Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Byłem sobie z rodzinką na wakacjach nad morzem. Celem było Władkowo. Jako…

Byłem sobie z rodzinką na wakacjach nad morzem. Celem było Władkowo. Jako że w miasteczku jest kilka atrakcji, postanowiliśmy i z nich skorzystać. Owszem, byliśmy przygotowani na wydatki, ale w niektórych przypadkach było to typowe januszowanie.

1. Oceanarium, a raczej "Ocean park", który z rybami miał wspólnego 3 sztuki jakiegoś bliżej nieokreślonego gatunku i 2 rekiny o długości 20 cm. Jakoś przeżyliśmy to spotkanie, bo cały park miał wiele innych atrakcji i polecałbym go, ale raczej dla dzieci w wieku 7-12 lat. Młodsze nie zrozumieją większości, a starsze są za duże/za ciężkie na wiele atrakcji. Nasze po dwóch godzinach miały dość. I wprawdzie była jakaś promocja, ale za godzinkę "zwiedzania" sporo wyszło.

Tu raczej jeszcze nie było piekielnie, ale dalej...

2. Wesołe miasteczko. Wchodzisz za darmo (kiedyś była wejściówka 2 złote), ale każda atrakcja jest płatna oddzielnie. Jeden karnet = jeden przejazd. Prosta logika, prawda? Tyle, że ceny karnetów zaczynały się od 6 złotych, a kończyły na 14. I tak za jedno kółko na diabelskim młynie rodzinka 2+2 płaci 40 złotych. Mało czy dużo? Ale obiecaliśmy dzieciakom, że pójdziemy na karuzele i wydamy kilka złociszy na ich zabawę.

Jako, że dzieci są poniżej 4 lat, szukaliśmy tego, co im się podoba i ma jak byk napisane "brak limitu wiekowego". No to siup po 2 bileciki, dzieci usadowione i słyszymy: "ale ja nie puszczę bez opiekunów" ze strony obsługi. My zdębieliśmy (dzieci od maleńkiego same na karuzeli elektrycznej jeżdżą i nic im się jeszcze nie stało), ale posłusznie wydelegowaliśmy jedno z nas do przejechania tych 3 minut w najnudniejszym pociągu świata.

Dzieci ubawione po pachy (i chcą jeszcze), ale my zażenowani. Żona przestudiowała regulamin machiny zabaw dwukrotnie i nie znalazła żadnej wzmianki o przymusie jazdy osoby dorosłej (znalazła jedynie, że MOŻE jechać i wtedy musi zapłacić). Czyli bez pokrycia z regulaminem zostaliśmy przymuszeni do zapłacenia za bycie opiekunem dla naszych pociech.

Historia z drugą karuzelą* wyglądała identycznie, poza tym, że już nie byliśmy zaskoczeni przymusem.

Wychodziliśmy z niesmakiem. My (dorośli) - że janusz biznesu dorabia się na małych dzieciach, a dzieci - że były tylko dwa przejazdy (w sumie 6 minut kręcenia się).

Żeby odreagować tę piekielność, po powrocie ufundowaliśmy sobie znaną nam karuzelę. Po 4 przejazdy na łebka. A my - rodzice - szczęśliwie staliśmy obok (dzieci zadowolone, a cena dużo niższa).

Gwoli wyjaśnienia: wszystkie wymienione karuzele mają wyłącznik bezpieczeństwa i obsługującą osobę przy takowym, w razie gdyby dziecko chciało wstać i wyjść podczas jazdy. Nam się udało dzieci tak nauczyć, że nigdy nie był on użyty. No i 3 minuty nie są aż tak długim czasem, żeby dziecko było znudzone i chciało wyjść.

*Obiecaliśmy dzieciom po dwa przejazdy, a obietnic się dotrzymuje. Szczególnie gdy, mimo młodego wieku, dziecko potrafi zauważyć, czy były dwa, czy tylko jeden.

władkowo

by kartezjusz2009
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar bloodcarver
11 29

Nie is dziś wiadomo, że wyjazd nad Bałtyk potrafi być droższy od wyjazdu np do Egiptu. Jak ktoś się na to decyduje, to raczej powinien mieć pieniądze, nie? Więc czemu nie mieli by na nim zrobić?

Odpowiedz
avatar kitusiek
13 19

@bloodcarver: Raczej - wyjazd nad Bałtyk potrafi być droższy od wyjazdu np. do Egiptu, bo na każdym kroku jest jakiś byznesmen, który z każdego będzie chciał wyciągnąć możliwie jak najwięcej kasy. Co akurat nie jest niczym dziwnym, skoro większość nadmorskich przedsiębiorców ma 2-3 miesiące na zarobienie wystarczająco dużo, żeby przeżyć cały rok. Tak samo to przecież wygląda u naszych "górali", co to będą niedługo żądali opłat nawet za możliwość pomyślenia o ich górach. W ogóle wakacje w Polsce to nie jest tania sprawa - wyjazd do innego kraju często jest tańszy.

Odpowiedz
avatar bloodcarver
2 10

@kitusiek: Jak by nie patrzeć - ceny są światowe albo droższe i jest tak od mniej więcej dekady albo lepiej. A tu autor zaskoczony.

Odpowiedz
avatar kartezjusz2009
-2 6

@bloodcarver: Tak, jestem zaskoczony. I tak, różni ludzie mówili o tym, że ceny bywają wygórowane. Ale nie wszędzie tak było. W lodziarni w średniej cenie były lody dwa razy większe od "średnich" (no i były smaczne), a sprzęt plażowy wcale nie był tak drogi, jak nam mówiono. Były po prostu atrakcje droższe i tańsze. Ale jak płacisz wiele za coś, to chyba możesz oczekiwać pewnego profesjonalizmu? Tak mi się przynajmniej wydawało. A tu widać lepiej iść na znaną karuzelę, gdzie ceny dużo niższe i obsługa bardziej ludzka :).

Odpowiedz
avatar Kitty24
7 13

@popielica: Jakie dręczenie zwierząt? Czyli spacer po Zoo to również dręczenie?

Odpowiedz
avatar livanir
11 13

@popielica: Dzięki "Trzymaniu w niewoli" gatunków niezagrożonych, zoo ma kase na utrzymanie tych zagrożonych i dofinansowanie różnych akcji dla tych na wolnosci.

Odpowiedz
avatar kartezjusz2009
2 2

@popielica: Nie bardzo wiem gdzie tu jest dręczenie zwierząt. Wprawdzie nie jestem ekspertem ale jak dla mnie, to warunki były typowe dla zoo. I nie, nie uczymy dzieci braku szacunku do innych gatunków, a wręcz odwrotnie. Oczywiście wszystko w granicach logiki i zdrowego rozsądku.

Odpowiedz
avatar aegerita
0 8

@livanir: Dlaczego "trzymanie w niewoli" dajesz w cudzysłowie? To nazywanie rzeczy po imieniu, irbis w klatce nie jest na wolności... A trzymanie w zoo zwierząt zagrożonych wyginięciem to już w ogóle parodia dbania o ich populację. Jasne, zostało ich tylko 200, więc zamiast skupić je w jednym miejscu, żeby miały jakąkolwiek szansę rozmnożyć się w rozsądnej puli genowej, rozrzucimy po parze w stu miastach, żeby ludzie mogli je codziennie niepokoić gwarem, i będziemy się dziwić, że gatunek wymiera.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
4 4

@aegerita: to trochę nie tak. Obecny obraz jest spuścizną po ubiegłych wiekach. Ale właśnie dzięki zoo z innych krajów udało się przywrócić żubra w Polsce, które po wojnie u nas nie występowały.

Odpowiedz
avatar maxbad
4 18

Nie widzę problemu w stawkach za skorzystanie z atrakcji. Poza tym, jak widać ten "Janusz biznesu" odpowiednio dobrał cenę skoro mimo wszystko i tak z tej atrakcji skorzystaliście. Źle napisany regulamin jest oczywiście problemem. Na marginesie alternatywą dla takiego modelu jest "płacisz raz i wchodzisz na co chcesz". Mam wrażenie, że jakby Wasza rodzina 2+2 miała zapłacić za cały dzień zabawy prawie 400 zł (+ jedzenie odpowiednio drogie). Nie byłoby tego wpisu. #Energylandia

Odpowiedz
avatar Habiel
3 3

@maxbad: Energylandia to zupełnie inna sprawa. Stawki ma stosowne, ale brakuje mi biletów, które umożliwiają pierwszeństwo wejścia (coś mi dzwoni, że kiedyś takie były). Nie uśmiecha mi się płacić 120 zł i stać w kolejkach, szczególnie w sezonie urlopowym. Wolałabym dopłacić jeszcze trochę i mieć je gdzieś.

Odpowiedz
avatar kartezjusz2009
3 7

@maxbad: Ja też nie widzę problemu w samych stawkach. Są wysokie i z tym się liczyliśmy. Chodzi o to, że nastawiliśmy się na zapłacenie 24 złotych a nie 36, co jest dla nas sporą różnicą (50%). Gdybyśmy mieli zapłacić za wejście 400 złotych, to by nie było wpisu, bo byśmy nie weszli nawet. Budżet był wysoki, ale nadal ograniczony.

Odpowiedz
avatar vonKlauS
12 14

a co odpowiedziała obsługa tej drugiej karuzeli, gdy wskazaliście w regulaminie brak zapisu o konieczności towarzyszenia dzieciom przez osobę dorosłą?

Odpowiedz
avatar kartezjusz2009
-2 6

@vonKlauS: Obsługa miała w poważaniu regulamin. Sami dyktowali warunki, a my nie chcieliśmy wdawać się w niepotrzebne dyskusje. Druga karuzela dla nas (dorosłych) oznaczała tylko "przeżyć te 3 minuty i wyjść". Czasami po prostu wolisz dać się oskubać, żeby tylko dzieciom nie było aż tak przykro. No i mimo próśb, nie poszliśmy tam więcej.

Odpowiedz
avatar Always_smile
13 15

Ocean park jest super reklamowany jako rozrywka w różnym wieku, a na miejscu okazuje się że większość atrakcji z reklam jest dopiero w planach. Też daliśmy się nabrać mimo przestudiowania dostępnych informacji...

Odpowiedz
avatar LoonaThic
2 2

Przejażdżki nad Bałtykiem to po prostu świństwo jak to cenią. Ostatnie wczasy nad Bałtykiem wyszły nas prawie 5 tys zł, do tego ani jedzenie nie było za specjalne, ani niestety pogoda nie rozpieszczała. Z drugiej strony - karuzele są jakie są, niedawno był wypadek gdzie zginął młody chłopak więc po części rozumiem jak najbardziej podejście właścicieli do opieki. W razie problemów oni są winni całemu złu, niestety. Ja nad Bałtykiem nie byłem już chyba z 5 lat - po tamtych wczasach stwierdziliśmy, że wolimy pojechać za granicę niż niestety w Polsce być nad Bałtykiem. A najgorsze jest, że Bałtyk kochamy z żoną :( Tak nam go obrzydzili własnie letni "sprzedawcy" i "restauratorzy"... :(

Odpowiedz
Udostępnij