Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Jakiś czas temu napisałem historię #82159, która została bardzo ciepło przyjęta. Aby…

Jakiś czas temu napisałem historię #82159, która została bardzo ciepło przyjęta. Aby zamknąć ten temat napiszę tylko, że nie pracuję już w tej firmie. Miecio strasznie się wkurzył po przeczytaniu historii na piekielnych i większość swych sił pożytkował na odkrycie sprawcy. Jednak my (nawet juniorzy) byliśmy nieugięci niczym Luke Jackson :) Od jednego z chłopaków, który został w firmie dowiedziałem się, że od naszego odejścia deadline goni deadline, a liczba fuckup'ów jest niewyobrażalna. Dostałem też około dziesięciu maili od szefostwa abym łaskawie wrócił. No i mam nową robotę...

Ale ta historia nie będzie stricte o mojej nowej pracy, która swoją drogą jest całkiem znośna, no i co najważniejsze lepiej płatna :). Zamiast tego, nie mając nawet trzydziestki na karku, ponarzekam sobie na dzisiejszą młodzież. A dokładniej na zespół jaki został mi przydzielony. Zacznijmy jednak od początku, czyli przedstawienia mojego nowego stanowiska.

Firma, w której pracuję posiada kilka systemów, z których jeden był zawieszony przez kilka lat. Tak się złożyło, że zaistniała potrzeba wznowienia jego eksploatacji. Niestety okazało się, że system jest dość przestarzały i w firmie nie uchował się choćby jeden osobnik, który by coś konkretnego wiedział w tym temacie. Zapomnijcie też o jakiejkolwiek dokumentacji (te tajemne manuskrypty zaginęły w czasie i przestrzeni wieki temu). Do ujarzmienia tej starożytnej bestii zatrudniono właśnie mnie. Do pomocy otrzymałem Długiego, moją prawą rękę, architekta systemów informatycznych level over 9000, oraz grupkę dziesięciu juniorów (wszyscy albo w czasie studiów niestacjonarnych albo zaraz po nich).

Na całe szczęście cały system, mimo, że nikt z niego nie korzystał, stał sobie gdzieś tam na serwerze. Dzięki temu ominęło nas odtwarzanie bazy i reszty serwerowego badziewia. Od razu zabraliśmy się do testowania, analizowania kodu, tworzenia dokumentacji i planowania ewentualnych zmian. Zanim jednak rozpocznę właściwą część historii opiszę warunki pracy juniorków. To była ich pierwsza praca w IT (niektórzy z nich zbierali w wakacje jakieś szparagi czy truskawki, itp.), wszyscy byli po, lub w trakcie studiów inżynierskich, dostali umowę na okres próbny na 2 miesiące, z zapewnieniem, że po jego zaliczeniu otrzymają umowę na czas nieokreślony, pensję równą 3100 zł na rękę z zapewnieniem o podwyżce do minimum 4000 zł po okresie próbnym. Jakbym ja dostał takie warunki w pierwszej pracy to chyba bym się urwa posrał ze szczęścia (przynajmniej w Polsce :D). W takim razie jak wygląda ich praca?

Wszyscy siedzimy w jednym pokoju. Do wszelkich zadań tworzę zgłoszenia w Jira i Redmine (wymagania firmy), a następnie informuję zainteresowanych mailem oraz ustnie. Poza tym na samym początku współpracy zapewniłem ich, że z każdym problemem mają przychodzić od razu do mnie. Gdy następnego dnia po stworzeniu zgłoszenia pytam ich o postępy w pracy, zwykle słyszę: "Eee to wysyłałeś mi coś? Myślałem, że mam wolne.", "Maila nie włączałem.", "Ale ja nie wiem jak to zrobić...", "Co?". Mając zgłoszenie i maila jestem rozliczony ze swojej pracy. I tak robię więcej niż powinienem, gdyż przy każdym zgłoszeniu staram się rozeznać jako tako w temacie i wysyłam rozpiskę z listą plików, które mogą mieć związek ze sprawą, oraz jakieś wskazówki.

W analizie systemu współpracujemy z innymi działami firmy. W końcu skąd biedny informatyk może mieć wiedzę o prawie, biznesie czy składzie zupek chińskich? Dlatego bardzo często wysyłam chłopaków aby poszli do innego działu i dopytali co i jak. Najczęściej wracają po paru minutach z tekstem "Nie mają teraz czasu". Zrozumiałe, firma musi jakoś działać, nikt nie rzuci wszystkiego aby wspomóc biednych programistów. Jednak odkryłem, że w znaczącej ilości przypadku delikwent nie dotarł nawet do danego działu by zadać pytanie... W takich przypadkach proszę zainteresowany dział o maila, że ten juniorek, tego dnia nie pojawił się po taką informację.

Firmie bardzo zależy na tym systemie, dlatego mają zaplanowane dla nas już kilka szkoleń. Aktualnie jesteśmy po jednym z nich. Przedstawiane były ciekawe i co najważniejsze przydatne zagadnienia. Za tydzień ma się odbyć test, od którego zależy czy otrzymamy certyfikat. Natomiast otrzymanie certyfikatu zaważy na przedłużeniu pracy juniorków... Oj nie za ciekawie widzę przyszłość większości z nich w firmie. Juniory podczas szkolenia wesoło bawili się telefonami komentując raz po raz: "O MUJ BORZE, nie muszą pracować!". Inni odsypiali lub komentowali wczorajsze melo. Itp. Tylko jeden słuchał i notował...

...I tylko ten jeden dobrze wywiązywał się ze swojej pracy. I to właśnie on będzie miał przedłużoną umowę. Poza tym chcę zatrzymać jednego z nierobów. Chłopak jest leniem, ale ma łeb do programowania jak jasna cholera. Będę go musiał tylko mocno przycisnąć. Reszta wyleci na zbity pysk. Ale oczywiście w tym kraju nie ma dobrze płatnej pracy dla ludzi z moim wykształceniem :)

Ale, ale dlaczego wspomniałem o Długim? Jednym z jego zadań było właśnie nadzorowanie pracy mojej i Juniorów. Chyba nie muszę mówić kto niedługo dostanie podwyżkę :)

dział IT

by Satsu
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar glan
20 20

Po prostu za wysokie stanowiska dostali. U nas tacy są zatrudniani jako trainee/stażysta. To od razu mówi, że nie są jeszcze w prawdziwej pracy tylko muszą się wykazać.

Odpowiedz
avatar szafa
1 3

@glan: Ty chyba nie wiesz, co WTEDY się dzieje - wtedy to jest, że przecież oni nie będą pracować, przepraszam, nie dadzą się wykorzystywać na jakimś stażu za pensję kasjerki z Biedronki!

Odpowiedz
avatar Armagedon
23 23

Dziwna u was ta hierarchia stanowisk(?), czy też funkcji... Pan Długi miał za zadanie NADZOROWAĆ twoją pracę, ale do zespołu dołączył jako twój pomocnik i "prawa ręka". Znaczy - przeprowadzał audyt wewnętrzny incognito, a teraz się ujawnił? W tej sytuacji nie zgadnę kto dostanie podwyżkę. Ty, czy pan Długi?

Odpowiedz
avatar Koralik
12 12

@Armagedon: Kwestia podwyżki też nie była dla mnie do końca jasna. Co do młodych nierobów: powiem Ci, że musiałeś mieć wyjątkowego pecha. Mam w moim zespole, oprócz mnie, samych juniorów i wszyscy zasuwają aż miło :)

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 20 czerwca 2018 o 8:51

avatar bloodcarver
9 13

@Armagedon: To brzmi trochę jak młody oficer oddany "pod opiekę" doświadczonego sierżanta. Sierżant nie musi znać się na dowodzeniu, ale zna się na robocie, wielu oficerów widział, i jest w stanie zauważyć, kiedy dowódca, z przeproszeniem, pierdzieli.

Odpowiedz
avatar GlaNiK
5 5

@Armagedon: No nie do końca, to trochę tak jak dać jako pomocnika doświadczonego pracownika pracującego już w firmie, ale nie do końca jeszcze nadającego się na samodzielne stanowisko. A, że ma doświadczenie to i widzi co jak z czym się dzieje i czy wszystko jest tak jak być powinno, gdzie świeży pracownik ma doświadczenie żeby być samodzielnie na stanowisku, ale nie ma doświadczenia w tej firmie (w senie jakie procesy, gdzie i kiedy zachodzą).

Odpowiedz
avatar bloodcarver
3 3

@GlaNiK: Ewentualnie architekt systemów nie musi po prostu umieć lub chcieć zarządzać ludźmi. Nie bycie szefem nie oznacza nagle, że jesteś na niesamodzielnym stanowisku. Może po prostu oznaczać, że w tym co robisz jesteś lepszy niż w ogarnianiu ludzi. Ja tam przez ostatni miesiąc polecenie od szefa dostałem chyba raz. Nikim nie zarządzam, mam przełożonego, ale nie czuję się jakiś niesamodzielny czy coś ;)

Odpowiedz
avatar szafa
0 0

@Koralik: Zdarza się, zdarza, mój współlokator miał bardzo podobnie z młodymi, aczkolwiek przyznawał, że to po części ze stosunkowo niskiej pensji na początek (chyba dwa i pół na rękę?)

Odpowiedz
avatar Moby04
2 2

@Koralik: Już samo zatrudnienie od razu 10 osób ze studiów niestacjonarnych brzmi cokolwiek karkołomnie jak dla mnie. Nie umniejszam wprawdzie tej formie studiowania ale jakoś kojarzy mi się to z większą swobodą w traktowaniu swojego wykształcenia/zawodu niż studia stacjonarne... przynajmniej w Polsce za moich czasów tak to wyglądało (stuknęło już 10 lat, więc może się zmieniło?). A akurat w IT spokojnie można pogodzić studia stacjonarne z pracą - w moim przypadku na blisko 200 osób (jednolite magisterskie - tak było kiedyś coś takiego :) ) na 3 roku wszyscy chętni pracowali a na 4 to już trudno było nawet tych niechętnych bez zatrudnienia znaleźć... Ale zaryzykuję tezę, że podejście tych juniorków mogło być po części winą samego autora historii. Skoro każde zadanie idzie od razu z listą plików, które mogą mieć coś wspólnego to przede wszystkim nie ma wyzwania. A zdolni devi lubią się pomęczyć. Poza tym tworzy się wrażenie, że przecież "góra" wie co i jak trzeba zrobić, więc jest się po prostu małpą do klepania kodu. No i najważniejsze: nie zmusza ludzi do samodzielnego grzebania w bebechach i faktycznego poznawania systemu. Może zamiast podawania wszystkiego na tacy po prostu należałoby dać zadania a takie pomoce zatrzymać do czasu, gdy ktoś faktycznie poprosi o pomoc? No i co jeszcze ważniejsze: zamiast czekać na koniec okresu próbnego i możliwość wykopania wszystkich na zbity ryj może lepiej wziąć takiego gagadka na rozmowę w cztery oczy od razu? I co więcej: pogadać raz, drugi a jak nie pomoże to podziękować za współpracę. Okres próbny ma to do siebie że nie musi trwać całe 3 miesiące. Szkoda naciągać firmę na płacenie za nierobów. A przy okazji może jak poleci jeden czy dwóch to pozostali zrozumieją, że jednak nie są na wczasach?

Odpowiedz
avatar tick
1 7

JIRA.... "uwielbiam" :D

Odpowiedz
avatar Lynxo
13 15

Wiem jak wyglada IT, znam od podszewki. Ja bardziej sieci i ew wsparcie. To jest lekka i przyjemna praca, calkiem dobrze platna. Ile ja juz leniow smierdzacych widzialem. Do tego rozpanoszyli sie bo aktualnie jest wiecej pracy niz informatykow. Nawet nie mamy 8h dnia pracy. Nitk nie pogania. Jak wszystko stoi i dzial to mozemy spac i nikt nas nie opieprzy. Co jeden to lepszy, a to ukradna laptopy, pozamykaja tickety bez rozwiazania problemu, braki elementarnej wiedzy, zamiast siasc i zobaczyc co padlo, rozsylanie ticketow po 25 roznych kolejkach aby nic nie robic, spoznienia, spotkalem sie z gosciem ktory potrafil 2 dni w tyg w ogole nie przyjsc. Wszyscy tacy bardzo psuja nam rynek pracy bo pracodawcy boja sie dawac umowy na dlugi czas. Wiekszosc to kontrakty po 6-12 mies. Aktualnie mam kontrakt na stale, chyba jako jedyny ze znajomych. Co takiego zrobilem ze na to "zasluzylem"? Robie swoje, nie spozniam sie, uzytkownicy zadowoleni. Tyle wystarczylo.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
2 10

A gdzie tu piekielność? Że leniuchy śmierdzące? To naprawdę pikuś. Swego czasu moja żona pracowała jako kierownicza w pewnej sieciówce mającej głownie wyspy po centrach handlowych i małe sklepiki. Młodych przewalało się pierdylion. Przychodzili na tydzień-dwa i odchodzili bez słowa. Jak na pracę dla studenta - miodzio. Większość dnia nic się nie dzieje, więc można się pouczyć. Praca na godziny i ultra elastyczny grafik. Jak ktoś obrotny i wykorzystywał wiedzę ze szkolenia dot. obsługi/sprzedaży i poznał produkt spokojnie wyciągał ~2 tysie na rękę (lat temu ok 5 to był spoko pieniądz przy 3/4 etatu i pracy na zasadzie "kiedy chcę i kiedy ochotę mam"). Ale po co? Lepiej przyjść, popracować kilka dni i wynieść towaru za kilka stówek. Efekt był taki, że kilka punktów trzeba było zamknąć, bo choć sprzedaż była, to przez rozkradziony towar całość była pod kreską. A nie da się inwentaryzacji robić tak często, bo to ok 2 dni roboty i potrzeba ekstra ludzi, którym też trzeba zapłacić. Też dorabiałem w sklepach różnych. O poziomie kultury (w tym kultury pracy) młodego narybka można wielotomowe epopeje pisać. Co lepsze - nie było tego ~15 lat temu. Wtedy trafiały się takie raptem rodzynki. Teraz te proporcje się zmieniły.

Odpowiedz
avatar kitusiek
6 8

W październiku zaczynam trzeci rok informatyki, studia inżynierskie. Mam w planach poszukanie (i znalezienie) jakiejś pracy na pół etatu, stażu, praktyk - czegokolwiek, co dałoby się połączyć ze studiami stacjonarnymi. Nie wyobrażam sobie możliwości przyjścia do pracy tylko po to, żeby wysiedzieć swoje kilka godzin i wyjść - jak dla mnie praca w zawodzie w trakcie studiów to głównie zdobywanie doświadczenia, a nie uczenie się fb na pamięć za pieniądze, o których spora część naszego narodu może pomarzyć. Chociaż z drugiej strony - patrząc na to, że mniej więcej 1/3 studentów u mnie na roku nie napisała przez całe studia żadnego programu czy projektu sama - wszystkie pościągane z internetu, wyciągnięte od innych studentów - to zachowanie jak to w historii nie powinno mnie zbytnio dziwić.

Odpowiedz
avatar Koralik
2 4

@kitusiek: Ja dokładnie w tym momencie zaczęłam pracę w zawodzie - IT to taka fajna dziedzina, że łatwo znaleźć elastyczną pracę i "świeżo po studiach z trzyletnim doświadczeniem" wcale nie jest nie do wykonania :D

Odpowiedz
avatar szafa
1 1

Nóż mi się w kieszeni otwiera, jak słyszę takie opowieści i pluję sobie w gębę, że pierwszy kontakt z kompem miałam zbyt późno, by myśleć o informatyce. Człowiek zapierdziela jak potłuczony za w porywach, gdy jest dobry miech, dwa i pół w handlu, przez ostatnie 5 lat może z miesiąc L4, może z jedna użetka na rok, a takie szczylki mają trzy patyki na wstępie i nie szanują roboty... ech, żeby to mózg był młodszy i chłonniejszy i mógł człowiek się nauczyć programowania na rynkowym poziomie...

Odpowiedz
avatar konto usunięte
-1 3

@szafa: Pierwszy kontakt z kompem zbyt późno? To ile miałaś wtedy lat? 50? 60? Znam ludzi którzy zajęli się komputerami w wieku 40 lub nawet 50 lat i w ciągu kilku lat stali się świetnymi fachowcami. Jeżeli ktoś jest bardzo inteligentny, to poradzi sobie w dowolnym wieku.

Odpowiedz
avatar Ginsei
2 2

@szafa: Bierz się za naukę, a nie piernicz :D Teraz jest fala ludzi 30-40 lat, którzy się przebranżawiają, bo studenty leniwe i nic nie umieją (mimo studiów!), a roszczeniowi tak, że ci "starzy" są jeszcze chętniej brani ;) Byle pokazać, że się coś umie i zrobiło, to nikt nie będzie oczu wytrzeszczał, że "40 na karku i dopiero pierwsza praca w programowaniu?". Więc spokojnie :) Tylko ten mózg rozruszać :)

Odpowiedz
avatar szafa
2 2

@mooz: "Jeśli ktoś jest bardzo inteligentny" :P Miło, że zakładasz tak optymistycznie :P.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 28 czerwca 2018 o 3:56

avatar Moby04
1 1

@szafa: Sam niedawno miałem taką sytuację, że zaczynałem pracę w pewnej firmie (długo tam miejsca nie zagrzałem ale to temat na oddzielną historię). Prawie równocześnie ze mną zaczynał jeszcze jeden gość, mój rówieśnik. Z tym, że ja miałem ponad 10 lat doświadczenia w tej robocie a dla kolegi to była pierwsza praca w IT, więc jak najbardziej można. Mówienie "za późno" brzmi trochę jak wymówka szczerze mówiąc... :)

Odpowiedz
Udostępnij