Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Mówią, że uczciwość w narodzie zanika. Ciekawe, czemu? Kilka lat temu mój…

Mówią, że uczciwość w narodzie zanika. Ciekawe, czemu?

Kilka lat temu mój syn, wówczas 7- lub 8-mio letni, po przyjściu ze szkoły uraczył mnie entuzjastyczną historią o niezwykłym "farcie" kolegi z klasy, Marka.

Marek kupował w sklepie jakiś drobiazg - loda lub sok - i zapłacił monetą 5 - złotową. Sprzedawczyni wydała mu resztę i - przez nieuwagę lub ze zmęczenia - wydała mu również z powrotem jego pięciozłotówkę. Marek wyleciał uszczęśliwiony ze sklepu i opowiedział kolegom, jak mu się "pofarciło".

Wysłuchałam i spokojnie wytłumaczyłam synowi, jak to wygląda od drugiej strony - że sprzedawczyni będzie musiała oddać sumę brakującą w kasie ze swojej własnej, zazwyczaj niewysokiej, pensji.

Syn się przejął. Na drugi dzień podzielił się z kolegami nowo nabytą wiedzą. Cóż. Został wyśmiany, wydrwiony, okrzyknięty "frajerzyną" i "naiwniakiem". Bo przecież "z okazji trzeba korzystać!".

Całej młodzieży sama nie wychowam. Syn wie, że może zjeść batonik czy wypić sok w supermarkecie. Pod warunkiem, że puste opakowanie włoży do koszyka i da kasjerce do policzenia.

"Takie będą Rzeczypospolite, jakie ich młodzieży chowanie"

by KatzenKratzen
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar BlackAndYellow
29 29

Kulture można nabyć albo wynieść z domu. Teraz co widzę po tych dzieciach - to kultura u nich, to będzie tak jak u twojego syna, Katzen - będzie wyśmiany przez resztę

Odpowiedz
avatar KatzenKratzen
16 22

Ale widzisz, to wina nasza - rodziców. Ponoć kulturalnych. To mnie martwi. Dzieci nie są niczemu winne. One robią tylko to, na co im pozwalamy. Nie wierze, że żadne inne dziecko nie opowiedziało w domu o "szczęściu" Marka.

Odpowiedz
avatar katem
12 12

@KatzenKratzen: Nie możesz pisać - to nasza wina, bo wina nie jest nasza (ani moja ani Twoja, bo my dzieci wychowujemy w określonych zasadach, kojarzonych z kulturą i uczciwością). Jest to wina tych rodziców, którzy są złodziejami i oszustami (nie bójmy się nazwać rzeczy po imieniu) i tego uczą swoje dzieci.

Odpowiedz
avatar KatzenKratzen
1 1

@katem: Generalizowała, Katem. Pisząc "wina nasza - rodziców" miałam na myśli nas- wszystkich rodziców in general. Swoja drogę to muszę Ci powiedzieć, że ja też wciąż uczę się życia - choćby tu, na naszych Piekielnych. Piszą tu ludzie różnych profesji, można dowiedzieć się czegoś, o czym na codzień się nawet nie myśli.

Odpowiedz
avatar wkurzonababa
21 21

Kiedyś w sklepie pani wydała mi 20 zł za dużo. Zorientowałam się w domu. Jakie było zdziwienie pani ekspedientki kiedy wróciłam i oddałam te pieniądze.

Odpowiedz
avatar bazienka
1 3

@wkurzonababa: ja sie wrocilam z nieskasowanymi pieczarkami- ot przewiesilam woreczek przez nadgarstek i zapomnialam zdziwienie tez niebotyczne

Odpowiedz
avatar szafa
4 4

@wkurzonababa: Bo to naprawdę rzadkość. Kiedy byłam młodsza wkurzałam się, gdy słyszałam, że Polaków stereotypowo postrzega się jako złodziei. Teraz sama stwierdzam, że niestety większość ludzi, których znam, to złodzieje. Tyle że oni właśnie nie postrzegają tego typu rzeczy jako złodziejstwa - przecież to ONA się pomyliła, to JEJ wina; przecież to ON zostawił na wierzchu, jest naiwny, to ma itp itd

Odpowiedz
avatar lunalula
22 24

Ja od calej rodziny i znajomych uslyszalam ze jestem najwiekszym frajerem na swiecie bo zwrocilam pralko-suszarke warta €850. Zwrocilam bo w trakcie transportu moja ulegla uszkodzeniu, firma aktualnie nie miala na stanie a nie usmiechalo mi sie czekac miesiac na kolejna to poprosilam o zwrot pieniedzy, a zamowilam rowniez plyte indukcyjna, ktora miala byc normalnie dostarczona. Jakie bylo moje zdziwienie jak dostalam plyte i pralke za ktora dostalam zwrot pieniedzy. Od razu zadzwonilam do firmy. Da mnie to bylaby kradziez. Tak zostalam wychowana. A ktos pracowalby ponad dwa tygodnie za darmo za swoj blad. Szczerze to tylko 2 na 30 osob ktore zapytalam co by zrobily, odpowiedzialy ze by ja zwrocily.

Odpowiedz
avatar bazienka
5 7

@lunalula: znam to, ja wylecialam za klientami kawiarni jak zostawili na stoliku macbooka i oddalam portfel znajomi niepocieszeni, bo moglam ich zabrac na piwo- na koszt wlasciciela portfela

Odpowiedz
avatar Balbina
32 32

Szyjemy firanki. Klientka zamówiła drogie,jedną krótką,drugą długą. Po uszyciu okazało się że mają trochę inny wzór.Niby ten sam symbol a jednak się różniły nieznacznie. Więc z materiału długiego szyjemy krótką w ramach reklamacji. Firanka uszyta,dzwonimy po odbiór. W tym całym amoku koleżanka zapomniała zabrać z torby tą poprzednią i oddała klientce. Nie mamy nr telefonu bo został oddany razem z firanką ale pamiętamy nazwisko.Czekamy trzy dni,może sama odniesie. Cisza,więc szukamy w starej książce telefonicznej(bo to był stacjonarny) bingo.Dzwonimy.Tak pani szyła u nas. Tłumaczymy co i jak. Firanka? tak jest.Oddać ale dlaczego? Przecież w ramach rekompensaty jej się ona należy. Już wisi w oknie. Tak,firankę wartą parę lat temu ok 400 zł my rozdajemy lekką ręką.Koleżanka pojechała po nią. Wypasiona willa a pani z obrażoną miną oddała nie swoją rzecz.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 22 czerwca 2018 o 21:13

avatar aga78
17 17

Teraz przedstawię wam podejście z drugiej strony, stragan na targowisku, podchodzi klientka z zapytaniem czy nie zostawiła czereśni przy poprzednim zakupie - dostaje odpowiedź - pewnie pani zjadła tylko o tym nie pamięta, odpowiedzi udziela pracownica a szef się głupkowato uśmiecha, po prostu ręce opadają

Odpowiedz
avatar glan
29 33

No to teraz z trzeciej strony. Nauczyłaś dziecko patrzeć szerzej niż tylko ze swojej perspektywy. Nauczyłaś stawiać się w pozycji innej osoby. Taka umiejętność jest niezbędna w niektórych (tych lepszych) zawodach. Np. międzynarodowych negocjacjach biznesowych na grube pieniądze. Wiem bo sam widziałem takie negocjacje. Pozostałe dzieciaki jeśli utrzymają swoją samolubnoś mogą co najwyżej zrobić karierę Januszy biznesu. Ucz dzieciaka empatii i zrozumienia, potrzeba nam takich ludzi.

Odpowiedz
avatar cutehulhu
22 22

Zawsze byli ludzie uczciwi i nie, dzieciaki kombinujące i nie. Pamiętam jak zostałam wyzwana od frajerki, gdy w grupie kilku koleżanek kupowałyśmy jakieś drożdżówki, które same zabrałyśmy ze regułu i wpakowałyśmy do brązowej torby. Sprzedawczyni zapytała się czy w torbie jest x drożdżówek (podała liczbę mniejszą od faktycznej), a ja poprawiłam i podałam prawdziwą. I foch, bo przecież gdybym trzymała gębę na kłódkę to zapłaciłybyśmy mniej i ze dwie drożdżówki byłyby za darmo!

Odpowiedz
avatar Ginsei
6 6

@cutehulhu: A potem byłaby kłótnia o to, czyje drożdżówki są darmowe i nie musi płacić :D

Odpowiedz
avatar konto usunięte
6 14

TO nie tylko chodzi o pieniadze, ale ogolnie uczciwosc. Niestety rzadko kiedy uczciwosc rzeczywiscie poplaca, przynajmniej w Polsce.Miałam dwa takie przypadki na studiach. Wszyscy zdecydowali sie na sciaganie i zrobienie przekretu na jednym z egzaminow. Ja chcialam podejsc do egzaminu uczciwie dostalam 3, reszta 5. Pozniej z powodu tej trojki nie dostalam stypendium naukowego. Drugi przypadek, nie dostalam stypendium naukowego na drugim kierunku studiow, mimo, ze mi sie nalezal a na pierwszym nie otrzymywalam. Mam nadzieje, ze sie to zmienilo, ale wtedy weszlo prawo, ze nie otrzymuje stypendium na drugim kierunku. Tak naprawde podpisywalo sie oswiadczenie czy to moj pierwszy czy drugi kierunek. Chcialam byc uczciwa to podpisalam, ze to moj drugi kierunek i niestety stracilam kupe pieniedzy. A moglam zostac wychowana na nie frajerke i dostac to stypendium. Niestety moje sumienie nie pozwoliloby mi na to i do dzisiaj nie pozwala. Tylko czasami zaluje, ze jednak nie wychowano mnie na taka kombinatorke, mialabym dzisiaj wiecej pieniedzy.

Odpowiedz
avatar Jaladreips
11 15

Mam podobną historię z życia. Miałem jakieś 10 lat, chodziliśmy z kolegami do baru z maszynami do gier (nie hazardowe, tylko walki, strzelanki, itd.) i tam można było kupować też hamburgery, frytki, itd. Zamówiłem sobie hamburgera, dałem 5 zł, babka wzięła, poszła robić, a po chwili wraca i mówi, żebym zapłacił. Mówię, że przecież zapłaciłem przed chwilą. Jak ta nie zacznie drzeć na mnie mordy. Że bezczelny gówniarz, mały złodziej, że pójdzie do mojej szkoły i opowie wszystkim że jestem złodziejem, itd. Jako dzieciak się wystraszyłem i odpuściłem, a rodzice moi też dali wtedy ciała, mówiąc, żebym po prostu tam więcej nie przychodził. Gdyby moje dziecko coś takiego spotkało, to bym to babsko zniszczył.

Odpowiedz
avatar katem
7 9

@BORCH: Sama tak robię i nie uważam tego za nieuczciwe, bo przecież zapłacę za to ( opakowanie daję kasjerce do skasowania. Nigdy mnie nie spotkała żadna przykrość z tego powodu - żadna kasjerka, ani ochrona nie kwestionowała tego i nie nazywała kradzieżą. Nie zamierzam przecież tego ukraść.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 28 czerwca 2018 o 19:20

avatar BORCH
-1 1

@katem: Może i nie jest to kradzież, ale używasz (a nawet zużywasz) rzecz nie należącą do ciebie bez wyraźnej zgody jej właściciela. Nie jestem prawnikiem ale mi to przypomina trochę tzw. "chwilowy zabór mienia". Czyli użyję sobie cudze pod warunkiem, że później poniosę za to konsekwencje (w tym przypadku zapłacę za to). Dla mnie to nie jest etycznie jednoznacznie uczciwe.

Odpowiedz
avatar KatzenKratzen
0 4

@BORCH: Nie mogę się z Tobą zgodzić. Przecież zjadając ten batonik czy wypijając sok wiemy, że zapłacimy za niego. Nie jesteśmy nieuczciwi, nie weźmiemy go bez płacenia. Nie należy on w tej chwili do nas, ale wiemy, że za chwilę będzie. Możesz to porównać do wzięcia kredytu - wydaję pieniądze banku, ale wiem, że zwrócę mu te pieniądze w terminie. Czy wydawanie pieniędzy z kredytu też uważasz za nieuczciwe?

Odpowiedz
avatar BORCH
-1 1

@KatzenKratzen: Nie mogę się z Tobą zgodzić :) Porównanie z bankiem jest według mnie mocno nie trafione. Od banku uzyskujesz pieniądze na podstawie umowy między tobą a bankiem. Czy ze sklepem też masz umowę, że możesz w nim jeść i pić na kredyt ?? Poza tym miałem bardziej na uwadze nie sam czyn ale to jak może go zinterpretować twój syn. Może przecież wyciągnąć takie wnioski jak ja, czyli że uczysz go że można użyć cudzej rzeczy jeśli tylko nie będzie chciał jej ukraść. Zabiorę koledze rower i pojeżdżę sobie tylko trochę - to przecież nic złego bo mu go za chwilę oddam. Tak jak pisałem wcześniej, może to nie jest kradzież ale z uczciwością ma to niewiele wspólnego.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 29 czerwca 2018 o 22:01

avatar szyszunia10
0 4

@KatzenKratzen: A co jeśli przy kasie okaże się, że karta płatnicza nie działa, a nie masz przy sobie gotówki i nie masz jak zapłacić za zakupy, które po części już zjadłaś?

Odpowiedz
avatar KatzenKratzen
0 4

@szyszunia10: W tym momencie wchodzimy w fazę rozważań typu "a jak w międzyczasie spadnie statek kosmiczny". Ale dobrze, odpowiem Ci. Wrócę do domu, pożyczę od sąsiadki pieniądze i pójdę do sklepu zapłacić za zjedzony batonik/wypity soczek. Nie mam daleko..

Odpowiedz
avatar Spyro
0 0

Jak to śpiewała grupa operacyjna: taki mamy kraj, jaki potrafimy zrobić.

Odpowiedz
avatar LadyAnnabeth
2 2

Jak byłam dzieckiem, kupowałam w kiosku coś małego. W domu zobaczyłam, że sprzedawca wydał mi o 1zł za dużo. Przejęta powiedziałam o tym mamie, która stwierdziła, że mogę sobie tą złotówkę zatrzymać (kiosk prywatny, to był właściciel, więc nikt nikomu z pensji nie potrąci, a nawet by się tej kwoty nie doliczyli. Zwykłe "szkoda zachodu"), ale jeżeli chcę to mogę iść i oddać. Do tego kiosku od domu miałam 100 metrów więc poszłam. Sprzedawca zaskoczony i rozbawiony podziękował i dał mi lizaka "za uczciwość". Tak niewiele, a dziecko dzięki temu wie, że warto być uczciwym.

Odpowiedz
Udostępnij