Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Podsumowanie pierwszego weekendu sierpnia (czy jak kto woli czarnego weekendu nad wodą…

Podsumowanie pierwszego weekendu sierpnia (czy jak kto woli czarnego weekendu nad wodą - 14 martwych, wielu w szpitalach).

Sobota rano, sanepid mówi - można wejść do wody, ale fala wysoka. Siła wiatru też poza skalą, więc czerwona flaga. Nasz pobyt ogranicza się do gwizdania na ludzi, którzy wchodzą do wody na naszym kąpielisku i tłumaczenia im, że fala jest za wysoka. Większość ludzi rozumie, co im mówimy, ale nie ON.

ON to pływak naczelny, woda mu niestraszna, a my się tylko go czepiamy. Wywiązuje się taka konwersacja:

O: Co gwizdasz, głupia ci*o!!! (do mojej koleżanki na zmianie)
K: Nie wolno wchodzić do wody, fala jest za wysoka...
O: A co mnie to ku**a obchodzi?
Ja: A to, że nie wolno panu wchodzić do wody i proszę zwracać się do nas grzecznie.
O: JA JESTEM RATOWNIKIEM WOPR, JA WIEM, ŻE JAK FLAGA JEST CZERWONA, TO WAM SIĘ PO PROSTU NIE CHCE PRACOWAĆ, BO ZIMNO NA DWORZE, A DO WODY BY WAM SIĘ NIE CHCIAŁO WCHODZIĆ!!!

Pomijam fakt sensu jego wypowiedzi, ale nawet jakby ten gość był ratownikiem WOPR, to on nie pływał, tylko człapał po tej wodzie, ledwo się na niej utrzymując (fala wepchnęła go na część strzeżoną).

J: Niestety, ale do odwołania czerwona flaga, pogoda musi się zmienić.
O(złapał już buraka na twarzy): To ja ku**a płacę je***e klimatyczne za wasze siedzenie, a wy się cały dzień op*******cie. Znajdźcie se lepsze wymówki niż jakieś glony czy fala jest dla was za wysoka, BO NIE UMIECIE PŁYWAĆ!!! PEWNIE DOSTALIŚCIE DOKUMENTY POD BIURKIEM!!!

Pana odprawiliśmy z uśmiechem na twarzy i życzeniami udanych wakacji. Uwaga: klimatyczne, które płacicie za pobyt w ośrodkach, idzie do kasy miasta.

Ale dyżur musi być ekscytujący i mrożący krew w żyłach. Koło 16 zrobiło się bardzo zimno (odczuwalna 15 stopni i deszcz), dostajemy zgłoszenie od straży pożarnej, że jedzie do nas ekipa nurków. Na plaży niestrzeżonej ok. kilometr od nas ktoś wypłynął na materacu i zaginął. Żona, która zgłosiła zaginięcie męża, z dwójką dzieci już do nas idzie. Według prądów powinien być na wysokości naszej wieży. Odziany w kamizelkę wsiadam na ponton motorowy i szukam (zgodnie z rozkazem dyspozytora). Po 2-3 minutach widzę coś, co pływa. Materac, a na nim mężczyzna.

Podpływam, wyłączam silnik i wskakuję do wody, płynę z boją, mając z tyłu głowy fakt, że torba ratunkowa została w bazie, a reanimacji nie przeprowadzę na łodzi. Krzyczę w tej wodzie pytanie, czy pan mnie słyszy. A ten podnosi głowę cały zapłakany (z twarzy Janusz z wąsem), że się zgubił i zmarzł. Układam go na pontonie, okrywam folią termiczną (jest na wyposażeniu), mówię, że już znalazłem gościa i nie ma potrzeby nurków, tylko karetkę żeby szybko przysłali. Przypiąłem go pasami do deski (profilaktycznie), biorę scyzoryk z zamiarem zatopienia pontonu (bo sorry, mając osobę, która może wymagać pomocy medycznej, nie będę spuszczał z materaca powietrza, a następnie brał go na ponton, bo po prostu się nie zmieści), a Janusz chwyta mnie za rękę:

Janusz: Co ty k***a robisz z tym pontonem?
Ja: Zatapiam, poza tym to jest materac.
Janusz: Mam to w dupie, jak se to nazwiesz, zapłaciłem za to 2 stówy. Zwrócisz koszta.
Ja: Nic nie zwrócę, a teraz wracamy na brzeg.

W ciągu tej minuty powrotu usłyszałem tyle wyzwisk, ile się tylko da, że niszczenie "jego mienia" i w ogóle to mam go wypuścić, bo on się dobrze czuje. Dopłynęliśmy do brzegu, czekamy z nim, żeby przekazać go karetce, a w międzyczasie jego syn (+/-15 lat) drze ryja (bo to nawet nie był krzyk) na moją koleżankę, że jak go nie dostrzegliśmy wcześniej. Zaczął ją szarpać i po chwili (nawet nie zdążyłem zareagować) dostał boją w twarz. Zawinął się szybko za matkę, która również zareagowała agresywnie w stosunku do mojej koleżanki. Na szczęście akurat przyjechało pogotowie wraz z policją i zabrali Janusza i jego żonę z dziećmi.
Tak że weekend uważam za udany na moim stanowisku. Jedyna pozytywna osoba to dziewczynka 5-6 lat, która grzecznie zapytała, dlaczego jest czerwona flaga i po naszym wytłumaczeniu grzecznie podziękowała.

Ratownik

by Irytujacyratownik
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar merci
22 22

Historia mocna. Słyszałam o zatapianiu pontonów/materacy. Rozmawiałam o tym przed chwilą z mężem i tak się zastanawiamy (czysto teoretycznie, broń Boże, ironicznie), jak to się ma do niezaśmiecania wód? Czy ktoś później te materace/pontony wyławia? Czy one zostają w morzu? :) Pozdrawiam i spokoju z klientelą życzę :)

Odpowiedz
avatar kierofca
8 8

@merci: nikt tego syfu nie wyławia, płynie sobie z prądem na wschód aż go prądy zniosą w jakiś dół, na zatopione drzewo albo kamień i tam sobie leży aż się rozłoży za ileś tysięcy lat. No chyba że trafi w sieć rybaków, wtedy jest wyciągane i wrzucane na powrót do wody ;)

Odpowiedz
avatar Space_Walker
14 18

@merci: Przy wcześniejszej historii było napisane, że materaców ratownik nie bierze z powodu braku miejsca w pontonie. A zatapia się je, żeby nikt inny nie wszczął alarmu widząc pusty dryfujący materac.

Odpowiedz
avatar xpert17
16 18

@merci: ja też czytałem tamtą historię i zarówno z niej jak i z tej zrozumiałem, że ratownicy przebijają materac (co logiczne, bo trudno żeby mieli tracić czas na spuszczanie z niego powietrza przez wentyl), ale zabierają ze sobą ten "flak" do swojej łódki czy motorówki (taki flak nie zajmuje przecież tyle miejsca, co nadmuchany materac). Jeśli po prostu wywalają przebity materac do morza to smutne.

Odpowiedz
avatar merci
1 1

@Space_Walker: Czytanie ze zrozumieniem się kłania. Też pamiętam tamtą historię. Pamiętam sens zatapiania, ale moje pytanie było nieco inne :)

Odpowiedz
avatar merci
1 1

@xpert17: Wlasnie to mnie zastanawia. Zatapianie, czy jednak zabieranie. Jeśli zatapianie to niedobrze dla środowiska, ale wiadomo, że życie do uratowania wazniejsze:)

Odpowiedz
avatar kierofca
-5 13

Jakim prawem zatrzymałeś człowieka który chciał się oddalić i stwierdził że czuje się dobrze ?

Odpowiedz
avatar Space_Walker
4 12

@kierofca: A w którym miejscu jest napisane, że czuł się dobrze?

Odpowiedz
avatar kierofca
4 6

@Space_Walker: w tym "W ciągu tej minuty powrotu usłyszałem tyle wyzwisk ile się tylko da, że niszczenie "jego mienie" i wogóle to mam go wypuścić bo on się dobrze czuje. "

Odpowiedz
avatar Space_Walker
11 13

@kierofca: OK. Ale wcześniej „cały zapłakany (z twarzy Janusz z wąsem), że się zgubił i zmarzł.” Poza tym skoro żona już zgłosiła jego zaginięcie to ratownik chyba nie miał innego wyjścia niż go zabrać stamtąd?

Odpowiedz
avatar Irytujacyratownik
9 11

@kierofca: dlaczego go nie wypuściłem: żona wezwała pomoc, nie wrzucę go ponownie do morza, było mu zimno więc jego "dobrze się czuje" i tak musi stwierdzić lekarz, a pozatym zgłosiłem do dyspozytora, że go znalazłem.

Odpowiedz
avatar kierofca
-2 10

@Irytujacyratownik: to trzeba było ratować żonę, to ona potrzebowała pomocy :-P Masz jednorazowe radio ? Nie mogłeś zgłosić że odmawia pomocy i na własne życzenie wraca na materac ? Poważnie masz prawo doprowadzić kogoś siłą do lekarza mimo że zmienił zdanie ?

Odpowiedz
avatar hulakula
4 4

@kierofca: to chyba i tak taka odmowa musi byc na pismie.

Odpowiedz
avatar greggor
17 19

Nie mogłeś tego Janusza wrzucić z powrotem do wody?

Odpowiedz
avatar zirael0
3 9

Zasadniczo to czytam te historie ratowników i zastanawiam się dlaczego nie są uznawani jako "służba mundurowa" na równi z innymi? A co do tej konkretnej historii to mam wrażenie że ludziom od dobrobytu się w żopach poprzewracało - "bo un może, a ty się nie znasz". Mam nadzieję, że zadziała w końcu selekcja naturalna (byle nie na strzeżonej plaży)

Odpowiedz
avatar kierofca
1 5

@zirael0: Nawet na dmuchanym jednorożcu możesz odpłynąć do 2 mil morskich (~3,7km) od lądu i nikomu nic do tego, nie musisz mieć żadnych uprawnień i nikt niema prawa Cię ściągać, zabierać różowego dmuchańca, ani nic w ten deseń. Oczywiście jeśli dany akwen nie jest wyłączony (jak kaaaawał wody od Zatoki Puckiej gdzie rezydencje ma prezydęt(sic!)). Jak służba mundurowa są traktowani pracownicy ratownictwa morskiego (tego do ratowania ludzi ze statków, nie do dziurawienia zabawek).

Odpowiedz
avatar zirael0
-2 6

@kierofca: ale co ma piernik do wiatraka? Dla mnie przekłuwanie materacy przez WOPR (jakoś nie mam problemu ze zrozumieniem że na łódce ratownika jest mało miejsca a taki balon przeszkadza, o tym że może powodować zamieszanie "tam jest materac, ale nikogo na nim") jest jak ze strażą pożarną - w chwili wykonywania akcji ratowniczo-gaśniczej strażacy nie bawią się np w otwieranie bramy czy szlabanu z klucza tylko pokonują przeszkodę by jak najszybciej zacząć działać. Ratownik WOPR jest osobą uprawnioną do zarządzania i przestrzegania zasad na kąpielisku, a w czasie akcji, jeżeli cię ratuje, to ty "Januszku" musisz mu się podporządkować. W sumie wszystko rozbija się do: koszt dętki, a życie "Janusza" hmmmm

Odpowiedz
avatar kierofca
2 4

@zirael0: Januszku ratownik ma działać zgodnie z prawem. A akcja IMVHO powinna się zakończyć gdy ratowany stwierdza że nie chce pomocy. Jeśli podejmuje "ofiarę" i koniecznie musi się poczuć jak boss dziurawiąc pływadło to niechże chociaż nie zaśmieca Bałtyku. I nie mówimy o dmuchanym zamku tylko żałosnym materacu z "ceraty" który po byle jakim zwinięciu nie zajmuje dużo miejsca.

Odpowiedz
avatar Irytujacyratownik
0 2

@kierofca: tylko zrozum, że jeżeli osoba np: nie będzie oddychać to liczy się każda sekunda. I takie postępowanie (przebicie) jest w naszych niepisanych zasadach. Pozatym NIE, w większości przypadków my jesteśmy wyzwania to tych ludzi, którzy odpływają na "dmuchany jednorożcu". Na tych 2 milach możesz pływać, ale jednostką morską. Dmuchany jednorożEC to zabawka, która nie ma możliwości sterowania. A pozatym to już na kilometr od brzegu występują tak silne prądy morskie, że ten dmuchaniec nie da rady wrócić na brzeg.

Odpowiedz
avatar kierofca
2 4

@Irytujacyratownik: Ja rozumiem że w razie reanimacji wszystko inne niema znaczenia. Ale w kolejnym tekście piszesz o dziurawieniu i co gorsza zatapianiu pływadeł w sytuacji gdy osoba ratowana nie jej nie wymaga. Możecie mieć w swoich niepisanych zasadach różne rzeczy, ja się pytam o podstawy prawne takiego działania - zarówno niszczenia jak i ratowania pomimo że ratowany tego nie chce. Dmuchany jednorożec spełnia definicję jednostki pływającej, można dywagować czy ma odpowiednią kategorię projektową i czy ona jest wymagana w pasie przybrzeżnym (1nM). Silne prądy morskie występują na polskim wybrzeżu nawet 200-300m od brzegu, w zależności od miejsca. Nie uważam by wypływanie na materacu daleko od brzegu było rozsądne. Ale jestem przeciwnikiem ratowania na siłę czy zaśmiecania Bałtyku. Podobnie nie podoba mi się że kierujecie się "niepisanymi zasadami".

Odpowiedz
avatar hulakula
0 4

@kierofca: poczekaj, jak ty to sobie wyobrazasz? doplywają do gościa, ten mówi, że tylko zmarzl, da sobie radę- i mają go zostawić? a gdyby jednak z wyziębienia 5 minut później przestal dawac sobie radę, to kto za to odpowie? no, chyba, że calość jest filmowana, wyciągają gościa, ten podpisuje papier, że nic nie chce, a oni wrzucają go z powrotem do wody...

Odpowiedz
avatar kierofca
1 5

@hulakula: jedziesz swoim rowerem czy motocyklem, mama/żona/kochanka martwi się że Ci zimno. Policja Cię zwija na posterunek żebyś się ogrzał ? Dorosły człowiek, podjął decyzję, więc konsekwencje tego poniesie on. Jeśli ratownicy nie mają radia jednorazowego to nadają "gość odmawia powrotu, twierdzi że się dobrze czuje". Analogicznie jak nikt Cię z domu nie wywlecze żeby Cię wywieźć do szpitala bo możesz mieć zawał.

Odpowiedz
avatar hulakula
1 3

@kierofca: widzę różnicę między jazdą na rowerze a pływaniem na jakimś materacu w morzu.

Odpowiedz
avatar kierofca
-1 3

@hulakula: To zauważ również różnicę pomiędzy działaniem służb w granicach prawa, a działaniem ich w ramach "praw niepisanych", tworzonych przez te służby.

Odpowiedz
avatar Irytujacyratownik
2 4

@kierofca: tylko ja jako ratownik muszę mieć to na piśmie, i to jest w ustawie. Jeżeli osoba ratowania życzy sobie odejść to musi podpisać dokument, który zawiera informację iż odmawia ona pomocy. Ale sorry, nie mam tego w kieszeni a nie będę na morzu tworzył tego i po chwili miał telefon, że trzeba ponownie wypływać. Pozatym jeżeli osoba uskarża się na cokolwiek to mam obowiązek podjąć taką osobę na brzeg i to, że ona mówi, że się dobrze czuje uznaje jako majaczenie. Pozatym wyobrażam sobie aferę jaka powstałaby o tym, że ratownik nie pomógł człowiekowi. I tak, mamy obowiązek odprowadzić tę jednostkę do brzegu, jeżeli dyspozytora wyda mi taki rozkaz.

Odpowiedz
avatar whateva
-3 3

@Irytujacyratownik: Wasze niepisane zasady każdy człowiek może mieć w pompie, tam zresztą ma je także prawo. Obyś jak najprędzej wyskakiwał z kasiory za zniszczenie czyjegoś mienia - a i pod kodeks karny możesz podpaść.

Odpowiedz
avatar katzschen
3 3

@whateva: twój komentarz to buractwo w czystej postaci. Obyś nigdy nie znalazł się w takiej sytuacji.

Odpowiedz
avatar marcel_S
-1 1

@Irytujacyratownik: Podaj proszę podstawę prawną, wymagania na piśmie takiego oświadczenia od osoby która nie chce ratunku.

Odpowiedz
avatar marcel_S
0 0

@zirael0:Nie poprzewracała się. Po prostu ratownicy stracili prawa z minionego systemu, a bardzo są do nich przywiązani. Ja występuje z tej drugiej strony- osoby która świadomie chce pływać tam gdzie ma na to ochotę. Średnio, dwie trzy bezsensowne utarczki w sezonie mam.

Odpowiedz
avatar papioczek112
-1 1

Tacy janusze wczasowania powinny płacicza interwencje WOPRu PSP, pogotowia i Policji, może sie w końcu nauczą znaczenia flag i poleceń ratowników...:-)

Odpowiedz
Udostępnij