Dlaczego pracodawcy wykorzystują pracownika w Polsce? Bo im na to pozwalamy.
Tak, wiem, są regiony, gdzie z pracą jest krucho, nie każdy jest gotowy przeprowadzić się za obietnicą lepszego jutra, nie każdy ma dostęp do samorozwoju, żeby zmienić swoje życie.
Ale są ludzie, którzy mogą coś zrobić, ale i tak tego nie robią.
Pracuję sobie w dużym korpo. Duże korpo zajmuje duże budynki. Duże budynki mają swoją administrację, a ta administracja jest odpowiedzialna za utrzymanie czystości, ot naturalna kolej rzeczy.
W celu utrzymania tej czystości, opłacana jest zewnętrzna firma sprzątająca, zatrudniająca ileś-tam pań. Czasem w jednej z kuchni można trafić na walne zebranie tychże pań z ich szefem, czasem można trafić na kilka z nich plotkujących w przerwie od pracy. Pomijając okazjonalne narzekanie, że ktoś jest chory i trzeba robić cudzą robotę, regularnie przewijającym się tematem są opóźnienia w wypłacie. I to nie o dzień, czy dwa, ale one potrafiły zasuwać nawet 2 miesiące bez pieniędzy.
Zapytałem kiedyś jak to jest, przecież wystarczy zgłosić się do sądu pracy, baaa, wystarczy takowym zagrozić, i pracodawca znajduje magicznie fundusze na wypłatę - no chyba że już naprawdę jest o krok od upadłości. Panie się zdziwiły, że przecież one są na umowach cywilnoprawnych, no przecież, paanie, my nie mamy tak dobrze jak wy w korpo.
No ok. Czy pracują w wyznaczonym czasie, wyznaczonym miejscu i pod nadzorem? Tak. No to ich umowy noszą znamiona umowy o pracę. Powiedziałem im zatem, że mogą wystąpić do PIPu o ustalenie stosunku pracy - wystarczy, że zrobią to wszystkie razem, dostaną umowy i nagle będą miały prawo do urlopu, L4, wypłaty w terminie i cała masę innych bajerów.
To było miesiące temu. Nadal siedzą i narzekają na warunki pracy i opóźniające się wypłaty. Kiedyś przechodząc przypomniałem im o możliwości ustalenia stosunku pracy. Machnęły ręką, że "aaa tam, paanie, po co..."
Po co? Po swoje prawa. Ale jak nie to nie ;)
praca; pracodawcy; pracownicy; mentalność_ofiary
Tylko że aktualny rząd bardzo do tego zniechęca - jeśli ustali się stosunek pracy, to wszystkie składki i inne obciążenia formalnie "opłacane przez pracownika" za 5 lat do tyłu trzeba uzupełnić. W terminie do 2 tygodni. Z odsetkami. Nie każdego na to stać.
Odpowiedz@bloodcarver: Pracodawca zamknie działalność w trybie natychmiastowym i panie pozostaną bez pracy.
Odpowiedz@GlaNiK: tak też może być.
Odpowiedz@GlaNiK: tak może być, ale kolejny taki Janusz biznesu się zastanowi czy opłaca mu się trzymać na umowach cywilnoprawnych. Jeśli każdy się na takie warunki zgadza to po co mają to pracodawcy zmieniać? Sami sobie koszta robić?
Odpowiedz@GlaNiK: Ujmę to tak - może ten konkretny gość pójdzie z torbami. Natomiast praca dla tych pań nie zniknie - najwyżej przyjdzie kolejna firma, która będzie potrzebowała osób zaznajomionych z pracą w danych pomieszczeniach. Wytrenowany personel jest na wyciągnięcie ręki - wystarczy podpisać nowe umowy.
Odpowiedz@Grav: Tak, znowu "śmieciówki", bo umowa o pracę jest zbyt kosztowna. Pracodawca w wielu przypadkach nie będzie w stanie w tej branży zatrudnić na umowę o pracę. Nie twierdzę, że to dobrze i może gdyby po kolei się zawijali z torbami to w końcu coś by się zmieniło. Pytanie czy firmy wynajmujące ekipę sprzątaczy będą w stanie płacić za umowę o pracę osób sprzątających?
Odpowiedz@GlaNiK: prosze Cie... 'czy bedzie stac na zaplacenie za etat", nie moze byc nigdy wytlumaczeniem oszukiwania/ okradania pracownikow na umowie. Nie chcesz placic.. sprzataj sam.. to naprawde takie proste.
OdpowiedzJak świeżo po studiach szukałam pracy to zdarzało mi się trafiać na oferty gdzie ilość wymagań była ogromna a pensja śmiesznie mała, która nie byłaby wstanie pokryć nawet ćwiartki wymagań. Dzieląc się takimi kwiatkami z poszukiwań czasami spotykam się ze zdziwionymi komentarzami (czy nawet obrażonymi) czemu nie aplikowałam/nie przyjęłam oferty. Na moje wyjaśnienia reagowano wrogością bo: - w d*pie mi się poprzewracało - "ja zapie*dalałem za połowę tego i nie narzekałem!" - jestem leniwą księżniczką Taka mentalność jest niestety w nas wciąż silna i niestety nie zauważyłam by coś się w tej sprawie polepszyło.
Odpowiedz@Imnotarobot: Ha, znam to. Poszłam do nowej pracy, gdzie mam już większości umiejętności. Zażyczyłam sobie 2k na rękę za okres próbny. Według znajomych jestem odważna i w ogóle jak to tak, że za taką kwotę ktoś mnie weźmie. A ja znam swoją cenę, którą i tak obniżyłam przez to, że okres próbny, a nie od razu normalna praca.
Odpowiedz@Imnotarobot: Mialem podobnie jak zaczynalem. Nie dalem sie zatrudnic jako informatyk za najnizsza legalna. O jakie to bylo marudzenie ze mlody gniewny w dupie sie poprzewracalo. Jak dostalem robote za ponad 2krotnosc najnizszej to nagle japy sie pozamykaly.
Odpowiedz@Lynxo: Jak już doświadczenia nabrałam i zaczęłam naprawdę porządnie zarabiać to też się japy pozamykały... na zawsze, bo takie elementy już nie chciały ze mną rozmawiać ;)
OdpowiedzA dowiadywałeś się, czy: -Korpo płaci administracji budynków w terminie? -Administracja budynków płaci firmie sprzątającej w terminie? Bo jeżeli nie, to korpo, czy też administracja są również winne opóźnień w wypłatach dla tychże sprzątających pań. Uwierz, nie spotkałem jeszcze korpo, czy dużej firmy, w której każda faktura, nawet od stałych dostawców nie musiałaby przejść przez kilka- kilkanaście osób, które muszą ją zatwierdzić i zaakceptować. A z płatnościami też bywa różnie.
Odpowiedz@rodzynek2: pensja to swietosc.. To ze kontrahent nie zaplacicl, nie moze byc powodem do wstrzymywania pensji pracownikowi. To nie tak ze "mnie okradlito i ja moge okrasc". Tym bardziej ze dla osob zarabiajacych najnizsza krajowa, pensja to byc albo nie byc. Szef swoja pensje moze otryzmac pozniej, i tak rabia pewnie z 10 razy tyle co placi pracownikom. Uczyciwy szef sobie placi na koncu.
Odpowiedz@TakaFrancuska: A jak na koncie szefa i jego firmy nie ma kasy, bo kontrahenci mu się spóźniają? A rezerwy mają to do siebie, że szybko się kończą. Dzisiaj znaleźć kontrahenta, który płaci w terminie, to prawie, jak wygrać w totka i wiem co mówię, bo pracuje przy finansach. Edit: A co do stwierdzenia że pensja to świętość. Uwierz mi, że znaczna większość przedsiębiorców większym priorytetem są podatki (w tym za pracowników), ZUSy- bo te instytucje w pierwszej kolejności, bo sprawiają największe problemy od kontroli, czy zajęcia kont. potem idą narzędzia pracy, w tym przypadku środki czystości- bo bez tego roboty w ogóle nie będzie. Potem ewentualnie są pracownicy.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 27 czerwca 2018 o 10:02
@rodzynek2: Akurat tak się składa, że mam 100% pewności, że firmy się ze sobą rozliczają na czas. Choć bezpośrednio z tym związany nie jestem.
Odpowiedz@Grav: No to szef jest [w słowniku ludzi kulturalnych nie ma takiego słowa]. Tylko pozostaje pytanie, dlaczego u niego ci ludzie jeszcze pracują?
Odpowiedz@rodzynek2: jesli nie masz rezerw na pensje pracownikow.. wez kredyt.. zabezpiecz pensje swoich pracownikow na rok. Bo taka minimalna rezerwa powinna byc. Niedopuszczalnym jest aby nie zaplacic komus za jego prace. Pracownik ma do oplacenia mieszkanie, musi za cos jesc. I o ile ktos kto zarabia 10tys to pewnie ma jakas rezerwe i by poradzil sobie miesiac bez pensji.. o tyle pensja 1600 zl w sumie na zycie ledwo starcza nawet placona w terminie,... a co ma zrobic ten pracownik gdy jednak jej nie dostanie ? Jesli nie masz pieniedzy dla pracownika.. pracuj za niego.. *mnie akurat problem nie dotyczy, do mojej pensji to ja moge zegarek nastawiac :)
Odpowiedz@TakaFrancuska: A jak bank nie da kredytu? spotkałem się z ograniczeniem wielkości kredytu, a argumentem było zbyt duży procent opóźnionych płatności powyżej 30 i 60 dni.
OdpowiedzPracowałam w branży w czasie studiów. Jak ktoś zaczynał przebąkiwać o prawie pracy natychmiast tracił pracę i dostawał wilczy bilet do innych tego typu firm. Większość z nas była w sytuacji na tyle podbramkowej, żeby nie móc na to sobie pozwolić. Jeszcze młode dość często szybko znajdowały sobie inne zajęcie, ale paniom po czterdziestce, których była większość, raczej się to nie udawało. Myślę, że podobna sytuacja jest w twojej firmie.
Odpowiedz@LittleM: Wszystkie kobitki w wieku emerytalnym lub okołoemerytalnym.
Odpowiedz@Grav: Ano właśnie. Gdzie taką przyjmą, jak szef da znać do innych firm sprzątających, że "kłopotliwa"? Do maka nie pójdzie, ulotek nie będzie rozdawać, barmanką nie zostanie. A emerytury brak, albo jest głodowa? Jeść coś trzeba, za czynsz zapłacić, fajnie było by leki wykupić...
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 27 czerwca 2018 o 10:15
@LittleM: Prawda, prawda, ludzie nie doceniają, jak szybko roznoszą się informacje o problematycznych pracownikach. Sama pracuję w markecie i siatka błyskawicznie donosi, kto się gdzie z jakim marketem procesuje i o co albo kto za co wyleciał dyscyplinarnie ;). Tak że może i by się wyprocesowały, ale szybko wyleciałyby za byle co (a w sprzątaniu bardzo łatwo znaleźć pretekst) i nie znalazłyby już roboty nigdzie w tej branży.
Odpowiedz@szafa: Taaak, już to widzę - nie ma w ogóle chętnych, markety się często o ludzi zabijają bo nie ma kto robić, ukraińców jak na lekarstwo, a ci będą wydziwiać i ryzykować upierdliwość polskich urzędów. Niestety, czasy kiedy to pracownika można było trzymać w szachu się skończyły i raczej prędko nie wrócą.
Odpowiedz@Painkiler: Po pierwsze, nie każde miasto to Wrocek czy Wawa. Na jakimś 10tysięcznym zadupiu na podkarpaciu czy podlasiu wcale się nikt nie zabija o pracowników. Po drugie, to że pracowników brakuje nie znaczy, że zawsze biorą kogokolwiek, przykładowo moja nowa kierowniczka twierdzi, że jak ma zatrudnić kogoś po dyscyplinarce czy konfliktowego, to woli sama tyrać i mieć kasę z nadgodzin niż się użerać.
OdpowiedzTo nie mentalność ofiary, nie brak możliwości rozwoju czy przeprowadzki. To najzwyklejsze w świecie - lenistwo. Wybacz, ale jak ktoś nie robi nic żeby polepszyć swoje życie- nie zasługuje na wspólczucie. I niech mi nikt nie pieroli o tym, że nie ma perspektyw- ludzie co 50lat żylinz dyplomem podstawówki potrafià doktoraty obronić. LENISTWO I NIC WIĘCEJ
Odpowiedz@SaraRajker: To nie lenistwo Pomyśl jak firma teraz im płaci z opóźnieniem to myslisz,ze jak wygraja w sądzie to firma im bedzie płacić więcej na czas, da urlop?? Nierealne. Wiec moze zatrudni, anastepnie szubcutko zwolni. a jak zarabiasz nedzne ochłapy to nie stać cie na przezycie bez pacy, a oczywiscie zasiłek dla bezrobotnych nie przysługuje. Sąd Pracy to też sąd więc pisma odpowiednie terminy przypilnowane i ogólna orientacja w prawie. I panie koło 50 bez konkretnego wykształcenie sa grupą dla której pracy nie ma. Może niektóre dostały by pracę w biedronce, ale trzeba mięć szczęście lub znajomości. Gdyby miały to by tam pracowały.
Odpowiedz@dorota64: nie ma pracy, bo nie chcà mieç. Taka prawda, że im wygodnie.
Odpowiedz@SaraRajker: akurat tutaj @dorota64 ma racje. Dla pań 50+ zmiana pracy nie jest tak prosta jak dla 30 latka. Dla mnie jesli 30 latek birze ochlapy i narzeka to jest sam sobie winien, bo ma wszelkie mozliwosci by polepszyc swoj status. Studia zaoczne, kursy, nauka jezykow wieczorami. Tylko ze oni wola po pracy piwko otworzyc.. Patrząc na dzisiejsze Panie 50+, to wiele z nich nie potrafi obslugiwac komputera, wiec juz do wielu zawodow ich po prostu nie przyjma, bo komputer to podstawa. Nam się wydaje to takie proste i naturalne, ale ja mialam watpliwa przyjemnosc uczyc 2 osoby obsługi komputera.. i poległam. Nauka jezyka tez czesto jest bariera nie do przeskoczenia. Moja mam od 8 lat mieszka w szkocji.. po angielsku to tylko kilka slow sie przez ten czas nauczyla. O mowieniu zdaniami nie ma mowy.
Odpowiedz@TakaFrancuska: są dwie możliwe przyczynh - albo jest tępa jak but, albo się zwyczajnie nie chce, bo zawsze jakiś jeleń zrobi za nią..
Odpowiedz@dorota64: Szczęście lub znajomości żeby dostać pracę w Biedronce? Kpisz?? Dlatego, że takim rarytasem jest praca w Biedronce, Żabce czy innym Lidlu te firmy reklamują się obecnie jako pracodawcy a nie sklepy?? :D
Odpowiedz@Moby04: Zależy od miasteczka. Znam miasteczka, gdzie pracę w tych marketach dostaje się po znajomości. Nie każde zadupie to Wrocek czy Wawa.
OdpowiedzTo nie lenistwo tylko logiczne myslenie: zaczna sie domagac wiecej to je wywala z roboty bo na ich miejsce czeka kolejka ludzi ktorzy sie na te warunki zgodza z pocalowaniem...
Odpowiedz@CzarnySnajper: Zdajesz sobie sprawę z tego, że po ustaleniu stosunku pracy za sam staż pracy z marszu dostaną bezterminówki, z których nie da się pracownika zwolnić "ot tak"? A już zwłaszcza masowo? Jedyne opcje to: 1. Dyscyplinarki - ale tu właściciel firmy musiałby mieć solidną podkładke, bo w wypadku przegranej w sądzie nie dość, że musiałby zatrudnić panie z powrotem, to jeszcze zapłaciłby odszkodowanie. 2. Redukcja etatu - tylko że w takim wypadku natychmiastowe przywrócenie etatu i nowa rekrutacja skończyłyby się jak powyżej, poza tym odprawy kosztują. 3. Masowe zwolnienia - ale żeby to się opłacało, de facto musiałby zamknąć firmę, zwolnić komplet personelu i otworzyć nową, a wątpię, żeby moje korpo chciało uczestniczyć w takich wałach.
Odpowiedz@Grav: "a wątpię, żeby moje korpo chciało uczestniczyć w takich wałach. " Jasne, bardzo to Twoją korpo obchodzi... Idealista z Ciebie.
Odpowiedz@CzarnySnajper: Z pocałowaniem powiadasz? Śmiem wątpić, bo jakoś w firmie, w której pracuje, trzeci rok na stałą umowę żadnej sprzątaczki na dłużej nie są w stanie zatrudnić. To, że ludzie przyjdą i rzucą L4 przy najbliższej okazji to żaden sukces jest.
Odpowiedz@le_szek: Jasne, że korpo nie obchodziłby taki wał. Tyle tylko, że nikt myślący nie podpisałby umowy z firmą znikąd stworzoną przez osobę, która dopiero co nagle zniknęła z rynku. Widzisz: likwidacja działalności oznacza również zerwane umowy z kontrahentami, ci kontrahenci tracą zabezpieczenie swojej działalności, więc nie będa chcieli ponownie wiązać się z podwykonawcą, któremu nie można ufać... proste.
OdpowiedzNo debilizm nic na to nie poradzisz beton to beton.
Odpowiedznie ogarniam takiego postepowania, jakbym nie dostala pieniedzy za prace, to przestalabym do niej przychodzic po uprzednim wystosowaniu na pismie do kierownictwa zadania zaplaty za poprzedni miesiac zaraz powiadomilabym pip, us i co by mi do glowy przyszlo
Odpowiedz@bazienka: PIP by ci nie pomógł bo to nie ich broszka przy umowach cywilnych, US też nie bo co to ich obchodzi, ZUS też. Jedynie co mogłabyś zrobić to podać ich do sądu, ale trzeba by było wpierw wydać kilka setek żeby uruchomić procedurę. Co nie zmienia faktu, że prace należałby olać, a jak jest wiecej takich osob, to zrzucić się na 2-3 pisma u radcy prawnego i kase by sie odzyskalo
OdpowiedzRozbraja mnie to jak ludzie uważają, że umowa o prace to jest super bo wystarczy iść do sądu pracy i ma się wygraną w garści, że ma się wszystko na czas, pensje, urlopy i inne świadczenia, bo jak nie to zaraz PIP i firma buli olbrzymi odszkodowania :) Spróbujcie iść i zgłosić problem a zobaczycie jakie to są procedury, ile trzeba wpłacić na początek kasy, żeby sprawa weszła do sądu. Jedynie jaka będzie pomoc to papierkowa i tyle. Poza tym L4 też jest na umowie zleceniu, urlop - wystarczy odłożyć co miesiąc i wychodzi na to samo jak w umowie o pracę. Problemem jest to, że ludzie nie rozumieją różnic (których już jest niestety co raz mniej) między umową zleceniem, a umową o pracę. W umowie zleceniu sam sobie ustalasz warunki zatrudnienia z pracodawcą i możecie ustalić wszystko co chcecie, a w umowie o pracę odgórnie zarządza rząd.
OdpowiedzBrawo!Święte słowa - bo pracownicy na to pozwalają.Smutne jest, że tylko jednostki się wychylają, upominają o swoje prawa a reszta po kątach się uśmiecha, patrzy i codziennie narzeka. Jednostka jak się odezwie zostaje z automatu zwolniony.
Odpowiedz