Jedna z bardziej kuriozalnych sytuacji, jakie przydarzyły mi się tego lata w pracy.
Sezon turystyczny, u nas w lokalu słychać wszystkie możliwe języki. Pewnego dnia wpada 5 osób, od progu słychać, że głośno rozmawiają po rosyjsku. Myślę sobie, fajnie, poćwiczę sobie mój łamany ruski, jakoś się dogadamy. Witam towarzystwo po rosyjsku, wszyscy odpowiedzieli również po rosyjsku, poza jedną panią, typową matroną w wieku średnim-zaawansowanym, która zaczęła się zwracać do mnie po włosku. Zbiło mnie to trochę z tropu, pani była najwyraźniej kimś w rodzaju dowódcy grupy, mówiła za wszystkich, pięknym, płynnym włoskim, z czego rozumiałam co 5. słowo, zwróciłam więc pani uwagę, że jej nie rozumiem, możemy chętnie spróbować porozumieć się po rosyjsku, angielsku i oczywiście, z racji tego, że jesteśmy w Niemczech, po niemiecku.
Pani z wyraźną irytacją twardo mówiła jedynie po włosku, reszta grupy sprawiała wrażenie mocno zdezorientowanej, w końcu pani poinformowała swoich towarzyszy konspiracyjnym szeptem po rosyjsku, że nie może się ze mną dogadać, bo jestem jakaś głupia i nie rozumiem po włosku. W końcu ze wściekłością poprosiła o rozmowę z moim szefem.
Szefu podszedł i razem staramy się zrozumieć, w czym problem. Szef po włosku rozumie jeszcze mniej niż ja, w końcu jeden z towarzyszy matrony przejął inicjatywę i po angielsku wytłumaczył, że powodem irytacji wielkiej damy jest fakt, że nie jestem w stanie obsłużyć jej po włosku we włoskojęzycznym kraju. Hę?
Mała uwaga: rzecz dzieje się w Monachium. Nazwa włoska: Monaco di Bavaria. Końcem końców okazało się, że owa dama mieszka we Włoszech, reszta towarzystwa przyjechała do niej na wakacje z Rosji i w ramach wycieczki postanowiła wybrać się do Monako. Organizatorka zabrała ich do Monachium, wmawiając, że są w Monako. Państwo byli w wielkim szoku, gdy dowiedzieli się od nas, że znajdują się w Niemczech. I teraz tak się zastanawiam, jakim cudem nawet w drodze/na lotnisku czy dworcu nie zorientowali się, że znajdują się w innym państwie, niż chcieli? Nawet zakładając, że był to ich pierwszy dzień mieście.
Czy matrona wiedziała, że jadą do Monachium i odgrywała teatrzyk, czy może jest zwykłą idiotką?
I najważniejsze - OD KIEDY JĘZYKIEM URZĘDOWYM W MONAKO JEST WŁOSKI?
Miły akcent: towarzystwo zjadło u nas obiad, typowo niemiecki, pochwalili szefa kuchni, nawet napiwek zostawili, a ja życzyłam im miłego zwiedzania Monachium. ;)
gastronomia
To brzmi tak nieprawdopodobnie, że aż prawdziwie :)
Odpowiedz@quack: myślę, że ci ludzie przyjechali raczej samochodem niż pociągiem/samolotem, odległość do obu "monaków" np. z Bolonii zbliżona, raptem 5 godzin po autostradzie, kontroli granicznych brak, jak ktoś jest mocno zakręcony i patrzy tylko w GPS a nie na słońce i gwiazdy to jestem w stanie sobie wyobrazić pomyłkę :-) P.S. w Monaco bez problemu dogadasz się po włosku, oczywiście nie jest to język urzędowy P.P.S. Włosi na Monako zwykle mówią "Montecarlo", żeby się nie myliło z tym miastem w Bawarii, które się nazywa Minga (o którym po polsku mówimy Monachium)
Odpowiedz@xpert17: jak jechali samochodem, to w pierwszej kolejności powinni zauważyć po wjechaniu do Niemiec, że większość samochodów ma literę D na tablicy rejestracyjnej.
Odpowiedz@Jaladreips: Rosjanie nie muszą znać standardowych oznaczeń tablic rejestracyjnych UE. A po za tym są ciekawsze rzeczy do oglądania niż przyglądanie się tablicą rejestracyjnym, a literek pod gwiazdkami UE nie są tak od razu widoczne.
Odpowiedz@Jaladreips: no i co z tego? D jest malutkie pod logo EU, jak oni u siebie jadą z Moskwy do Woroneża to myślisz że się przyglądają kiedy na tablicach 50 się zmienia na 36?
Odpowiedz@rodzynek2: Wjeżdżając od Italii do Niemiec mija się dwie granice o ile nic się nie zmieniło, wygląd znaków jest zdecydowanie różny w .it i .de. A najważniejsze że często występują napisy w lokalnym języku i na znakach i na reklamach i na tablicach świetlnych. (Jeszcze przy granicy .at/.it bywają dwujęzyczne, podobnie przy .it/.fr jednak w okolicy Monaco nie znajdziecie informacji po niemiecku, a koło Monachium po włosku czy francusku.
Odpowiedz@kierofca: wow, to pojedź na wycieczkę do Rosji i zwracaj uwagę kiedy informacje na znakach zaczną się zmieniać z rosyjskich na baszkirskie albo ałtajskie
Odpowiedz@kierofca: Zaskoczę cię Monako nie leży we Włoszech, jest w smie niepodległym państwem, chociaż mocno związanym z Francją i zaryzukuje twierdzenie, że znaki również nieco różnią się od tych włoskich.
Odpowiedz@rodzynek2: Niektórzy używając GPS czy innego Głonassa nie zwracając kompletnie uwagi na znaki. Jest to praktyka naganna ale dość powszechna. Jestem skłonny uwierzyć, że nie zauważyli dwóch schengeńskich granic. Pani się za to może zdziwić, że dostanie mandat za jazdę po austriackich lub szwajcarskich autostradach bez winiety. Ale równie dobrze mogli jechać pociągiem, wtedy o pomyłkę dość łatwo, jak ktoś jest mało ogarnięty.
Odpowiedz@Jorn: na pociągu masz wyraźnie napisane München Hbf. trudno pomylić z Monaco-Monte-Carlo ale oczywiście ludzie są zdolni do wszystkiego :-)
Odpowiedz@xpert17: Ciebie nie zastanowiłby fakt że reklamy są w języku gruzińskim zamiast rosyjskim? Bo Baszkiria o ile się nie mylę ciągle jest po panowaniem moskiewskim. @rodzynek2: Zaskoczę cię! Byłem tam kilka razy i zauważyłem że to frankofoni :P
OdpowiedzWystarczyło, że na wycieczkę wybrali się nocą, żeby od rana być na miejscu. Wtedy większość w drodze śpi, a Ci którzy nie, raczej nie zwrócą uwagi na znaki itp.
OdpowiedzNie ma takiego miasta jak Monachium. Jest Monako... :)
OdpowiedzJuż słyszałem historie, o pomyłce Franfurtów (n.M/n.O)ale to mnie zabiło! :)
Odpowiedz@thebill: tudzież pomyłce brzegu dolnego z opolskim ale to monako przebija :-)
OdpowiedzA nie był to San Escobar?
Odpowiedz