Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Podjęłam się w zeszłym roku pracy dodatkowej, która polegała na codziennym odprowadzaniu…

Podjęłam się w zeszłym roku pracy dodatkowej, która polegała na codziennym odprowadzaniu do szkoły chłopca, pierwszoklasisty – nazwijmy go Antek.

Mama Antka była bardzo miła, Antek trochę się na początku wstydził, ale ogólnie był fajnym dzieckiem. Tata Antka nie mieszkał z nimi, nie dopytywałam o szczegóły.

Do moich obowiązków należało obudzenie młodego, przygotowanie mu śniadania do zjedzenia w domu, przygotowanie drugiego śniadania do szkoły, przypilnowanie, żeby umył zęby itp. Mama Antka prosiła, żeby jej syn jak najwięcej rzeczy robił sam – odłożenie piżamy na miejsce, odniesienie po sobie naczyń do zmywarki, spakowanie wody i śniadaniówki do plecaka itp.
Jeśli chodzi o śniadania, to umówieni byliśmy tak, że raz w tygodniu Antek miał jeść jakąś zupę mleczną (owsiankę, kaszę mannę, płatki kukurydziane z bakaliami lub coś takiego – młody tych zup bardzo nie lubił). W pozostałe dni kanapki, omlety, jajecznice, naleśniki – co tam sobie akurat wymyśliliśmy.

Antek był sprytnym i miłym chłopcem, lubił się powygłupiać, ogólnie przez kilka pierwszych dni dobrze nam się współpracowało. Później coś zaczęło się psuć, Antek każdą moją prośbę spełniał z dużą niechęcią, musiałam go coraz dłużej namawiać, żeby w ogóle wstał z łóżka (budzenie trwało nieraz i pół godziny – młody już nie spał, ale nie chciał wstawać). Budziłam go coraz wcześniej, a i tak ledwo wyrabialiśmy się do szkoły. Mówiłam o problemie mamie Antka, ona z nim rozmawiała, prosiła o zmianę zachowania, ale niewiele to dawało.

Za wszystkim stała Piekielna Babcia [PB]. Mieszkała niedaleko Antka i jego mamy, prawie codziennie odbierała młodego ze szkoły, spędzał z nią po kilka godzin. I tak po kilku tygodniach pracy dowiedziałam się od Antka, że:
- jestem jego opiekunką, czyli służącą (dokładnie tego słowa użył), więc on nie będzie sprzątał po sobie talerza, ubrań czy czegokolwiek, bo to ja mam chodzić za nim i to robić;
- w ogóle o niego nie dbam;
- kradnę im pieniądze i inne cenne rzeczy;
- dorobiłam sobie klucz, żeby przychodzić do nich, kiedy nikogo nie ma (nigdy nie brałam ich klucza ze sobą, wkładałam go młodemu do plecaka, kiedy zostawiałam go w szkole – tak byłam umówiona z jego mamą).

Po pewnym czasie Antek już otwarcie mówił mi, że mnie nie lubi, bo babcia też mnie nie lubi. Z PB miałam okazję spotkać się dwa razy. Za pierwszym razem zamieniłam z nią dwa słowa, bo rano okazało się, że Antek jest chory, więc nie może iść do szkoły i ktoś musi z nim zostać. PB była obrażona na cały świat, kiedy chciałam się przedstawić, zagadać, ona przedstawiła mi się tylko z nazwiska i nie podjęła rozmowy.

Za drugim razem natomiast PB przyszła pod szkołę, kiedy zaprowadzałam Antka. Przyszła na mnie nakrzyczeć, że nie dbam o jej wnuka. I ona żąda, żeby młody codziennie jadł zupy mleczne, bo tylko wtedy będzie zdrowym dzieckiem, a jedzenie, które ja mu przygotowuję jest obrzydliwe. I mam mu nosić plecak, bo to małe dziecko, a ja mu każę nosić takie ciężary (w plecaku woda, śniadaniówka i piórnik – wszystkie książki dzieciaki trzymały w szafkach w szkole). I jestem bezmyślna, bo jak Antek wraca z nią do domu, to się poci, bo go za grubo ubieram (jesień – rano np. 8 stopni, w południe prawie 20). Powiedziałam PB otwarcie, że robię wszystko tak, jak ustaliłam z mamą Antka, bo to ona mnie zatrudnia i jeśli ma jakieś obiekcje, to niech to ustala ze swoją córką. PB dalej stała i na mnie krzyczała przy ludziach, uznałam, że nie będę się kopać z koniem, kobieta się wykrzyczała i każda z nas poszła w swoją stronę.

Zadzwoniłam do mamy Antka i opowiedziałam o całej sytuacji, powiedziałam, że najlepszym wyjściem będzie chyba znalezienie innej opiekunki, bo nie chodzi o widzimisię PB, ale Antek był już do mnie bardzo wrogo nastawiony, cała ta sytuacja nie wpływała na niego dobrze. Jednak jego mama poprosiła, żebym jeszcze została, że jeśli taka sytuacja z PB się powtórzy, to nie będzie miała mi za złe, jeśli odejdę. Ale ona z nią porozmawia, porozmawia też z Antkiem i postara się załagodzić sprawę. Powiedziała mi też, że PB będzie nastawiać Antka negatywnie do każdej opiekunki, bo zależy jej na tym, żeby to ona mogła zaprowadzać go i odbierać ze szkoły. Z kolei mama Antka nie chciała się na to zgodzić, bo kiedy PB zaprowadzała młodego do przedszkola, to codziennie rano się kłóciły, nieraz szła zapłakana do pracy. Jeśli rano jest opiekunka, to ona może spokojnie iść i nie musi się o nic martwić.

Później PB wyjechała na ponad miesiąc do Ciechocinka czy innego uzdrowiska. Antek nie miał z nią kontaktu poza krótkimi rozmowami przez telefon, znowu żyło nam się świetnie. Młody współpracował ze mną, jak nigdy wcześniej, mieliśmy rano czas na rysowanie, budowanie z klocków, granie w planszówki, całe zbieranie się do szkoły szło szybko i sprawnie. Niestety z dnia na dzień zachowanie Antka się zmieniło, od razu wiedziałam, że PB wróciła. Oprócz tego, o czym Antek mówił mi wcześniej, dowiedziałam się także, że jestem głupia, śmierdzę, ciągle kłamię, on się mnie boi itp.

Najgorsze jest to, że PB nastawiała młodego negatywnie także do mamy. Opowiadał mi, że jak dostaje od babci pieniądze, to musi je chować, bo mama go okradnie. Że mama go ciągle okłamuje. Że nie umie o niego zadbać. Że najlepiej by mu było mieszkać u babci, bo ona go bardzo kocha itp.

Przy Antku nigdy nie powiedziałam o PB złego słowa, kiedy pytał, dlaczego babcia mnie nie lubi, to starałam się mu tłumaczyć, że to dlatego, że mnie nie zna, więc się o niego martwi. Widać było, że młody strasznie się miota pomiędzy tym, co sam myśli i co chciałby robić, a tym, co wmawiała mu PB.

W każdym razie po powrocie PB już długo tam nie pracowałam. Wszystkich niszczyła psychicznie ta sytuacja, a najbardziej Antka. Szkoda dzieciaka, bo w tych momentach, kiedy PB nie fundowała mu prania mózgu był świetnym chłopcem...

niania

by Rudut
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar bypek
35 35

Rozumiem, że matkę stać było tylko na opiekunkę w godzinach porannych, ale jakby moja rodzona matka nastawiała moje dziecko przeciwko mnie, to robiłabym wszystko, żeby jej kontakty z dzieckiem ograniczyć do laurki na dzień babci.

Odpowiedz
avatar DarkHelmet
7 11

@bypek: Moźe ta marka ma syndrom sztokholmski czy coś?

Odpowiedz
avatar konto usunięte
1 15

@DarkHelmet: przypomina trochę moją byłą. Miała tylko matkę. A matka tylko nią. A niedoszłej teściowej sposobem, aby córeczka się nie wyprowadziła było wieczne zaciąganie kredytów, co by się córusia nie wyprowadziła, bo sama nie byłaby w stanie przeżyć... Relacje rodzinne po trafią sięgać najdalszych kręgów piekła....

Odpowiedz
avatar Rudut
12 12

@bypek: Tam takiej opcji niestety nie było. Mama często pracowała do późna, a oprócz babci nie miała nikogo bliskiego, kto zająłby się młodym. Reszta rodziny w innym mieście, świetlica nie wchodziła w grę, bo musiałaby być czynna nieraz do 21.00. Sytuacja bardzo trudna i bez wielkich szans na rozwiązanie. Pozostaje tylko czekać, aż młody będzie na tyle duży, że będzie mógł sam się sobą zająć przez kilka godzin...

Odpowiedz
avatar Rudut
4 10

@Jorn: Siedmioletni dzieciak sam przez np. 5 godzin - na miejscu jego mamy bałabym się, że coś mu się stanie jednak. Zresztą nawet gdyby młody był na tyle odpowiedzialny, to pewnie obrażona babcia zgłosiłaby do opieki społecznej, że dziecko nie ma zapewnionej opieki.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
5 9

@Rudut: Za moich czasów coś takiego było normą - dziecko od pierwszej klasy samo chodziło do szkoły z kluczem na szyi, wracało do domu, albo jadło przygotowane jedzenie, albo sobie samo coś przyrządzało, potem po sobie sprzątało, odkurzało dom, robiło inne porządki, a rodzice wracali nieraz późno. Nikt nikogo nie zgłaszał do opieki społecznej, takie dzieci wyrosły później na szanowanych ludzi. Świat staje teraz na głowie.

Odpowiedz
avatar Rudut
6 6

@mooz: Kiedyś tak było, owszem. Ja też siedziałam długo sama do powrotu rodziców. Ale tak jak pisałam - dla babci byłby to pretekst, żeby zgłosić niezapewnienie dziecku opieki.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 13 września 2018 o 9:24

avatar madxx
6 6

@bypek: ludzie często utrzymują stały kontakt z toksycznymi rodzicami "bo to jednak matka, trzeba jej pomóc" itp. moim zdaniem to szkodzenie samemu sobie, ale co kto lubi.

Odpowiedz
avatar Rudut
17 19

@mietekforce: To co piszesz jest moim zdaniem bardzo niesprawiedliwe. Młody spędzał z babcią więcej czasu niż z mamą. To nie był nastolatek, tylko siedmioletnie dziecko. Babcia codziennie przedstawiała mu swoją wizję świata, grając zapewne na jego uczuciach (chociażby wmawianie mu, że ona kocha go bardziej niż mama). Nie wiem jak długo to trwało, możliwe, że od przedszkola. Niejeden dorosły człowiek poddałby się takiej manipulacji, a co dopiero dzieciak...

Odpowiedz
avatar Jorn
10 16

@mietekforce: Milionom dorosłych ludzi udało się wmówić, że Polska była w ruinie, kiedy w rzeczywistości była bogatsza niż kiedykolwiek przedtem, a ty wymagasz od siedmiolatka, żeby się propagandzie własnej babci oparł.

Odpowiedz
avatar Jorn
3 5

@mietekforce: Oczywiście że jestem interesującym człowiekiem. Takim, który – w przeciwieństwie do ciebie – wie, co jest w życiu ważne. I ty możesz się polityką nie interesować, ale się nie zdziw, kiedy polityka zainteresuje się tobą. Poza tym to był przykład skutecznej manipulacji i fakt, że była to manipulacja polityczna, wcale nie czyni go nieadekwatnym w roli komentarza do twojego wpisu o tym, jak to siedmiolatek powinien być odporny na manipulację ze strony babci.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
-2 4

@Jorn: Poglądy można mieć różne ale nie trzeba traktować ich jako prawd objawionych i sprowadzać do nich rozmowy na każdy temat. Dlatego właśnie uważam cię za obsesyjnego trolla a dyskusję za bezsensowną.

Odpowiedz
avatar Jorn
1 3

@mietekforce: Jaki poglądy? To są FAKTY.

Odpowiedz
avatar szafa
-1 1

@Jorn: "Bogatsza", hehe. No tak jak się odpowiednio porówna to pewnie że będzie lepiej. W końcu to niesamowite, że była bogatsza niż za PRLu lub w czasach dzikiego rozkradania wszystkiego po PRLU.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
3 3

Kup babci kota. To na 100% pomoże

Odpowiedz
avatar GlaNiK
1 1

@Lobo86: Z dwojga złego bardziej szkoda Antka niż kota, może kot uratowałby go choć częściowo :) [ironia off] Szkoda, że nie dało się odciąć od babci bo szkoda chłopca.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 13 września 2018 o 17:53

avatar kasan1512
4 4

W męskim świecie takie coś kwalifikuje się jako całkiem dobry powód do porządnego obicia gęby. Niby przemoc to nie rozwiązanie ale w tym przypadku (i w takich warunkach życiowych matki) to chyba jedyny sposób aby zmienić zachowanie babci.

Odpowiedz
Udostępnij