Zdradzam żonę. :D
No, przynajmniej taka plotka chodzi po osiedlu. Osoba rozpowiadająca nie ma specjalnej reputacji, więc dla mnie jest to bardziej śmieszne niż piekielne, ale co tam, opiszę i tak.
Jest sobie na osiedlu sąsiadka, która interesowała się chłopakami raczej dostarczającymi atrakcji niż opiekuńczymi. Wiecie, łobuz kocha najbardziej. Problem w tym, że łobuz po czasie znikał albo okazywało się, że nie kocha tak mocno, jak było w założeniach. W każdym razie obecnie nazywa się silną kobietą, która samotnie wychowuje córeczkę, bo faceci to świnie i nie są jej do szczęścia potrzebni, a i tak by ją pewnie zostawili i poszli za inną itd. Jak dla mnie to sama wybrała sobie taki los, więc mnie to nie rusza, tylko szkoda córki, bo od małego ma wpajane radykalnie feministyczne idee bez pokrycia. Oprócz tego sama sąsiadka uwielbia ploteczki. Jeżeli chcesz, żeby coś rozeszło się po całym osiedlu, to nie piszesz na grupie facebookowej, tylko mówisz jej, z zaznaczeniem, że to tajemnica. Wszyscy dowiedzą się w mgnieniu oka. ;)
Od wielu lat codziennie rano chodzę do lokalnego małego spożywczaka po bułki na śniadanie, żeby zjeść świeże. Ale pewnego dnia nie przyszedłem, za to pojawiła się tam moja żona i za nią w kolejce owa sąsiadka.
Ekspedientka zapytała przyjaźnie, co to za święto, że mnie nie ma, a żona odpowiedziała, że jestem w delegacji. I nagle z tyłu rozległo się pełne niedowierzania: "cooooo?".
Żona w lekkiej konsternacji, bo nie wie, o co chodzi, ale szybko została uświadomiona. Po prostu jest głupia, że mnie puściła, bo pojechałem tam ją zdradzić. Skąd ta pewność? Ano, tacy są już faceci. Jak dowiedziała się, że pojechałem za granicę, to już było bardziej niż pewne. Przecież nie pojechałbym tam projektu omawiać, no w jakim świecie moja żona żyje, że tego nie widzi.
Co z tego, że pojechało nas 3 facetów bez koleżanek z pracy? Tak właśnie tłumaczyłby się winny. Co to, tam na miejscu panienek nie ma? Ona wie, ona to wszystko przeżyła i niech moja żona oczy otworzy, póki może. Trwało to dosłownie chwilę, bo moja wybranka niestety nie potrafi zignorować głupich ludzi, więc szybko zapłaciła, pożegnała się z ekspedientką i wyszła ze sklepu. Drzwi się jeszcze nie zamknęły, a sąsiadka już się do ekspedientki prawie wydarła "słyszała paniii!?", oczywiście retorycznie, bo podobno nie dało się nie słyszeć.
Z delegacji wróciłem i właściwie nic się specjalnie nie zmieniło, poza tym, że sąsiadka patrzy na mnie, jak na ostatniego rozpustnika, co wstydu nie ma. Jest też parę psiapsółek, które uwierzyły bez dowodów i logicznych argumentów, ale przecież nie będę się nimi przejmował.
Oczywiście nie zdradzam żony, a ona sama nie uwierzyła w teorię spiskową. Nie uwierzyłaby pewnie też, gdyby jej poważane osoby powiedziały, bo zwyczajnie mi ufa.
Cóż, nie jestem łobuzem. Aż tak kochać nie potrafię, żebym musiał swoją miłość dzielić pomiędzy inne kobiety. ;)
"Ekspedientka", "niedowierzania" i masz kilka: ,,,,,,,,,. Na więcej byków, nawet nie zamierzam zwracać uwagi, bo cenię swoje nerwy.
OdpowiedzNie jestem przekonana, czy do końca rozumiesz znaczenie słów, których używasz. Wyrażanie nienawiści do mężczyzn przez osobę, która nie potrafi żyć w zdrowym związku, nie ma nic wspólnego z feminizmem. To się nazywa mizoandria. Feminizm to z kolei pogląd, że kobieta jest człowiekiem i tak należy ją traktować. Nie ma tam nic o nienawiści do mężczyzn.
Odpowiedz@252426: O, patrzcie, znowu święty dla feministek argument "No true Scotsman" :D Jako, że czyny mówią więcej niż słowa (a na feministycznych marszach nie brakuje mizoandrii), a i same słowa, jak dla przykładu tutaj: http://misandry.tripod.com/id6.html czy http://unknownmisandry.blogspot.com/2012/01/feminist-quotes-corrected.html oraz niezliczone mizandryczne pozycje książkowe, traktowane jak feministyczna biblia na "Wahmen Stadis" i innym rakotwórczym syfie, choćby od Valerie Solanas czy Andrei Dworkin pozwolę sobie stwierdzić, ze usprawiedliwiasz obrzydliwy seksistowski "ruch" albo, w najlepszym razie, masz wyidealizowaną, wykwiatkowaną wizję feminizmu jako czegoś egalitarnego (ps: nie, nie jest). Proponuję przerzucić się na humanizm/egalitaryzm, a nie trwać w czymś, co jest z natury seksistowskie. A "pogląd, że kobieta jest człowiekiem" nazywa się normalnym intelektem, zwłaszcza że nikt nigdy temu nie zaprzeczał, a i badania genetyczne jednoznacznie to stwierdzają ;)
Odpowiedz@252426: No i pragnę dodać, że żadna autorka tych seksistowskich obrzydlistw nie została w jakikolwiek sposób skrytykowana w ramach tego "równościowego, tolerancyjnego" ruchu/światopoglądu/kultu. Jeśli najlepszą waszą krytyką na stwierdzenia typu: "To call a man an animal is to flatter him; he's a machine, a walking dildo."; "Rape is nothing more or less than a conscious process of intimidation by which all men keep all women in a state of fear"; "The proportion of men must be reduced to and maintained at approximately 10% of the human race.", jest "wy durnie, mylicie pojęcia, #notrealfeminism", to darujcie sobie...
Odpowiedz@252426: Ja sądzę, że rozumie i każdy wie, o co chodzi. Podobnie jak komunizm w założeniach był słuszny, podobnie feminizm też reperezentuje spoko hasła. Jednak przez to, że dużo feministek to kobiety, które nie walczą o prawa kobiet poprzez ich wyrównanie, a poprzez chęć wycięcia facetów w pień. Stąd feminizm dostał plakietkę taką, że zaczyna być synonimem (albo lżejszą odmianą) mizoandrii.
OdpowiedzO, widzę, że już mnie dwie osoby z oczywistymi sprostowaniami ubiegły :)
OdpowiedzEkspedjentka,, serio??
OdpowiedzNo to teraz możesz pukać na lewo i prawo, a żonie mówić że to ta samotna matka plotki rozsiewa. Kup jej kwiaty i wino.
Odpowiedzfeminizm to rak, który położy cywilizację zachodu, niekoniecznie będą to nachodźcy z afryki. Najgorsze, że dziecko wyssa poglądy matki, przez co stworzy następną roszczeniową babę, która nie wie co to partnerstwo, tylko hipergamicznie będzie skakać na następnego, lepiej ustawionego w życiu. Taką co ją trzeba wiecznie ratować, bez szacunku odnoszca się do faceta. I na Twoim miejscu jednak bym sie przejmował, bo mimo wszystko takie gadanie pozostaje w podświadomości, i żona będzie póki co już snuła domysły mimo braku powodów, tak to już jest
Odpowiedz@MonDa: Feminizm to właśnie równość, partnerstwo i samodzielność. Nie można określać mianem feminizmu tego jak kobieta jest roszczeniowa, niezaradna czy właśnie na taką pozuje, żeby ciągnąć kasę. Szukanie bogatych jeleni to twoim zdaniem feminizm? No nie sądzę. Co za mylenie pojęć.
Odpowiedz@252426: Żadne mylenie pojęć, zwykła prawda, szkoda, że tak mało widziana. Proszę poczytać zachodnie feministyczne publikacje na "Jezebel", "YourTango" albo w "Guardianie", gdzie, dla przykładu, odezwanie się do kobiety bez pozwolenia jest określane jako napastowanie, a pozwalanie swojej kobiecie na puszczanie się z kochankami jest "otwartym, wspaniałym, feministycznym" działaniem jako "sojusznik" kobiet - żeby nie było, że zmyślam: https://www.thecut.com/2015/07/what-open-marriage-taught-one-man-about-feminism.html Także praktyka i rzeczywistość pozwala na stwierdzenie, że MonDa ma rację. To, co Pani opisała, to zwykły rozsądek, normalność, względnie, jeśli chce Pani opierać to o jakieś socjo-polityczne tabliczki: egalitaryzm. Zapewniam Panią, że przez bardzo aktywne feministki doświadczyłem na własnej skórze tego, co wyżej, oraz wielu, wielu więcej, mało przyjemnych rzeczy. Podnosząc to w ramach tego "ruchu na rzecz równości, partnerstwa i samodzielności" zostałem wyśmiany, zwyzywany i opluty. Czyny mówią więcej niż słowa, zwłaszcza jeśli to tylko tzw. "virtue signalling", bez przełożenia na rzeczywistość.
Odpowiedz@MonDa: @doskias35: Feminizm, był to ruch dążący do uprawnienia kobiet. Równe prawa i równe obowiązki. Jeśli uważasz, że kobiety powinny móc głosować już w części jesteś feministą! Musicie używać pojęcia feminazistki, czyli wrednych kobiet pełnych seksizmu, które niestety przywłaszczyły sobie ten dobry termin. Jest to "trzecia fala feminizmu" która już tylko teoretycznie nim jest, bo nieważne co zadeklarują takie jednostki do feministek im daleko i tylko sobie wycierają gęby wartościowym terminem. To tak jak katol mówi sobie, że jest katolikiem ale jego czyny są pełne nienawiści, więc nieważne co o sobie powie, NIE JEST KATOLIKIEM :P bo nie spełnia kryteriów
Odpowiedz@doskias35: Jedna rzecz mnie zadziwia... Mianowicie, ogólnie tolerancyjny ze mnie człowiek, chcę, żeby każdemu żyło się dobrze, o ile stosuje się do ogólnie przyjętych norm społecznych, pracuje na swoje utrzymanie (w miarę możliwości) i nikogo nie krzywdzi etc.etc. Ale nie rozumiem, w jaki sposób do równości pewnych grup mają prowadzić cyrki typu Slut Walk, parady równości czy jawne manifesty nienawiści? Prosty przykład - mam wielu przyjaciół LGBT i są to wspaniali ludzie, nie afiszujący się ze swoją odmiennością, ot, po prostu chcą normalnie żyć. I oni też nie rozumieją, w jaki sposób facet biegający po rynku we wdzianku ze sztucznych wacków ma mnie przekonać do tego, że homoseksualiści i "gatunki pokrewne" to normalni, cisi ludzie? :D Taka sama akcja jest z ruchem feministycznym. Założenie tegoż ruchu jest jak najbardziej słuszne, ale niestety, w ramach zasady "oszołomy zawsze najbardziej rzucają się w oczy", wiele ludzi kojarzy feminizm z mizoandrią i właśnie jakimiś chorymi akcjami typu "a, oskarżę o gwałt faceta za to, że się na mnie spojrzał, a brzydki był" czy laskami latającymi półnago po mieście i wrzeszczącymi o uprzedmiotowieniu kobiet (co samo w sobie jest dość nielogiczne, no ale...). I niestety, ale właśnie wiele publikacji wprowadza ludzi w błąd, podpinając coś takiego pod feminizm, a prawdziwy ruch feministyczny często się przed tym nie broni... Nie ogarniam tego, dlaczego prawdziwe feministki ostro i zdecydowanie nie odcinają się od takich akcji, a wręcz niekiedy im przyklaskują?
Odpowiedz