Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Dosłownie kilka minut temu wracam do domu i na klatce schodowej zaczepiła…

Dosłownie kilka minut temu wracam do domu i na klatce schodowej zaczepiła mnie sąsiadka. W jakichś gospodarczych sprawach, dotyczących naszego bloku, nieważne.

Rozmawiamy sobie i zwróciłam uwagę na trzymane przez nią na smyczach psy w liczbie sztuk 2 - owczarki niemieckie długowłose, duże i mocno włochate. Jako że nie przepadam za pieskami (boję się ich, jestem 120% kociarą), grzecznie zagaduję, czy wolno pogłaskać?

Sąsiadka mówi: tego (czarny) tak, tej (brązowa) nie. Zatem głaszczę zachłannie czarną, mięciutką sierść. Głaszczę, głaszczę, tarmoszę, pies wniebowzięty, suni nie dotykam, bo jak właścicielka mówi, że nie, to nie. I sama z siebie wypływa historia piesków.

Głaskany przeze mnie pieszczoch został znaleziony na obrzeżach Warszawy z ponad dwudziestoma kulkami śrutu w ciele. Jakiś zwyrodnialec chyba zabawiał się, strzelając do stworzenia jako ruchomego celu. Sąsiadka mówiła, że operacja wymagała ogolenia całego psa z długiej sierści i pokazała mi kilka miejsc na ciele psa tak zabliźnionych, że sierść w tym miejscu już nigdy nie wyrośnie. Ale ten pies zachował jakimś cudem wiarę w ludzi i daje się głaskać. Mało, jak sąsiadka pożegnała się i chciała odejść, pies za żadne skarby świata nie chciał się rozstać z moją ręką.

Zdecydowanie gorsza sytuacja była z sunią, której sąsiadka nie pozwoliła pogłaskać. To nieszczęsne zwierzę chyba utraciło wiarę w rodzaj ludzki. I nie ma się co dziwić. Sąsiadka nie planowała mieć drugiego psa. Ale gdy zobaczyła (w internecie) sunię z ranami wokół szyi od drutu kolczastego, na którym nieszczęsne zwierzę zostało powieszone – skapitulowała i przygarnęła. Sunia miała ponadto ślady kopania lub mocnego bicia w postaci krwiaków na całym ciele, złamane obie przednie łapki i rozkrwawiony nos. I co tu się dziwić brązowej suni, że nie da się pogłaskać obcej osobie?

Czym (bo nie napiszę, KIM!) czym trzeba być, żeby zrobić coś takiego żywemu stworzeniu, które cierpi i czuje? No czym? Nie lubię psów, ale serce mi się krajało na kawałki, gdy sąsiadka opowiadała…

ludzie vs zwierzęta

by KatzenKratzen
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar LTM87
19 19

Kim trzeba być? Czubkiem. Niebezpiecznym czubkiem. Na tyle niebezpiecznym, że sprawa jego ewentualnego schwytania powinna być dla lokalnej policji ważna. A i na samym schwytaniu i ukaraniu nie powinno się skończyć, warto żeby gościa władza miała na oku. Dlaczego? Cholera wie, co typowi siedzi w chorej głowie. Takie "wyszukane" tortury to nie jest dzieło przypadku, to efekt planu. Ten typ musiał sobie zorganizować drut, wybrać miejsce, być może zabrać ze sobą jakieś narzędzie. Szedł tam wiedząc, co zamierza zrobić i zrobił to. Zdrowi ludzie takich planów w głowach nie układają i nie realizują ich. "Dziś" pod ręką był pies, a "jutro"? Diabli wiedzą. Dziecko? Niepełnosprawny? Ktoś na tyle bezbronny, że nie będzie w stanie odeprzeć ataku? Gwarancji na to, że taka akcja się nie potwórzy, tym razem z udziałem człowieka, nie ma żadnej...

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 30 czerwca 2018 o 23:36

avatar aegerita
13 13

Czym? Człowiekiem bardzo szczególnego podgatunku, który lubi gnębić słabszych - psa, kota, dziecko, bez różnicy. Jedyne, co powstrzymuje takich zwyrodnialców, to lęk przed karą (albo kula w łeb). Już udowodniono, że najgorsi, najbardziej zatwardziali psycholatyczni mordercy zwykle "zaczynali" od zwierząt, więc osoba, która dla frajdy skatuje psa, zrobi to samo z człowiekiem, jeśli nie będzie bać się kary. Mam psa, który trafił do mnie w wieku ok. roku, całe nogi miał w bliznach po przypalaniu papierosem. Minęło 10 lat, kundel nadal nie ufa ludziom. I wcale mu się nie dziwię. Czasem tylko chciałabym spotkać człowieka, który mu to zrobił. Spotkać w bardzo ciemnym zaułku.

Odpowiedz
avatar Iras
0 8

Wystarczy być chamem ze wsi* dla którego zwierzęta to rzeczy. (cham ze wsi = stan umysłu - nie chodzi o miejsce zamieszkania) W schroniskuw ktorym pracowałam (aktualnie bywam tam popracowac za friko - nie mylić z wolontariatem - nie wyprowadzam psów, tylko odwalam brudną robotę jak zwykły pracownik) bywaja najróżniejsze przypadki. Jest tam np. jeden pies, którego "właściciel" trzymał na łańcuchu, ale pies się czasem zrywał i biegał po okolicy. Walnął go samochód - w efekcie czego miał połamaną miednicę. "właściciel" stwierdził, że taki pies mu nie jest potrzebny i próbował go zastrzelić. Z wiatrówki. Pies średniej wielkości, więc większość śrutu (kilkadziesiąt...) utknęła w mięśniach, kościach i stawach. Skoro się nie udało to kolejna próba zamordowania - deską. Po tym jak psina straciła przytomność, menda wywaliła go na jakąś stertę śmieci, gdzie pies został znaleziony. Połamana miednica i łapy - zrosły się, obrażenia po desce - zagoiły się... Próba zastrzelenia... jedna ze śrucin utknęła w kręgosłupie uszkadzając rdzęń kręgowy. Pies ma bezwładny tył i samodzielnie nie sika... Mimo tych przezyc psiak nadal kocha ludzi i wszystko da sie z nim bezproblemowo zrobić. Inny pies - moj ulubieniec. mieszanka owczarka niemieckiego z czymś większym - patrząc na wielkość, możliwe że z wilczarzem. Został zabrany interwencyjnie z jakiejś meliny z łańcucha. A raczej z łańcuchem wrośniętym w szyję. On w schornisku jest od około 9 - 10 lat. I już zostanie. To co przeszedł nie jest do końca wiadome - na pewno jego młodość była koszmarem. Uraz został - nienawidzi facetów, a jeśli ktoś kogo nie zna odpowiednio dobrze dotknie mu szyi - może oberwać. Ja go znam, on mnie też - jest naprawde cudownym psem - ale właśnie - najpierw trzeba się wzajemnie poznać. Mi ufa na tyle, że mogę mu majstrować przy szyi bez ryzyka utraty ręki - widac jednak, że go to mocno stresuje (sygnały uspokajające - oblizywanie się, ziewanie itp) Oj dużo tego wszystkiego... psina wielkości jamnika z "obrożą" pod postacią szerokiego pasa od spodni - tak owinietego, ze przypominało to kołnierz ortopedyczny, podrzuceniepsa przywiązując go do ogrodzenia w taki sposób, że w praktyce został powieszony (nie przeżył) itp. itd....

Odpowiedz
avatar kabo
5 7

Trzeba być gównem, strasznym gownem. Nie do pojęcia jest, jak żałosne są takie kreatury. Nie radząc sobie z własnym jestestwem próbują odreagować w taki sposób. Normalny człowiek nigdy tego nie pojmie. I to prawda, że dodatkowo to niebezpieczne świry, przynajmniej w stosunku do istot bezbronnych. Na równych szansach z kimś sobie nie poradzą. Tchorzliwe, żałosne gnidy...

Odpowiedz
avatar Lubieciastka
0 2

Można nie lubić zwierząt. W tym momencie nie dotykam zwierza i po problemie. Mi zawsze w domu mówili: Nie lubisz psów/kotów/czegokolwiek, omiń. Nie pchaj się z łapami

Odpowiedz
avatar Lubieciastka
1 1

Nie mogę edytować komentarza. Nie chodzi mi o zachowanie Autorki, czy właścicielki psa. Mój komentarz odnosił się do osoby, znęcającej się nad zwierzakiem :)

Odpowiedz
Udostępnij