Dostało mi się pod opiekę nowe zwierzątko - 9-letni bratanek. Chłopczyk jest kochany, a więc bez problemu go przyjęłam na blisko 3 tygodnie. To kolejne wakacje u mnie, a więc młody nie miał też problemu z zostawieniem rodziców i tak oto żyjemy sobie chwilowo razem.
Zobaczyłam, że moje miasto organizuje wycieczkę do zoo dla dzieci w ramach wakacji. Poszłam, zapłaciłam, bratanek zapisany. Poinformowałam jednak, co jest ważne, że bratanek nie może jeść żadnych fast-foodów przez alergie pokarmowe. Dostanie prowiant ode mnie i ma go zjeść, a nie, jak inni, Maka.
Zapisano odpowiednią informację, ja szczęśliwa, że uszczęśliwiam chłopaka, bo niech ma coś z życia - tym bardziej, że jechał jego kolega z podwórka.
Wycieczka odbyła się dzisiaj. Koło południa dostaję telefon od bratanka.
- Ciocia, a ja mogę zjeść ten obiad, co mi kupili?
Zapala mi się czerwona lampka. Jaki obiad, jak ma kanapki, a normalne jedzenie czeka na niego u mnie.
- A co masz do jedzenia?
- No McDonalda. Mogę?
Oczywiście mu zabroniłam i od razu przedzwoniłam do opiekunek. Ich reakcja?
ZAPOMNIAŁYŚMY.
Dobrze, że Młody jest na tyle ogarnięty i zna siebie, że nie tknął tego jedzenia, bo skończyłoby się to na biegunce oraz wymiotach do końca dnia. Przeżył to kilka razy, a więc teraz sam z siebie unika tego, przez co ma problemy. Gorzej, gdyby trafiło na kogoś innego.
wycieczka
Zwierzątko to zwierzątko, a dziecko to człowiek. Różnica jest spora.
OdpowiedzZgłoś zaniedbanie i narażenia życia i zdrowia.
OdpowiedzKanapki z McDonalda mój pies identyfikuję jako kupę i je obsikuje. To chyba najwięcej mówi o jakości tego jedzenia. Aczkolwiek będąc w podróży zawsze tą kupę biorę - jest dla mnie wtedy najbezpieczniejszym wyborem. ;)
Odpowiedz@Lobo86: Rzeczywiście będąc w trasie wiodącej przez obszar którego nie znamy sieciówki typu MC, KFC, czy BurgerKing są najbezpieczniejszą opcją (mamy pewność, że nie będzie dziwnych problemów żołądkowych). Poza tym oprócz standardowych burgerów są tam przecież wrapy, sałatki itp. które to nie są smakowo i jakościowo takie złe. Niestety jadąc z Grupą 40 osób nauczycielki skazane są tylko na tego typu przybytki, gdyż mało która przydrożna restauracja jest wstanie szybko i sprawnie obsłużyć tyle osób składających zamówienie jednocześnie. Co nie zmienia faktu, że w tym przypadku opiekunki były mega nieodpowiedzialne.
OdpowiedzAż się prosi o apel do kucharzy, żeby otwierać fajne, kolorowe restauracje, z gadżetami, zabawkami (bo to magnes, którego nie unikniemy) i kolorowym, zdrowym jedzeniem. Przecież musi się dać!
OdpowiedzKarmienie dzieci smażoną szczeciną uważam za zbrodnię.
Odpowiedz