dostać ocenę niedostateczną?
- Go ahead, make my day, p... (przy "punk" już ugryzłem się w język).
Angliście po tym tekście oko nawet nie zadrżało, chociaż uszy spłynęły szkarłatem. Sytuacja oparła się o dyrekcję, bo uczeń twardo odmawiał wykonania polecenia. I tutaj zwarte teatralne szeregi doznały porażki, bo dyrektorka machnęła ręką: "Nie chce grać, to po co go zmuszać? Póki co kółko teatralne to zajęcia pozalekcyjne. Poza tym jesteście klasą mat-fiz, a nie teatralną, nie ten profil, dajcie mu spokój". Potem dowiedziałem się, że też szczerze nie cierpiała publicznych występów. Zwalała ten obowiązek na zastępcę.
A czemu w ogóle o tym piszę?
Dzisiaj córka przyniosła w dzienniczku wezwanie wzniosłej treści: "Uczennica odmawia udziału w przedstawieniu realizowanym wspólnymi siłami przez klasę. Twierdzi, że Pan na to pozwoli i nawet pochwali jej nieodpowiednie zachowanie. Proszę o interwencję i wytłumaczenie córce, że udział w przedstawieniu jest jej obowiązkiem, a także dobrą zabawą i pozwoli rozwinąć pozytywne cechy charakteru".
Konfrontacja w szkole umówiona na pojutrze, nie mogę się doczekać. Znowu czuję się młody.
Tak tylko dla niezorientowanych - kęsim oznacza groźbę, a przynajmniej tak to zostało użyte przez Sienkiewicza w Potopie :)
Odpowiedz@toomex: Albo dekapitację. W sumie to groźba ostateczna :)
OdpowiedzDobrze robisz. Przypilnuj tylko, by córka nie dała się wrobić w wyrzuty sumienia ;) W liceum zmuszali mnie to poloneza(a był on prawie co wf od początku 3 liceum do studniówki). Na nic tłumaczenia, ze nienawidzę tańczyć. Tylko u Nas to było w ramach wf. Nie zliczę ile jedynek złapałam za to, ze "tańczyłam" to od niechcenia. Sprawa też się o wychowawczynie i dyrektorkę otarła jak odmówiłam ćwiczenia go w szpilkach na korytarzu.
Odpowiedz@livanir: Miałem podobnie, tylko mi udało się z tego tematu wykpić. Zawsze wolałem ciężkie brzmienia, które do pląsów się nie nadają. A tak przy okazji: nie rozumiem po co ludzie (między innymi ty własnie) wszelkiego rodzaju (i przy wszelkich okazjach) zaimki osobowe piszą dużą literą... Afektacja, bym powiedział.
OdpowiedzJak ze strony grona pedagogicznego będą odstawiać szopkę, to przypomnij im że Konstytucja RP oraz KC i KK stoją ponad statutem/regulaminem szkoły i "szkolnym prawem zwyczajowym".
OdpowiedzA to nie ten teatrzyk, co to dzieci śpiewają czy tam recytują, że rolą kobiety jest matkowanie i stanie nad garami?
OdpowiedzWiększy wqurw by miały gdybyś jednak zagrał ale na totalne odwal się.
Odpowiedz@DarkHelmet: Albo udawał, że wszystko spoko a w dzień występu magicznie się rozchorował.
OdpowiedzA ja bym chciała się dowiedzieć jak poszła konfrontacja - koniecznie daj znać! :)
Odpowiedz@Azja: Dokładnie. Musisz nam to opowiedzieć, nawet jeśli historia nie będzie tak porywająca jak ta.
OdpowiedzSzczerze mówiąc, mam trochę mieszane uczucia na temat tej historii. Dla mnie teksty w stylu "nie będę w siebie robił małpy" i "nie zamierzam udawać kogoś, kim nie jestem" zalatują młodzieńczą dramą i mogą zostać uznane za krytykę aktorstwa w ogóle. Może koleżanka nie oburzyła się o to, że nie chcesz grać, tylko poczuła się osobiście dotknięta sposobem, w jaki to wyraziłeś (baby lubią nadinterpretować :D).
Odpowiedz@Hatsumimi: Przecież wyraźnie jest napisane, że ta "małpa" to w odniesieniu do swoich zdolności została użyta. Jeśli Azja nie lubi, nie chce i nie umie wcielać się w role, to nie będzie aktorem, nie będzie grał, a będzie właśnie małpą. Która małpuje, naśladuje, udaje aktora. Taki kontekst tego widzę.
OdpowiedzNie dało się tego załatwić jakoś... uprzejmiej? Albo uprzedzić nauczycielkę, że nie życzysz sobie, żeby córka brała udział w przedstawieniach? Wychodzisz na okropnego buca. Dodam jeszcze, że szkoła powinna uczyć dzieci, że czasami musisz zrobić coś, czego nie lubisz, bo na tym, między innymi, polega dorosłe życie. Jasne, czasami można odpuścić i być może to była własnie taka sytuacja, ale mam mieszane uczucia.
Odpowiedz@mrkjad: Sytuacja z jej sprzeciwem jest dla mnie nowością, z mojej strony to było pełne zaskoczenie. Nie miałem ani możliwości, ani potrzeby uprzedzenia nauczycielki, bo... wcześniej nic o tym przedstawieniu nie wiedziałem. Córka sama podjęła decyzję, że nie chce grać. Jutro (we wtorek) wrzucę relację ze szkoły.
Odpowiedz@Azja: wiem, ze to nie ładnie tak się dopytywać, ale mam na dzieję, ze się nie obrazisz. Jak tam poszło?
OdpowiedzDlaczego dorosle zycie polega na tym ze trzeba robic cos czego sie nie lubi? Co na przyklad? Zalatuje mi to narzekaniem jaka to ja mam zla prace, jak to musze być mila dla kolezanki ktorej nie lubie, jak to musze jechac objazdem bo robia remont itp... nie lepiej robic co sie lubi i podchodzic do zycia pozytywnie? Tak jest latwiej...
OdpowiedzMam mieszane uczucia co do historii. Rozumiem, że nie lubisz aktorstwa, nie powinnie byl nikt do tego zmuszac. Tylko po co swoja niechec przekazales corce? Czujesz sie lepiej?
Odpowiedz@nursetka: o, mamy tu kogoś, kto potrafi odgadnąć, że to autor nauczył tak córkę, a nie że sama nie ma na to ochoty! Dałoby radę u Ciebie wywróżyć też jakieś inne rzeczy? Droga usługa?
Odpowiedz@ampH: moze nie ma ochoty, ale jak od dziecka slyszala,że aktorstwo to dla malp to oczywiscie, że to wplyw ojca.
Odpowiedz@nursetka: Skąd Ty te wnioski wysnułaś, że ona od dziecka coś takiego słyszała? Masz wyjątkowe problemy z czytaniem ze zrozumieniem.
OdpowiedzZ jednej strony przedstawienia są wpisane w program szkolny i mają cel: zaznajomić dziecko z występowaniem przed publicznością, nauczyć je radzić sobie z tremą itd. ale nauczycielka powinna zaproponować rózne formy tej aktywności. ja np. nie miałam problemów z mówieniem do publiczności, nie stresowałam się, ale nie znosiłam przebieranek, śpiewania, odgrywania kogoś - dlatego zawsze mnie obsadzano w "roli" tego, kto zapowiada przedstawienie/dziękuje widzom za udział, zapowiada poszczególne etapy programu, jeśli takowe były. i wilk syty, i owca cała. a jeśli córka ma ogólnie problem z publicznymi występami, to może warto nad tym popracować. może nie akurat na "aktorskiej" drodze, ale w jakiś inny sposób.
OdpowiedzU mnie na J. polskim były sceny czytane z podziałem na role, przedstawienia w których braliśmy udział (na ocenę), roli trzeba się było nauczyć - jak wiersza ale tak powinien wyglądać j. polski! Rozumiem, że do zajęć pozalekcyjnych nie można zmuszać, ale teatr i aktorstwo w nauce języka (nie tylko polskiego) to normalka. Masz bracie kompleksy, współczuję, ale nie przelewaj tego na dzieci! Aby cokolwiek osiągnąć trzeba "wejść na scenę"!
Odpowiedz"...udział w przedstawieniu jest jej obowiązkiem, a także dobrą zabawą..." - nie chcę się w to bawić - musisz, to jest dobra zabawa - ale mi się nie podoba - musisz to jest obowiązek
OdpowiedzUmiejętności aktorskie są potrzebne w życiu. Fajne, że szkoła Twojej córki stara się uczyć tego ludzi. Fajnie też, że uczą matematyki i innych wartościowych rzeczy. Sprzeciwiając się tylko stracisz. Zdaję sobie, że niektóre rzeczy są trudne np. matematyka, ale czasem warto. Też miałem problem z występami, ale ćwiczyłem to poprzez stawianie sobie coraz trudniejszych celów. Tylko po to by mi było łatwiej chociażby na maturze. Przemyśl na czym Twoja córka więcej zyska.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 21 września 2018 o 20:57
I jak poszła konfrontacja?
OdpowiedzInteresujące, ja też nienawidzę aktorstwa. Jedynym wyjątkiem są moje ukochane sesje RPG w EarthDawn'a, głównie dlatego że nie muszę się poruszać tylko siedzę na tyłku tylko gadam no i mogę odgrywać moją postać tak jak chcę (chociaż i tak najczęściej odgrywam tajemnicze i małomówne postacie).
OdpowiedzNiedaleko pada jabłko ...
OdpowiedzO tak! Jak ja dawno nie czytałem tak dobrze napisanej historii :). Koniecznie opisz vol.2.
Odpowiedz