Mój tata jest leśniczym.
W pracy za zadanie ma nie tylko pilnowanie lasu, ale i musi decydować, na jakim terenie posadzi się nowe sadzonki i jakie drzewa na danym terenie ściąć oraz przyjmuje interesantów, którzy chcą to drewno kupić. Oprócz tego ma do dyspozycji leśniczówkę, w której mieszka obecnie z moją mamą, a wcześniej ze mną i moją siostrą. Leśniczówka jak normalny dom, oprócz tego, że jeden pokój przerobiony jest na dodatkowe biuro, z osobnym wejściem, znajdującym się poza ogrodzonym prywatnym podwórkiem i z wielką tabliczką z nazwą leśnictwa. Dom znajduje się w spokojnym i przepięknym miejscu, bo na polanie pośrodku lasu, z niewielkim stawem obok i malowniczym jeziorem kawałek dalej. Po co to opisuję tak dokładnie? Aby pokazać zarozumiałość i głupotę niektórych ludzi.
Jak wspomniałam, drzwi do biura dla interesantów znajdują się z drugiej strony domu, tuż przy samym parkingu. Pozostała część terenu jest ogrodzona płotem, na tyle wysokim, że, aby zobaczyć co jest za nim, dorosły człowiek musi stanąć na palcach. Nie przeszkadza to klientom w podglądaniu tego, co znajduje się na podwórku. Jem śniadanie na świeżym powietrzu? Warto popatrzeć, co mam na talerzu. Siedzę z laptopem i pracuję? Można stanąć przy płocie i patrzeć, bez dzień dobry, bez zahamowań. Momentami czuję się na podwórku jak okaz z zoo.
Niektórzy tylko patrzą, inni wchodzą na podwórko, podchodzą do drzwi i dobrze, jak do nich zapukają. W lato zwykle mamy otwarte drzwi wejściowe. Pewnego ranka, gdy moja mama robiła kawę, usłyszała otwieraną bramkę. Jak zawsze nasz leniwy pies się podniósł i sprawdził, kto to przyszedł. W momencie, gdy mama weszła do przedpokoju, zobaczyła rodzinkę trzyosobową (rodzice plus dziecko w wieku przedszkolnym), stojącą w naszym domu. Oprócz tego mamuśka zaczęła już krzyczeć do mojej mamy, że musi zabrać psa, bo jej dziecko się boi. Moja mama najpierw zareagowała karpikiem, ale odciągnęła psa i od razu zapytała, co szanowne państwo robi u niej w domu. Ich odpowiedź? "Jak to co? Do leśniczego przyszliśmy!". Gdy mama pokazała im, że do leśniczego jest inne wejście, zabrali się z podwórka bez żadnego przepraszam.
W pewnym momencie prowadzona była budowa dobudówki do naszego domu. Robotnicy pracowali za płotem, ale czasami potrzebowali podłączyć coś w piwnicy, do której wejście znajduje się na naszym podwórku. Na początku pytali się kogokolwiek z domowników, czy mogą wejść. Po pewnym czasie sami się nauczyli, że mogą wchodzić bez pytania. Jak to się skończyło?
Zalali piwnicę. Musieli napuścić wodę do grzejników w dobudówce, ale zapomnieli o tym, że ją odkręcili. Moja mama kazała im sprzątać to wszystko po godzinach.
Oprócz tego często przyjeżdżają różni ludzie, pytając, czy mamy pokoje na wynajem (nad jeziorem znajduje się wiele miejscowości turystycznych). Najbardziej chamska była para, która stwierdziła, że mają zarezerwowany pokój, ale im się nie podoba, a tutaj jest tak ślicznie. Gdy moja mama odmówiła, zaczęli się kłócić, że oni z samej stolicy przyjechali i jak to tak, odmówić takich gości, w końcu stwierdzili, że nawet zapłacą!
Oczywiście nie mamy żadnych tabliczek, że leśniczówka jest pensjonatem albo hotelem, tak samo, jak i nie ma żadnych takich informacji w internecie.
"jak to tak odmówić takich gości" Odmówić TAKIM GOŚCIOM. "zapytała się co szanowne państwo robi u niej w domu." Zapytała (bez "się") co SZANOWNI PAŃSTWO ROBIĄ u niej w domu.
Odpowiedz@Armagedon: Najbardziej hamska była para...
Odpowiedz@Armagedon: "pytając się czyamy"
Odpowiedz@Armagedon: I to w lato.
Odpowiedz@Armagedon: "nieamy"...
OdpowiedzA wstarczyłoby zamykać furtkę...
OdpowiedzPiękny dom, w malowniczym miejscu, za darmo, i jeszcze źle... Te niedogodności są i tak mniejsze, niż kilka tysięcy miesięcznie raty kredytu jakby normalny człowiek chciał dom w podobnej lokacji.
Odpowiedz@bloodcarver: Ten dom nie jest ich. Oni tam mieszkają, ale nie są właścicielami. Płacą czynsz, mniejszy niż rynkowy, ale powiedzenie, że mają za darmo to jednak przesada. Jak ojciec autorki przejdzie na emeryturę, lub zrezygnuje z pracy będą musieli go opuścić.
Odpowiedz@LittleM: czynszu nie płacą. Ale faktycznie mieszkanie służbowe przysługuje lesniczemu tak długo dokąd pełni swoją funkcję. Jak go np. odwołają to traci dom.
Odpowiedz@bloodcarver: Pracownik leśnictwa dostaje służbowe mieszkanie w leśniczówce z bardzo prozaicznego powodu. Wstanie z łóżka i już jest w pracy :)
OdpowiedzChaotyczność i błędy w wyznaniu trochę osłabiają treść. Oczywiście roszczeniowi i bezczelni ludzie zawsze są piekielni. Można temu próbować zaradzić, zamykać furtkę, dodać tabliczkę o psie lub terenie prywatnym, podwyższyć plot lub czymś obsadzić.
Odpowiedz@edeede: Nie jesteśmy na "wyznaniach" na fejsie. Na każdą historię i opowiadanie mówisz "wyznanie"? Znasz znaczenie tego słowa?
OdpowiedzJasne, mój błąd, dzięki!
OdpowiedzCzy jest jakiś znak prowadzący do oficjalnego biura? Jeśli nie, to nie dziwię się ludziom, którzy wchodzą na wasz teren. Nie ma oznakowania, a nikt nie jest jasnowidzem, aby wiedzieć, że akurat ta część leśniczówki jest mieszkalna, a ta nie. Proste- tabliczka z kierunkiem "do biura" oraz "teren prywatny".
Odpowiedz@Habiel: "dodatkowe biuro, z osobnym wejściem znajdującym się poza ogrodzonym prywatnym podwórkiem i z wielką tabliczka z nazwą leśnictwa."
Odpowiedz@BlueBellee: No dobrze, jest dodatkowe biuro z osobnym wejściem, ale co z tego? Nie wiesz czy to wszystko jest dobrze widoczne i od której strony domu się znajduje. Jeśli wejście do biura znajduje się dalej od ulicy, to też bym nie biegała na około budynku i szukała, gdzie akurat jest biuro. Dla autorki to oczywiste, bo tam mieszka. Dla przyjezdnych niekoniecznie.
Odpowiedz@Habiel: "poza ogrodzonym prywatnym podwórkiem" i "tuż przy samym parkingu".
Odpowiedzzamek przy furtce zamek w drzwiach- zamykany
OdpowiedzJa kilka lat mieszkałam w leśniczówce w ktorej było tylko jedno wejście. Z przedpokoju wchodziło się do czesci mieszkalnej oraz do biura. Zdarzało się ze gdy ja w koszuli nocnej szwendałam sie rano po mieszkaniu włazili mi do kuchni obcy ludzie. I to pomimo tego, że na drzwiach biura wisiała wielka tabliczka z informacją co to za pomieszczenie i jakie są dni i godziny obsługi interesantów. Nie było możliwości jej nie widzieć. Ale co tam leśniczy i jego kancelaria - chałupa i żona są przecież ciekawsze :)
Odpowiedz"często przyjeżdżają różni ludzie, pytając się czyamy pokoje na wynajem" A co w tym jest piekielnego?
Odpowiedz@Jorn: No nie wiem, chciałbyś, żeby co chwilę do Ciebie ktoś stukał do domu? Bo ja nie bardzo.
OdpowiedzTak tylko małe nawiązanie do tematu robotników. Posprzątać powinni, ale o co innego mi chodzi. Dobudowanie jakiegokolwiek pomieszczenia do leśniczówki musiało być klepnięte przez "górę". Skoro jedyny dostęp do ujęcia wody jest na "waszym" podwórku (które tak naprawdę nie jest "wasze") to tylko ich grzecznością było pytanie o wstęp. Musicie udostępnić w każdym momencie dostęp do tego miejsca. Tak na koniec wydaje mi się że będąc córką leśniczego "obrosłaś w piórka" i nie do końca rozumiesz niektóre kwestie.
OdpowiedzOstatnia sytuacja świetnie pokazuje, jak niektórzy mają portfel zamiast mózgu i im się wydaje, że jak już machną banknotem, to każdy będzie wdzięczny do końca życia za możliwość zarobku
Odpowiedzskoro ludzie tak czesto mylą wejścia to czy tak cieżko dac jednoznaczny znak ze to jest dom prywatny a wejście do leśniczego oznaczyć w sposób zrozumiały i rzucający sie w oczy? ktos widzi info o leśniczym, widzi wejscie - wchodzi. skąd ma wiedziec ze to Twoj dom..zamiast sie zalić w internecie, zainwestujcie w znaki informacyjne i tyle...
Odpowiedz