Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

W tym roku pogoda powariowała. Wcześnie zrobiło się ciepło, więc okres wegetacyjny…

W tym roku pogoda powariowała.
Wcześnie zrobiło się ciepło, więc okres wegetacyjny roślin przyspieszył.
Ale była i susza, więc niektóre rośliny szlag trafił bez nawadniania.

Ale w skupach owoców powariowali jeszcze bardziej!

Cena za kilogram maliny? 1,30zł (słownie 1 złoty i trzydzieści groszy)! Jak masz dobry dzień, to trafisz cenę 1,70zł.
Inne owoce wcale nie lepiej, żeby nie powiedzieć, że gorzej.

Jedna pełna łubianka malin to jakieś 2 - 2,5 kg owoców. Ale żeby zerwać tyle, to te kilkanaście/kilkadziesiąt minut trzeba rwać owoce z krzaków. Ile więc jesteście w stanie urwać w godzinę? 2-3 łubianki? Brawo - zerwaliście 7,5 kg owoców (optymistycznie). Macie stawkę za godzinę 10zł.

Powiedziałem stawkę? O, przepraszam. Przecież te maliny trzeba było podlać, nawozić, opryskać, zawieźć owoce na skup (paliwo do ciągnika i opryski kosztują). A jak masz dużą plantację, a nie przydomowy ogródek, to musisz wynająć kogoś do pomocy w zbiorach (jeszcze nie wymyślili kombajnu do zbioru malin).
A pracownikowi trzeba by dać coś zjeść (jak cały dzień w polu pracuje), ubezpieczyć, czasami i mieszkanie dać (jak blisko nie można nikogo znaleźć).

Podliczmy - taka osoba niech nawet urwie owoców za 80zł (10h po 3 łubianki na godzinę). Po odliczeniu kosztów plantatora - ile można jej zaoferować zarobku?

Ile osób na Piekielnych jest chętnych do pracy za 30-40 zł dziennie, w słońcu, na polu?
Wyjedźcie z miasta i zobaczcie, ile ogłoszeń jest o poszukiwanych pracownikach do zbiorów. Chętnych nie ma. I to nie jest wina "januszowatych" rolników (jak by to chcieli tłumaczyć niektórzy). Oni choćby chcieli, nie mają jak zapłacić pracownikowi więcej, bo dołożyliby do interesu. Efekt jest taki, że część owoców marnieje na krzakach, a na jesieni dostaniemy po kieszeni w cenach dżemów itp.

A na deser smaczek.
Na targach możecie znaleźć maliny w takich "tekturowych" pojemniczkach. Pojemniczek zawiera jakieś 0,4-0,5kg owoców. I za taki pojemniczek płacicie 8-10zł! A rolnik dostał za niego około 0,5 zł.
Ktoś tu zarobił, ale na pewno nie ten, co się narobił...

rolnik rolnictwo skup owoców maliny

by Maati
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar Grejfrutowa
30 30

Pytam z niewiedzy: czy rolnik nie może sprzedawac swojego towaru bezpośrednio klientowi?

Odpowiedz
avatar karol2149
0 16

Raczej może, ale kto zajmie się zbiorem i ogólnie ogarnianiem wszystkiego skoro będzie rolnik sprzedaje. Niby może kogoś zatrudnić do tego, ale musi wynająć plac. Poza tym maliny długo nie poleżą zerwane. Dlatego są skupy, które mają kontrakty z firmami przetworniczymi, sieciami sklepów, czy też sprzedawcami. No i po drodze każdy chce zarobić. Koło się zamyka, bo każdy chce mieć wypłatę. Teoretycznie, jeśli rolnik posiada dużo upraw, to powinien sam zawierać kontrakty, a jak ma małe uprawy to powinien niestety zrezygnować. To jest właśnie problem polskiego rolnictwa. Jak ktoś ma jakiś pierdek ziemii lub upraw od razu dumnie zwie się rolnikiem. Jak dla mnie 70-100 ha to powinno być minimum i problemy zniknęłyby.

Odpowiedz
avatar kierofca
10 10

@karol2149: jak ktoś ma mało upraw to nie musi specjalnie ogarniać, zbiór sprzeda na targu/przy drodze i pomimo że musi zapłacić za wynajem placu/dojazd to zarobi lepiej niż oddając plon do skupu. Część (i to nie mała) sprzedających maliny w małych pudełeczka np na placu Imbramowskim, czy pod Halą Targową w Krakowie to małorolni. 70-100ha dla pszenicy czy dla truskawki z certyfikatem eko ? :-D Kilka ha wystarczy by przy rozsądnym podejściu i trafieniu w niszę zarobić na życie bez wodotrysków, ale uprawy będą pracochłonne i powinny być niszowe (zysk ze zboża na hektar jest śmieszny). A jeszcze lepiej jeśli rolnik przetwarza plony i sprzedaje dżemy, soki itd (do soków jeżdżą od dawna tłoczarnie na samochodach i sok jest od razu pasteryzowany i pakowany w worki z kranikiem).

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 12 lipca 2018 o 7:26

avatar Eko
10 10

@karol2149: prawdziwym problem jest rolnictwo konwencjonalne, które jest szalenie kosztowne, bo/i uzależnione od przemysłu. stąd się wzięła konieczność dopłat. Gdyby rolnicy musieli sprzedawać po prawdziwych kosztach to ludzie dawno by już wyszli na ulice. Mało kto widzi, że za żywność płacimy 2 razy - przy kasie i w podatkach, które idą na dopłaty. Uprawy wielkoobszarowe nie są żadnym rozwiązaniem, bo niosą za sobą cały szereg negatywnych konsekwencji, z których chyba nie zdajesz sobie sprawy. I uprzedzając - możemy produkować żywność taniej i zdrową - nazywa się to permakultura, a dokładniej food forest. Polecam zapoznać się choćby z działaniami Seppa Holzera w Austrii.

Odpowiedz
avatar Zmora
2 2

@Eko: Permakultura jest super. Problemem jest to, że przy niej praktycznie każdy sobie musiałby być rolnikiem. W dzisiejszej cywilizacji jest to kompletnie niemożliwe. Tak że powodzenia życzę.

Odpowiedz
avatar Eko
3 3

@Zmora:Otóż nie, Sepp Holzer uprawia tak 45ha i sprzedaje swoje produkty. Natomiast permakultura jest szansą dla niedużych gospodarstw, bo znacznie obniża koszty produkcji.

Odpowiedz
avatar Zmora
0 0

@Eko: A ile ma tych prodóktów ilościowo w porównaniu ze standardową uprawą?

Odpowiedz
avatar Zmora
1 1

@Eko: Aha, zapomniałam spytać: Czy ty sugerujesz, że on sam zbiera plon z tych 45ha? No nie uwierzę. Na pewno musi brać do tego extra ludzi.

Odpowiedz
avatar Nowaczek
1 1

@Grejfrutowa: To zależy. Jeśli ma zarejestrowaną działalność gospodarczą, to może sprzedawać w detalu. ALE! - jeśli takiej działalności nie ma, to sprzedawać może tylko i wyłącznie hurtowo. Za sprzedaż detaliczną grozi mu mandat. Ostatnio była akcja na pobliskiej mi giełdzie, gdzie przeprowadzono taką kontrolę i sporo mandatów się posypało. To jest draństwo w czystej postaci.

Odpowiedz
avatar plokijuty
-1 1

@Grejfrutowa: Rolnik może sprzedawać produkty bezpośrednio. Jednak na każdy pojedynczy produkt musi mieć pozwolenie. Za brak pozwolenia kara 3000 złotych za każdy produkt. Przykład: mam wystawione pięć produktów, a pozwolenie na cztery. W razie kontroli wpadka. Rolnik może sprzedawać wyłącznie nieprzetworzone produkty. Na jedno jajko potrzebne jest pozwolenie. Powyżej 50 sztuk kur czy innego drobiu, rolnik musi stemplować jajka. Bez podatków rolnik może sprzedawać do 20000 złotych rocznie. Musi mieć też numer pozwolenia przy sobie i na życzenie klienta podać ten numer. Klient może numer pozwolenia sprawdzić przez internet w ewidencji sanepidu i weterynarii.

Odpowiedz
avatar Painkiler
1 1

@plokijuty: A czym to się różni od obowiązków normalnego kowalskiego który prowadzi np sklep? - oprócz tego że normalny kowalski płaci co miesiąc 1300 ZUS a nie 300zł kwartalnie KRUS?

Odpowiedz
avatar Eko
0 0

@Zmora: Nie, tego nie sugerowałam. Na logikę wiadomo,że sam nie da rady. Ale to dobrze, że zatrudnia, bo ludzie potrzebują pracy. Tylko w Polsce od lat 60-tych zatrudnienie w rolnictwie straciło prawie 20% pracujących. Poza tym Holzer także jeździ po świecie, szkoli, pomaga zakładać takie gospodarstwa. Nie wiem dokładnie gdzie sprzedaje, poza faktem, że klienci mogą przyjechać i sami sobie zebrać co i ile chcą. Spotkałam się z informacją, że wydajność food forest może być nawet 8-krotnie większa z hektara ze względu na swoją piętrową strukturę. Nie wiem czy to prawda, ale nawet jak 3-4 razy to i tak dobrze. Natomiast ważne jest kilka innych rzeczy - ma niskie koszty produkcji, ekologiczną produkcję, ogromną bioróżnorodność i nie jest zagrożony utratą wszystkich plonów ( w przeciwieństwie do monokultur), bo ma tam prawie wszystko, nawet cytrusy i cytryńca chińskiego, które wg ekspertów nie mają prawa tam rosnąć. Wszystkiego ma tyle, że nawet dzikie zwierzęta wchodzące mu "w szkodę" mu nie przeszkadzają. W sieci jest mnóstwo o nim i jego "Krameterhof", a po polsku wydano jego książkę. @Nowaczek, Holzer działa w Austrii, nie wiem na jakich zasadach tam się działa. Z jego książki wiem, że swoje z urzędnikami przeszedł, bo jak to tak działać inaczej?

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 13 lipca 2018 o 20:16

avatar konto usunięte
1 1

@Grejfrutowa: W normalnym kraju pewnie tak, ale dzięki dobrotliwej władzy jest to dość upierdliwe i zwykle robi się to na czarno. A co jeśli ktoś dostanie sraczki po malinach kupionych bezpośrednio u rolnika? Musi być cały łańcuszek składek, podatków i łapówek (ekhm... opłat) dla równych instytucji, by ostatecznie te same maliny, których i tak nikt nie sprawdza, można było sobie legalnie sprzedawać. Zresztą, "nasz" rząd bardzo chętnie dofinansowuje rolnictwo na dość wrogiej Polsce Ukrainie.

Odpowiedz
avatar Monicka8050
18 18

Właśnie chciałam zasugerować to co grejfrutowa...na fb ostatnio sporo ogłoszeń na temat owoców z własnych plantacji i z tego co widzę chętnych nie brakuje. Może to jest lepsze rozwiązanie niż dawać zarobić komuś innemu.

Odpowiedz
avatar czang14
3 11

Cena na skupach zależy od wielu czynników, to że teraz jest taka niska po części jest winą "januszowych" rolników co wywęszyli łatwy zysk. Chyba 3 lata temu po suszy maliny były nawet po 18zl/kg ludzie zobaczyli że dobry biznes to nawet Ci "mniejsi" pozasadzali kilka arów, podłączyli nawodnienie i myśleli że są bogami biznesu. Rok później faktycznie zarobili, w tamtym roku zrywanie u kogoś było już na granicy opłacalności a w tym jest tak dużo malin że w sumie tylko za ekologiczne jest szansa coś zarobić.

Odpowiedz
avatar janhalb
20 26

Kurczę… Wiecie, jak takie problemy rozwiązują rolnicy w Europie Zachodniej? Tworzą SPÓŁDZIELNIE. Jasne, że rolnik nie będzie sam stał przy drodze i sprzedawał swoich malin, ma co innego do roboty. Ale jak ceny w skupach są za niskie, to duże grupa rolników tworzy spółdzielnię. Jak się ich zbierze kilkunastu czy kilkudziesięciu choćby - to wspólnie robię niewielką inwestycję: chłodnia, parę maszyn do pakowania. A potem uderzają do lokalnych sklepów i sieci handlowych. "Skup sprzedaje wam maliny po 5 zł za kilo? My wam sprzedamy po 3 zł". I wszyscy są zadowoleni: rolnik dostaje 3 zł zamiast 1,50, sklepy kupują po 3 zamiast po 5, dzięki czemu mogą sprzedawać po 7, zamiast po 10. (oczywiście wszystkie ceny, które podaję, są tylko przykładowe, można tu podstawić inne liczby, ale zasada jest właśnie taka). A u nas? Nie - rolnicy nie stworzą spółdzielni, nie spróbują zrobić czegoś razem, tylko przyjadą do stolicy i będą protestować, żądając podniesienia cen w skupie.

Odpowiedz
avatar janhalb
9 9

@Eko: "Kooperatywa" to właśnie spółdzielnia (nie wiem, dlaczego WKS zamiast polskiego słowa używa angielskiej kalki) :-) Ale tak, dokładnie o to mi chodzi.

Odpowiedz
avatar Eko
4 4

@janhalb: Słowo spółdzielnia nie kojarzy się u nas zbyt dobrze ;) Pisałeś o spółdzielni rolników, a ja mam wrażenie, że kooperatywa to raczej grupa konsumentów, która sama wyszukuje rolników.

Odpowiedz
avatar kierofca
-4 4

@janhalb: Wiesz jakie rozwiązanie mają rolnicy francuscy ? PROTESTY i to trwające tygodniami, z blokowaniem portów (ostatnio w Le Havre była akcja blokowania importu). To co u nas robią to po upadku Samoobrony jest jak protest przez fejsa. I gdyby u nas dopłaty do wszystkiego były jak we Francji... ehh, siedziałbym sobie na wsi, malunków doglądał, pobruszył a poczywał.

Odpowiedz
avatar janhalb
6 6

@kierofca: No kurczę - i naprawdę uważasz, że ta metoda jest LEPSZA? Zamiast się zebrać do kupy, zrobić coś razem i dzięki temu osiągnąć lepsze ceny - obrazić się na skup i protestować, żądając pieniędzy od państwa?

Odpowiedz
avatar kierofca
-1 1

@janhalb: Bez wyrównania lub zniesienia dopłat w całej unii celnej polski rolnik ma dużo gorszy zysk, niż rolnik ze starej UE. Czyli lepsze by było żeby rolnicy w całej unii mieli takie same warunki. Oczywiście takie zrównanie skończyłoby się wielkimi protestami na zachodzie, czyli do niego nie dojdzie. Po prostu zauważyłem że na zachodzie nie tylko współpracą i pracą się rozwiązuje problemy

Odpowiedz
avatar janhalb
1 1

@kierofca: "Bez wyrównania lub zniesienia dopłat w całej unii celnej polski rolnik ma dużo gorszy zysk, niż rolnik ze starej UE." To prawda. Ale ma też niższe ceny, mniejsze koszty utrzymania, nie wspominając już o śmiesznie niskich kosztach ubezpieczenia społecznego.

Odpowiedz
avatar Wlodzimierz
7 11

Chyba mały rolnik z Matiego skoro nie wie że kombajny samojezdne do zbioru malin produkują dobrze od ponad 28 lat...

Odpowiedz
avatar szczerbus9
0 0

@Wlodzimierz: fakt, istnieja, ale nie nadaja sie do wszystkich odmian... Jezeli dobrze pamietam to 2-3 odmiany na kilkanascie... Co lepsze, te nadajace sie to typowe przemyslowe...

Odpowiedz
avatar Ciejka
-1 3

To samo tyczy się wszystkiego, np. mleka i przetworów mlecznych, w sklepie jest drogo, coraz drożej, a rolnik ile dostawał, tyle dostaje (mniej niż 2zł za litr).

Odpowiedz
avatar Jorn
4 18

Jeśli ci się twoja działalność nie opłaca, zajmij się czymś innym. Tak jak to robią tysiące przedsiębiorców, którzy w dodatku nie mają dopłat, skupów interwencyjnych, za to płacą normalne podatki i składki na ubezpieczenia społeczne.

Odpowiedz
avatar Kocilla
12 12

Aha, ceny w skupach słabe. Ale zatrudnienie, oprócz tych co zbierają owoce, JEDNEJ dodatkowej osoby żeby zapakowała towar na przyczepkę (nawet nie trzeba mieć własnej, można wypożyczyć!), podjechała do najbliższego miasteczka na targ i sprzedała tam po te 16-20 zł za kilogram, zamiast 1.70, to już wyzwanie nie do pokonania? Lepiej ponarzekać w internetach na skupy, choć od dwóch czy trzech lat funkcjonuje już nawet ustawa, która zapewnia rolnikom ułatwienia w takiej samodzielnej sprzedaży (nie musi chociażby inwestować w kasę fiskalną)! Bo to takie zaskakujące, że jak ktoś WIE że może dyktować warunki (a skup może, skoro rolnik nie ogarnia tak prostej rzeczy jak samodzielna sprzedaż), to będzie dyktował zaniżone ceny?

Odpowiedz

Zmodyfikowano 2 razy. Ostatnia modyfikacja: 12 lipca 2018 o 18:44

avatar kropelka
2 4

Zrób jak w Uk- otwórz gospodarstwo na innych. System zbierz samemu. Ja sama mieszkając w pl próbowałam takie coś znaleźć ale gdzie tam. Chętnie zapłaciłabym i 5 zł za maliny na soki itd (zamiast 18) i pozbierała sobie sama. Co przy okazji się zje jest twoje. Ja tak teraz jeździłam z dzieciakami na truskawki i jak pogoda dopisze na maliny też się wybierzemy właśnie. Na koniec warzysz i płacą. Nawet wliczając kilka kilo w brzuchach (bo ile można zjeść) jesteś mocno do przodu.

Odpowiedz
avatar Wilczyca
1 3

To idź na targ i sprzedaj ;)

Odpowiedz
avatar szczerbus9
1 1

Sprawa jest glebsza. Z doswiadczenia wiem, ze malo kiedy owoce z skupow ida na targ. Tam najczesciej jest handlarz, ktory jednak placi ciut wiecej, ale tez wymaga, lub krewny rolnika... Jezeli chodzi o skupy, to owoce ida do zakladow przetworstwa... A te dyktuja takie ceny bo wola sciagac tanszy, mrozony owoc zza granicy... Czesto z ukrainy, gdzie za mrozona maline wychodzi ok 2,5zl/kg. Uprzedzam ze na skupie tyle nie dadza bo trzeba oplacic punkty skupu i sortownie... Nie wspominajac o tym, ze z chlodni przyjedzie kiedy chce, a tak to trzeba magazynowac...

Odpowiedz
avatar minus25
2 2

Lepiej biadolić niż zebrać 5-10-15 rolników, założyć małą spółdzielnię, zbudować/wynająć chłodnię i sprzedać do sklepów po opłacalnej cenie, pewnie. Po co, jak można po Januszowemu zapłacić za zbiór, a potem dać zarobić tylko pośrednikowi.

Odpowiedz
Udostępnij