Jak ja kocham papierologię i politykę mojej uczelni...
1,5 miesiąca załatwiania praktyk. Donoszenia papierów na uczelnię i do placówki, w której praktyki miały być, zaświadczenie o niekaralności, ubezpieczenia, polisy, druki, ksera...
Wszystko po to, by w umówionym terminie jechać 100km na uczelnię po ostatni podpis prodziekana i dowiedzieć się na miejscu, że musiał nagle wyjechać. Od poniedziałku miałam zaczynać. Ale co tam, studenci przecież "mają czas"...
Uczelnia parodia praktyki
To przyjedź w piątek bo jutro małe szanse by był, podobne przygody są w Częstochowie
Odpowiedz@BlackAndYellow: Wyjechał na dwa tygodnie.
OdpowiedzTo masz ciekawą praktykę - pogadaj z babkami z dziekanatu i niech one dadzą ci jakiś świstek czy coś abyś mogła mieć tą praktykę, bo 2 miesiące łażenia i szukania pójdą się ebać
Odpowiedz@BlackAndYellow: Kazały mi iść na praktykę a co do dokumentów jakoś ugadać się z prodziekanem, żeby podpisał po tym jak odbędę... Wyczuwam kolejną piekielność.
OdpowiedzZ drugiej strony, prodziekan całe wakacje ma spędzić na uczelni, bo być może jakiś zapominalski student będzie potrzebował podpisu? Wiem, że papierologia jest irytująca, na większości uczelni jest tego od zajechania, ale można było to załatwić wcześniej, zamiast zostawić wszystko na ostatnią chwilę. Sam sobie jesteś winny.
Odpowiedz@Akilliada: Nie. W momencie, gdy prodziekan umawia się z nami (nie byłam jedyną osobą) na KONKRETNĄ GODZINĘ, DATĘ, GABINET w którym mamy się stawić, po czym W TYM SAMYM DNIU, będąc na miejscu (niektórzy mieli ponad 200km) dowiadujemy się, że gościa nie ma... To nie nasza wina. Tym bardziej, że nie mamy określonego czasu odnośnie praktyk; ktoś chce robić w lipcu/sierpniu/wrześniu- można. Jeżeli moja uczelnia daje taką "gwarancję", to powinna się z tego wywiązać, ja nie widzę w tym swojej winy. A w historii zaznaczyłam czas jaki na to poświęciłam i nie sądzę by prawie 2 miesiące były "na ostatnią chwilę".
OdpowiedzZmodyfikowano 2 razy. Ostatnia modyfikacja: 14 lipca 2018 o 4:53
Mój przyjaciel nazywa takie podejście "znaukowieniem". Lekceważące podejście pracowników uczelni do każdej osoby stojącej niżej w hierarchii było jedną z przyczyn jego rezygnacji z kariery akademickiej.
Odpowiedz@Hachimaro: Gdyby nie fakt, że teraz będzie mój ostatni rok (plus umowa na mieszkanie itp.), to wierz mi- odeszłabym. Sam kierunek jest ciekawy, zdarzają się czasem wykładowcy, którzy do przedmiotu podchodzą "z pasją". Ale traktowanie studentów jak przedmioty (nie tylko w kwestii praktyk) najbardziej mnie denerwuje.
Odpowiedz