Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Czytając historie o znajomych proszących o przenocowanie, a wpadających ze znajomymi, przypomniałam…

Czytając historie o znajomych proszących o przenocowanie, a wpadających ze znajomymi, przypomniałam sobie moją własną.

Parę lat temu moi rodzice stwierdzili, że mają dość życia w mieście i wyruszają w świat. Wspólny dom sprzedali, a z pieniędzy za niego dołożyli się do mieszkań mojego i siostry.

Tak więc mam ja niewielkie mieszkanko, w którym spokojnie zawsze znajduje się miejsce, gdy któryś ze znajomych potrzebuje przenocowania. Do tej pory nie było problemów - znajomi wpadali, spędzaliśmy miło czas, zwykle nawet odpłacali się śniadaniem czy czekoladą.
Do czasu.

Niecały rok temu zadzwonił do mnie mój dobry [P]rzyjaciel, z którym kumplujemy się od gimnazjum. Powiedział, że chciałby wbić do Warszawki i czy może zostać kilka dni. Naturalnie się zgodziłam, bo miałam akurat wolną kanapę dla gości, a też chętnie spędzałam z nim czas.

Tutaj muszę wspomnieć o jednej rzeczy - kumpel jest naprawdę super, ale zawsze wybiera sobie fatalne dziewczyny, które w dodatku zwykle za mną nie przepadają. Może to moja wina, bo P z problemami w związku zwykle zwracał się do mnie i jeżeli któraś z jego dziewczyn dorwała się do jego SMS-ów czy wiadomości na fb, to od razu było, że podpuszczam P i chcę mu zepsuć związek (wiem, że to chore, że dziewczyny zaglądały mu do telefonu). Innym powodem też może być, że z P jesteśmy bardzo blisko. Traktuję go jednak bardziej jak starszego brata niż materiał na chłopaka i wszyscy o tym doskonale wiedzą. Rozumiałabym niechęć do mnie, gdyby nie jedna, istotna informacja - od lat jestem zadeklarowanym aseksem i nie czuję żadnego pociągu seksualnego, do nikogo. To jednak widocznie za mało, bo niemalże każda dziewczyna P widziała we mnie rywalkę.

Po tym przydługim wstępie, przejdę do historii właściwej.

Nadszedł dzień przyjazdu P. Ogarnęłam mniej więcej mieszkanie, kupiłam coś do żarcia, a w razie czego wyposażyłam się w numery do pobliskich pizzerii.

Nadeszła godzina zero, usłyszałam pukanie do drzwi. Ucieszona, że zobaczę kumpla, idę otworzyć. Pewnie się spodziewacie, co potem się stało.

Za drzwiami oprócz P oczywiście stała jego [D]ziewczyna, widocznie niezadowolona, patrząca na mnie chłodno. W pewnym szoku wpuściłam ich do domu, ale od razu wzięłam P na stronę.

J: Ej, P, co jest grane? Nie wspominałeś, że zabierzesz tu swoją dziewczynę.
P: No wiem, ale jak D się dowiedziała, że jadę, to się uparła, że ona też musi jechać
J: I nie uznałeś za stosowne mnie o tym poinformować? I zapytać, czy mam miejsce i ochotę na kolejną osobę?
P: Nie przesadzaj, przecież nie mogłem jej zostawić samej. Wiesz, że by się obraziła. No i wiesz, to w końcu moja dziewczyna, to chyba naturalne, że jak gdzieś jadę, to z nią.
J: Słuchaj, jak chcesz, to możesz sobie ją zabierać wszędzie, ale póki przyjeżdżasz do kogoś w gości, to wypadałoby, żebyś zapytał, czy możesz kogoś zabrać. Teraz co, przez kilka dni mam znosić, jak D nie odzywa się do mnie słowem, wścieka się, gdy się do ciebie odezwę i nie odstępuje cię na krok?
P: Jak zwykle przesadzasz. Przecież nie będzie się tak zachowywać (bzdura, D nie potrafi albo nie chce ze mną gadać, a ja nie mam jakoś ochoty się do niej zbliżać; w ciągu 3 lat, jak chodziła z P zamieniłyśmy może z 10 zdań).
J: Wiem, że będzie. Poza tym zachowałeś się cholernie nie fair, zapraszając ją tutaj bez mojej zgody. Nie jestem hotelem i nie możesz mnie tak traktować.

Po dłuższej dyskusji P poszedł porozmawiać z D, która, jak się okazało, słyszała wszystko. Po dość głośnej dyskusji, przytłumionej niestety przez zamknięte drzwi, P przyszedł do mnie i powiedział, że teraz D się źle czuje i nie zostaną tutaj (na szczęście).

Wynajęli sobie hotel i do końca wyjazdu P się ze mną nie skontaktował. Na szczęście z P dalej mamy kontakt i dobrze się dogadujemy. Do tamtej sytuacji nie wróciliśmy, ale do dzisiaj, jak P chce wpaść do mnie, dopytuję, czy tym razem wpadnie bez żadnej niespodzianki.

by ~April741
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar konto usunięte
8 10

To jest jakiś kosmos. Gościu wprasza się do kogoś na chatę, przychodzi z jakąś chamską, tępą sraką obrażoną na cały świat i dziwi się że gospodarz nie spodziewał się, że gościł będzie nie tylko jego. Czy ty mieszkasz na jakimś squocie? Trudno uwierzyć, że istnieją tacy idioci jak ty i twoj znajomy.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
-5 15

@mietekforce: Jasne, chłop stawia Cię w takiej sytuacji, ze jesteś niemiło widziana i masz się cieszyć? Oczywistym jest, ze w takiej sytuacji nie chciała tam zostać. Winny facet a ty wyzywasz jego dziewczynę.

Odpowiedz
avatar BlueBellee
8 8

@maat_: No się raczej sama postawiła w takiej sytuacji, skoro się wprosiła na wyjazd, a przez 3 lata spotkania z potencjalnym gospodarzem wyglądały tak, że panna waliła fochy? Przecież autorka pisze: "nie odzywa się do mnie słowem, wścieka się, gdy się do ciebie odezwę i nie odstępuje cię na krok". Wobec tego, jeśli laska spodziewała się kwiatów i czerwonego dywanu, to jest albo głupia, albo bezczelna.

Odpowiedz
avatar cutehulhu
14 24

Piekielność ściągania kolejnej osoby bez zapowiedzi bezsprzeczna, ale reszta historii mnie nie przekonuje. Chłopak zwierza Ci się z intymnych spraw związku, a Ty się dziwisz, że tym dziewczynom to przeszkadza? I skoro autentycznie wszystkie kolejne Cię nie lubią to może akurat nie w nich leży problem? Jak w tym powiedzeniu "jeśli jedna osoba mówi ci, że masz ogon możesz to zlekceważyć. Jeśli kilka osób mówi, że masz ogon warto odwrócić się za siebie". No i to: " Po dość głośnej dyskusji, przytłumionej niestety przez zamknięte drzwi" Naprawdę bardzo mi przykro autorko, że Twoja ciekawość i wścibstwo nie zostały zaspokojone.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 19 czerwca 2018 o 7:53

avatar Grejfrutowa
-3 13

@cutehulhu: niech przestaną grzebać w cudzych telefonach. Kto mniej wie, lepiej śpi.

Odpowiedz
avatar Habiel
6 12

@cutehulhu: Mnie też to zdziwiło. Jeszcze rozumiem zwierzenia typu-pokłóciłem się, chcę się wygadać, ale intymne sprawy związku? W dodatku rozumiem, że jedna dziewczyna może czuć się zazdrosna, ale albo chłopak ma takiego pecha, albo coś jest nie tak w jego relacji z autorką, skoro wszystkie laski jej za nią nie przepadają. @Grejfrutowa Ja nie grzebię mojemu facetowi w telefonie, czy fejsie. Mam do niego dostęp i on do moich również. Nawet nie wiem ile razy wchodziłam na jego messengera, aby napisać do moich znajomych. Przy okazji wyświetlały się jego wiadomości- czy to już grzebanie w telefonie? Zapewne według autorki tak. Może to być też ostatni akt desperacji dziewczyny, bo jej chłopak zamiast porozmawiać z nią, woli pisać z koleżanką o problemach ich związku. Plus postawa "NIESTETY" nie było słychać kłótni, świadczy o tym, że coś jest nie tak. Albo autora jest zfriendzonowana, albo sfrustrowana, bo ja bym z kłótni kumpla z jego dziewczyną, nigdy nie wyraziła się w ten sposób. Przeciwnie-współczułabym i nie chciałabym nawet jej słyszeć. Tutaj autorka najchętniej by stała obok nich, gdy przeżywają problemy i słuchała wszystkiego co powiedzą.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
2 10

@cutehulhu: Naprawdę to takie niesamowite, że można mieć przyjaciela płci przeciwnej, chociażby z dzieciństwa? Rozmawia się jak z bratem/siostrą, również o sprawach osobistych. Partnerki mojego przyjaciela też za mną nie przepadają (mimo, żem dzieciata mężatka;), a to co panie potrafią wyczyniać jest naprawdę niesamowite (grzebanie w telefonie i śledzenie na spacerach to standard). Dziwi mnie zachowanie tych kobiet (w tym bohaterki tej opowieści), przecież to jest zwykły brak szacunku do partnera. Ciężko zbudować związek bez krzty zaufania i zwykle przez takie akcje szybko te związki się kończą.

Odpowiedz
avatar DziwnyCzlowiek
9 11

@sweetsecrets: To co opisała cutehulhu to nie grzebanie w telefonie tylko po prostu obustronna zgoda i dostęp. Ja też nie mam nic do ukrycia i moja partnerka ma dostęp do wszystkiego nawet kont bankowych. Ja jej też. Czy to dziwne, że ma się przyjaciela płci przeciwnej? Nie, zupełnie. Ale w pewnym wieku przyjaźń przechodzi na inny poziom. Ja do rodzonego brata czy siostry też bym nie szedł z intymnymi sprawami mojego związku. Bo mój dom to moja sprawa nikomu nic do tego takie rzeczy załatwia się w domu miedzy sobą. Mam wrażenie, że problem wśród komentujących nie wynika z różnicy poglądów tylko z mentalnego wieku użytkowników.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 20 czerwca 2018 o 11:57

avatar Ginsei
2 6

@DziwnyCzlowiek: Różni są ludzie - jedni potrzebują na zewnątrz się zwierzyć (m.in. po to, by się upewnić, że to oni są w porządku), inni wolą "prać brudy w domu". Haczyk jest w tym, żeby związać się z osobą o podobnym podejściu do tego tematu. Stąd i oburzenie w komentarzach - jeśli ja wolę rozwiązywać związkowe problemy z partnerem, oburzać mnie będzie zachowanie ludzi, którzy wywlekają problemy na zewnątrz. A jeśli mam osobę, której się zawsze zwierzałam i radziłam, nagle będzie ciężko przejść do "nie mogę z tobą o tym rozmawiać, to prywatne sprawy związkowe".

Odpowiedz
avatar DziwnyCzlowiek
3 3

@Ginsei: No wiesz... Opowiadając komuś o swoim związku opowiadasz też o życiu drugiej połówki ona musi mieć coś do powiedzenia. Może jej się to nie podobać. Mi chodzi o to, że jeśli już wybieram doradców to mądrze. Dam sobie rękę uciąć, że nie byłabyś zadowolona, gdyby Twój facet chodził się zwierzać swojej przyjaciółce, która skrajnie Cie nie lubi. Doskonale wiesz, że sugerowała mu rozstanie z Tobą i najchętniej to powiesiłaby Cię na najwyższym drzewie. Po rozmowie z takim doradcą Twój facet na pewno byłby świetnie nastawiony do związku. Kolejna sprawa, że ciekawe czy pozwoliłabyś mu bez problemu u takiej nocować. To już nawet nie kwestia zaufania ale trochę też kultury. Mi by było głupio zapytać moją dziewczynę czy mogę sobie spać u innej.

Odpowiedz
avatar DziwnyCzlowiek
-1 13

Dodam by sprostować. Tak się składa, że też mieszkam w innym mieście niż to, w którym dorastałem. Gdyby moja koleżanka do mnie zadzwoniła i powiedziała, że chce mnie odwiedzić na kilka nocy. To zaproponowałby od razu by przyjechała ze swoim facetem nie ważne czy bym go lubił. Jeśli nie lubiłbym go na tyle, że nie mógłbym go znieść odmówiłbym całkowicie wizyty koleżanki. Jeśli chciałaby koniecznie przyjechać sama to też bym się nie zgodził bo nie chciałbym być wplątany w jakieś dwuznaczne akcje u nich w związku.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 19 czerwca 2018 o 14:13

avatar konto usunięte
5 11

@DziwnyCzlowiek: Zarzucasz autorce, że źle odzywa się o partnerce przyjaciela, ale Ty sam już nie masz problemu z nazywaniem przyjaciela swojej partnerki "przydupasem"?

Odpowiedz
avatar DziwnyCzlowiek
-3 11

@sweetsecrets: Moja partnerka nie ma takiego przyjaciela dlatego nie mam problemu by nazywać taka osobę jak chce. Po za tym jest tu chyba pewna różnica stron nie sądzisz? Dziewczyna tego chłopaka ma prawo mieć swoje zdanie o autorce czyli jego koleżance. Może powiedzieć mu, że nie chce się z nią spotykać i w ogóle może sobie gadać o niej jak jej się podoba. To już jest kwestia tego co oni w swoim związku z tym zrobią i jakie granice ustalą. Analogicznie moja dziewczyna może mi powiedzieć " słuchaj sorry ale ta twoja "przydupaska"(słabo odmieniłem) mi się nie podoba i tyle. I to już moja sprawa czy zwróce swojej dziewczynie uwagę ( czy ona mi) na to, ze nie życzę sobie by tak mówiła o mojej przyjaciółce. Natomiast moja przyjaciółka czy przyjaciel a nawet rodzina nie mają absolutnie żadnego prawa powiedzieć złego słowa na moją kobietę. Waga osoby typu przyjaciel a partner/ka życiowa jest chyba trochę różna co? Chyba, że wciąż jesteśmy w gimnazjum i stawiamy przyjaciół na równi z mężem czy żoną. Natomiast osoba z zewnątrz w tym przypadku autorka jeśli chce utrzymać zażyły kontakt z tym facetem ( sądzę, że tak jest bo nie nocuje się u byle kogo) raczej powinna po prostu się postarać zaakceptować tą dziewczynę lub powiedzieć przyjacielowi jasno sorry ale nie będę się z wami spotykać. Na pewno nie doprowadzać do jakiś dziwnych dwuznacznych sytuacji, że dziewczyna chłopaka zostaje w domu a on sobie nocuje u autorki.

Odpowiedz
avatar Imnotarobot
-2 2

@DziwnyCzlowiek: 1. Autorka nie musi jej szanować jeśli ona nie okazuje jej żadnego szacunku. 2. Zależy od sprawy. Nie widzę powodu by wspomóc się przyjaciółką czy przyjacielem - od tego są. Co nie znaczy, że zacznę opowiadać każdy jeden szczegół z mojego związku. 3. Przyjaźń to nie jest coś co można ot tak zostawić. Normalni przyjaciele wciąż będą razem bez potrzeby odsuwania się w cień tylko dlatego, że sobie partnerów znaleźli. G*wno warty jest przyjaciel, który sobie znalazł dziewczynę i rzuca wszystko inne. Prawdę mówiąc, rozstałabym się z takim chłopakiem, który za nic ma swoich przyjaciół. 4. Sytuacje są różne. Zawsze może być tak, że partnerka nie przyjedzie bo jest chora/zajęta/nie dostała wolnego/cokolwiek. Bez względu na wszystko chciałabym wiedzieć czy ktoś inny przychodzi. Choćby po to by wiedzieć czy będą potrzebne dodatkowe koc i poduszka. Normalny człowiek udzieliłby takiej informacji.

Odpowiedz
avatar DziwnyCzlowiek
1 3

@Imnotarobot: 1. Jeśli autorka chce się zadawać z tym chłopakiem to jednak chyba musi szanować jego dziewczynę. 2. Tak tu zależy od sprawy. Ale jednak jak pisałem w innym komentarzu jednak warto dobrze dobierać spowiedników. 3. Inny poziom przyjaźni to raczej ten gdy nie musimy ze sobą pitolić każdego dnia tylko po prostu spotykamy sie raz na jakiś czas i jest dobrze. Czułbym się zdecydowanie niezręcznie gdyby moja dziewczyna codziennie gadała ze swoim przyjacielem. Mieliby stały kontakt, codzienny nie przerwany. Po prostu bardzo szybko bym się z takiego związku wycofał bo po co im trzeci do gry na dwie osoby. 4. Tu najprościej jak potrafię- nie pojechałbym spać do innej kobiety nawet przyjaciółki bez swojej dziewczyny. Mam 30 lat nie mam ochoty na takie rzeczy po prostu dla mnie to nie jest w porządku.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 6 lipca 2018 o 13:44

avatar Imnotarobot
-1 1

@DziwnyCzlowiek: 1. Jeżeli ktoś jest w stosunku do Ciebie wrogi i traktuje źle to z jakiej racji masz go szanować? Dość mocno bym się zastanowiła czy ktoś kto nie szanuje innych jest dobrym materiałem na dziewczynę/chłopaka. 2. To racja. Mimo wszystko wydaje mi się, że ludzie, z którymi człowiek przyjaźni się od kilkunastu lat i są żywym dowodem na to, że "prawdziwych przyjaciół poznaje się w biedzie" mogą być chyba dobrymi słuchaczami. 3. Nikt nie mówi, że to musi być codziennie. Nie spotykam się z przyjaciółmi codziennie, co nie zmienia faktu, że z nimi też chcę spędzać czas, czy to na rozmowie, czy spotkaniu, przynajmniej raz w tygodniu. Nie wyobrażam sobie odcinać się od nich tylko dlatego, że mam chłopaka i tak się zdarzyło, że jednym z moich najbliższych przyjaciół jest osobnik płci męskiej. 4. Nie chcesz, to nie jedź. Nikt Ci nie zabroni. Tylko Twoje podejście nie jest jedyne słuszne. Już nie wspominając o tym, że nie ma w tym w ogóle nic złego. Mi tu bardziej przeszkadza to, że nikt nie raczył poinformować o przyjeździe drugiej osoby, co jest ważne już nie ze względów "moralnych", ale po prostu logistycznych.

Odpowiedz
avatar DziwnyCzlowiek
5 13

Wróciłem do tego tematu przez komentarz skierowany do mnie. Wiecie co? Z dzisiejszej perspektywy najbardziej piekielny wydaje mi się ten facet. Jakby chciał ciągnąć dwie sroki za ogon. Powinien to wszystko załatwić raz i porządnie ze swoją dziewczyną. Ukrócić kontakty z autorką albo powiedzieć dziewczyną, że mają się jakoś dogadać. Nie da się tak funkcjonować. Jego dziewczyna się denerwuje i się jej nie dziwie. Autorka się wtrąca w ich związek i tego nie rozumiem. Mogłabyś powiedzieć gościowi, że nie interesują Cie ich problemy i, że w ogóle nie będziesz z nim gadać na tematy związane z jego związkiem. Skoro tak nie cierpisz tej dziewczyny to wątpię byś potrafiła obiektywnie spojrzeć na sytuacje np. Ich kłótni i zobaczyć winę w swoim przyjacielu a nie w jego dziewczynie. Taki przyjaciel to najgorszy doradca moim zdaniem. Jeśli w ogóle miałbym do kogoś iść z problemami to na pewno nie do osoby, która skrajnie nie lubi mojej dziewczyny bo co by mi mogła powiedzieć? Rzuć ją?

Odpowiedz
avatar cutehulhu
10 10

@DziwnyCzlowiek: Masz otwartym tekstem w historii, że autorka to właśnie radziła. A potem "aj waj! Nie lubią mnie!", dziwne doprawdy czemu. :D

Odpowiedz
avatar Rokita
9 9

Ja tutaj widzę dwa oddzielne problemy: Jeden, to że jeżeli zapowiadam się, że przyjadę ja, to przyjadę JA, gospodarza nie powinno obchodzić, czy mam żonę, piątkę dzieci, psa czy chorą matkę. Każda dodatkowa osoba, czy zwierzę powinna być zapowiedziana. Dla gospodarza to robi organizacyjną różnicę, jedna osoba czy dwie, a robienie komuś testów "czy twoja przyjaciółka ucieszy się na mój widok jest moim zdaniem skazane na porażkę. Mnie by na przykład szlag trafił, nawet gdyby niezapowiedziany pojawił się mój najlepszy kumpel. Drugą, zupełnie oddzielna sprawą jest to, że smętnym losem przyjaciół, jest czasami tolerować drugie połówki swoich ziomków. (albo udawać) Nawet, jeżeli twoim zdaniem to sucz , niestety. Sytuacja była mocno lewa, ale stawianie sprawy "Nie mam zamiaru znosić twojej dziewczyny" w sytuacji, kiedy jest opcja, że ona to usłyszy na prawdę nie świadczy o tobie dobrze. Tą rozmowę mogłaś przeprowadzić póżniej, jeden-na-jednego, a z nią porozmawiać bezpośrednio, jak z człowiekiem: Umowa była inna, nie jesteś przygotowana na dwójkę gości, nie stać cię na to. Jasno, neutralnie i bez ataków personalnych. Jeżeli i tak się obrazi - no to już jej problem.

Odpowiedz
avatar leevran
6 16

Aż zalogowałam się pierwszy raz od kilku lat. Mój od niecałego miesiąca były też miał taką super przyjaciółkę, ba! To była również moja przyjaciółka. Co ciekawe również niby aseksualna i nawet aromantyczna! I co sie stało? Ano to, że trochę im przyjaź poszła za bardzo i tak jak w Twojej historii to ja byłam postrzegana jako ta zła i toksyczna - mam dla Ciebie wiadomość - to ty tutaj wszystko psujesz. Jak to tłumaczyła psycholog - z partnerem idziesz razem przez życie, przyjaciel idzie obok. Ty tutaj usilnie wpychasz się w ich życie, ty chcesz być najważniejsza. No niestety, trzeba postawić solidną granicę co wypada robić a czego jednak nie - i wasze przekonywania że jest Ok, że tylko przyjaźń są po prostu śmieszne. Nie niszcz mu życia, nie bądź manipulatorką, daj mu spokój.

Odpowiedz
avatar DziwnyCzlowiek
2 10

@leevran: Boże nareszcie ktoś kto mnie zrozumiał w tym wszystkim! Dzięki, bo już traciłem wiarę w ludzi.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 22 czerwca 2018 o 10:53

avatar Nikusia1
1 1

@leevran: Z drugiej strony nie wiemy, co ona mu radziła. Ja mam przyjaciół płci przeciwnej. Sama jestem na etapie planowania ślubu, przyjaciele różnie - albo w związkach albo sami, a często na przemian. Rozmawiamy o naszym życiu osobistym, spotykamy się czasem tylko we dwoje, radzimy sobie i pomagamy, ale nic więcej. Co ciekawe z partnerkami tychże przyjaciół mam zwykle bardzo dobre relacje, tak jak oni z moim narzeczonym. Można żyć w zdrowej relacji i mieć przyjaciół. Związek, ktory nie toleruje innych znajomości i przyjaźni jest jak więzienie i nie wyobrażam sobie rezygnować z bliskich mi ludzi, dlatego mój partner posądza mnie o coś, czego nie robię i na odwrót. Nie mam nic przeciwko koleżankom czy przyjaciółkom mojego partnera.

Odpowiedz
avatar DziwnyCzlowiek
1 3

@Nikusia1: jak nie wiadomo co mu radziła? Jest "otwartym tekstem" napisane, że radziła mu rozstać się ze swoją kobietą. Tu nie chodzi o ograniczanie kogoś i zamykanie w klatce. Ale jakieś zdrowe relacje. Normalne przyjacielskie typu piwo razem, pogaduchy, planszówki itp. A to co pisze autorka tego tekstu na normalną przyjaźń nie wygląda. Na moje oko to jest manipulowanie tym facetem co dobrze widzi jego dziewczyna i dlatego się wkurza.

Odpowiedz
avatar Nikusia1
-1 1

@DziwnyCzlowiek: Co nie zmienia faktu, że raczej sytuacja po jednej historii nie jest dla nas jasna. Nie wiemy, co mu dokładnie radziła, w jakiej sytuacji on się do niej zwracał. Ok, taka wymiana zdań, kiedy dziewczyna może to uslyszeć jest po prostu chamska i tylko podsyca konflikt, jednak nic poza tym nie wiemy. Sama byłam w sytuacji, gdzie bardzo jednemu bliskiemu mi człowiekowi radziłam zakończyć związek, bo dziewczyna codziennie robiła mu sceny, na imprezach dawała się obmacywać każdemu (byłam temu świadkiem :D), a potem okazało się, że permanentnie go zdradzała. Oczywiście dla niej to ja byłam podłą manipulatorką. :P Uważam po prostu, że wydawanie osądu o całej relacji na podstawie jednej historii jest obarczone sporym błędem. Mnie zaś najbardziej zdziwiło, że facet w związku chce jechać do jakiejś dziewczyny sam na kilka dni i nie widzi w tym nic dziwnego. :D

Odpowiedz
avatar DziwnyCzlowiek
0 2

@Nikusia1: Wyżej w komentarzach pojawił się ktoś kto nie widzi problemu w takim wypadzie do koleżanki. Mi się to w głowie nie mieści ale cóż ludzie są różni. Ja bym nie pojechał zostawiając swoją dziewczynę w domu.

Odpowiedz
avatar Nikusia1
0 0

@DziwnyCzlowiek: A tu się zgodzę, też bym nie pojechał. :D

Odpowiedz
avatar szafa
-2 6

Jak czytam te komentarze (i widzę, że mają jakieś plusy), to mi witki opadają. Serio jak już jesteś w związku, to masz zrezygnować z wszystkich przyjaciół i nikomu się nie zwierzyć, jak jest problem, bo "brudy się pierze w domu"? To jest typowe myślenie tępej toksycznej dzidy płci dowolnej, która się boi, że może ktoś ze znajomych zasugeruje facetowi/babce, że może czas się uwolnić ze z8ebanego związku ;). Współczuję partnerom komentujących, no ale kogo sobie wybrali, tego mają. Ale ja nie o tym w sumie. Z czystej ciekawości, czy korzystasz z jakiejś NORMALNEJ strony dla aseksów? Fajnie byłoby dzielić życie z kimś aseksualnym, ale albo ja nie ogarniam albo jeszcze nikt nie odkrył, że przydałby się jakiś DOBRZE DZIAŁAJĄCY portal dla takich osób.

Odpowiedz
avatar Shi
3 3

@szafa: nie widzę nic złego w tym by zwierzyć się przyjacielowi/przyjaciółce po kłótni z partnerem. Jednak gdy wiemy że ten przyjaciel nie lubi naszej drugiej połówki i się z tym nie kryje to jaki jest sens zwierzac się takiej osobie? Mam przyjaciółkę, która jawnie nie lubi moich partnerów (w sumie ich też nie zna) i już dawno przestałam się jej zwierzac jeśli chodzi o związek. Po prostu zwierzając się szukam u przyjaciela pocieszenia i RADY jak naprawić sprawę, chcę by też wytknal moje błędy, a nie usłyszeć, że rozwiązaniem każdego problemu jest "rzuć go".

Odpowiedz
avatar DziwnyCzlowiek
3 3

@szafa: Tak jak napisała Shi. Chodzi o jakieś normalne granice. Ja się nie zwierzam bo dla mnie to nie ma sensu ale rozumiem, że są ludzie, którzy tego potrzebują. OK. Tylko autorka próbowała podsłuchać ich kłótnie... sorry... Do tego, mówi facetowi żeby się rozstał z tą dziewczyną. To nie jest w porządku. Są tak zwani toksyczni ludzie, którym nie warto się zwierzać bo na pewno nie pomogą. To jest typowe myślenie tępej toksycznej dzidy płci dowolnej, która się boi, że może ktoś ze znajomych zasugeruje facetowi/babce, że może czas się uwolnić ze z8ebanego związk - To jest debilne stwierdzenie, sorry. Właśnie dobry doradca nie powie CI- RZUĆ GO/JĄ bo ma świadomość, że nie zna sprawy od drugiej strony, która może patrzeć na to zupełnie inaczej. Przyjaciel jeśli już to raczej jest od tego by pomóc coś naprawić. Choć może się nie znam bo taka nowa moda, że buty wywalamy na śmietnik zamiast je naprawiać.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 5 lipca 2018 o 15:28

avatar DziwnyCzlowiek
2 2

@szafa: Oczywiście nie mówię o skrajnych przypadkach gdzie występuje przemoc fizyczna czy psychiczna itp. Chodzi o normalną relacje gdzie ludzie żyją ze sobą parę lat, kochają się. Tylko na pewnym z pól zabrakło porozumienia i trzeba to naprawić.

Odpowiedz
Udostępnij