Byłem ostatnio we Wrocławiu.
Hotel na starówce ma własny parking w sąsiedniej bramie, obsługiwany przez pracownika hotelu. Niestety obok bramy ktoś postawił samochód, częściowo blokując wjazd. Na szczęście pojawili się ONI - Straż Miejska, obfotografowali i spisali stojący pojazd i podeszli do mnie z pytaniem: oni byliby skłonni odholować blokujący wjazd samochód, ale czy ja zgadzam się być świadkiem w sądzie, w razie gdyby właściciel blokującego pojazdu nie przyjął mandatu i oddał sprawę do sądu?
No pewnie - będę jeździł te 600 km do Wrocławia na rozprawę. Nie wiem, czy najbardziej piekielny był kierowca parkujący w bramie, czy strażnik, czy pracownik hotelu, który "z urzędu" powinien być świadkiem.
policja
A skąd oni mieli wiedzieć, że mieszkasz w Białymstoku?
OdpowiedzPo pierwsze, jak nie masz na czole napisane gdzie mieszkasz to nie oczekuj że ludzie będą wiedzieć. Po drugie, niby co to znaczy "z urzędu powinien być świadkiem"?! To taki sam człowiek, jak ty, też na swoje prywatne życie i może woleć je od jeżdżenia po sądach, zwłaszcza że za ten czas pracodawca nie płaci, a sąd poniżej minimalnej krajowej i to wg czasu spędzonego na rozprawie, więc można spędzić cały dzień i zamiast dniówki dostać kilka złotych... Myślisz, że gościa od otwierania bramy na to stać? W imię tego że ktoś krzywo zaparkował?
OdpowiedzSąd zwraca za cały dzień, niezależnie od czasu spędzonego na rozprawie. Zwrot jest uzależniony od zarobków świadka, ale nie więcej niż ok. 80 zł dziennie.
Odpowiedzgdzie tu jest policja? W Historii, ta z tagu.
OdpowiedzArt. 97 k.w. na podstawie Art. 49 ustawy p.r.d.: 2. Zabrania się postoju:: 1) w miejscu utrudniającym wjazd lub wyjazd, w szczególności do i z bramy, garażu, parkingu lub wnęki postojowej; Tyle jeśli chodzi o przepisy. SM nie mogła być stroną w tej sprawie, więc MUSIAŁ BYĆ świadek tj. osoba, której wjazdu lub wyjazd utrudniono. Niewykluczone, że sprawa mogłaby zakończyć się na mandacie, a w przypadku odmowy na wyroku nakazowym. Dopiero wtedy, gdyby tamten się odwołał, sąd chciałby poznać zeznania każdej ze stron. Bulwers autora bezzasadny, ale trudno się dziwić skoro prawo i reguły związane z postępowaniem zna wąska grupa osób.
Odpowiedz