Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Weganie. Niby tylko sposób odżywiania, a jednak stan umysłu. Do tej pory…

Weganie. Niby tylko sposób odżywiania, a jednak stan umysłu.

Do tej pory nie przeszkadzali mi, troszkę bawiły mnie memy o nich, generalnie nie miałam z nimi problemu.
Sama kiedyś ze względów ideologicznych byłam wegetarianką przez jakieś 2 lata, więc rozumiem że można czegoś nie jeść z jakiegoś powodu.
Zmieniłam zdanie, weganizm niszczy mózg.

Powód 1: Pierwsza Komunia córki. Impreza rodzinna, wiadomo. Siostra męża i jej facet to weganie. Zamówiliśmy im z knajpy wegańskiej pełne menu, ale firma trochę się spóźniała. Proponuję chociaż buraczki na ciepło czy coś z tych "koszernych" rzeczy.
Nie, oni wolą siedzieć głodni, bo UWAGA: buraczki mogły być mieszane łyżką, której wcześniej ktoś używał do mieszania zupy.
Serio?

Ta sama parka doprowadzała nas do szału, przyjeżdżając do naszego miasta w odwiedziny i - mimo naszych sugestii co do lokalizacji hotelu - wybierali takie miejsca że godzina w korku żeby do nich dojechać i brak miejsc parkingowych. Otóż wiedzieli że dla nas to niekomfortowe, ale kierowali się bliskością wegańskich knajp
Noż...

Przykład 2: Kolega z pracy. Jeszcze parę miesięcy temu bardzo super koleś. Na firmowym czacie często wrzucał różne zabawne rzeczy, żartował, tym bardziej w realu. Jakiś czas temu został weganem.
Od tej pory jego aktywność na czacie to wrzucanie newsów i memów promujących weganizm, a ośmieszających mięsożerców.
Ostatnio już nawet lodówkę w kuchni zaczął oklejać wydrukowanymi memami...
Już z nami tak ochoczo nie rozmawia jak się mijamy, a jeśli już, to da się wyczuć poczucie pewnej wyższości i lekką pogardę dla naszej ignorancji.

Jest taka stara maksyma: jesteś tym co jesz. Cóż, najwyraźniej jak się żywi trawą, to się ma siano w głowie...

by nielubie
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar minus25
15 21

Kolega z pracy pewnie zaczął żywić się prawie wyłącznie burakami :)

Odpowiedz
avatar konto usunięte
8 16

@minus25: do tego kartofle i cebula.

Odpowiedz
avatar DziwnyCzlowiek
17 19

Pisałem już gdzieś tutaj, że mam znajomych, którzy są wegetarianami ale tymi normalnymi. W ostatnim czasie wstydzą się tego, że przynależą do jednej grupy społecznej z takimi oszołomami. Czytając takie historie jak Twoja wcale się im nie dziwie.

Odpowiedz
avatar falcion
24 26

Każda grupa ma swoim ekstremistów, to Ci najgłośniejsi najaktywniejsi którzy robią opinie całej grupie. Czy weźmiemy ludzi którzy wybierają konkretne produkty żywieniowe, przykazy religijne czy nawet zainteresowanie kulturą danego kraju/regionu. Zawsze wcześniej czy później pojawią się tam jednostki skrajne. Z tego powodu nie skreślałbym wszystkich wegetarian/wegan. Chociaż irytuje mnie czasem że zjadają jedzenie mojemu jedzeniu :P.

Odpowiedz
avatar kierofca
6 28

No ale w czym problem ? Przyjechali w odwiedziny, zatrzymali się w hotelu który im się podobał. Wsiadają w taksówkę i przyjeżdżają Was odwiedzić i spędzają godzinę w korku. Piekielne jest że Tobie to przeszkadza. Z tym mieszaniem łyżką to z jednej strony można marudzić, a z drugiej to ciekawe czy byś ochoczo brała się za jedzenie mięsa, wiedząc że tym samym nożem rozcięto żołądek i wyjęto do zjedzenia treść żołądka renifera :-) Generalnie weganie są śmieszni, ale w tych niewiele widzę piekielności.

Odpowiedz
avatar sutsirhc
3 21

@kierofca: a jaki to problem z tym nożem? Nie wiem, może jestem odporny na obrzydlistwa, tylko ostatnio na rybach siekałem jednym żywe larwy na zanętę dla ryb i potem tym samym nożem kroiłem chleb na biwaku ( tylko opłukałem go wodą z butelki). I jakoś żyję.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
2 4

@kierofca: Nikt normalny nie wkładałby do zupy łyżki którą przed momentem maczał w innej zupie - a to przede wszystkim dlatego żeby nie psuć smaku.

Odpowiedz
avatar andtwo
20 20

Dlaczego to wy dojeżdżaliście do nich? Zwłaszcza, jeśli wybierali hotel mocno od was oddalony?

Odpowiedz
avatar nielubie
-3 3

@andtwo: bo wtedy nie wiedzieliśmy że o to chodzi. Dość długo ukrywali ten weganizm. Nawet raz im gołąbki przywiozłam, specjalnie dla nich zrobiłam. Domyślam się że wylądowały w koszu... Myśleliśmy że po prostu nie chcą brać naszych sugestii co do lokalizacji, pod uwagę, bo nie wiem-znajomi polecili inne miejsce czy coś. Więc po pracy, w godzinach szczytu, jechaliśmy do/po nich, żeby im oszczędzić płacenia za taxi w korku... Dopiero podczas tej komunii dowiedziałam się o co chodziło. I więcej nie zamierzamy się poświęcać.

Odpowiedz
avatar kierofca
7 15

@sutsirhc: Ty nie jesteś obrzydliwy, ale ktoś może być. Ciebie nie obrzydzi użycie noża do robaków, kogoś innego sam ich widok doprowadzi do wypuszczenia pawia. @bazienka: zatrułaś się zieleniną z patelni ;)

Odpowiedz
avatar Eander
9 13

@bazienka: Podejrzewam że twój stan niewiele miał wspólnego z tym co było robione wcześniej na tej patelni. Raczej przyjrzał bym się świeżość półproduktów, ale kto wie może faktycznie tak zareagowałaś tylko powiedz co miało by zostać na tej łyżce z historii. W twoim przypadku mogłaś zareagować tak (choć wątpię) na tłuszcz zwierzęcy na patelni do którego nie jesteś przyzwyczajona ale co miało by pozostać na łyżce nawet jeśli była by tylko opłukana.

Odpowiedz
avatar I_m_not_a_robot
7 11

@bazienka: Skąd wiesz że to konkretnie przez mięso (chyba że masz jakieś zdiagnozowane uczulenie). Skoro patelnia była niemyta po smażeniu, stawiałabym raczej na tłuszcz, szczególnie, jeśli ktoś do tłustego nie jest przyzwyczajony.

Odpowiedz
avatar kitusiek
-3 11

@bazienka: Doskonale wiem o czym mówisz. Mam dwójkę znajomych wegan, kontakt z jakimikolwiek produktami pochodzenia zwierzęcego mają tylko podczas karmienia kotów. Jakiś czas temu byli na wakacjach, chcieli pójść na obiad do wegańskiej restauracji - wszystkie, które znali, były pełne, więc poszli do "normalnej". Okazało się, że w zamówionym jedzeniu był ser, mimo że w opisie dania nie był wymieniony. Cały wieczór i noc spędzili w łazience. Są za to w stu procentach pewni, że wszystkie składniki były świeże - kiedyś już mieli podobną sytuację.

Odpowiedz
avatar justangela
8 10

@kitusiek: akurat ser, a konkretnie białka mleka krowiego i/lub laktoza to popularny alergen/produkt źle tolerowany. Taka reakcja na ser w ogóle mnie nie dziwi.

Odpowiedz
avatar popielica
-4 24

Mięsarianie. Niby tylko sposób odżywiania, a jednak stan umysłu. Do tej pory nie przeszkadzali mi, troszkę bawiły mnie ich bulwersy o brak schabowego na cudzym talerzu, generalnie nie miałam z nimi problemu. Sama kiedyś jadłam mięso, rozumiem, że dieta lub jej zmiana to kwestia indywidualnej decyzji jednostki. Zmieniłam zdanie, jedzenie mięsa niszczy mózg. Powód 1: idziesz na imprezę, organizator załatwia dla Ciebie wege żarcie, miło. Niestety trawa i kamienie nie dojeżdżają na czas. Nie robisz problemu, poczekasz... A jednak okazuje się, że to wielki problem, bo UWAGA: to problem. Tak po prostu. Albo inaczej - jedziesz do innego miasta, odwiedzić rodzinę. Znajdujesz sobie hotel w miejscu, gdzie łatwo dostaniesz wege szamę, żeby nikt nie musiał specjalnie dla ciebie gotować niezwykle skomplikowanych w przyrządzeniu potraw bez zwłok. I znów problem, bo rodzina nie może zaprosić cię do siebie lub umówić w odpowiadającym wam wszystkim miejscu, tylko na siłę pchać się przez pół miasta i korki, bo UWAGA: w sumie nie wiem czemu. Bo tak. Przykład 2: kolega z pracy. Jeszcze do niedawna przeżuwał siano na łące jak prawilny wege. Nagle coś mu odbiło, rzucił się na krowę, która przeżuwała obok i od tego momentu je mięso. Zaczął internetową krucjatę na firmowym forum, a że to kły, że białko, że niby lwu też mielibyśmy kazać jeść warzywa? Ostatnio nawet okleił firmową lodówkę screenami z fp Leczenie czerwonym mięsem... I co niby mielibyśmy z nim zrobić? Pogadać, powiedzieć, żeby się ogarnął? Hmm, no nie wiem, jak dla mnie rozwiązanie jest jedno - popłakać w internecie. I jeszcze to wywyższanie się, że wege mają siano zamiast mózgu, że głupieją z niedożywienia... Jest taka stara maksyma: jesteś tym co jesz. Cóż, najwyraźniej jak się żywi zwłokami to się ma flaki w głowie...

Odpowiedz
avatar Tolek
-2 8

@popielica: No dobrze, ale białko zwierzęce jest łatwiejsze do przyrządzenia niż białko roślinne.A że jem martwe zwierzęta lub czasami i żywe - ostrygi nie robi ze mnie gościa z flakami w głowie. Przykładem jest to , że mogłem odpowiedzieć na Twój wpis. A flaki po warszawsku , z pulpetami i żółtym serem - POEZJA.

Odpowiedz
avatar popielica
-1 9

@Tolek: chyba jednak robi, skoro nie wyczaiłeś, że to zdanie jest parafrazą zdania z historii. W dyskusję czy jedzenie mięsa jest słuszne, czy nie, nie będę się tutaj wdawać.

Odpowiedz
avatar szafa
-3 7

@popielica: Piwo dla Ciebie <3

Odpowiedz
avatar szafa
2 2

Powiem szczerze, że nie znam i nigdy nie znałam żadnego fanatyka wege w prawdziwym życiu. Choć nie wątpię, że tacy istnieją, muszą jednak istnieć w dość znikomych ilościach, skoro znam sporo wege i żaden nie jest w żaden sposób piekielny. Za to znam sporo je8niętych mięsożerców, którzy od razu się przyczepiają do ciebie, jeśli jesteś wege i ci spokoju nie dają. Czy to uprawnia mnie do oceniania wszystkich jedzących mięso i stwierdzania, że jedzenie mięsa degeneruje mózg?

Odpowiedz
avatar katia_greenleaf
9 11

Ach ci weganie: wolą poczekać na zamówione dla nich jedzenie i wybierają hotel, który im pasuje. Jedyna piekielność, którą tutaj rzeczywiście widzę to nieśmieszne memy.

Odpowiedz
avatar nielubie
3 7

@katia_greenleaf: wyobraź sobie że organizujesz imprezę rodzinną. Ktoś wymaga specjalnego żywienia. Najpierw proponujesz że knajpa w której robisz imprezę przygotuje według zaleceń, ale nie - oni nie ufają. ok nie ma sprawy - zamawiasz im to co chcą. Dostawa się spóźnia. Reszta gości dostaje swoje jedzenie, wszyscy są głodni, ale głupio tak jeść na oczach tych co czekają. W końcu zaczynacie jeść, bo knajpa wegańska spóźniła się 2h w sumie (!) ale i tak jest słabo. Dla porównania mój sposób myślenia: Jestem katoliczką. Nie jem mięsa w ciągu piątki i podczas Wielkiego Postu. Zdarzył się pogrzeb w rodzinie, właśnie w czasie postu. Jak myślisz, męczyłam organizatorów czyli rodziców zmarłego, o bezmięsne dania, czy może cierpiałam na oczach pozostałych uczestników stypy, czy po prostu zjadłam co było?

Odpowiedz
avatar jonaszewski
4 6

@katia_greenleaf: Nie chodzi o to, co wolą, tylko jak wpływają swoją postawą na innych. Jest to nie tylko głupie, ale i nieracjonalne, a odrzucanie dania, bo ktoś MÓGŁ je zamieszać łyżką, która wcześniej była w zupie, jest wręcz ośmieszające. Zupełnie nie o to w weganizmie chodzi, a ci ludzie są po prostu tylko hipokrytami.

Odpowiedz
avatar popielica
2 4

@jonaszewski: ale czemu was tak boli, że ktoś wolał poczekać głodny, niż postąpić - w swoim rozumieniu - nieetycznie? Nikt, poza nimi, na tym nie tracił. Hipokryzją jest wyrzekanie się swoich przekonań, by zadowolić tłum.

Odpowiedz
avatar niemoja
0 4

@jonaszewski: wyzwiesz od hipokrytów ortodoksyjnego Żyda, bo nie zje mięsa, przygotowanego w "mlecznym" garnku? Uważasz to za ośmieszające? Weganie to tacy ortodoksyjni wegetarianie: zwracają uwagę nie tylko na produkty, ale i sposób przyrządzania. Ich zbójeckie prawo i nikomu nic do tego.

Odpowiedz
avatar szafa
0 0

@jonaszewski: Rozumiem, że kobiecie uczulonej bardzo silnie na gluten, która każe mi nawet nóż myć przed krojeniem jej czegokolwiek też mam powiedzieć, że jest głupia i nieracjonalna?

Odpowiedz
avatar jonaszewski
-2 2

@niemoja: Oczywiście, że to ośmieszające i nieracjonalne. Przepisy religijne miały swoje uzasadnienie kilka tysięcy lat temu, na przykład zakaz spożywania wieprzowiny. Dziś już niepotrzebny, dlatego głupi. Proszę o naukowe wykazanie, że zawartość białka mięsnego w daniu wegańskim zamieszanym łyżką opłukaną w wodzie po zamieszaniu rosołu na wołowinie jest wyczuwalna organoleptycznie, a przyznam, że to nie było idiotyczne. I mówię to jako ktoś, kto sam stara się ograniczać jedzenie mięsa, nie stroni od wegetariańskich restauracji i dań i popiera etyczne argumenty przemawiające za wegetarianizmem. Serio nie boli Was, że ktoś ośmiesza sensowną ideę poprzez swoje głupie czy sekciarskie zachowanie? Czy wegetarianizm byłby tak wyśmiewany i zwalczany współcześnie w niektórych kręgach, gdyby nie kretyńskie zachowania jego nawiedzonych wyznawców?

Odpowiedz
avatar jonaszewski
0 0

@szafa: Jeżeli uważasz, że silna reakcja immunologiczna jest "nieracjonalna", to oczywiście droga wolna, możesz mówić, co chcesz. Ale my tutaj, zdaje się, rozmawiamy o widzimisię, nie o naukowych faktach.

Odpowiedz
avatar jonaszewski
2 4

Weganizm to tylko jedna z ideologii, które mimo ich szczytnych założeń rozmaitej maści szajbusy potrafią wykorzystywać, żeby naprzykrzać się innym. Piętnuje się pseudokatolików, fanów porodów lotosowych i entuzjastów komunizmu/libertarianizmu/anarchii, tak samo można piętnować i radykalnych wegan. Wszelki radykalizm jest po prostu ideologiczną racjonalizacją pozwalającą danej osobie z niskim poczuciem własnej wartości czuć się lepszym od innych i tym samym usprawiedliwiać we własnych oczach narzucanie im swojej wizji świata. Prawdziwy katolik, zwolennik naturalności, ideowy socjalista czy weganin nie będą nikogo przymuszać do swojej ideologii, bo nie czują takiej potrzeby. Weganizm, czyli radykalna forma istniejącego od setek lat wegetarianizmu, po prostu dopiero zyskuje swoje miejsce, a przez etyczne idee, na których się opiera, stwarza niektórym złudne poczucie, że są lepsi od innych, skoro się nimi kierują.

Odpowiedz
avatar Imnotarobot
1 1

Pewnie posypie się na mnie fala hejtu, ale po swoich doświadczeniach z weganami z ostatniej dekady mam po prostu ich dość. Jak któreś z nich mi powie, że jest weganinem (a jakże) to po prostu kończę znajomość, żeby sobie oszczędzić zawodu i nieprzyjemności. Praktycznie każdemu weganinowi jakiego znałam prędzej czy później odwalało i stawali się nieznośnie toksyczni. Zresztą nawet znajomi wegetarianie nie chcieli się z takimi zadawać, bo zawsze kończyło się to na wyzywaniu od morderców, próbach obalenia biologii, aktywnym wciąganiu w weganizm lub wszystkich z powyższych. Może weganizm kiedyś był próbą znalezienia zdrowszej diety, ale teraz to to już jest chyba tylko chora, niczym niepoparta ideologia.

Odpowiedz
avatar niemoja
0 4

Sama sobie stwarzasz problemy ... Spóźnienie cateringu - ta para nie przyjechała na obżarstwo po trzydniowym poście, więc nie umrą z głodu, poczekawszy trochę. Są dorośli, nie trzeba ich pilnować. Ale skoro już zaproponowałaś "koszerne" jedzenie, a oni odmówili - nie ma o co się obrażać. Masz pretensje, że wybierali hotel z myślą o własnej wygodzie? Jeśli Ci dojazd nie pasuje - nie jedziesz do nich. Chcą, to przyjadą, nie chcą - nie przyjadą. A już kompletnie nie rozumiem wożenia im jedzenia - toż to nie studenci, że są w stanie głodu permanentnego. Czy to taki problem zapytać wcześniej: macie ochotę na domowe gołąbki?

Odpowiedz
avatar piwarium
-1 1

Wychodzę z założenia, że nic mi do tego co kto ma na talerzu, co i z kim robi w łóżku, czy do jakiego boga się modli (o ile w ogóle). Nie jem mięsa przez większość swojego życia i prawdę mówiąc nie przypominam sobie większego spotkania rodzinnego czy ze znajomymi (powyżej tych 6-8 osób), gdzie ktoś nie próbowałby przekonać mnie do mięsa, podsuwając kotleta czy inne mięsiwo pod nos i mówiąc "powąchaj, zobacz jakie pyszne, no zjedz choć trochę, nic ci nie będzie" itp. Sporadycznie spotykam się nawet z dorzucaniem mięsa do mojego jedzenia, żeby sprawdzić czy wyczuję. Nawet przy opisach największych wege-zje.ów w internecie nie spotkałem się z przypadkami wyrzucania mięsa z talerzy ludzi obok. I tak w ramach ciekawostki - sam lubię gotować (zresztą to był warunek postawiony przez mamę, gdy podjąłem decyzję o niejedzeniu mięsa - miałem wtedy 10 lat), na wszelkiego rodzaju spotkania u znajomych, przynoszę coś dobrego od siebie. Dzięki temu wiem, że ja będę miał co jeść, a znajomi mogą spróbować efektów moich kuchennych wariacji. Na początku było ok - każdy poczęstował się na spróbowanie, a reszta zostawała dla mnie - pozostali mieli do syta mięsnych dań. No właśnie - na początku, teraz muszę się spieszyć. W połowie spotkania zazwyczaj już nie ma nic co mógłbym zjeść (choć stosunek dań i przekąsek mięsnych do bezmięsnych to około 30:70), a koreczki z wędliną czy grissini z serkiem owinięte boczkiem stoi nieruszone do samego końca...

Odpowiedz
Udostępnij