Krótki wstęp:
Pracuję w przyuczelnianym ośrodku naukowym – takie specjalistyczne laboratorium, z którego studenci korzystają w ramach zajęć, a profesorzy oraz firmy zewnętrzne w ramach różnych projektów. Co ważne dla historii, laboratorium wymaga stałego, bardzo szybkiego łącza – światłowód, zapewnione minimum 500/500 Mb/s.
Co roku na wakacje kilkoro studentów przychodzi do nas na praktyki, po których mogą zostać zatrudnieni (sama tak zaczynałam). Jednak tym razem przyszedł prawdziwy GENIUSZ.
To nic, że studenci pracują na komputerach o ograniczonym dostępie i prawach.
To nic, że podpisują kilkanaście papierków, w tym ten, że zapoznał się z regulaminem oraz zasadami korzystania ze sprzętu komputerowego, oraz informacją, że sprzęt podlega KONTROLI.
Jak tylko GENIUSZ zobaczył prędkość łącza, co zrobił? Zaczął korzystać z tzw. przenośnej wersji oprogramowania do Torrentów. Sprawa wyszła na jaw pod koniec drugiego dnia praktyk (pierwszego mieli szkolenia BHP, zapoznanie z regulaminami itp.), gdy kontrolowaliśmy, co kto danego dnia zrobił.
W związku ze swą genialną inicjatywą, student został nie tylko wywalony z praktyk, ale i również został usunięty ze studiów. I na co mu to było?
Uczelnia; praktyki; IT;
O skad ja to znam. W mojej karierze mialem juz: - World of Tanks na kompie sterujacym produkcja warta 1.4 mld euro rocznie - Pornuchy na szkolnych lapkach - Tapety kutasow na szpitalnych kompach - Torrenty, wszedzie - Pornuski na wszelakich kompach. - Przenosne wersje gierek - Ludzie transferujacy poufne dane firmy, uzywajac sieci w biurze. - Ludzie oszukujacy specjalistyczne programy analizujace zmieniajac czas na windowsie. - O wiele wiele wiecej. Ludzie mysle ze my (IT) tego nie widzimy. Widzimy doskonale ale zbieramy material dowodowy wystarczajacy do gilotyny.
Odpowiedz@Lynxo: Miałem takie jednego w biurze, co niby "przez przypadek" połączył się z torrentem i w ciągu 7 sekund zdołał udostępnić jeden utwór ponad 200 razy. Jakaś wyspecjalizowana, w imieniu autora utworu, doniosła na policje. Policja przyszła, krótkie śledztwo i wiadomo, które gniazdko, który komputer, który dzień, godzina, monitoring potwierdził, kto siedział przy komputerze. Podobno pracownik musiał zapłacić ok 1,5 tyś PLNów, żeby uniknąć sprawy w sądzie.
Odpowiedz@Lynxo: Praktyki wakacyjne w pewnym dużym szpitalu. Najczęstsze polecenia od załogi: -ściągnij mi kolejny sezon czegoś tam, jak będę operować; -ściągnij mi grę jakąś tam; -ściągnij mi soundtrack i wrzuć na komórkę, bo ja nie umiem; -znajdź mi streaming meczu; -znajdź mi cracka do gry; -bardzo, bardzo rzadko: znajdź mi artykuł o czymśtam w czasopiśmiennictwie z ostatnich 5 lat. Szpital rewelacyjną przepustowość łącza i dostęp do arcydrogich baz pełnotekstowych opłacał teoretycznie dla tego ostatniego celu.
Odpowiedz@rodzynek2: Pisz po polsku. Mniej zużyjesz klawiaturę.
Odpowiedz@rodzynek2: ale jakim łbem kapuścianym trzeba być, żeby ściągać i udostępniać muzykę, kiedy na youtube można legalnie słuchać?
Odpowiedz@rodzynek2: Jakaś bujda. To trochę wada prawna, ale wygląda to tak, że za aktywność pracownika odpowiada pracodawca. W takiej sytuacji organizacja antypiracka domagałaby się pieniędzy od pracodawcy. Pracodawca mógłby dopiero w kolejnym kroku domagać się zwrotu od pracownika.
OdpowiedzU siebie w pracy mam nielegalną wersję programu, którego licencje firma wykupiła dla całej załogi. Szybciej było spiracić, zrobić cracka i wrzucić na kompa niż czekać lata, aż humanoidy z IT raczą k*rwa wysłać mojemu wydziałowi klucze licencyjne. Po ósmym tickecie poddałam się, usiadłam do tego sama i następnego dnia można było - wbrew literze i duchowi przepisów - pracować. Dział IT do dzisiaj nie widzi problemu.
Odpowiedz@Ursueal: Jestem absolutnym laikiem :) Czy korzystanie z nielegalnej kopii w chwili gdy masz wykupioną licencję dalej jest nielegalne? Mam kupionego Win7 (bo lubię) ale korzystam z nieoficjalnej przeróbki stworzonej przez miłośników. Jeden ze znajomych wpisał mi legalny numer licencyjny do tej kopii. Czy mogę tak używać czy powinienem przeinstalować całkowicie oryginalny?
Odpowiedz@Rak77: laiku, przeczytaj licencję, za którą zapłaciłeś
Odpowiedz@Rak77: Jeśli to jest zmodyfikowana wersja systemu który kupiłeś to nie powinno być problemów, czyli np kupiłeś Win 7 Home Premium to możesz używać zamodowanego Win 7 Home Premium, jeśli cokolwiek się zmieni np będzie Win 8 bądź Win 7 Ultimate, to już nie możesz tego używac.
Odpowiedzco mi przypomina zabytek: "-Mój kolega z pracy w 15 minut położył całą serwerownię -o! Jest hakerem? -nie! Jest debilem!"
Odpowiedz@SirCastic: Niejedną serwerownię można położyć zwyczajnie wyłączając klimatyzację ;)
Odpowiedz@bloodcarver: Wez bo koszmary bede mial.
OdpowiedzTo coś słabo ograniczone te uprawnienia, skoro mógł sam odpalić coś przyniesione z zewnątrz. Ale rzeczywiście gość przegiął.
Odpowiedz@Zunrin: Wiesz, uTorrent Portable przyniósł na pendrive. Wejść USB nie mieli zablokowanych. Prawa do zapisu na dysku też muszą mieć, tak samo jak dostęp do internetu. Ale fakt po tej akcji trochę się zmieniło - USB zablokowane, brak praw zapisu poza jednym dyskiem sieciowym który jest monitorowany, a internet w sporej części mają zablokowany.
OdpowiedzWersja portable, to pewnie świat MS. To ja powiem jak mam u siebie - USB jest dostępne, ale nie da się z niego uruchomić żadnego pliku wykonywalnego. Zgranie na dysk czy sieć nic nie da, bo są ograniczenia co do uruchomienia tylko aplikacji zainstalowanych przez administratora lub z przyznanymi przez niego uprawnieniami. Do tego okresowe sprawdzanie jakie aplikacje są na kompie w poszukiwaniu zmian. Wyjście na internet filtrowane plus blacklisty na popularne strony całkiem nie związane z pracą.
Odpowiedz@Zunrin: Wiesz, ja od zabezpieczeń nie jestem, wiem tylko tyle ile nasz admin mi powiedział. Po tej akcji zresztą całkowicie zmienił system zabezpieczeń i studenci praktycznie nic nie mogą zrobić, a dodatkowo jest oprogramowanie monitorujące aktywność na komputerze. I tak przez jednego idiotę, popsuła się częściowo atmosfera w pracy (a w pokoju praktykantów to już w ogóle). No ale nikt nie zaryzykuje pojawienia się kolejnego idioty...
OdpowiedzTak zapobiegawczo, dość spora część społeczeństwa nie rozróżnia megaBITÓW od megaBAJTÓW, to co tam jest napisane to 500 megaBITÓW czyli coś na co ludzie w większych miastach mogą sobie pozwolić z ceną do 100zł/msc (netia, 900Mbs za 90 zł/msc info ze stronki netii) natomiast 500 megaBAJTÓW, oł dejm, to 4gigaBITY (czyli jednostka w której idioci czytaj marketingowcy podają nam transfer, a cholera z tym ze w 99,9999999% przypadków podajemy w bajtach a nie bitach...) Nie chcę być złośliwy itd. itp. chcę po prostu zwrócić uwagę na tą rzecz, bo jako człowiek który coś o tym wie i używa na codzień internetu(domowego) 250Mb/s to 500Mb/s zabójczo nie brzmi, natomiast 4Gb/s już lepiej - zwłaszcza jeśli ma być minimum. Jeśli zweryfikujesz i ewentualnie poprawisz jeśli mam racje (zalecam 4gigabity napisać, nie 500megabajtów) to historia brzmi znacznie lepiej.
Odpowiedz@Varson: Może oni mają 500Mb/s ? Szukasz dziury w całym aby się gdziekolwiek przyczepić? A jak nie rozumiesz dlaczego stosuje się do prędkości bity a do zapisu bajty to znaczy że nie powinieneś tego tematu poruszać. Pokaż mi tą twoją super ofertę gdzie jest 500Mb/s wysyłania... i to za 100zł)
Odpowiedz@pawcio1212: Odpowiedziałeś dokładnie to samo co ja chciałam napisać. Prędkości najczęściej mamy wyższe niż minimum - spokojnie dochodzimy momentami do 1 gigabita. Ale u nas ważniejsza jest ta prędkość wysyłania - udostępniamy naszą serwerownię i jej moc obliczeniową.
Odpowiedz