Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Znowu praca. Durne wykorzystywanie władzy, żeby tylko wnerwić pracownika. Tytułem wyjaśnienia: pracuje…

Znowu praca. Durne wykorzystywanie władzy, żeby tylko wnerwić pracownika.

Tytułem wyjaśnienia: pracuje już ładnych kilka lat w organizacji rządowej w dziale opieki. Organizacja jest spora, ma pod sobą kilkadziesiąt przeróżnych serwisów, hospicja, stałe bądź tymczasowe domy opieki, domy dla ludzi upośledzonych itd. można wymieniać.

Ponieważ mieszkamy za granicą i nie mamy w pobliżu żadnej babci, cioci czy kogokolwiek kto mógłby nam choć troszkę pomóc, po urodzeniu pierwszego dziecka wystąpiłam do kadr o zgodę na elastyczne godziny pracy, żeby połączyć pracę z opieką nad dzieckiem. Zgodę otrzymałam.

Mój mąż ma nieruchome godziny pracy, więc "ruchoma" musiałam być ja. Przedstawiłam swojej ówczesnej szefowej grafik męża, a ona dała mi przeciwne zmiany (gdy mąż robił ranki, ja robiłam popołudniówki, mąż ma weekendy wolne, więc ja mogłam w tym czasie robić nocki...)
Serwisy 24-godzinne, więc nie było problemu. I tak sobie pracowaliśmy przez ponad 5 lat. W międzyczasie urodziłam drugie dziecko, później pracowałam na innych serwisach i też nie było problemu.

Półtora roku temu przeszłam na nowy serwis i przez ponad rok wszystko było ok.
W styczniu dostaliśmy nową szefową. W marcu wezwała mnie do siebie i tak sobie pogadałyśmy:

(sz) Przykro mi KukuNaMuniu, ale jako serwis nie jesteśmy w stanie zapewnić ci dłużej elastycznych godzin.
(ja) Dlaczego?
(sz) Po prostu nie mamy zmian.
(ja) Pracujemy 24 godziny, dostępne są ranki, popołudniówki i nocki. Jak nie ma zmian?
(sz) Po prostu serwis nie jest w stanie tego zapewnić. Mimo wszystko potrzeby serwisu są najważniejsze. Będziesz musiała znaleźć dzieciom przedszkole.
(ja) Dobrze wiesz, że jeśli będziemy z mężem pracować popołudniówki, będziemy w domu ok 23. Żadne przedszkole nie jest otwarte tak długo. Będę musiała poszukać innej pracy.
(sz) Na pewno coś wymyślisz.
(ja) A skoro potrzeby serwisu są takie ważne, to jak poradzicie sobie z nagłą utratą pięciu pracowników?
(sz dostała duże oczy) Jak to pięciu?
(ja) Oprócz mnie, umowę na elastyczne godziny mają jeszcze cztery dziewczyny. Pewnie też będą musiały odejść.
(sz) Och wiesz, ja naprawdę staram się wspierać pracowników, długo patrzyłam w grafik i szczęśliwie dziewczynom udało się dopasować zmiany.
(ja) Mam rozumieć, że u wszystkich zostaje jak było oprócz mnie? (już mi porządnie gul skoczył).
(sz) No tak wyszło, bardzo mi przykro.

Wstałam, bo czułam, że jak zostanę w biurze chwilę dłużej to jej przywalę.

(ja) Wracam do pracy. Porozmawiamy jeszcze o tym.
(sz) Ale nie ma o czym rozmawiać, ja już podjęłam decyzję.
(ja) Muszę się poradzić. Jak się poradzę, to porozmawiamy.

Gdy wychodziłam z biura, rzuciła mi się w oczy czerwona twarz szefowej.

Tanio skóry nie sprzedam. Następnego dnia, jak trochę ochłonęłam, zadzwoniłam do kadr. No im w sumie przykro, no w sumie niewiele mogą zrobić, bo one zgody podpisują, a w sumie to zależy od menadżera....
No to skontaktowałam się ze związkami. Oczywiście że mam rację, oczywiście że to niesprawiedliwe, że tylko ja poszkodowana, oczywiście że trzeba walczyć, ale oni teraz prowadzą ileś-naście spraw i naprawdę nie mają mi kogo przydzielić...

No to ostatnia deska ratunku. Zadzwoniłam do znajomego, który kilka lat wcześniej pozywał swojego pracodawcę (i szybko wygrał) po namiar do swojego prawnika. Koleś ma opinię ostrego i dobrego. Zadzwoniłam, umówiłam się na rozmowę, porozmawiałam. Prawnik powiedział, że jeśli będę zmuszona odejść z pracy to pozywamy i na 99% wygrywamy. A na razie to on napisze list. I napisał. Dużo prawniczego bełkotu, ale sens był taki, że on prosi o wyjaśnienie na piśmie całej zaistniałej sytuacji, co, jak i dlaczego. I trącił także dość wrażliwy temat, poprosił o jasne wyjaśnienie dlaczego z całej piątki dziewczyn TYLKO Polka została poszkodowana (reszta lasek to Szkotki).

Na odpowiedź nie musiałam długo czekać. Muszę dodać, że list nie został wysłany na adres mojego serwisu, tylko na główny adres mojej firmy. Przeszedł przez główny sekretariat i wyższe szefostwo. Tydzień później zostałam wezwana. Szefowa czerwona jak burak ma do mnie pretensje, że ma problemy, bo George (szef wszystkich szefów) się wkurzył.

(ja) Ale nie dałaś mi wyboru.
(sz) Mogłaś przyjść porozmawiać.
(ja) Mówiłaś, że nie mamy o czym.
(sz) Twoje elastyczne godziny zostają. Wygrałaś. Wracaj do pracy.
(ja) Przecież mogłaś się spodziewać, że się będę bronić

Wygrałam. Ale sensu w tym za grosz.

by KukuNaMuniu
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar Wilczyca
23 27

Brawo za walczenie o swoje! Mam nadzieję, że nie miałaś później nieprzyjemności z szefową?

Odpowiedz
avatar KukuNaMuniu
21 25

@Wilczyca: Jak na razie nie, ale sprawa jest w sumie świeża. Obdzwanianie kadr, związków czy prawnika nie zajęło trzech dni, a to się dowiedzą, a to oddzwonią... Pierwsza rozmowa z szefową była w marcu a ostatnia na początku maja. Minęły niecałe dwa miesiące i jak na razie spokój. Ale coś mnie doszły słuchy, że szefowa ma teraz problem z inną dziewczyną. Jeśli sie sytuacja rozwinie, to opiszę.

Odpowiedz
avatar GlaNiK
5 5

@KukuNaMuniu: Opisz, opisz :) Syszałem o tym jak to Polacy potrafią być dyskryminowani za granicą, zazwyczaj dlatego, że boją się odezwać. Natomiast wiedzą, że tubylcy zrobią raban. Nie tylko w Szkocji, Anglia i Irlandia są bardzo podobne w tej kwestii.

Odpowiedz
avatar KukuNaMuniu
6 6

@GlaNiK: Wiesz, mimo wszystko nie odczułam że to przez moją narodowość. Bardziej chciała pochełpić się władzą. Prawnik delikatnie zasugerował w liście (słowo dyskryminacja nie padło)i chyba wtedy zdała sobie sprawę ja poważnie to wygląda. Laska, ktrej się teraz uczepiła jest Szkotką. Na swoim poprzednim serwisie, zanim przyszła do nas też robiła podobne numery. I dziwi mnie, dlaczego tacy ludzie nie uczą się na błędach. Ani swoich ani cudzych. Tak wnerwiła swój poprzedni personel, że laski zaraportowały ją do Georga (szef nad szefami), a do Wielkiego Georga nie chodzi się z byle g**zikiem, czyli musiało być ostro. George żeby załagodzić sytuację, zdecydował się ją przenieść na inny serwis. A że u nas było wolne miejce to akurat pasowało. Nie wiem czy szefowa myślała, że na innym serwisie będzie bardziej potulny personel? Nie powinna tak myśleć. Wiesz czemu u nas był wakat? Nasz poprzedni menadżer poleciał z hukiem w październiku zeszłego roku...Różne machloje może i by przeszły w prywatnym sektorze ale nie w państwowym.

Odpowiedz
avatar LoonaThic
6 6

@KukuNaMuniu: Bo to osoba która stawia na swoim - Wy macie akceptować JEJ warunki gry - a nie Ona Wasze. Rozumiesz. Nie spocznie by choć w jednym aspekcie pokazać Ci od kogo jesteś zależna. Takie osoby potrafią sporo krwi napsuć, bo nie wiedzą ani kiedy odpuścić ani tego czy robią dobrze - bo liczy się tylko to, by Tobie coś pokazać. Uważaj, mam nadzieje, że nie będzie chciała zrobić jakiegoś głupstwa - bądź czujna.

Odpowiedz
avatar GlaNiK
0 0

@KukuNaMuniu: Tak niefortunnie użyłem "dyskryminacji". Nie odebrałem tego jako dyskryminację Ciebie, a raczej tak jak napisałaś, "ja im pokaże kto tu rządzi", nie mniej jednak ta dyskryminacja się zdarza w wielu miejscach :) A Twojej kierowniczce życzę ogarnięcia się, a jak nie to niech się jej pozbędą.

Odpowiedz
avatar Gienek
7 7

Zarąbiście - Lubię takie ostre i konsekwentne :)

Odpowiedz
avatar Lynxo
14 14

Jak ja lubie takie utemperowanie zarozumialych menagjerow od siedmiu bolesci.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
0 0

@Lynxo: A to jeszcze nie koniec historii! Temperuj, autorko historii, temperuj. :)

Odpowiedz
avatar Windowlicker
0 0

Brawo, szacun i gratulacje!

Odpowiedz
avatar bazienka
0 0

brawo za walke, jestem z ciebie dumna :)

Odpowiedz
Udostępnij