Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Urząd Paszportowy w Gdańsku. Byłam razem z moją Przyjaciółką i jej Mężem.…

Urząd Paszportowy w Gdańsku. Byłam razem z moją Przyjaciółką i jej Mężem. Przyjaciółka jeździ na wózku elektrycznym.

Odsłona 1.
Akurat było oberwanie chmury, a przy wejściu do Urzędu nie ma podjazdu - jest podnośnik. M poszedł zawiadomić kogoś o konieczności podejścia i uruchomienia podnośnika. Zastał pana ochroniarza, bawiącego się kluczykiem, który obwieścił, że pracownika od podnośnika dziś nie ma. Kazał iść naokoło do tylnego wejścia (tłumaczenie w stylu "o tam" i niewyraźny ruch ręką na ścianę). Poczekaliśmy aż deszcz przestanie padać, poszliśmy.

Odsłona 2.
Okienka są odgrodzone schodkami - bo RODO. Jest też winda dla niepełnosprawnych, na kluczyk zamykana, więc kolejne 10 minut czekania, aż ktoś ją łaskawie odblokuje (bo nie można było zrobić przycisku jak w normalnych windach, po co).

Odsłona 3.
Ja w tym czasie poszłam zaczekać sobie gdzieś na krzesełko - trafiło się w części obsługującej imigrantów.
Czarnoskóry mężczyzna pyta o coś panią w kasie, powoli, poprawną angielszczyzną. Baba patrzy na niego i: "MÓW DO MNIE PO POLSKU".
Na pozostałych twarzach maluje się tęsknota za umysłem. Podeszłam, załatwiłam panu sprawę, podziękował itp.
Okazało się, że baba nie zna ŻADNEGO języka obcego, nawet rosyjskiego (3/4 klientów to byli Ukraińcy) - więc ja się pytam - jaka jest jej przydatność na tym konkretnym stanowisku?!

urząd_paszportowy niepełnosprawni języki_obce

by bazienka
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar Papa_Smerf
24 46

@Lynxo: w Polsce językiem urzędowym jest polski, a nie "Polski". Skoro jesteś Polakiem (tak przypuszczam), to wypadałoby się nim posługiwać w miarę poprawnie, czyli wiedzieć, co piszemy dużą literą, a co nie. Poza tym, co za bezsensowne podejście: "jesteś w Polsce, to mów po polsku". Jakbyś pojechał np. do Finlandii, to mówiłbyś tam po fińsku? Czy jednak cieszyłbyś się, że wystarczy tam angielski? Całkiem wygodny jest taki "ogólnoświatowy" język- możesz pojechać w (prawie) dowolne miejsce, żeby np. pozwiedzać. I nie potrzebujesz się uczyć lokalnego języka. A jeśli chcesz gdzieś zamieszkać, to nie musisz czekać parę lat, aż nauczysz się tego języka- możesz zacząć pracę z angielskim, a języka lokalnego uczyć się już w trakcie- szybciej i efektywniej. Autorko, byłaś tam razem ze swoją przyjaciółką i jej mężem, a nie ze "swoją Przyjaciółką i jej Mężem". Nie ma potrzeby stosowania dużych liter. To nie nazwy własne. "Urząd" to też nie nazwa własna. A postawa urzędniczki bardzo piekielna. Mam nadzieję, że są tam jakieś młode osoby ze znajomością języka angielskiego.

Odpowiedz
avatar kitusiek
25 35

@Lynxo: W Norwegii językiem urzędowym jest norweski. Kiedy byłem w urzędzie podatkowym, do obsługi imigrantów mieli nie tylko ludzi perfekcyjnie mówiących po angielsku, ale też w kilku innych językach obcych (w tym po polsku) w kilku okienkach i najpopularniejsze formularze z instrukcjami w kilkunastu językach (na pewno angielski, niemiecki, francuski, włoski, hiszpański, portugalski, polski, rosyjski - pozostałych nie pamiętam, ale były dwa stojaki pod sufit, każda półka z innym językiem). Innymi słowy - dogadałbym się w języku urzędowym, najpopularniejszym w tej części świata międzynarodowym (angielski) i, przy odrobinie szczęścia, swoim ojczystym. Da się? No jak widać tak.

Odpowiedz
avatar Madeline
11 17

@cherrish: To samo jest we Francji. Albo odpowiadają po francusku (nawet jak rozumieją angielski), albo i tak nic nie załatwisz, bo wszystko poprzekręcają na swoją korzyść. Na palcach jednej ręki mogę policzyć osoby, z którymi dogadałam się bez problemu i nie miały pretensji, że nie mówię po francusku.

Odpowiedz
avatar misiafaraona
12 16

@Madeline: We Włoszech to samo. Albo mówisz po włosku, albo masz problem.

Odpowiedz
avatar nasturcja
6 12

@Madeline: francuzi często zaczynają mówić po angielsku jak się dowiedzą, że nie jesteś anglikiem.

Odpowiedz
avatar Madeline
0 4

@nasturcja: No niestety u mnie się to póki co nie sprawdza :(

Odpowiedz
avatar Jorn
5 9

@kitusiek: W Belgii języki urzędowe są trzy. Ale tylko jeden z nich obowiązuje w gminie, w której mieszkam i jest to jedyny język, w którym cokolwiek można załatwić.

Odpowiedz
avatar Dark_Messiah
6 8

@cherrish: Też załatwiałem sprawy w Niemczech związane z pracą przymusową mojego ojca i inne odbiegające od tego tematu. Żaden niemiecki urzędnik nie chciał ze mną gadać w innym języku niż niemiecki.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
1 1

@Lynxo: w Anglii to nawet mozna poprosic o darmowego tlumacza.

Odpowiedz
avatar Fomalhaut
6 6

W brytyjskich urzędach panuje prawdziwy szał na ulotki i informacje w obcych językach. Kiedyś naliczyłem ich aż 26. Poza tym prawie wszędzie można zamówić sobie tłumacza, choć z dostępnością tłumacza języka np. estońskiego pewnie jest większy problem, niż z tłumaczem języka polskiego czy urdu. Pomimo to w pewnych sytuacjach można spotkać się ze zjawiskiem, które można nazwać "miękką dyskryminacją". Sam byłem tego świadkiem. Otóż pomagałem w załatwieniu pewnej sprawy starszej osobie, która w ogóle nie mówiła po angielsku. Na początku byliśmy traktowani przez urzędniczkę w oschłą uprzejmością. Oznajmiła ona, że jeśli chcę występować w roli oficjalnego tłumacza musi wpisać do formularza moje dane i w związku z tym poprosiła o moje prawo jazdy. Powiedziałem, że prawa jazdy nie mam, ale mam paszport, po czym wręczyłem jej mój brytyjski paszport. Ona widząc go powiedziała tylko niby do siebie "oh, lovely", po czym nastąpiła błyskawiczna przemiana. Stała się uprzejma w ten charakterystyczny brytyjski sposób. Nie wiem czy przestraszyła się, że mogę jej narobić jakichś problemów (mimo wszystko cały czas robiła swoje, tylko, że bez nadmiernego entuzjazmu), czy nie lubiła imigrantów, a mnie uznała za jednego ze "swoich". P.S. Od kilku dni załatwiam różne sprawy w polskich urzędach i muszę przyznać, że jestem mile zaskoczony. Nie wiem czy to mój urok osobisty (hłe, hłe) czy szczęście,ale urzędniczki są dla mnie naprawdę miłe i profesjonalnie wykonują swoją pracę.

Odpowiedz
avatar bazienka
2 2

@Papa_Smerf: napisalam te nazwy z wielkiej litery by potem operowac P i M w ramach skrotow :) Urzad z wielkiej litery pojawil sie nie jako miejsce publiczne tylko jako skrot od Urzedu Paszportowego- nazwy wlasnej

Odpowiedz
avatar whateva
-1 1

@nursetka: Wszędzie można poprosić o darmowego tłumacza.

Odpowiedz
avatar zlosliwek
0 0

W Irlandii w urzedach moze po polsku nie mowia ale za to wszystkie formularze sa w trzech jezykach. Angielskim, irlandzkim i polskim wlasnie...

Odpowiedz
avatar misiafaraona
7 9

@bloodcarver: Załatwiali pozwolenia na pracę i pobyt? Biuro paszportowe może być usytuowane w budynku z innymi urzędami przecież.

Odpowiedz
avatar bazienka
0 0

@bloodcarver: Biuro Paszportowe oraz Oddzialy ds. Legalizacji Pobytu oraz Zatrurnienia Cudzoziemcow znajduja sie w tym samym budynku, przedzielone poczekalnia

Odpowiedz
avatar Agness92
3 21

@misiafaraona: czyli przez x lat aż się nauczy ma siedzieć i nic innego nie robić? Nie da się pracować bez kontaktu z urzędami...

Odpowiedz
avatar bazienka
-3 15

@misiafaraona: wiec rownie dobrze pani PRACUJACA w tym okienku najprawdopodobniej od kilku lat mogla sie nauczyc chociaz podstaw jezyka angielskiego obejmujacych jej zakres obowiazkow i udzielania informacji, za cos jej tam jednak placa, nie tylko za siedzenie i dlubanie w zebach

Odpowiedz
avatar konto usunięte
3 5

@misiafaraona: Polacy siedza po 10 lat w Anglii i nie znaja angielskiego to dopiero opoznienie umyslowe. Polski to jest obiektywnie bardzo trudny jezyk.

Odpowiedz
avatar misiafaraona
0 14

@bazienka: Ta pani z okienka jest u siebie. Popatrz na komentarze wyżej, w wielu krajach dogadasz się tylko w lokalnym języku i nikt tam nie ma z tego powodu kompleksów.

Odpowiedz
avatar misiafaraona
3 9

@bazienka: Jakie ty kurna sprawy urzędowe chcesz załatwiać na tygodniowym urlopie? Wez zastanów się co piszesz, bo sama siebie ośmieszasz.

Odpowiedz
avatar avtandil
3 3

@misiafaraona: A choćby niech na takim wyjeździe paszport ukradną. I na policji się dogadasz tylko w języku miejscowym. Fajnie?

Odpowiedz
avatar misiafaraona
0 6

@avtandil: Porównujesz zdarzenie losowe, które wcale nie musi nastąpić do spraw związanych z pobytem i pracą w innym kraju? Poza tym duplikat utraconych dokumentów wydaje konsulat, konsulat twojego kraju, gdzie znają twój język!

Odpowiedz
avatar bazienka
0 2

@misiafaraona: cholera wie, duzo sie moze tac np. wypadek, choroba, w wyniku czego trzeba np. pogadac z personelem szpitala; rozne dziwne rzeczy, przy ktorych trzeba skorzystac z pomocy konsulatu czy jakiegokolwiek urzedu, chocby przedluzenie wizy... whatewa tu mowimy o urzedzie ds imigrantow, wiec jednak zakladamy dluzszy pobyt ww, a jednak nie ma ich komu obsluzyc jesli nie znaja polskiego- co zakrawa o smiesznosc wyobraz sobie, ze w Polsce wybucha wojna, kataklizm, w wyniku czego musisz uciekac jak stoisz do najblizszego bezpiecznego panstwa i co w tym biegu i stresie uczysz sie np. szwedzkiego cyz hiszpanskiego? no nie rozswmieszaj mnie. moim zdaniem wystarczy znaj jezyk w miare uniwersalny w Europie- angielski

Odpowiedz
avatar bazienka
1 1

@misiafaraona: ok, ale najpierw musisz siedziec, gdzie ten konsulat jest :) i pytasz tubylcow, a oni tylko w tubylczym. dla utrudnienia gubisz smartfon ( ja np. w ogole nie posiadam), wiec lokalizacja po gps odpada. i coz?

Odpowiedz
avatar misiafaraona
2 6

@bazienka: To dowiedz się gdzie jest ambasada jeszcze przed wyjazdem i wytatuuj sobie na ciele. A potem idz szukać wojny, albo następnych wymyślonych piekielności do opisania.

Odpowiedz
avatar szafa
0 2

@bazienka: weź po prostu się tam Ty zatrudnij i po problemie. Baba nie umie po żadnemu, bo pewnie na jej miejsce też nie ma żadnych chętnych z językami, bo sory, ale 1600 to se mogą wsadzić.

Odpowiedz
avatar PiekielnyDiablik
2 6

jesteśmy podobno w UE teoretycznie zatem można się domagać aby urząd funkcjonował przynajmniej w 23 językach "urzędowych" - tylko liczba urzędników na by wzrosła tak 5 razy ;-p

Odpowiedz
avatar marcelka
6 10

czytając komentarze, przypomniał mi się pewien dowcip (suchar?;) ): Siedzi dwóch pijaczków na ławce. Podjeżdża gość autem na zagranicznych blachach, chce zapytać o drogę. Próbuje po angielsku, po rosyjsku, po niemiecku - nic, trudno, pojechał dalej. I pijaczek nr 1 mówi do swojego towarzysza: "widzisz, trzeba było się języków uczyć, to byś się dogadał". Na to pijaczek nr 2: "on znał aż trzy i co, dogadał się?" ;)

Odpowiedz
avatar FlyingLotus
3 3

@marcelka: ty się śmiejesz, ale coś w tym jest :D

Odpowiedz
avatar szafa
1 3

Uwielbiam te podsumowania oderwane od rzeczywistości. Każdy w miarę orientujący się w rzeczywistości człowiek wie, że urzędnicy najniższych szczebli (czyli takie baby z okienka) zarabiają zazwyczaj najniższą krajową. Ok, mogą tę babę zwolnić, ale kto przyjdzie na jej miejsce? Ty? Bo ja na pewno nie. Nie po to znam parę języków, żeby dostawać 1600 na łapę. Więc ona tam siedzi, bo jak ją zwolnią, to nikt inny tam nie przyjdzie.

Odpowiedz
Udostępnij