Z cyklu: poszukiwanie pracy.
Byłam ostatnio na rozmowie rekrutacyjnej w pewnym sklepie. W ogłoszeniu wszystko wyglądało fajnie, asortyment znam i bardzo lubię, umowa o pracę, niedaleko mojego domu, wolne weekendy, więc będę mogła spokojnie studiować. Nic, tylko brać!
Na miejscu okazało się, że umowa to zlecenie i może kiedyś tam będzie o pracę, ale ok, niech będzie, studiuję, więc na tym i tak nie stracę. Stawka najniższa krajowa (w ogłoszeniu nie było podanej stawki), nie ma premii za utarg. Miałabym być sama na zmianie, sklep dosyć oblegany, bo to centrum, w wolnych chwilach trzeba też obsługiwać sklep internetowy. Już mi to jakoś nie pasowało, ale wisienkę na torcie położył szef tego biznesu.
Facet stwierdził, że mam przyjść na kilka dni próbnych w przyszłym tygodniu, jak będą dostawy, żeby zobaczyć, jak to wszystko działa i nauczyć się rozkładać towar, oczywiście za darmo. Kiedy zapytałam go, czy wie, że jest to niezgodne z prawem, on stwierdził, że przecież ja bym zyskała na takim tygodniu próbnym, bo bym się przyuczyła do pracy i nawet mogę to sobie wpisać w CV!
No pewnie, wpiszę sobie, że rozkładałam dostawy za darmo u jakiegoś janusza biznesu, na pewno moje CV na tym wiele zyska.
Po tym, co usłyszałam, zabrałam torebkę i wyszłam, teraz sprawdzam, czy można to gdzieś zgłosić (w końcu nie jestem pracownikiem tej firmy). Najlepsze jest to, że sklep kreuje się na miejsce przyjazne środowisku, zwierzętom, eko i te sprawy. Zwracają dużą uwagę na prawa zwierząt, ale żeby zająć się prawami pracowników, to już im się nie chce.
szukanie pracy
Państwowa Inspekcja Pracy - to jest miejsce od zgłaszania tego typu wypadków. Nawet jeśli w tym konkretnym wypadku nie podejmą żadnych działań, to taki pracodawca jest i tak w kategorii "do obserwacji" i w przypadku większej liczby zgłoszeń zajmą się nim odpowiednio.
Odpowiedz@Lobo86: Chyba że sytuacja ma miejsce na Górnym Śląsku, tam się wszyscy znają i łapóweczki sobie latają ;)
OdpowiedzSwego czasu zatrzymywanie zapłaty pracownikom było grzechem wołającym o pomstę do nieba. Na szczęście pozbyliśmy się tych średniowiecznych przesądów.
OdpowiedzZgłoś! jak zaczniemy coś robić z takimi gagatkami to może w końcu się coś zmieni.
OdpowiedzMam nadzieję, że ten... szef nikogo nie znalazł.
OdpowiedzW sytuacji, gdzie bandyta w historii pozostaje anonimowy klikam 'słabe'.
OdpowiedzAkurat poglądy eko często nie idą w parze z humanitarnością i empatią międzyludzką. Znam kilku miłośników zwierząt i ekologów, którzy do problemów ludzkich mają podejście "sami sobie nagrabili, to ich problem". W końcu biedne zwierzęta są nieświadome i niewinne, a człowiek sam sobie kreuje swoją przyszłość. Mam jedną znajomą w Greenpeace, co ludzi z Amnesty, takich jak ja, utopiłaby w łyżce wody, bo powinniśmy walczyć o zwierzęta, a nie o jakichś więźniów czy prawa kobiet.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 8 września 2018 o 8:35
@szafa: Ja znowu zauważam odwrotnie i bardzo pozytywnie mnie to zaskakuje. Większość osób, którym bliski jest los zwierząt przejmuje się również ludźmi. Natomiast najczęściej ludzie, którzy lamentują nad każdym chorym dzieckiem mają w poważaniu zwierzęta. Sama jestem zwierzolubem, ale także "ludziolubem" - uważam, że empatia powinna dotyczyć wszystkich. Z jednym jednak mogę się zgodzić w zdaniu, że zwierzęta są bezbronne, a ludzie sami wybierają swój los - może nie aż tak dosadnie, jednak najczęściej przykładowo oswojony pies, czy kot nie ma szansy na wybranie swojego życia, natomiast u ludzi jest to możliwe - a niestety wielu marnuje tę szansę. Nalezy wiec walczyć zarówno o prawa zwierząt, jak i ludzi - więźniów, osób chorych, niepełnosprawnych, kobiet - a więc grup, które są trochę mniej silne niż reszta.
Odpowiedz