Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Długo się zbierałam za napisanie tego, ale uważam że temat należy poruszyć.…

Długo się zbierałam za napisanie tego, ale uważam że temat należy poruszyć.

Mam syna trochę ponad 2 lata. Spędzamy z okazji świetnej pogody dużo czasu na placach zabaw. O nich właśnie będzie. I o ludziach, rodzicach, dziadkach...

1. Rodzice/ babcie "podcinający" dzieciom skrzydła. Ile razy w ciągu tego pobytu słyszę od nich w kierunku ich dzieci "nie dasz rady, nie umiesz, zostaw jesteś za mały". Smutne to strasznie i robi z dziecka niedorozwoja aż widać. Dzieciaki nie podejmują nawet próby, bo po co? Na plac na który chodzimy (ze względu na to że nie ma tam psich odchodów) przychodzi też jedna taka babcia która nie tylko swoje dziecko traktuje w ten sposób.

Nie może wręcz znieść tego, że jakiś dzieciak chce coś zrobić sam. Wyobraźcie sobie jej pianę kiedy mój dwulatek udowodnił jej że umie wejść na zamek, na którym jej 4 letniemu wnukowi wchodzić nie wolno, bo "jest za mały i nie da rady". Musiałam panią babcię w krótkich słowach uświadomić że ma do mojego dziecka nie otwierać buzi bo nic z jej słów sensownego nie wynika. Aż dziw bierze, że mnie bazyliszek nie pożarł. Może kwestia szoku. A może tego, że dzieciaki w taki sposób jej nie odpowiedzą.

2. Kwestia czystości na placach właśnie. Na naszym osiedlu place zabaw w całości wysypane piaskiem są trzy. Tylko na jednym mam w miarę pewność, że nie będzie psich kup, szkła i petów. O ironio, stan ten zawdzięczamy temu, że plac jest położony tuż przy balkonach bloków i "panie z osiedlowego monitoringu" pilnują stanu rzeczy.

3. Sytuacja z dzisiaj. Siedzi pani babcia z dzieckiem, dziewczynką. Dziewczynka wyższa niż mój syn sporo, na oko starsza z rok czyli tak 3.5 roku. Siedzi W WÓZKU. Na placu. Wyrywa się strasznie ale na nic to. Pani babcia przypięła ją pasami i wciska jej butlę ze smoczkiem do picia. Nic mi do tego, myślę sobie, póki mojemu dziecku się krzywda nie dzieje. Pani babcia wyciąga jabłko i łyżeczkę po czym gryzie jabłko, wypluwa na łyżeczkę i próbuje wcisnąć to młodej. Nóż się w kieszeni otwiera, ale co będę komentować? Po krótkiej obserwacji zobaczyłam, jak wpływa robienie z dziecka kaleki na dziecko. Zamiast mówić, mała dukała tak jak mój młody mając roczek. Oczywiście, była w pampersie. Aż smutno.

4. Pseudo nosidła, vel. Wisiadła. Zastanawia mnie w ogóle dlaczego to jest legalne? Jeszcze "mądre mamy" noszą te dzieci przodem do świata. Zawieszenie z wygiętymi plecami na genitaliach, szczyt komfortu.

5. Tatusiowie. To odrębny temat. Znakomita większość z nich wrzuca dziecko na plac i nawija przez telefon. Nie mówię, że ma się stać nad dzieckiem i nie odstępować na krok, no ale litości. Może to ma być próba wyrwania samotnej mamusi na byznesmena? Nie wiem.

6. Przedszkolanki. Tak się złożyło, że okres przed wakacjami też pojawiamy się na placu. Około godziny 10:00 pojawiała się grupa z pobliskiego przedszkola. Panie po dotarciu do furtki zapominają chyba o tym, że są w pracy.

Dzieci są w wieku 5-6 lat a zdarzyło się że jeden z nich dosłownie na ich oczach sikał do piaskownicy. Panie przedszkolanki zorientowały się dopiero, kiedy im powiedziałam wraz z inną mamą co o tym myślimy.

Są dzieci, które wykorzystują brak uwagi i próbują na siłę ściągnąć uwagę innych rodziców na siebie. Jedna z dziewczynek dosłownie nie odstępowała mnie na krok i opowiadała historię swojego życia. Kiedy oddaliłam się od ławki, zostawiając na niej torbę, zaczęła w niej bezczelnie grzebać. Panie przedszkolanki nie widziały problemu, do momentu gdy im powiedziałam że jak cokolwiek zginie, kosztami obarczę je personalnie.

Nie, żebym nosiła w torbie coś wartościowego, to woda i zabawki do piaskownicy młodego, ale zawsze.

Place zabaw

by Poziomeczka
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar konto usunięte
26 26

A propos żującej babci i dającej dziecku, to nic innego jak zarażanie próchnicą, a potem zdziwienie, że 5latki mają ubytki

Odpowiedz
avatar Meliana
7 11

@BlueBellee: No to chyba chowałaś się w Amazonii albo masz przynajmniej 40 lat. Bo jeśli nie byłaś karmiona piersią, to cukru wpieprzyłaś w mieszankach i herbatkach co najmniej tyle samo, jak nie więcej. Dopiero od kilku lat lekarze przestali zalecać dopajanie niemowląt i małych dzieci wodą z glukozą. Herbata z cukrem to był must have wszystkich żłobków i przedszkoli. Do dzisiaj mnie trzęsie na wspomnienie tego smaku. Fakt, w latach 80 słodyczy dzieci nie jadły, bo ich nie było, ale roczniki od 90 wzwyż miały już taki sam dostęp do tej "dobroci", co dzisiejsze dzieci... Tylko badań o szkodliwości cukru jeszcze nie było.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
10 12

@BlueBellee: Próchnica w ten sposób o którym mówisz jest po prostu wspaniale hodowana i ma genialne warunki, co nie zmienia faktu, ze dorośli dajac coś z ust do ust dziecku a samemu mając próchnice zarażają dziecko próchnicą.

Odpowiedz
avatar BlueBellee
0 2

@Meliana: Jeszcze mi nie czterdziestkuj :P I zwracam honor, bo własnie się dowiedziałam, że byłam pojona glukozą przez babcię, bo "za chuda". Słyszałam o tym, ale jakoś nigdy nie pytałam. Ale herbatek nie piłam. I jadłam słodycze, jak najbardziej. Teraz nie przepadam, chyba, że lody z 2-3 razy w miesiącu. Tyle, że te słodycze miałam ograniczone. A w komentarzu nie pisałam, że "za moich czasów...", jedynie o sobie. I zastosowałam hiperbolę, przecież, to jasne, że lekko przesadziłam. Ogólnie chodzi mi o to, że więcej jest przypadków z nadmiaru cukru, a nie z sytuacji w historii.

Odpowiedz
avatar Meliana
3 5

@BlueBellee: To widocznie nie zdajesz sobie sprawy, jak popularne wśród rodziców jest oblizywanie łyżeczek, wstępne gryzienie co twardszych kawałków, itp. Cukier tylko pomaga, ale to zaszczepiona w ten sposób "flora" robi swoją robotę.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
-2 4

@Meliana: Dokładnie! W Polsce 95% populacji ma próchnicę! I Ci ludzie zarażają swoje dzieci ta próchnicą, 80% 5 latków w Polsce ma próchnice! Na zachodzie to zjawisko niespotykane!

Odpowiedz
avatar konto usunięte
1 7

@maat_: podaj statystyki, które są prawdziwe, ale niepopularne to od razu zminusują......dla zasady. Bo jeszcze ich obraz kraju mlekiem i miodem płynącego ulegnie zburzeniu. Za "moich czasów" w przedszkolach i podstawówkach były higienistki i regularne przeglądy dentystyczne. Teraz się tego nie robi i widać efekty. Ktoś tam pisał, że kiedyś nie wiedziano o szkodliwości cukru....to trochę nie tak. Kiedyś był inny cukier - w sensie teraz dowala się żywność pierdylionem różnych cukrów - głównie tych prostych i to one są problemem. Nawet do salami dodaje się glukozę obecnie. Przejście na dietę wysoko węglowodanową było świadomym i celowym zabiegiem powojennym, bo jest to stosunkowo tania dieta i wysokoenergetyczna, co pozwalało na szybką odbudowę społeczeństwa (przyrost naturalny). Cukier uzależnia i to podobnie do heroiny. Dlatego do produktów dla dzieci ładuje się ekstra cukier. Porównajcie składy takich produktów jak ketchup - tego normalnego i "dla dzieci".

Odpowiedz
avatar Tajemnica_17
15 17

1- Też by mi się nóż w kieszeni otworzył, jakby jakaś obca baba strofowała moje dziecko i wmawiała mu że nie da sobie rady. Dobrze że ją ochrzaniłaś. 2 - Moje dziecko też ostatnio znalazło na placu zwierzęcą kupę - grzebiąc sobie patykiem w piasku. Głęboko wierzę, że to wina bezdomnego kota. 3 - O ile rozwój mowy to sprawa indywidualna i nie zawsze to wina rodziców, o tyle nie widzę sensu w przyprowadzeniu dziecka na plac zabaw, przypięciu go pasami i nie pozwalaniu się bawić. A gryzienie i wypluwanie to już zgroza. Mój mając dwa lata radził sobie gdy dostał całe jabłko. 4 - Niestety, ale ich dziecko ich sprawa. 5 - Tu się nie wypowiem, bo z moich obserwacji wynika, że tatusiowie nieraz lepiej zajmują się dzieckiem na placu zabaw niż niejedna mama. 6 - Cóż mi też jedna dziewczynka (i to nie z przedszkola, a 8-latka która powinna już znać pewne zasady własności) grzebała w torbie, bo chciała pokazać koleżance pistolet na bańki który miałam ze sobą dla syna. Tyle że ja oprócz tego miałam w torebce telefon i portfel.

Odpowiedz
avatar Jorn
2 4

@Tajemnica_17: Punkt 5 w historii stoi w rażącej sprzeczności z punktem 1. A w punkcie 3 dziecko mogło być chore na jakieś porażenie i dlatego siedzieć w wózku i nie móc gryźć. Oczywiście sposób rozdrabniania pokarmu przez babcię był piekielny, bo ludzkość wynalazła już bardziej higieniczne metody przeprowadzania tej operacji.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
16 18

Co do psich kup - jako psiarz nie widuję innych psów na placach zabaw dla dzieci. Ale srające tam bezpańskie koty i owszem. Podobnie jak srające dzieci "wysadzane" pod krzakiem przez rodzica. Na plac zabaw wychodzą także wszystkie okna obecnie zajmowanego przeze mnie mieszkania więc siłą rzeczy widzę i słyszę co się tam dzieje.

Odpowiedz
avatar nasturcja
2 2

@Lobo86: koty robią kupy w piaskownicy bo instynktownie szukają miejsca gdzie da się zakopać odchody. Psy tego nie robią więc raczej mało prawdopodobne żeby to one były tu winowajcami.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
-5 5

@nasturcja: jeszcze nie widziałem wolno żyjącego kota, który by zakopywał swoją kupę. Za to te domowe puszczane na noc - owszem.

Odpowiedz
avatar BlueBellee
8 10

1) A wyobraź sobie, że kiedyś widziałam babkę, która takiego na oko dwulatka, może z hakiem, oprawadzała za rękę po placu, jak po muzeum. Normalnie pani przewodnik, bo jeszcze opowiadała, co i jak można robić na danym obiekcie. A plac przy sklepie, taki trochę większy, więc wszelakie drabinki, huśtawki, "koniki" itd. Dzieciak nawet nie miał szans niczego dotknąć. I się zdarzyło, że matka puściła jego rękę i z kimś zaczęła gadać, nie pamiętam dokładnie. Chłopiec z okazji skorzystał i sru do piaskownicy. Matko, córko - wrzask na pół osiedla: bo sobie krzywdę zrobi przechodząc (piaskownica jak piaskownica, z tym, że tam było tak, że to drewniane obramowanie - nie mam pojęcia, jak się to zwie - było z 3 cm nad piaskiem na placu, a z 10 cm nad tym w piaskownicy), nogę skręci, rękę złamie i wstrząsu mózgu dostanie. Jak go wyszarpnęła z tego piachu (zdążył wleźć i o dziwo przeżył), to myślałam, że się latać nauczy. Chociaż też jest druga strona: matki zajęte sobą nawzajem, a bardzo mały, ale już w miarę ogarnięty dzieciak np. pnie się na górę czegoś przeznaczonego dla starszych dzieci lub tych mniejszych, ale najlepiej pod opieką. 3) Straszne. Jak lizanie ciastek przez szybę. Jaki jest czegoś takiego cel? Bo jeśli dziecko ma się w wózku przewietrzyć, to chyba lepiej na spacer? A to z jabłkiem, to aż fuj. Ale skoro dziecko w takim wieku z pampersem, nie do końca mówiące, to może chore? Nie mówię, że musi być, bo dzieci się różnie rozwijają, ale przecież jest taka opcja. Ps. Nienawidzę jak mi jakiekolwiek dziecko w torebce grzebie. No nie i męski narząd.

Odpowiedz
avatar kajcia
20 26

Pomijając inne kwestie opisane w poście gdzie autorka ma rację- ALE ad3. mnie rozwala jak takie mamusie droga mamo jak ty przychodzą na plac zabaw i "A twoje dziecko jeszcze w pampersie? już dawno powinno korzystać z toalety. A jeszcze butelkę? toż to próchnica, to nie jest niemowlak". Kompletnie nie bierzecie pod uwagę tego, że dziecko mimo normalnego wyglądu może być chore, mieć problemy rozwojowe. Tym bardziej gdy 5-letnie dziecko nie mówi, gdzie jest to naturalny etap rozwoju- należy się spodziewać, że jakiś problem (co najmniej rozwojowy) jest. A nie ma nic gorszego niż pogarda w oczach innych matek, bo na pewno to przez to, że coś źle robisz (przypinasz 5-latka w wózku, dajesz mu pić z butelki itp)

Odpowiedz
avatar majkaf
22 22

@kajcia: takie same odczucie miałam, ale dodałabym jeszcze do tego ten "podryw na biznesmena" - od razu podrywanie mamusiek. Jeśli patrzy się w tym czasie na dziecko to co szkodzi, żeby rodzic porozmawiał w wolnej chwili przez telefon? Rozumiem, że należy stać na palcu zabaw i zachwycać się dzieckiem oraz je motywować?

Odpowiedz

Zmodyfikowano 2 razy. Ostatnia modyfikacja: 18 sierpnia 2018 o 10:00

avatar konto usunięte
4 8

@kajcia: Chore to chore, ale mamy w przedszkolu zdrowe 3-4 latki w pieluchach, to obecnie plaga

Odpowiedz
avatar abstrakcja
2 6

Fizjologicznie dziecko nabiera gotowości do załatwiania potrzeb dopiero koło 3 lat. Warto poczytać, bo dużo na ten temat się zmieniło. Odchodzi się już od szybkiego odpieluchowania na siłę, bo przynosi to więcej szkód niż dobroci (m.in. napinanie niewłaściwych mięsni dna miednicy). I też pomysłałam, że mała moze być chora skoro jest w wózku, pieluszce, nie je i pije z butli.

Odpowiedz
avatar alexx3
1 5

@kajcia: albo chore albo rodzice sami stworzyli kaleke, jeśli robili tak samo jak babcia. Gryzienie dosyć znaczaco wpływa na rozwój mowy niestety...

Odpowiedz
avatar konto usunięte
0 14

@abstrakcja: Ale głupoty opowiadasz! Gdy były pieluchy tetrowe dzieci miały rok gdy wołały, moje miało 2 lata gdy nauczyło się korzystać, całkiem samo nauka w upalny lipiec zajęła 3 dni. I nie było to żadne na siłę, straszne jest to infantylizowanie dzieci, absurdalne jest to co piszesz. Kompletna bzdura to "fizjologicznie nabiera zdolności"! zwyczajnie papmpersy jednorazowe nie powodują takiego dyskomfortu jak pieluchy wielorazowe, dzieci w pieluchach wielorazowych szybciej się uczą - siusiam - mokro, kupa - niedobrze, więc wołają, takie dzieci uczą się bardzo szybko załatwiać na nocnik. Używałam pieluch wielorazowych i nie było żadnego problemu, dziecko było wręcz zachwycone. Zza parę lat okaże się, że fizjologicznie to tylko 5latki można odpieluchowywać. Spytaj rodziców ile mieli lat gdy załatwiali się na nocnik a te opowiastki o na siłę są idiotyczne, na bank znajdzie sie jakaś patologia uczaca dziecko na siłę chodzić i potem będzie gadanie jak to fizjologcznie chodzić mogą dopiero dwulatki To co napisałaś brzmi jak typowy bełkot maDek! Moja mama jest pediatrą i od kilku lat opowiada o takich mądrościach z internetów

Odpowiedz

Zmodyfikowano 3 razy. Ostatnia modyfikacja: 19 sierpnia 2018 o 10:40

avatar abstrakcja
2 8

Pogadaj z jakimś dobrym fizjoterapeutą to się dowiesz. Moje dzieci też są wychowywane na pieluchach wielorazowych i nie pisze nigdzie, że jak jakieś dziecko odpieluchuje się wcześniej to tylko na siłę. Niestety ale nasze mamy i babcie odpieluchowyeały głownie na siłę. Jak tylko dzieciaki skończyły rok (!) to zaczęły się u mnie pytania o nocnik. I co z tego że młodszy daje znak, że robi/zrobił jak zdjemuje pieluchę i widzę, że dla niego to tak fajne, że napina wszystkie mięśnie, żeby poleciało parę kropel. Serio to takie zdrowe według Ciebie? Zapytaj mamę w takim razie o długofalowe konsekwencje takiego wyciskania na siłę. Możesz mnie nazywać madką, jeżeli dzięki temu czujesz się taka fajna i ważna. Pomogło w byciu fajną nowoczesną mamą? A co do pediatry w rodzinie to cóż... Jako jedyny komentrz zostawie tekst jednej z polecanych Pań doktor - na moją ptosbewo szczepienie na KZM spytała czy nie wolę na grypę. I tak to tu zostawię.

Odpowiedz
avatar Meliana
4 10

@abstrakcja: Ano zmieniło się - pampersy są tak chłonne, że dzieciom sik w majtach nie przeszkadza, dopóki o kolana się nie zaczyna obijać, ale z fizjologią niewiele ma to wspólnego. Jakim cudem moje pokolenie, chowane w tetrze, zaczynało "wołać" o nocnik średnio w wieku 1,5 roku, a do 2 większość była odpieluchowana? Chcesz mi powiedzieć, że fizjologicznie różnię się od mojego dziecka? Ewolucja tak szybko nie działa ^^ Przyszła za to "moda" na czekanie, aż dziecko będzie "gotowe" - do odstawienia, do odpieluchowania, do kontaktów międzyludzkich... A że potem takiego 6-latka w pampersie, wołającego co chwila o cycka i wpadającego w histerię na jakąkolwiek próbę zapanowania nad nim, trzeba jakoś wytłumaczyć, to tłumaczy się to fizjologią i nowymi badaniami na temat.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
-2 4

@Meliana: ale @abstrakcja ma rację - są pewne widełki rozwojowe na zdobycie pewnych umiejętności i wymuszanie wcześniejszego rozwoju powoduje więcej szkód jak pożytku. Upośledzanie - podobnie. Co do pieluch to mam akurat podobne zdanie do was. Nieprawidłowe napięcie dna miednicy nie bierze się ze wczesnego odstawienia pieluch, ale ze zbyt szybkiego obowiązku wstrzymywania potrzeb. Jedno z drugim nie ma związku. A niestety dużo jest rodziców - zwłaszcza płci pięknej - które ma podejście na zasadzie, że jak kupa to tylko w domu. Ewentualnie awaryjnie (jak absolutnie nie ma wyjścia) to w krzaki. Poza tym nieprawidłowy tonus bierze się też z dupiastego stylu życia i nieumiejętnego oddychania. "Chcesz mi powiedzieć, że fizjologicznie różnię się od mojego dziecka? Ewolucja tak szybko nie działa ^^" No na ten temat są zdania podzielone. Fizycznie - jako społeczeństwo - różnimy się od pokolenia naszych dziadków.

Odpowiedz
avatar Meliana
2 4

@Lobo86: A ty znowu o czym innym niż ja. W czym @abstrakcja ma rację? W tym, że dopiero trzylatek ZACZYNA być gotowy do korzystania z toalety/nocnika? Bo moim zdaniem te "widełki" zaczynają się o wiele szybciej, w wieku ok. 1,5 - 2,5 roku, z medianą w okolicy 2 lat. 3 lata to już "trochę" późno na pierwsze próby pożegnania z pieluchą. Jasne, że wysadzanie niemowlaka, który dopiero zaczął siedzieć jest grubym przegięciem, ale nie przesadzajmy znowuż w drugą stronę. To tak jakby powiedzieć, że dopiero 1,5-roczne dziecko jest gotowe do nauki chodzenia i powinno dopiero zaczynać stawianie pierwszych kroków, a cała reszta, która zaczęła wcześniej, to pewnie w chodzikach i na siłę za rączki ciągana była. No nie. Oczywiście są dzieci, które załapują się na kolejne etapy później niż reszta i też jest to naturalne, nie spowodowane żadnym upośledzeniem, czy czymś takim. Ot, krzywa Gaussa, jak zawsze i wszędzie. Tak samo, moim zdaniem, przesadza trochę z tym "wyciskaniem" na siłę siuśków - chyba wszystkie dzieci na początku przeżywają fascynację nowo nabytą umiejętnością, tym bardziej chłopcy, którzy widzą czym sikają, ale na litość, ile to trwa? Tydzień? Miesiąc? Jak dostaje za każde siku oklaski, nagrodę i pochwały, to niech będzie, że i dwa. Jakie długofalowe skutki to może mieć? Skoliozy zdrowe dziecko też dostanie po 2 miesiącach noszenia plecaka na jednym ramieniu, a szpotawych stóp od jednej pary kiepskich butów? "Fizycznie - jako społeczeństwo - różnimy się od pokolenia naszych dziadków." Fizycznie owszem. W wyniku postępu medycyny i zmiany diety. Ale fizjologia jest ta sama - nie mamy ani więcej, ani mniej kości, nie wyrósł nam żaden nowy narząd, żaden też znienacka nie zaniknął. Dzieci, jeśli im się nie przeszkadza za bardzo różnymi wymysłami, modami, trendami i "nowymi badaniami", też od pokoleń na całym świecie rozwijają się w tym samym tempie. Moi dziadkowie zaczynali chodzić w okolicy pierwszych urodzin i moje dziecko także. Mówić zaczynali koło 2 lat i moje dziecko też. Żaden gatunek nie zmienia się z pokolenia, na pokolenie.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
-1 7

@Meliana: "W tym, że dopiero trzylatek ZACZYNA być gotowy do korzystania z toalety/nocnika?" W tym, że przyśpieszanie rozwoju jest szkodliwe. Obejmuje to siadanie, chodzenie itp. "Bo moim zdaniem te "widełki" zaczynają się o wiele szybciej," Twoje zdanie jest tylko twoje i do medycyny ma się nijak. "Skoliozy zdrowe dziecko też dostanie po 2 miesiącach noszenia plecaka na jednym ramieniu, a szpotawych stóp od jednej pary kiepskich butów?" Odpowiadając całkowicie poważnie z punktu widzenia fizjoterapeuty - niemowlaki potrafią dostawać kręczu szyi z powodu złego ustawienia łóżka w przestrzeni pokoju na przestrzeni dni. Podobnie z innymi wadami np wymuszona nauka chodzenia może powodować późniejsze problemy z kolanami. Zbyt szybka nauka siadania - z kręgosłupem. U dziecka czasem wystarczy kilka dni, aby nauczyć przyjmowania pewnej postawy, która potem jest utrwalana nawykowo nawet jeśli sam bodziec zniknie. Cieszę się, że wspomniałaś o butach. Te zmieniają mechanikę ruchu już po kilku krokach (bo inaczej chodzisz w szpilkach, inaczej w kaloszach inaczej w klapkach, a inaczej w butach do biegania). U dorosłego - najczęściej powoduje to nietrwałe zmiany lub niezauważalne. Ewentualne trwałe zmiany wymagają kilku tygodni (nie, nie miesięcy) - także tak - wystarczy źle dobrana para intensywnie użytkowanego obuwia. Dla dziecka wystarczyć może już kilka godzin na wytworzenie wzorca ruchowego, który będzie trzymał przez resztę życia. Konsekwencje mogą wyjść dopiero po kilkunastu latach. Inna sprawa - czasem zła postawa jest kształtowana przez pojedyncze zdarzenie. To jest częste z kolei u dziewczynek w okresie dojrzewania, którym zaczyna rosnąć biust. Jedna nieudolna zaczepka, wytknięcie palcami i hiperkifoza po kilku latach "chowania" biustu gotowa. To kiedy działa bodziec i jak długo to kwestia w zasadzie niezależna od wystąpienia konsekwencji, bo bodziec może zadziałać raptem raz (lub krótkotrwale), ale reakcja może utrzymać się do końca życia. Dlatego jest tak, że niektóre bodźce pozostają bez wpływu przez długie lata, a czasem wystarczy pojedyncze zdarzenie. " Ale fizjologia jest ta sama - nie mamy ani więcej, ani mniej kości, nie wyrósł nam żaden nowy narząd," No nie. Fizjologia też się zmienia. Np okres dojrzewania i czas jego trwania, czy okres szczytowej (biologicznie) aktywności dobowej lub okres starości wygląda obecnie zupełnie inaczej jak te 70-100 lat temu. To są zauważalne statystycznie zmiany, choć sumarycznie - mało istotne. Są ludzie, którzy mówią wprost - zmiany ewolucyjne. Ale są też tacy, którzy twierdzą, że darwinizm w odniesieniu do ludzkości w tym momencie nie ma żadnego zastosowania - choć to bzdura kompletna. "Żaden gatunek nie zmienia się z pokolenia, na pokolenie. " Ja siur. Popatrz na rasy psów na przestrzeni ostatnich stu lat. Dlatego też rozmiarówka z US jest inna od europejskiej i dlatego Holendrzy kupując F-16 od amerykanów musieli przebudować kabiny. Różnice naprawdę widać. Są mało istotne i kosmetyczne - ale są.

Odpowiedz
avatar Meliana
-2 6

@Lobo86: "W tym, że przyśpieszanie rozwoju jest szkodliwe." A gdzie ja napisałam coś przeciwnego? "Twoje zdanie jest tylko twoje i do medycyny ma się nijak." Na szczęście to zdanie podziela trzech pediatrów, nefrolog i chirurg dziecięcy. W sumie dzięki tym osobom sobie te zdanie wyrobiłam, nie tylko na ten, ale i na parę innych tematów. "Popatrz na rasy psów na przestrzeni ostatnich stu lat." A ile to pokoleń? 40? 50? 50 pokoleń temu było średniowiecze, i owszem, na takiej przestrzeni widoczne zmiany można zaobserwować. A jaka rasa psów istotnie zmieniła się w 3 pokolenia? Bo kosmetyczne i mało istotne zmiany mnie nie interesują w tej dyskusji.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
-1 5

@Meliana: "A gdzie ja napisałam coś przeciwnego?" Zapytałaś gdzie @abstrakcja ma rację. No to właśnie w tym ma rację: złe jest za równo zbyt szybkie wymuszanie rozwoju jak i zbyt późne. "Na szczęście to zdanie podziela trzech pediatrów, nefrolog i chirurg dziecięcy." Którzy to na rozwoju dziecka pod tym kątem często-gęsto się nie znają. Zapytaj np o skutki zbyt wczesnej nauki siadania to nabiorą wody w usta. Albo o skutki zbyt wczesnego chodzenia. To zakres wiedzy fizjoterapeuty, a w mniejszej części lekarza. Tutaj od wielu już lat panuje konflikt, bo fizjo są zawaleni robotą przez spierdzieloną robotę lekarską. A widełki samodzielnego wypróżniania to od ~2 do uwaga - nawet 6 roku życia. I nie - nie chodzi o chodzenie z pieluchą do tego wieku, ale o fakt, że dzieciakowi w tym wieku jeszcze może zdarzyć się sfajdać w gacie. Zbyt późne odstawienie pieluchy może prowadzić do problemów np z nietrzymaniem moczu. Te 3 lata, które podała @abstrakcja to oczywiście bzdura. To już zbyt późno na rozpoczęcie nauki. Pomimo, że najczęściej podaje się u nas widełki 15-36 (optimum to 20-32 m-ce), to najczęściej forsuje się na siłę przedział 10-12 m-cy co jest po prostu głupotą. "A ile to pokoleń?" A przypadku niektórych mieszanek - jedno lub dwa pokolenia. Tak jest np z greysterami.

Odpowiedz
avatar Meliana
-3 5

@Lobo86: Strasznie ciężko się z tobą dyskutuje. Próbujesz mi udowodnić, że się mylę, mimo, że piszę praktycznie to samo co ty, wmawiasz mi zdania, których nie napisałam, pływasz po tematach pobocznych i zupełnie nie związanych, żeby tylko udowodnić swoją tezę, a na zadane bezpośrednio pytania unikasz odpowiedzi. Takiej zdolności odwracania kota ogonem, czytania wybiórczego, połączonego z przekonaniem o własnej nieomylności, już dawno nie spotkałam. Zaczynam podejrzewać, że jesteś trollem, tylko z tych bardziej wyrafinowanych. Sorry, ale ja pasuję. Prędzej zmuszę polny kamień do opowiedzenia o swoim dzieciństwie w płaszczu Ziemi, niż ciebie do czytania ze zrozumieniem i trzymania się tematu.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
-1 5

@Meliana: czytać ze zrozumieniem, to akurat nie potrafisz ty. @abstrakcja jedyne w czym nie miała racji to podając widełki rozwojowe dla nauki czystości. Ale co do samej zasady wymuszonego rozwoju czy jego opóźnienia rację ma. Ty natomiast paplasz dla samego paplania w myśl zasady "nie ważne co, ważne, aby wyszło na moje". A na twoje pytania odpowiedziałem wszystkie. Konkretami.

Odpowiedz
avatar butelka
1 1

wszystko fajnie ale skad wzieliscie te 3 lata? jakies zrodlo? bo ja wszedzie gdzie czytalam to widzialam 2 lata. i wiekszosc dzieci w tym wlasnie wieku sie odpieluchowuje. sa wyjatki i ok kazde dziecko jest inne. moje sie samo wlasciwie odpieluchowalo tydzien przed drugimi urodzinami, wczesniej tylko opowiadalam mu o tym i pokazywalam co i jak, a sam dojrzal do przesiadki na nocnik.

Odpowiedz
avatar edeede
1 3

Absolutnie podpisuję się pod tym. Mogłabym napisać to samo o mojej okolicy. A punkty 1, 3 i 4 to dno piekieł według mnie, bo najbardziej wpływa na przyszłe życie tych małych ludzi.

Odpowiedz
avatar the
-4 8

Nie wychowasz rodziców na placach. Skup się na swoim. Nie martw za dużo. Odpuść. Nawet Ty nie jesteś idealna.

Odpowiedz
avatar Michail
-1 3

Z częścią rzeczy się zgadzam, ale nie rozumiem o co chodzi z nosidłami? Podobmnie jak chusty są 'przebadane' i nie mają negatywnego wpływu na dzieci. Dotatkowo zwłaszcza małe dzieci powinny być noszone w pozycji gdzie kręgosłup jest wygięty.

Odpowiedz
avatar Meliana
3 3

@Michail: Kręgosłup powinien być wygięty, ale w stronę brzucha, coś a`la pozycja embrionalna - dziecko wiszące na brzuchu matki przodem do świata ma taką pozycję? Dziecko dobrze zawiązane w chuście, ma podtrzymywaną pupę i nogi aż do stawów kolanowych, które notabene powinny się znajdować ciut powyżej stawów biodrowych. Przyjrzyj się jak to wygląda w przypadku większości nosideł, z których koszmarna większość ma przepaskę w kroku nie szerszą, niż 10 cm. Chciałbyś tak wisieć na jajach, wygięty do tyłu w nienaturalnej pozycji? W takich nosidłach zazwyczaj nie da się przyciągnąć dziecka ciasno do własnego ciała, żeby się nie obijało i nie podskakiwało w środku, więc przy każdym kroku grawitacja robi swoje. Jasne, dziecka takim noszeniem nie zabijesz, ale na pewno nie jest to wygodne, a o braku negatywnego wpływu również można by polemizować...

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 20 sierpnia 2018 o 11:22

avatar mikmas
0 0

@5 tego nie za bardzo rozumiem. Przekaz ma być taki, że piekielne jest nie to, że gadają przez telefon tylko że w ogóle nie interesują się dzieckiem?

Odpowiedz
Udostępnij