Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Pochodzę z zamożnej rodziny. Gdy zdałam maturę dostałam propozycję: gdy dostane się…

Pochodzę z zamożnej rodziny. Gdy zdałam maturę dostałam propozycję: gdy dostane się na studia na dobrym uniwersytecie oraz będę mieć średnią powyżej 4.5 rodzice zapewniają mi mieszkanie, samochód i dobre kieszonkowe. Zgodziłam się, bo kto by się nie zgodził i pełna nadziei przeprowadziłam się rozpocząć życie w stolicy.

Po dwóch miesiącach dzwoni do mnie zapłakana koleżanka z licealnej ławki. Przeprowadziła się z chłopakiem do tego samego miasta, niestety okazało się, że jednak nie są dla siebie stworzeni i aktualnie nie ma gdzie się podziać. Zgodziłam się na zatrzymanie u mnie, głupia ja, zrobiło mi się szkoda kiedyś dobrej koleżanki, która miała tu już pracę z dobrą pensją i umową. Postawiłam jednak warunki: śpi w salonie (dwupokojowe mieszkanie: salon z aneksem oraz sypialnia), utrzymuje porządek, nie zaprasza gości i aktywnie szuka mieszkania.

Na początku było wspaniale, nie brałam od niej pieniędzy za czynsz, za co ona odwdzięczała się gotując i sprzątając. Niestety nie na długo.

1. Pracowała w sklepie odzieżowym w galerii, jej zmiany trwały w różnych godzinach, czasami do 23. Gdy wracała słyszałam pretensje: nie ugotowałam jej obiadu a ona mi gotuje (już od dłuższego czasu leciałam na pudełkach), ja bym nie dała rady pracować tak ciężko jak ona i na studiach dziennych to tylko nieroby i lenie studiują ( samanie zdała matury), „bym się wzięła do roboty normalnej”. Nie raz zwracałam jej na to uwagę, ale ona starała się to obrócić w żart a później skruszona przepraszała.

2. W weekendy wracałam najczęściej do domu. Strasznie szanuje swoje ubrania, a moja wewnętrzna pedantka pilnuje by każda rzecz leżała na swoim miejscu. Gdy wracałam do mieszkania często znajdowałam swoje ubrania na podłodze, poplamione i przepocone oraz torebki i buty, których miała zakaz dotykania poprzestawiane. Miarka przebrała się gdy pijana na imprezie zniszczyła mi ulubioną torebkę, od tamtej pory zamontowałam zamek w drzwiach i przed każdym wyjazdem moja sypialnia zamykana była na klucz. (Nie chciałam by mi za nią zwróciła. Wiedziałam, że pomaga finansowo mamie a jej pensja nie wystarczyłaby na kupienie nowej. Kolejny raz skruszyła mnie swoimi łzami)

3. Często pożyczała ode mnie samochód, gdy kończyła o 23 i nie uśmiechało jej się wracać nocnymi, a mi korona z głowy nie spadła, gdy podjechałam kilka przystanków autobusem. Skończyło się to gdy na moim samochodzie zaczęły pojawiać się rysy których na pewno nie zrobiłam, a siedzenia były pozalewane. Od tamtej pory kluczyki noszę cały czas przy sobie.

4. Nie szukała mieszkania. Gdy po pół roku nadal nie nic znalazła powiedziałam jej że może mieszkać tu tylko przez miesiąc a później nie obchodzi mnie co z nią będzie. Udawała poszukiwania, wychodziła oglądać mieszkania gdy ja byłam w domu. Raz gdy była ”na udawanym oglądaniu”, moja koleżanka widziała ją w barze w innej części miasta. Żałuje że znowu skruszyła mnie swoją sytuacją.

5. Jednak to wszystko nic. Miarka przebrała się, gdy znalazła chłopaka. Pustego, napakowanego drecha, którego poznała na siłowni. Zaczęły się wizyty u nas, nie tylko w dzień na kawę. Zdarzało się, że gotowali obiady o 2 w nocy głośno przy tym hałasując, zostawał na noc głośno manifestując swoją miłość (warunkiem mieszkania u mnie było niezapraszanie gości). Do mnie odzywał się chamsko, mam wrażenie, że uważał moją pomoc za coś oczywistego. Szczytem, w którym coś we mnie pękło było pytanie współlokatorki „Bo wiesz, ty nie masz chłopaka to może oddałabyś mi swoją sypialnie?”, po tym dałam 2 tygodnie na wyprowadzkę, już bez wykrętów i udawanego płaczu.

6. Tak się złożyło, że miałam dawno wykupioną wycieczkę na czas, w którym miała się wyprowadzać. Nie chcąc rezygnować ze swoich planów powiedziałam jej, że gdy się wyprowadzi klucze zabiorę od niej po powrocie (w końcu znałyśmy się od małego i na swój sposób jej ufałam). Zaznaczyłam też, że nie życzę sobie by jej chłopak przebywał w moim domu. Co zastałam po powrocie? W wejściu uderzył mnie smród opakowań po pizzy i chińczyku, dalej porozrzucane ubrania, poplamione kanapy, do kuchni nie da się wejść. Najgorsze miałam dopiero zobaczyć, drzwi do mojego pokoju były otwarte (nie mam pojęcia jakim cudem, bo na pewno je zamykałam, a klucz miałam ze sobą) a na łóżku, w mojej pościeli, leżał ukochany koleżanki. Kazałam mu wstawać i wyjść na co on dość agresywnie zaczął mnie wyganiać z własnego domu (!).
Wyszłam na korytarz chcąc zadzwonić po policję, gdy nadeszła Ona. Oczywiście obarczyła mnie winą za wszystko, bo myślała, że wracam dzień później i mogłam zadzwonić. Kazałam jej się wynosić w tempie ekspresowym lub zadzwonię na policje, po 15 minutach nareszcie zostałam sama w moim zrujnowanym mieszkanku. (przestraszył się, bo podobno był poszukiwany za jakieś drobne kradzieże i narkotyki, gdy zobaczył że nie żartuje z policją szybko się zwiał nie czekając nawet na swoją dziewczynę).

7. Oczywiście rozpoczęło się oczernianie przy znajomych, jaką jestem snobką i myślę tylko o sobie. W jej wersji traktowałam ją jak gosposie. Skarżyła się, że wyciągałam od niej pieniądze (kazałam jej zapłacić za ekipę sprzątającą). Na szczęście mało osób w to uwierzyło.

Czemu o tym piszę? Podobno ze swoim ukochanym wyjechała za granicę, teraz wróciła i dzwoniła do mnie czy jej nie przenocuje. Wybuchłam śmiechem, na co ona „no tak, przecież jesteś bogata to nie zrozumiesz, że nie każdego stać na hotel”. Bez słowa zakończyłam połączenie, myśląc nad tym jak mogłam być taka głupia.

P.S. Wiem, że brakowało mi asertywności, ale była to moja dobra znajoma i miałam wtedy 19 lat, więc proszę o wyrozumiałość w tej kwestii.

by ZlaFranca
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar Morog
16 28

Ile ja już historii czytałem o takim samym scenariuszu....

Odpowiedz
avatar pasjonatpl
22 22

Powiem tak. Kiedyś byłem tak samo naiwny. Ale teraz, po ponad 10 latach na emigracji i mieszkania na wynajmowanych pokojach, to na twoim miejscu wykopałbym ją z domu po akcjach opisanych w pkt. 2. Dawniej pewnie próbowałbym rozmawiać, coś tłumaczyć, dojść do porozumienia. Ale za dużo przerabiałem, żeby jeszcze mi się chciało tak z kimś użerać i naiwnie wierzyć w to, że jednak się zmieni. Stawiasz konkretne warunki. Jak ktoś ich nie dotrzymuje, to niech się delektuje życiem na ulicy.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
3 5

@pasjonatpl: Kurczę, miałam to samo! Życie mnie nauczyło nie być tak naiwną, z tym że ja na studiach mieszkałam w ramach współdzielenia pokoju. I na początku zawsze też przymykałam oczy na wiele rzeczy, aż w końcu życie stawało się nieznośnie, a druga osoba zachowywała się jakby mieszkała sama. Sama sobie pozwalałam wchodzić na głowę. Po pewnym czasie nauczyłam się od początku stawiać na swoim i co się okazuje - było o wiele lepiej, mimo jakiś fochów. Grunt, żeby się na takich błędach uczyć, a nie je powielać :)

Odpowiedz
avatar Anonimus
-1 1

@pasjonatpl: miałem podobnie, po studiach odziedziczyłem mieszkanie po zmarłej rodzinie, sam wyłożyłem kasę w remont, a że w pracy się nie przelewało to wynająłem jeden pokój. znalazła się dziewczyna, wydawała się spoko nauczycielka z pobliskiej osiedlowej podstawówki. umówiliśmy się na czynsz plus ewentualnie dodatkowe rachunki jeśli przekroczą jakąś tam kwotę. w mieszkaniu poza lodówką i płytą wszystkie sprzęty były nowe, ale traf chciał że po 2 tygodniach w pralce poszedł kołnierz - uszkodzenie mechaniczne gwarancja nie obowiązuje, ok współlokatorka się dorzuci. to był jeden jedyny raz kiedy za cokolwiek zapłaciła ekstra, później zaczęły się wymówki że nie ma na kaucje, na rachunki, na prąd i inne szkody, ale na swoje kosztowne hobby miała. kiedy podczas mojej nieobecności zalała mieszkanie i nie chciała zapłacić za naprawę, kazałem jej się wyprowadzić do końca tygodnia. jakoś wtedy wysupłała kasę i na kaucję i na kupienie mebli do nowego mieszkania i nie marudziła że będzie musiała kupować bilet miesięczny bo mieszkanie jest dość daleko od pracy.

Odpowiedz
avatar Irena_Adler
38 48

@Armagedon: wiesz, ale nazywanie autorki zamożną panienką jest nie na miejscu. Tylko dlatego, że miała szczęście przyjść na świat w rodzinie bogatej, nie należy jej się cynizm i sarkazm. To że była naiwna, to jasne, też taka kiedyś byłam, nawet gorzej, a na braki intelektualne, na szczęście, nie narzekam. To jest raczej kwestia emocjonalna, nie intelektualna. Ale to temat, który w moim przypadku wyniknął z pewnych sytuacji, z których tłumaczyć się nie lubię. O tym, że typ poszukiwany jest jest przez policję, dowiedziała się później, już po wyrzuceniu delikwentów. W ogóle, kiedy czyta się Twoje komenatrze, to jedyne wnioski, jakie się wyciąga, to absolutny brak empatii, całkowity brak doświadczenia życiowego, brak jakichkolwiek objawów wyobraźni. Wszystko jest biało-czarne, zero jedynkowe. Świat tymczasem jest zgoła inny.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 26 lipca 2018 o 14:53

avatar GlaNiK
27 33

@Irena_Adler: Poza tym co napisałaś dodam losowe braki w czytaniu ze zrozumieniem, nadinterpretowanie faktów, ogólną chęć "plucia" jadem i niebywałe czepialstwo o szczegóły, które są nieistotne dla historii.

Odpowiedz
avatar Bubu2016
22 22

"Jak wyhodować pasożyta - krótki przepis" ;) Ale nauczka na całe życie - bezcenna.

Odpowiedz
avatar Grav
32 34

Szczerze mówiąc, to na sam koniec się wybitnie sfrajerzyłaś. Wiedząc o wyjeździe powinnaś dać czas na wyprowadzkę do dnia przed wyjazdem. W międzyczasie przygotować sobie nowy zamek (porządny) i umówić ślusarza. W dniu zero powiedzieć, że albo wychodzi albo wzywasz policję, następnie wpada ślusarz, wymienia Ci zamek, i ze spokojną głową wyjeżdżasz na wakacje. Zaufanie do koleżanki po tylu wcześniejszych numerach było już kompletnie nie na miejscu, nawet jeśli wcześniejsze można tłumaczyć młodością i miękkim sercem.

Odpowiedz
avatar GlaNiK
3 5

@Grav: Zgadzam się z Twoim komentarzem w pełni, jak wyżej napisane po pkt 2 już by wyleciała.

Odpowiedz
avatar ZlaFranca
12 20

@Grav: Sfrajerzyłam się już na samym początku pozwalając jej zamieszkać u siebie, do tej pory nie wiem co miałam w głowie :) Zawsze po kłótni przepraszała i mówiła o swojej trudnej sytuacji, a wiedząc jak trudno znaleźć pokój zgodziłam się by została jeszcze te 2 tygodnie. Miałam świadomość, że on tam będzie pomieszkiwał, ale dopóki mnie tam nie było i mój pokój był bezpieczny miałam nadzieje wrócić do czystego, pustego mieszkania. Nie jestem osobą konfliktową i nie chciałam się rozstawać w złości, po tym jednak dostałam nauczkę na całe życie.

Odpowiedz
avatar bazienka
1 5

@ZlaFranca: nie wiem, po czym wnioskowalas, ze cokolwiek sie zmieni- bo pewnie nie po tych kilku sytuacjach, ktore opisalas? krotki czas na znalezienie pracy i po pierwszej wyplacie zegnam a juz na pewno po takich numerach jak grzebanie

Odpowiedz
avatar Jorn
8 8

@ZlaFranca: "Sfrajerzyłam się już na samym początku pozwalając jej zamieszkać u siebie, do tej pory nie wiem co miałam w głowie" Tylko, jeśli wcześniej miałaś powody przypuszczać, że może odwalać takie numery. Ja sam przechowałem przez dwa tygodnie w swoim domu kumpla ze studiów, który się przeprowadzał w te same okolice, co ja. Ba, nawet go przywiozłem z Polski, bo akurat tego dnia jechałem samochodem. On się odwdzięczał uzupełnianiem lodówki i wszystko przeszło bezkonfliktowo, a on szybko znalazł sobie własne lokum.

Odpowiedz
avatar Grav
6 6

@ZlaFranca: Nie no, skąd miałaś wiedzieć, że zacznie takie rzeczy odwalać :) Ja swego czasu na piękne oczy przechowywałem w kawalerce górę rzeczy znajomego (jego samego, siłą rzeczy, już nie dałem rady), do tego sam mu je przewiozłem. I tak powinno być, jeśli ktoś potrzebuje pomocy, a my możemy pomóc bez robienia sobie poważnej krzywdy, to pomagajmy! Tylko jak już ktoś ewidentnie tej pomocy nadużywa, to w końcu trzeba powiedzieć stop, niestety.

Odpowiedz
avatar GlaNiK
6 6

@ZlaFranca: Nauczyło Cię to, że niektórzy ludzie nie doceniają pomocy. Jak się ma miękkie serce to trzeba mieć twardą dupę. Nie winię Cię bo widać, że miałaś jak najlepsze intencje, niestety Twoje dobre serce zostało wykorzystane na maksa.

Odpowiedz
avatar Habiel
3 9

Jak ja się cieszę, że akurat w przypadku mieszkania z kimkolwiek jestem egoistką i bym nawet z moją rodziną miała spisaną umowę. Z resztą- rodzice, bo jak wnioskuje oni cię utrzymywali, szli na układ, w którym utrzymywali jeszcze twoją koleżankę? Czy oni nie byli poinformowani o waszym układzie i mieszkaniu za darmoszkę?

Odpowiedz
avatar DarkHelmet
13 19

@Habiel: Abstachując od koleżanki,uważam że rodzice postąpili bardzo rozsądnie z tym układem. Student ma skupić się na krztałceniu w danym kierunku a nie dorabiać a barach kosztem staży czy innych projektów,które odegrają kluczową rolę na przyszłej ścieźce zawodowej.

Odpowiedz
avatar GlaNiK
9 9

@Habiel: Echhh i wszędzie to wciskanie rodziców/najemcy lokalu, czy oni wiedzieli i się na to zgadzali. A jakie to ma znaczenie dla samej historii? Nawet jeżeli nie wiedzieli to zmieni to piekielność "przyjaciółki"?

Odpowiedz
avatar ZlaFranca
11 11

@Habiel: Mieszkanie było kupione na tatę, ale to ja je opłacałam z pieniędzy które co miesiąc otrzymywałam. Nie musiałam się tłumaczyć i rozliczać przed nikim. Wiedzieli, że mieszka u mnie koleżanka, ale to nie ma nic do rzeczy w tej historii.

Odpowiedz
avatar DarkHelmet
4 12

Kształcenie,kształcenie,kształcenie. Jak widać w moją edukację nie inwestowano i mamy tego efekty :(

Odpowiedz
avatar Mavra
8 8

@DarkHelmet: Kto ci broni samemu zadbać o swoje kształcenie?

Odpowiedz
avatar MonDa
5 7

W życiu trzeba się kierować prostą zasadą, w której żyjesz w zgodzie ze sobą. Aby to było możliwe, trezeba sobie postawić nienegocjowalne warunki, i stosowac je do każdego czy w stosunku do rodziny, znajomych, czy nie znajomych, do biznesu i relacji. Jeśli ktoś łamie twoje tzw nonnegotiables, żeruuje na Twojej dobroci, to usuwasz taką osobę ze swojego otoczenia, bo będzie Cię dalejoszukiwać a w tobie będzie rosła frustracja

Odpowiedz
avatar masterofpotatoes
7 7

@MonDa: Masz całkowitą rację, niestety w praktyce u niektórych ludzi niełatwo to wprowadzić w życie. Jak jest się osobą nieasertywną (nie krytykuję autorki bo sama do takich należę) a w dodatku niedoświadczoną (w wieku 19 lat mógł to być dla niej pierwszy taki "przejazd"), ciężko jest powiedzieć "stóp" takiej osobie szczególnie jeśli jest to przyjaciółka. Nigdy mi się to jeszcze nie przydarzyło ale niestety wyobrażam sobie że w moim przypadku historia potoczyłaby się podobnie.

Odpowiedz
avatar LoonaThic
9 9

Po pierwsze - PLUS, za odwagę. Po drugie - dawno powinnaś nakreślić granice. Po trzecie - jak chcesz mieć dobre serce - musisz mieć twardy tyłek... :(

Odpowiedz
avatar Jaladreips
7 7

Zaraz... Przyjęłaś pod dach znajomą, a ta jeszcze miała czelność mieć pretensje o cokolwiek i czegokolwiek od ciebie żądać? Od samego czytania mi się ciśnienie podniosło... Ja już po sytuacji nr 1 bym złapał wywłokę za łachy, z kopem w dupę wywalił za drzwi, a zaraz za nią jej toboły.

Odpowiedz
avatar bazienka
3 5

nie ogarniam tez myslenia pt. " ktos ma bogatych rodzicow to mozna na nim zerowac, nie ubedzie mu"

Odpowiedz
avatar obserwator
1 1

Umowa najmu okazjonalnego nawet za 100 złotych miesięcznie załatwi sprawę. Nawet i 50, byleby była. Piszesz w niej, że e-mail stanowi skuteczny sposób powiadamiania. W razie problemów umowę wypowiadasz i lokator zostanie wysiudany. Ba! Pomoże to odfiltrować nieuczciwych, chcących się do Ciebie przyssać.

Odpowiedz
Udostępnij