Słowem wstępu - mój dziadek mieszka sam w mieszkaniu w bloku z "wielkiej płyty" i ta historia będzie tyczyć się jego sąsiadów.
Nie tak dawno nadszedł czas na wieczne odejście sąsiadki z piętra niżej i po mało hucznym pogrzebie w owym mieszkaniu zamieszkała całkiem nowa "wesoła" rodzinka. Wesoła rodzinka to pies (od miesiąca), 2 chłopców i rodzice.
Dziadek jest lekko głuchy, jak większa część sąsiadów (średnia wieku klatki pewnie wyszłaby koło 65 r.ż. albo wyżej), więc wysłuchanie Barw szczęścia w łazience nie stanowi problemu. Niczym niesłychanym jest też bicie mięsa na niedzielne schabowe. To tyle uciążliwego sąsiedztwa. Są jeszcze 2 wady.
Większość klatki (poza 1 mieszkaniem na parterze, gdzie jest 1 dziecko z samotną matką i babcią oraz pracującą parą na 4) to oszczędni emeryci, więc klatkę trzeba sprzątać samemu. Część opłaca sprzątacza, cześć robi to sama, ale klatka ogólnie błyszczy. Może inaczej - błyszczała.
Otóż nowi klatki nie sprzątali i popełniali klatkowe przestępstwo w postaci wystawiania worka na klatkę, a że mieszkali na piętrze 2, sporo ludzi miało im to za złe. Mało tego - na klatce pojawiały się papierki, podobno nawet nagryzione kanapki (a większość to ludzie starsi, co czczą chleb jak świętość). Co więcej, psu zdarza się nasikać na "perski" dywan sąsiadów z naprzeciwka (z 2 piętra).
Nowi mają także "dzikie" dzieci w wieku ok. 5 i 13 lat. Dzikie, bo bicie schabowego to przy nich pikuś. Obecnie dzieci, o ile są w domu, hałasują, zakłócając mir 2 piętra wyżej i 2 piętra niżej, czyli w całej klatce. Dodajmy do tego psa, który jak ich nie ma (a zdarza się to podobno co 2. dzień), to wyje.
Tak więc zaczęło się od grzecznych upomnień i rozmów, ale nic to nie dało. Przyniosło odwrotny skutek. Nowi dzwonią na policję po 22 - bo sąsiadka obok ogląda Ojca Mateusza i dzieciak nie może im spać, a do dziadka co parę dni przychodzi ktoś ze spółdzielni, bo rzekomo ich zalewa. Sąsiadów z góry oskarżyli o zbyt głośne bicie kotletów i wywieszanie prania za balkon (tak, wiem, że to nielegalne, ale nikomu to nie przeszkadzało).
Dziś wraz z moim partnerem byłam na konspiracyjnej radzie klatki (opiekuję się dziadkiem, więc bywam u niego co sobotę i poszliśmy z nim z ciekawości). Pomogliśmy zwinąć dywan, pozbieraliśmy obrazy (tak - wisiały obrazy na klatce).
Od jutra nowi obudzą się w nowej rzeczywistości. No bo kto zabroni starszemu człowiekowi oglądać Barwy szczęścia albo słuchać opery za dnia na maxa w TV? I tak każdy dostał zadania - dziadek ma za zadanie głośniej stukać laską jak chodzi. :)
Cóż każdy jest trochę piekielny w sobie, ale po "moich" emerytach nigdy się nie spodziewałam, jakie mają pomysły.
P.S. Skarga do administracji również została napisana.
P.S. 2 - Sąsiadka z dzieckiem z 1 wyjeżdża na wakacje, a sąsiadów pracujących nie ma, bo pracują.
P.S. 3 - Byliśmy w zasadzie tylko obserwatorami (cóż, większość nie chciała zastosować się do "tylko" napisania skargi, bo to nic nie da, bo spółdzielnia chce ich się pozbyć, bo są starzy...) .
sąsiedzi
Mogę prosić o przepis, który zabrania suszenia prania na balkonie?
Odpowiedz@mskps: Słyszałam,że w Warszawie nie wolno ale tylko od strony ulicy. Bo to stolica i nie wypada.
Odpowiedz@mskps: http://warszawa.naszemiasto.pl/artykul/zdjecia/suszenie-prania,4669538,galop,32751578,t,id,tm,zid.html
OdpowiedzPrzeważnie jest to napisane w regulaminie spoldzielni. Z ciekawości przeczytalam regulamin mojej i sie zdziwilam ze nawet papierosow nie mozna palic na balkonie co jest troche absurdalne i oczywiście nikt sie do tego nie stosuje. A co do prania to u mnie mozna wiesZać na balkonie ale tylko ponizej barierki zeby nie bylo widac z zewnątrz.
Odpowiedz@katka1110: zakaz palenia na balkonie nie jest ani troche absurdalny - palacz na balkonie zasmradza mieszkania innych mieszkanców
Odpowiedz@mskps: Pewnie regulamin spółdzielni lub wspólnoty mieszkaniowej.
OdpowiedzSuszenie prania na balkonie do zwyczaj podobny do wystawiania butów i śmieci na korytarz, prosto ze wsi....
Odpowiedz@mskps: U dziadka na klatce schodowej wisi regulamin spółdzielni, w którym za wywieszenie prania za barierkę balkonu można nałożyć karę pieniężną (coś w tym stylu). Podobnie jak dokarmianie ptactwa i niesprzątanie klatki. Po prostu do tej pory nikomu to nie przeszkadzało, więc nie miał kto zgłaszać.
Odpowiedz@KittyBio: Zakaz suszenia prania na balkonie jest bezprawny. Spokojnie może suszyć, jego balkon, jego sprawa. - chyba, że nie jest właścicielem mieszkania.
Odpowiedz@mskps: Ale w historii jest napisane "za balkon" - czyli pranie wystaje na przestrzeń poza balkon. Nielegalność takiego procederu już nie dziwi.
OdpowiedzU mnie na parterze sąsiadka wiąże sznurek od okna do pobliskiego krzaczka i tak pranie suszy (żadnego ogródka nie ma, tylko z pół metra trawnika), to jest dopiero mistrzyni :D
OdpowiedzNie rozumiem o co chodzi w tej historii, co mają do tego dywany i obrazy ?
Odpowiedz@JolaG: Ta klatka wyglądała jak wnętrze domu (starego zabytkowego domu). Na piętrach leżały dywany/chodniczki, wisiały obrazy, rosły kwiatki itp. Pies sąsiadów podobno podsikuje kwiatki na klatce i te nieszczęsne dywany. A obrazy - nie wiem w sumie czemu prosili by zdjąć. Pamiętajmy że to są starsi emeryci, którzy mają swój świat.
Odpowiedz@KittyBio: Ale wiesz, że te obrazy i dywany to nielegalnie? A jakby podczas pożaru te obrazki się zaczęły hajcować to by dopiero było. Historia z gatunku: przyszli młodzi i się panoszą, bo nie akceptują wszystkich zwyczajów i dziwactw starych ludzi. Serio przeszkadzają tym starym ludziom krzyki dzieci, ale już Ojciec Mateusz na full jest już ok...logika Kalego. Jak Kalemu ukraść to źle. Jak Kali ukraść to dobrze. Ps. Mir domowy zakłócać można też w dzień, bo jest określony poziom hałasu, którego nie wolno przekraczać. Także żeby się sąsiedzi nie zdziwili, bo prędzej oni dostaną mandat za puszczanie opery na głos, niż sąsiedzi za hałasujące dzieci.
Odpowiedz@Evergrey: Zdaję sobie sprawę z tego że to nie właściwe miejsce dla dywanów ( ale w sumie chyba wycieraczek niekt nie zabrania) -nie wiem, bo nigdy nie przyszło mi do głowy kłaść dywan na klatkę schodową ( zresztą ja mieszkam w takim bloku gdzie od głównego korytarza odchodzi kilka mieszkań, a nie 2 na każde piętro). Do obrazów nikomu nic do tego (mogą wisiec). Tv jest głośno na tyle że słychać je w łazience ale nie przeszkadza mi (normanlnie słyszącej). Tzn słychać tak jakby szum tła nie bardziej niż jeżdżące po ulicy auta. Jak mówiłam próbowaliśmy nieco przystopować zapędy sąsiadów na zemstę, ale to w końcu ich dom i są w większosci (pani z dzieckiem i pracująca para też się podpisali pod skargą, bo przeszkadza im głównie pies). Co do manadatów - za stukanie laską starszej osobie to tak samo jak dziecku za krzyczenie moim skormny zdaniem. Sama jestem ciekawa jak to się skończy.
OdpowiedzPolskie piekiełko...
Odpowiedzniech sasiedzi z dolu zrobia konstrukcje z garnkiem do sufitu i zapuszcza im Hitler Gangnam Style ;) tak 10 godzin pies wyje? od czego jest TOZ? wystawiaja smieci na klatke i nie wynosza? zawsze te smieci moga sie "przypadkowo" wysypac na ich wycieraczke, podobnie z kanapkami i papierkami
OdpowiedzKomentarz polskie piekiełko jest trafny, z tym że należałoby dodać, że piekielni to tam są wszyscy. Poza psem, bo w jego sikanie nie wierzę, psy domowe rzadko to robią, dla nich klatka to przedłużenie domu. Starzy ludzie by chcieli, żeby wszyscy się do nich dostosowali, a najlepiej, żeby nie tylko się dostosowali, ale stali się bezwonni, niewidzialni i nieoddychający. Nowi to zwykłe brudasy, które nie potrafią żyć między ludźmi. Wszyscy są siebie warci.
Odpowiedz