Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Kiedy opowiadam znajomym i rodzinie, jakie ewenementy spotykam/spotykałam w życiu (szkole, pracy,…

Kiedy opowiadam znajomym i rodzinie, jakie ewenementy spotykam/spotykałam w życiu (szkole, pracy, sklepach), mało kto mi wierzy. Bo przecież ludzie nie mogą być aż tak durni/głupi/chamscy/wredni. Ale, uwaga, prawda jest taka - ludzie są powaleni. Dlatego też postanowiłam wpisywać sobie tutaj zapamiętane historie. Historia 'mufasafasy' http://piekielni.pl/82247 stała się bodźcem do zamieszczenia pierwszej historyjki.

Otóż ja, jak coraz więcej ludzi w moim wieku (28 lat), nie śpieszę się do posiadania dzieci. Szczerze, jestem w 99% pewna, że nie chcę mieć dzieci. Mój partner o tym wie, trochę go to boli, ma nadzieję, że "może mi się odmieni", ale ponoć zaakceptował fakt, że ode mnie dzieci się nie doczeka. Jak to się mówi: życie wszystko pokaże.

W każdym razie, wpis będzie o tych wszystkich ludziach, którym tak bardzo śpieszno do tego, żebym urodziła dla nich dziecko. Po co im to dziecko, nie wiem. Może nie wyszły im ich własne dzieci i mają nadzieję, że moje zaj****te geny spłodzą superdziecko.

1. Wścibskie sąsiadki

Wracałam z zakupów. Na ławce przed klatką oczywiście, standardowo, komitet plotkujący. No i zaczepka: "A jak tam w pracy? Dobrze? No to dobrze, bo pracować trzeba. A jak mamusia? Zdrowa? No to wspaniale. A twój narzeczony (jeszcze nie)? Nadal jesteście razem? Tak? To wspaniale. I kiedy ślub? Oj, a czemu jeszcze nie? A na dzieci kiedy będzie pora, jak szybko ślubu nie weźmiecie?” i tego typu teksty.

Moja odpowiedź, że dzieci nie są moim priorytetem, rozpętała burzę. W sumie nie rozumiem, dlaczego w ogóle się tłumaczyłam, ale wiadomo, jak to jest. Zaczęła się dyskusja. Jak to "młodzi" mają teraz pusto w głowach, jak to od odpowiedzialności uciekają itp. A już największym hitem była wypowiedź seniorki towarzystwa, która zaczęła się żalić na wnuczkę w moim wieku. Cytuję: "Moja Madzia też się nie kwapi. A macie już po 28 lat. Nie w kij dmuchał. Pora wyjść za mąż, urodzić dzieci i ŻYĆ W KOŃCU JAK CZŁOWIEK”. Noż... Powinnam się ugryźć w język, ale nie dałam rady. Rzuciłam tylko: "Miło wiedzieć, że przez ostatnie 28 lat żyłyśmy jak małpy, ale jak widać jeszcze jakoś ciągniemy, więc nie może być tak źle". Wzięłam torby i zabrałam się do domu

2. Troskliwe ciotki

Pomijam fakt, że od zawsze, przy każdej okazji rodzinnej, rozmowie telefonicznej standardem były teksty: "No jak tam Agitka? Jest jakiś amant na horyzoncie? Odkładać już na ślub? Nie? Oj biedactwo, nie martw się. Kiedyś kogoś wartościowego znajdziesz" (jakby bycie szczęśliwym i spełnionym było uwarunkowane tylko i wyłącznie posiadaniem faceta).

Kiedy w końcu los zetknął mnie z mym Lubym, wyrazy troski ewoluowały na "No to kiedy ślub i dzieci"? Za bardzo nigdy nie uzewnętrzniałam się i nie spowiadałam z moich planów życiowych. O tym, że nie planuję dzieci dalsza rodzinka wie dlatego, że moja matula coś tam wspominała. No i teraz przy każdej okazji są teksty: "No ale jak to tak? Bez dzieci?! Przecież dzieci nadają sens życiu (może ich życiu, a nawet jeśli, mam nadzieję, że nie są jedynym warunkiem tego spełnienia, bo to by było bardzo smutne)" i (moje ulubione) "Jeszcze ci się odmieni, zobaczysz". Na jednym ze spędów rodzinnych na tego typu uwagę odpowiedziałam "A czy kochanej cioci ma zamiar w bliższej lub dalszej przyszłości katolicyzm 'odmienić się' na buddyzm?". Oczywiście usłyszałam, że to nie to samo, że nic nie rozumiem i jeszcze zmądrzeję.

3. Koleżanki - madki "z powołania"

Jak pisałam, większość moich znajomych nie ma/jeszcze nie ma/na razie nie ma/nie planuje dzieci. Mam jednak kilka znajomych z latoroślami. Kiedy rozmowa schodzi na ów temat, zazwyczaj słyszę, że to jest bardzo egoistyczne nie chcieć mieć dzieci (w jaki sposób, do tej pory mi nikt nie wytłumaczył), a w ogóle to kto mną się na starość zajmie (rzeczywiście, totalnie nieegoistyczne - zrobić sobie dziecko, żeby mu się później zwalić na głowę i wykorzystywać jako opiekę społeczną), i że "dzieci sprawiają, że stajemy się lepszymi ludźmi".

Przy czym te same "matki" mają totalnie wylane na swoje potomstwo. Widziałam to nieraz w trakcie naszych wypadów na kawę, spotkań w domu przy herbacie czy chociażby na podwórku (część tych matek mieszka w tej samej okolicy, co ja). Kiedy maluch podchodzi, żeby o coś zapytać/pokazać/pochwalić się, matka zbywa go, odsyła "do dzieci" albo "pobawić się”, a przy naturalnej dla dzieci nieustępliwości, wydziera ryja (bo nie da się tego nazwać zwykłym krzykiem), że "zajęta teraz jestem, nie przeszkadzaj!”.

Podsumowując, tak obserwując sobie znajomych, niektórych członków rodziny, ludzi generalnie, zauważyłam, że bardzo często osoby, które najlepiej nadawałyby się na rodziców, tych dzieci nie mają i nie chcą mieć. Nie mówię tu teraz o sobie, bo wiem, że matką byłabym fatalną. Ale posiadanie dzieci to gigantyczna odpowiedzialność. Trzeba być gotowym do tego, żeby całą swoją uwagę, większość energii życiowej poświęcić drugiemu człowiekowi. Jak życie pokazuje, półśrodki się nie sprawdzają, bo później biorą się z tego opowieści o "madkach" od siedmiu boleści i rozwydrzonych bachorach. Trzeba być niezwykle odpowiedzialnym i świadomym swojej decyzji człowiekiem. A najczęściej ludzie zdający sobie sprawę z wagi i kosztów (niekoniecznie finansowych) takiej decyzji są świadomi, że albo im nie podołają, albo nie chcą im podoływać.

Tyle na dziś. Wszelkie urażone w jakikolwiek sposób osoby przepraszam, ale taka jest moja opinia.

by Agitka
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar konto usunięte
5 13

"A twój narzeczony (jeszcze nie)? Nadal jesteście razem? Tak? To wspaniale. I kiedy ślub? Oj, a czemu jeszcze nie? A na dzieci kiedy będzie pora, jak szybko ślubu nie weźmiecie?" Tutaj akurat odpowiedz jest prosta: slubu nie ma i nei wiadomo kiedy będzie i czy będzie bo partner się nie oświadcza, i nie wiadomo czy chce to zrobić, akurat niewiele w tym Twojej woli. Oświadczyny całkowicie zależa od niego i w większości przypadków (tak, tak wiem, wy jesteście tym jedynym, którego to nie dotyczy) całość sprowadza się do tego, ze ona czeka na te oświadczyny a on ich nie chce. I ona na takie pytania odpowiada wtedy : a mamy czas, nie śpieszy nam sie. A wszystko sprowadza się do tego, ze nie od niej to zalezy. A teraz 3, 2, 1 hejt start :D

Odpowiedz
avatar szczerbus9
9 13

@maat_: Ale wiesz, że to nie zawsze działa... Ludzie bywają dociekliwi... Za każdym razem gdy widzę taką historię myślę sobie "znowu". Nawet nie chce mi sie tego czytać, bo ludziom nie dogodzisz. Jechać, by sie odczepili nie skutkuje, a udawać, że nie wychodz... To była by ciekawa opcja, co ty na to? A ode mnie historia ma minusa, tak po prostu, bo dla mnie to kolejny pewniak na główną...

Odpowiedz
avatar konto usunięte
4 8

@szczerbus9: Podzielam Twoje zdanie, historia napisana tak by być na głównej, kompletnie jednowymiarowa.

Odpowiedz
avatar madxx
2 2

@maat_: wiesz, nie zawsze jest tak jak mówisz. ja np, mimo że mój facet się nie oświadczył, wiem, że chce ze mną spędzić resztę życia, bo nie raz mi o tym mówił. a czy spędzimy ją z obrączkami czy bez - co za różnica? myślę, że raczej z, ale będzie to raczej wspólna decyzja typu "łatwiej będzie w urzędach mając " niż romantyczne padanie na kolana, po to po prostu nie w naszym stylu :)

Odpowiedz
avatar DarkHelmet
15 19

Z tymi dziećmi to prawda. Większość to robi sobie potomstwo bez pomyślunku. Rozmnożą się,sami ledwo dają radę ale każdego zachęcają fo robienia dzieci.

Odpowiedz
avatar Pelococta
9 19

Zróbcie sobie dziecko, co Wam szkodzi! Ciąża, urodzi się, jakoś to będzie! Będzie super, ja z pensją 1200 daję radę! Koniec cytatu :D Jestem po Twojej stronie autorko, wolę mierzyć siły na zamiary w temacie dziecioróbstwa, nie odwrotnie...

Odpowiedz
avatar Tolek
3 11

Na takie pytania, odpowiadaj - fakt, że niegrzecznie pytaniem odpowiadać na pytanie - a kiedy rozwód - o ślub, o przeb - o dzieci , i tak na maksa chamsko każdemu ,który chce wtrącać się w Twoje życie. Narobisz sobie śmiertelnych wrogów, ale milczących, bo będą bali się zapytać.

Odpowiedz
avatar talizorah
6 6

Pytanie zasadnicze: dlaczego w ogóle się zajmujesz ich gadaniem? Masz święte prawo ignorować, przecież ci ludzie nie są żadnymi autorytetami.

Odpowiedz
avatar szafa
1 1

@talizorah: Tali <3

Odpowiedz
avatar DziwnyCzlowiek
6 10

Ja to nawet ostatnio się dowiedziałem, że nie jestem dojrzały bo nie mam dzieci i żony :D Serio? To jest wyznacznik tego czy ktoś jest dojrzały? :D

Odpowiedz
avatar gmorekk
5 7

Wszyscy interesują się dupą innej osoby, ale swojej nie potrafią porządnie podetrzeć.

Odpowiedz
avatar JolaG
19 19

Na 99% się z tego powodu rozstaniecie, skoro partner myśli, że zmienisz zdanie. Szkoda czasu.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
7 11

@JolaG: Tez tak podejrzewam, na razie gdy jeszcze jest perspektywa, ze ma czas by zmienić zdanie to będzie z nią, ale gdy pojmie, że ten czas minął to odejdzie, będzie zaawansowany wiekiem, a więc ze stabilną sytuacją materialną, gratka dla wielu kobiet, młode chętne się znajdą. Mam takich dwóch znajomych, nawet oni twierdzili,z ę też nie chcą, ale ale nagle i u nich odezwał sie zew rodzicielstwa, a że z partnerką było to juz niemożliwe to odeszli. I w sumie nie ma się im co dziwić, bo chęć posiadania potomstwa lub jego nieposiadania to sprawa fundamentalna i nalezy ją uwzględniać

Odpowiedz
avatar Inconvenience
9 9

@maat_: mimo że się zgadzam z tym, że najprawdopodobniej odejdzie skoro on chce dzieci a jego partnerka nie to twój przykład jest bardzo przykry - no sory odejdzie od swojej partnerki bo jednak mu się odwidziało, ale moze miec nadal dzieci, a jego żona/partnerka nie ma takiej biologicznej możliwości? To straszliwe świństwo. Zrozumialabym to gdyby odszedł od niej wcześnie.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
3 5

@maat_: "chęć posiadania potomstwa lub jego nieposiadania to sprawa fundamentalna" No nie do końca. Fundamentem jest szczerość, otwartość, chęć dyskusji i kompromisu. Posiadanie dziecka lub nie to kwestia zmienna w czasie. Zgadzam się z @Inconvenience - jeśli jedna strona zdania nie zmienia, a druga jest z nią tylko dlatego, że liczy na zmianę, a potem (gdy zamiana nie następuje) odchodzi, to jest to świństwo najwyższych lotów.

Odpowiedz
avatar pomidorowa
2 2

Dobre zdanie na zakończenie takiej jałowej dyskusji to: nie mów mi, jak mam żyć.

Odpowiedz
avatar Hatsumimi
10 10

Dwie sprawy. 1) Mam wrażenie, że Twój partner jakoś tam niechętnie zgadza się na nieposiadanie dzieci, bo ma jeszcze różowe klapki na oczach. Jak ta faza minie, może stać się tak, że odejdzie. Po co w ogóle się ze sobą męczycie, skoro macie tak rozbieżne potrzeby? 2) Bawi mnie, jak ludzie mówią, że nieposiadanie drugiej połówki czy dzieci to efekt egoizmu czy innego tam moralnego zepsucia. Bo na pewno u dzieciatych wygląda to tak "Łoo, mamy moralny obowiązek spłodzenia przyszłości naszego narodu, no to do łóżka i robimy do skutku" :D W większości przyczyna posiadania potomstwa to "wpadliśmy" / "jakoś tak wyszło, w sumie nie myśleliśmy o tym" / "bardzo chcieliśmy mieć dziecko i już nam odwalało na widok cudzych bobasów, więc męczyliśmy się, aż się udało".

Odpowiedz
avatar Sway
3 3

Ja mówię: "Nie powinna pani/pan tak mówić. Są sprawy, czy to zdrowotne, czy życiowe, które utrudniają posiadanie potomka. A jeśli taka osoba chce, ale nie może? Nie ma ochoty opowiadać o swoich problemach? To mozna takiej osobie zrobić straszną przykrość! Tak się nie robi!" Najczęściej wtedy następuje error, ale nikt nie wnika, nikt nie pyta. :) Bo to prawda jest i skąd wiadomo, dlaczego akurat ta osoba nie ma dzieci?

Odpowiedz
avatar Imnotarobot
9 9

@MonDa: Ludzie tak mówią bo są zazdrośni, toksyczni lub po praniu mózgu, że "tak ma być i już!". Każdy normalny, szczęśliwy człowiek nie będzie drugiemu do łóżka zaglądał i mu ubliżał, bo ma inne zdanie na ten temat. Nawet jeśli się z nim nie zgadza. Natomiast ludzie z bólem tyłka do krytykowania są pierwsi.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
5 9

@MonDa: "Szczęście to stan na który pracujesz cały czas swoimi działaniami, a życie przynosi straszne chwile, w których chciałabyś znaleźć oparcie by to przetrwać. W końcu każdy z nas, za najszczęśliwsze chwile uważa te spędzone z kimś, nigdy samemu" Byłam kiedyś u takiej bardzo szczęśliwej, nieegoistycznej kobiety. Urodziła 10. Zostało z nią dwóch synów - pijaków. Przyjechaliśmy żeby jednego z nich na przymusowy detoks zabrać. W towarzystie mopsu i dzielnicowego trza było gada namawiać do dobrowolnego udania się z nami. Kobieta, poruszająca sie na wózku płakała, że boi się, że ten syn zaśnie z papierosem i ją spali. Historia jest autentyczna. Pani błagała, żebym zabrała od niej to jej ukochane dziecko. Zresztą, nie był to jedyny raz, kiedy tak było. "Przy 35 wiosen nie ma kobiety, której nie dopada burza hormonów, jeśli do tego czasu nie mają tego dziecka" - medycyna typu 'widziałem tak u dwóch osób, więc tak mi sie wydaje'. Bleh.

Odpowiedz
avatar MonDa
-2 6

Imnatarobot ja tak nie mówie bo jestem zazdrosny, uważam i myśle właśnie w ten sposób. Wynika to z moich doświadczeń i obserwacji otoczenia. Tyle że u mnie w rodzinie nie było rozwodów, samotnych matek, znajomi i cała mieścina to raczej tradycyjna ostoja. Dzisiejszy przykład, tata leży zmarnowany na podłodze, trawiony gorączką, mówi że jest słaby. Mój póltoraroczny syn, nie umiejący jeszcze mówić nic poza mama tata, jednak taki bystry. Biegnie do mamy, wyrywa jej na chama kanapkę i z powrotem do taty, bo jak słaby to trzeba zjeść, bo w końcu słyszy ciągle że silny i duży będzie jak zje. Po chwili, gdy idę na kibelek, bierze tę kanapkę i wkłada przez dziurę w drzwiach wywietrznik. Dzieci tak łatwo się odwdzięczają za poświęconą uwagę. Są przy tym tak zabawne, że wolę posiedzieć z synem, czy gdzieś go zabrać, niż spędzać czas na jakiejkolwiek innej swojej pasji.. Ktoś bez dziecka tego nie zrozumie, bo sam myślałem że nigdy nie chce go mieć. To oczywiście nie dla wszystkich, nie dla samolubów :D Caron ze skrajności w skrajność. Mozna i mieć te 10 dzieci, tylko kto im poświęci tę uwagę? takie dzieci to chów z wolnego wybiegu, co sie potem dziwić jakie są efekty. To taka sama skrajność dla mnie jak wogóle nie posiadanie dzieci.

Odpowiedz
avatar paski
3 7

@MonDa: "Tyle że u mnie w rodzinie nie było rozwodów, samotnych matek, znajomi i cała mieścina to raczej tradycyjna ostoja." Jak mi się śmiać chcę, gdy czytam o takich idealnych rodzinkach i idealnym otoczeniu :D Rozumiem, że to mieścina z rodzaju tych "niech się dzieje co chce, byle w czterech ścianach, byle sąsiedzi nic nie zobaczyli bo będą gadać" :D

Odpowiedz
avatar Imnotarobot
6 6

@MonDa: Ciebie nikt od leni i egoistów nie wyzywa, ludzie bezdzietni też jakoś nie uważają się za lepszych tylko dlatego, że nie mają dzieci albo ich nie chcą. A do ciebie tę pogardę czuć i też im ubliżałeś. Czemu? Jakaś przyczyna tego jest. Albo zazdrość, albo smutek czy po prostu nieszczęśliwe życie. Lub tysiąc innych powodów. Ludzi szczęśliwi nie mają potrzeby ubliżania innym tylko dlatego, że nie chcą mieć dzieci. A co do Twojej gadki o tradycyjnej ostoi to myślę, że @paski w tej kwestii wyczerpał temat. Co niby Twój przykład z dzieckiem miał wnieść? Że dorośli lub ludzie niechcący mieć dzieci nie są w stanie być życzliwi i pomocni? Bo jeśli tak no to żeś nieźle pojechał i aż szkoda słów. Czy może tyle, że są kochane i zabawne? No są, ale co z tego? Nadal nie jest to wystarczający powód by robić sobie dzieci jeśli się ich nie chce. Co jest takiego ciężkiego do zrozumienia? Nie mówiąc już o tym, że każdy człowiek, bez względu na chęć ich posiadania, jest w stanie spędzać miło czas z dziećmi, dostrzec w nich piękno i ich bronić. Nawet jeśli nie są ich. Tacy z tych ludzi "egoiści". Już nie wspominając o tym, że ludzie bezdzietni z wyboru też mają swoje drugie połówki, rodziców, rodzeństwo, przyjaciół i z nimi czy dla nich żyją. Znów - "egoiści". Wystarczy tylko spojrzeć nieco szerzej, poza czubek swojego nosa - i jakoś to wszystko nabiera sensu. No ale jakbyś nie miał problemu ze sobą to byś to dostrzegł i nie miał problemu z innymi.

Odpowiedz
avatar jonaszewski
1 1

@MonDa: Całe rozumowanie się sypie, gdy kobieta po pięćdziesiątce zdaje sobie sprawę, że wychowała aroganckie czy egoistyczne dziecko, ewentualnie - alkoholika lub nieroba. Mąż ją zostawia lub umiera. A jej pozostaje zmarnowane życie i świadomość, że nic ją nie czeka, ale też niczego nie osiągnęła. To rzadkie przypadki, ale prawdziwe i muszę tak odpowiedzieć na Twoją poluktowaną rzeczywistość.

Odpowiedz
avatar mrkjad
15 15

Ja zawszę mówię, że nie chcę mieć dzieci, bo popsuję sobie figurę. A, że jestem gruba to nikt, absolutnie nikt, nie wie wtedy co powedzieć. :D Druga sztuczka, która zadziałała na mojego ojca, to zapytanie jak tam jego prostata przy znajomych, z którymi omawiał moje plany reprodukcyjne. Od tego czasu ani słowa na temat dzieci.

Odpowiedz
avatar wkurzonababa
1 1

Ale po co sąsiadkom się tłumaczysz? Oblać je i tyle

Odpowiedz
avatar konto usunięte
3 3

@Balzakowa: a to jest właśnie kłamstwo polityczne. Sposób rozliczania się Państwa z wydatków nie ma tutaj najmniejszego znaczenia. Bo z jednej strony Państwo pokrywa bieżące wydatki z bieżących przychodów, a z drugiej, emerytura każdego płatnika jest niższa niż sumaryczna kwota jego składek. A przecież znaczna część ludzi nawet do emerytury nie dożywa. A nawet jak dożywa, to nie przeżywa całego okresu, aby zacząć wydobywać więcej jak się wpłaciło. Wymiana pokoleniowa jest istotna tylko i wyłącznie z jednego powodu: trzeba utrzymać nierobów. Czyli w znacznej mierze właśnie te mamuśki, które zamiast pracować, to stwierdziły, że ich pracą jest rodzenie dzieci. Wtedy po prostu dzieci są niezbędne, bo muszą pracować na swoich rodziców.

Odpowiedz
avatar szafa
0 2

@Balzakowa: Jeśli ona buli na czyjąś emeryturę, to logiczne, że ktoś będzie bulił na jej, więc o co Ci chodzi? Jeśli moi rodzice oboje nie żyją, to bulę na cudzych rodziców, logiczne więc, że cudze dzieci będą bulić na mnie. Oczywiście jest problem, kto będzie płacił podatki, jak będzie coraz mniej ludzi, ale to już problem państwa, jak zachęcić ludzi, którzy w ogóle chcą mieć dzieci, by mieli ich więcej.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
2 2

@szafa: NIE. Problem państwa polega na tym jak zapewnić godne emerytury mimo kurczenia się populacji. Rozmnażanie się jak króliki w nieskończoność jest niewykonalne, Ziemia ma ograniczone rozmiary i jest taka granica, że fizycznie więcej osób się nie zmieści. Już tak zniszczyliśmy przyrodę, że każdy z odrobiną pomyślunku stwierdzi że czas zacząć zmniejszać populację. Populacja nie musi być liczona w miliardach, spokojnie wystarczą miliony.

Odpowiedz
avatar ForMudBloodBeer
-1 9

Właściwie nie widzę nic piekielnego w twojej opowieści. Nikt cię nie zwyzywał od niepełnowartościowych, nikt nie podsuwał swojej córki twojemu lubemu (weź ją ona da ci syna), nikt nie namawiał go do zostawienia ciebie, rodzina nie wyrzekła się... Po prostu wyrażają swoje zdanie. No, chyba że sąsiadki codziennie pytają kiedy ślub a ciotki codziennie dzwonią, żeby sprawdzić, czy ci się odmieniło...

Odpowiedz
avatar anonimowa94
6 6

Jak urodzisz dziecko- bedą pytac "To kiedy drugie?" Urodzisz drugie- "To kiedy trzecie?" Ja mam dwojke dzieci i ciagle slyszalam "To kiedy nastepne? Macie dwoch chlopcow, dziewczynka by sie przydala". Wkoncu sie wkurzylam i powiedzialam ze wycieli mi jajnik i nie moge miec juz dzieci

Odpowiedz
avatar jonaszewski
6 6

Tak to jest, kiedy podnosi się rzecz zwyczajną (boć i każda małpa się umie rozmnożyć) do rangi bohaterstwa i aktu patriotyzmu. Co więcej, znaczna część ludzi na rodzicielstwie buduje swoje poczucie własnej wartości. Tysiące rzeczy powodują, że ludzie mają dzieci, choć chcieliby może żyć inaczej - wpadka, presja otoczenia, przekonanie, że "tak trzeba", lęk przed samotną starością itp. Stając okoniem, kwestionujesz ich wizję świata. Nie mieści im się to w głowie lub podświadomie chcą, żebyś tkwiła w tym razem z nimi, skoro oni nie mogą zażywać wolności. Nie sądzę, żeby normalni, spełnieni ludzie (i przy okazji rodzice) próbowali ustawiać Ci życie. Pomijając tych, co pytają z czystej ciekawości czy życzliwości, reszta musi tym uzewnętrzniać jednak jakieś swoje frustracje. Presje w polskim społeczeństwie są silne, na kościelny ślub, pogrzeb czy posiadanie dziecka. Kto nie narzeka, jest dziwny, kto się uśmiecha, ten debil. I tak dalej. Dobrze, że jesteś asertywna :) I oby Twój partner nigdy nie pożałował, że nie macie dzieci; mam takich znajomych. Są bliscy rozwodu, właśnie z powodu dziecka, którego on chce, a ona początkowo nie chciała, a teraz nie może zajść w ciążę z powodów medycznych. Nie ma w nim żadnego oparcia.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
1 1

@jonaszewski: "Dobrze, że jesteś asertywna :)" Ja tak tego nie odebrałem. Moja żona może za to powiedzieć, że jest asertywna. Jak raz powiedziała "nie", to ani nikt nie wnikał dlaczego, ani nie zapytał powtórnie. ;)

Odpowiedz
avatar Moby04
0 0

Akurat ciocia, której rzuciłaś porównaniem do religii miała rację, że to nie to samo. System wierzeń to jedno a gospodarka hormonalna organizmu (oraz wynikające z tego potrzeby) to zdecydowanie co innego. Oczywiście ani jedno, ani drugie nie jest stałe ale jednak czynniki wpływające na te zmiany są zupełnie inne i w jednym przypadku poniekąd prostsze do przewidzenia... :P Ale tak poza tym to masz rację, że obstajesz przy swoim.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
4 4

Jeżeli chodzi o "jeszcze ci się odmieni", to niestety jest w tym ziarenko prawdy - ogromnej większości kobiet się odmienia. Ileż to znałem dwudziestoparolatek które zarzekały się że nigdy nie będą mieć dzieci! Mnóstwo! Teraz w wieku czterdziestu-pięćdziesięciu lat wszystkie co do jednej mają dzieci. Najczęściej stopniowa zmiana poglądów następowała w okolicach 30-35 roku życia. Od "nienawidzę bachorów", poprzez "fajne macie dzieci, ale ja chyba jeszcze nie teraz", po "dzieci to najwspanialsza sprawa na świecie! Zrób sobie, to zobaczysz!".

Odpowiedz
avatar lowipe
-3 7

A medal już masz za obnoszenie się z Twoim męczeństwem?!

Odpowiedz
avatar BUS
-1 3

Mądrego, to aż miło poczytać. :) A tekst, że nieposiadanie dzieci jest uciekaniem od odpowiedzialności mnie rozwalił.

Odpowiedz
avatar Pressia
0 2

JA mam 30, oboje z mężem nie chcemy na razie dzieci, nie jesteśmy gotowi i może nie będziemy. Zgadzamy się, że nie jest nam to do szczęścia potrzebne. Ale nasłuchać to się też nasłucham od rodziców, teściów i koleżanek;/ nie rozumiem tego parcia na dzieci. Jak kolejny raz mnie matka o to spyta to sama zapytam czy moje życie się dla niej nie liczy już w ogóle? Autorko rozumiem i łączę się w bólu. I we wkurzeniu, bo mnie to drażni jak jasna cholera.

Odpowiedz
avatar jachu34
4 4

No z tą nadzieją Twojego chłopaka i "że może jej się odmieni" to niestety nie wróżę Wam przyszłości. Nie złośliwe, ale to wynika z obserwacji siebie, rodziny, znajomych. Każdy facet ( no 99% ) w pewnym czasie dążył do spłodzenia potomka, do próby przedłużenia linii. Natury się nie oszuka. Nie jest to reguła, świat się zmienia, ale w pewnym momencie ( u jednych szybciej, u drugich wolniej )przyjdzie takie pragnienie. Ja do lat 30 byłem wolnym ptakiem, korzystałem z życia, bawiłem się, byłem w kilku związkach. Ale poznałem kobietę. I pomyślałem nie wiem czemu, że to byłaby wspaniała matka moich dzieci. Ja, wcześniejszy imprezowicz i takie coś....Po trzech miesiącach zdecydowaliśmy się na dziecko....W międzyczasie wzięliśmy ślub ( żona była w 5 miesiącu ). Urodził n się super chłopak. Po dwóch latach dziewczynka. Ja chciałem mieć więcej dzieci, ale po rozmowie z żoną doszliśmy do wniosku, że dwójka wystarczy. Jestem najszczęśliwszym facetem na świecie, który ma cudowną kobietę i dwójkę wspaniałych dzieci. Kiedyś priorytetem była praca, zabawa, super wakacje, fajne auto.... Dojrzałem, spojrzałem inaczej na świat....Nie wróciłbym za nic do tego beztroskiego, lajtowego życia. Teraz modne zrobiło się ....nie chcę dzieci, chcę mieć pasje, chcę się spełnić.... Oczywiście, dzieci nie powinny przysłaniać całego świata, ale to właśnie dzieci są tym szczęściem którego szukamy w różnych miejscach. Na Twoim miejscu poważnie porozmawiałbym z partnerem. Skoro już teraz słyszysz i czujesz wachanie to jest bardzo duże prawdopodobieństwo, że Cię zostawi. Nie myśl, że krytykuję Twoje podejście do życie, każdy wybiera własną drogę.... szanuję Twoje zdanie, tylko porozmawiajcie czy napewno chcecie tego samego.

Odpowiedz
avatar Nikusia1
2 2

Ludzie są powaleni. U mnie sytuacja odwrotna. Biorę ślub w kwietniu i regularnie słyszę, że sobie marnuje życie, że po co mi to, że lepiej bym się skupiła na karierze, a tak to zostanę kurą domową. Co z tego, że od ponad roku razem mieszkamy i ślub nie zmieni absolutnie niczego w naszych stosunkach, a już na pewno nie sprawi, że rzucę studia i zatrudnię się w Biedronce. :D Oprócz tego oczywiście każdy myśli, że to wpadka, bo przecież inaczej ludzie nie biorą ślubów, tylko mnie jakoś brzuch nie rośnie, dziwne, nie? :D

Odpowiedz
avatar astrazione
4 4

Macierzyństwo nie kończy takich głupich odzywek ;) Zaraz się dowiesz, że inne dzieci potrafią więcej sztuczek, ładniej mówią i szybciej chodzą, a w ogóle jak to tak, że dwulatkowi nie dasz czekolady od cioci? Takich ludzi się ignoruje i omija szerokim łukiem, każdy zasługuje na wolność i szacunek :)

Odpowiedz
Udostępnij