Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Coś we mnie pękło i postanowiłam Wam opowiedzieć o mojej siostrze i…

Coś we mnie pękło i postanowiłam Wam opowiedzieć o mojej siostrze i podwójnych standardach w rodzicielstwie.

Ja rozumiem, że każde dziecko jest inne i należy je traktować indywidualnie, ale to, co się zadziało z Anetą (imię zmienione), to przegięcie.

1. Aneta nie poszła na studia dzienne. Nie chciała, uznała, że będzie pracować i jednocześnie studiować. Ok, nie mam nic do tego, sama tak zrobiłam. Na zajęcia chodziła, ale, jak się okazało, kasy z pracy nie starczyło na imprezy i czesne. Zaczęli pomagać rodzice, mimo że sami mieli z kasą krucho.
Aneta pozaliczała wszystko, ale... Jak przyszło do pisania pracy licencjackiej, zaczęły się wymówki. A to nie miała czasu, a to coś tam. Ojciec jeździł z nią po 30 km na spotkania z promotorem, nie wiem, po co, bo Aneta nie napisała nawet rozdziału pracy. Obronił się jej rocznik, ona stwierdziła, że weźmie drugi termin. Pracy nie napisała. Pojawiły się sugestie, żebym jej "pomogła". Za dobrze jednak znam moją siostrę i postanowiłam - ok, pomogę, pójdę z nią do biblioteki, podpowiem, co i jak. Nie, nie pasuje. Bo ona chciała, bym ja jej tę pracę napisała.
Ostatecznie dostała list z uczelni o skreśleniu z listy studentów. Nie odwołała się, pracy nie napisała, kasa z 3 lat w błoto. W tym ta, którą płacili rodzice.

2. Aneta szukała pracy. Żeby właśnie móc pracować i studiować. Kiedy jednak pytaliśmy, ile i gdzie wysłała CV, pojawiał się majestatyczny foch. Dostała w końcu pracę, na kompletną śmieciówkę. Po powrocie z pierwszego dnia zaczęła płakać, że ona tak nie będzie pracować, że musi dojechać taki szmat drogi (15 km), i że to nie dla niej. Rodzice, oczywiście, akcept.
Ostatecznie znalazła pracę w markecie. Nie żeby coś było w tym złego, ale to raczej słaby szczyt marzeń, jak na młodą osobę. Pracy zmieniać nie chce, tak dla jasności, bo "się przyzwyczaiła".

3. Główne hobby Anety to oglądanie filmików na YouTube. Nic w tym złego, powiadacie? Może i tak, ale te filmiki dotyczą teorii spiskowych albo porad makijażowych. Często na przykładzie mężczyzn. Do tego potrafi włączyć to na tv w salonie, podczas gdy ktoś rozmawia, i mieć pretensje, że się jej przeszkadza, pogłaśnia teatralnie.

4. Największe idolki Anety to Kardashianki. Na ten temat nawet nie będę się rozwijać.

5. Aneta w domu nie pomaga nic. Mieszka z rodzicami i w związku z pracą w markecie ma pracę po 12 godzin. Wiąże się to z dniami wolnymi często w ciągu tygodnia. Ale nie, Aneta nic nie zrobi, bo "jest zmęczona". I to niezależnie od tego, czy wolny ma jeden dzień, czy trzy pod rząd. Ona PRACUJE i nic nie wolno jej powiedzieć. Jeśli będzie inaczej, kończy się fochem i zamknięciem w pokoju przy akompaniamencie filmików z YouTube.

6. Aneta robi zakupy, bo zabrakło jej czegoś z rzeczy spożywczych. Pomyśli, że trzeba kupić cokolwiek, bo rodziców nie było przez tydzień, a następny dzień to niedziela bez handlu? Nie. Kupuje to, czego potrzebowała i bajobongo. Nie ma osobnej lodówki ani półki. Jak rodzice coś kupują, to może spokojnie jeść.

7. Czepia się wszystkiego i wszystkich. Ostatnio zrobiła mamie awanturę, że ta nie odpowiedziała w sklepie 'dzień dobry'. Awanturę. Skończyło się fochem na trzy dni.

8. Rodzice wyjeżdżają, trzeba ich zawieźć na lotnisko. Co w takim razie robi Aneta? Idzie wieczór wcześniej do koleżanki na wino. Nie wraca do domu, więc rodziców musi zawieźć sąsiad (ja nie mogłam, mieszkam o wiele km za daleko, a rodzice do końca liczyli na Anetę).

9. Aneta nie robi sobie prania. Liczy na to, że mama np. zmieni jej pościel.

10. Kiedy coś jest nie po myśli Anety, następuje foch. Ale nie taki po prostu, jest to foch teatralny. Wiadomo wtedy, że przez najbliższe godziny, jeśli nie dni, nie ma sensu się do niej odzywać, bo zabije wzrokiem i nie odpowie.
Foch może być na wszystko. Nawet na to, że nie chce się z nią w upale iść na długi spacer.

11. Mama poprosiła mnie w obecności Anety, żebym jej załatwiła inną pracę. Mam takie możliwości, więc pytam, co by ją interesowało itp. Aneta przy mamie odpowiadała niechętnie. Później na osobności wyznała, że nie chce pracować u mnie w pracy, bo za daleko, nie jej zakres zainteresowań... Bo w markecie zainteresowania rozwija maksymalnie.

Powoli zaczyna mnie to irytować. Irytuje mnie to, że rodzice pozwalają jej na takie zachowania. Ja rozumiem, jest dorosła. Ale, mimo wszystko, jakieś granice są. Kiedy próbuję z nimi o tym rozmawiać, to kończy się na podsumowaniu "Aneta to Aneta".

Aż się odechciewa ich odwiedzać.

Rodzina ach rodzina

by Poziomeczka
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar didja
8 20

Ręce mi opadły przy tej akcji z licencjatem. Przecież ten typ pracy to ca 40 stron plus dodatki typu bibliografia. Zero kreatywności, tylko opis stanu badań. Przecież można było wziąć warunek, zgoda by była, bo to dla uczelni dodatkowa kasa. A jeśli siostra intelektualnie nie czuje się na siłach nawet na napisanie dłuższego referatu, jakim jest de facto licencjat, to po co było marnować kasę na studia? Mogła zrobić policealne dwuletnie studium, miałaby zawód i nawet tytuł technika, wiele z tych szkółek jest za darmo. Nie, to było kompletnie nieprzemyślane. No, ale tak to jest, jak jest presja na studia i magistra - a kto powiedział, że każdy musi być magistrem?

Odpowiedz
avatar Habiel
16 16

@didja: Tak jak zauważyła @Aris, wydaje mi się, że studia to akurat nie były jej priorytetem. Według mnie poszła na nie na zasadzie "twoja siostra ma, to ty też musisz!". I skoro dziewczynie odpowiada praca na kasie, to nie wiem skąd pretensje rodziny do tego, że nie chce się kształcić. To jej życie i jej decyzja. Może studia nie są dla niej, źle się na nich czuje, bo nie ma odpowiednich umiejętności, a rodzina wywarła na niej presję, żeby zdobyła papier?

Odpowiedz
avatar Poziomeczka
7 21

@Day_Becomes_Night: moim zdaniem to jest wynik braku jakichkolwiek wymagań ze strony rodziców. Bo jak ja sobie poradziłam, to ona na pewno też da radę...

Odpowiedz
avatar konto usunięte
-5 15

@Poziomeczka: Takie wychowanie,albo i brak też może prowadzić do zaburzeń. Mnie to zastanawia,jak ona sobie daje radę w pracy. Przecież tam nikt po główce jej nie głaszcze.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
8 14

@Day_Becomes_Night: Gdyby miała zaburzenia osobowości w pracy nie dawałaby sobie rady tak samo jak w domu, ona zwyczajnie wie komu może wleźć na głowę.

Odpowiedz
avatar Bubu2016
16 20

Co sobie wychowali, to mają, niestety...

Odpowiedz
avatar Aris
26 32

Ja wszystko rozumiem, awantury od pierdoły, myślenie wyłącznie o sobie i jawna niechęć do pomocy komukolwiek - to wszystko jest piekielne. Ale co wam wszystkim przeszkadza, że dziewczynie się lepiej pracuje w sklepie niż goni za "sukcesem"? Nie sądzę, żeby sama chciała iść na te studia. Od razu powiedziała, że nie chce na dzienne, bo woli iść do pracy. Głowę daję, że te zaoczne wymyśliła tylko dlatego, że jest straszna presja na robienie papierków. I szczerze nie sądzę, żeby chodziło tylko o jej chęć szpanowania tytułem przed znajomymi, myślę, że dużo większą czuła od rodziny - pewnie odbiera to na zasadzie "twoja siostra ma studia i super pracę, to teraz ty powinnaś, przecież jesteś zdolna, dasz sobie radę". A może ona się nie czuje na siłach? Może znacznie szczęśliwsza będzie na kasie w markecie, bez nacisków i parcia na coraz lepsze stanowiska? Może to całe "odcinanie się" od życia rodzinnego to jej pokręcony sposób na jakąś chęć usamodzielnienia... czy coś. Może jest bardziej zagubiona niż piekielna, ciężko mi stwierdzić nie znając ogólnej sytuacji w rodzinie. Aczkolwiek nie wątpię, że życie z kimś takim musi być bardzo uciążliwe.

Odpowiedz
avatar rodzynek2
13 15

@Mavra: Zgadza się. Zaliczyć z pozytywnym wynikiem wszystkie przedmioty i zawalić studia z powodu nienapisania licencjata jest, moim zdaniem, niepoważne. Już nie chodzi o gonienie za sukcesem, tylko o wyrzucenie pieniędzy za 3-letnie czesne w błoto. Za "moich czasów" przyjemność studiowania licencjata na zaocznych potrafiła kosztować 1500-2000 na semestr. Czyli 3 lata licencjata potrafiło kosztować nawet 10 tyś. Szkoda tej kasy, żeby rzucić wszystko na ostatniej prostej.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 19 czerwca 2018 o 10:26

avatar konto usunięte
12 24

Rodzice robią z siostry kalekę, to oni jej to robią, bo ja w takim pasożytnictwie wspierają, a wystarczyłoby zainwestować jej w mała lodóweczkę, przestać prać, gotować, sprzątać za nią, zakazać z korzystania telewizora rodziców i wyliczyć podział rachunków. Jeśli by się nie dostosowała to odciąć jej internet po przez zmianę hasła. Foch jeśli siedzi u siebie i nie przeszkadza to żaden problem. Jak zgłodnieje to wyjdzie. Za wszelkie nieodpowiednie zachowania odcinać internet. I już

Odpowiedz
avatar cassis
16 24

@maat_: ale nawet dorosłe dziecko nie ma obowiązku dokładać się do rachunków. To jest wymaganie zwyczajowe a nie prawne. Jeżeli rodzicom tak wygodnie, to co zrobisz? zmusisz ich do brania pieniędzy od córki? Zgodnie z prawem oni nie mają obowiązku jej utrzymywać i to można im uświadomić. Przy czym nie mają obowiązku nie równa się musza ją odciąć. Może mają problem z syndormem pustego gniazda i wbrew wszystkiemu wolą żeby była na miejscu? Nie wiesz. Widać za to żal autorki do rodziców, że ona to musiała to i tamto i studia i w ogóle - taka samodzielna - a siostra nie musi. Gorycz się leje wiadrami. Trzeba dorosnąć i wyjść ze schematów z dzieciństwa - i mówie tu o Autorce. Przepracować swoje żale i żyć dalej bez oglądania się na to.

Odpowiedz
avatar rodzynek2
-3 7

@cassis: Masz racje. Córka nie musi się dokładać do rachunków, ani pomagać w domu, a rodzice nie mają obowiązku ją utrzymywać. Tylko czemu utrzymują takiego pasożyta? Dobre pytanie. A na tej sytuacji najbardziej traci siostra autorki. Rodzice nie będą żyć i zarabiać wiecznie.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
3 9

@cassis: Oczywiście, ze dorosły współlokatar musi się dokładać. Dziecko nieletnie natomiast ma obowiązek pogać rodzicom w pracach w gospodarstwie domowym tak stanowi polskie prawo. To co napisałam to przepis na umożliwienie córce stanie się dorosłym, to nie jest jej na przekór to jest troska o dziecko. Kiedyś rodziców zabraknie i obowiązkiem rodziców jest wychować samodzielną osobę. Ci rodzice nie wywiązali się ze swego obowiązku i nadal robią wszystko by taką się ich córka nie stała. To co robią to rodzaj znęcania się i krzywdzenia własnego dziecka, jest to równie okrutne jak inne rodzaje przemocy psychicznej. Nie ma znaczenia jak kumu jest wygodniej, bycie rodzicem nie polega na tym jak ci wygodniej tylko na tym co jest lepsze dla dziecka. Przez tych ludzi przemawia egoizm

Odpowiedz
avatar pasia251
8 8

@maat_: za opłaty za mieszkanie odpowiadają wszystkie pełnoletnie osoby w nim zamieszkujące. Dla lokatorów mieszkań spółdzielczych taki obowiązek wynika z ustawy z 2000 r. o spółdzielniach mieszkaniowych (art.4 ust. 6), natomiast dla osób, które wynajmują mieszkania lub domy -z kodeksu cywilnego (art. 688) oraz z ustawy z 2001 r. o ochronie praw lokatorów (art.22 ust. 3). Dodatkowo jeśli mieszka u rodziców to dokładanie się do utrzymania również jest usankcjonowane prawnie - Kodeks rodzinny i opiekuńczy Art. 91

Odpowiedz
avatar PrincesSarah
-2 10

@maat_: Co ty masz z tym dokładaniem? Opłaty wychodzą plus minus 1200 (prąd woda gaz komórka net) to na 3 dorosłe osoby w domu wychodzi 400 zł. I co to by miało dziewczynę nauczyć czegokolwiek? Na przykład samodzielnego życia? To już niech sobie odłoży te pieniądze na swoje konto.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 19 czerwca 2018 o 12:54

avatar sutsirhc
1 1

@cassis: Ustawa z dn.25.02.1964r Kodeks rodzinny i opiekunczy Art.91 par 2 "Dziecko które pozostaje na utrzymaniu rodziców i mieszka u nich, jest obowiązane pomagać im we wspólnym gospodarstwie." Pomoc finansowa u dorosłego podchodzi pod ten przepis.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
1 1

@PrincesSarah: To proste, chodzi o naukę odpowiedzialności, odkładanie sobie nine jest nauką odpowiedzialności, tylko partycypowania w kosztach.

Odpowiedz
avatar cassis
17 35

Droga Autorko - piszesz o swojej siostrze jakoby była niezwykłą wręcz prostaczką... ale twoje komentarze utwierdzają mnie w przekonaniu że ty także jesteś tylko ograniczoną prostaczką, za to z wysokim mniemaniem o sobie. - Co jest złego w filmikach makijażowych z udziałem mężczyzn? Nie wiem czy wiesz, ale Wayne Gross - najbardziej utytułowany wizażysta, człowiek malujący gwiazdy hollywood, jest kolesiem i na swoich filmikach na YT maluje sam siebie, bo jak mówi "swoją twarz znasz najlepiej - jej wady i zalety" Rozumiem ze masz jakieś prawackie dżęderowe lęki...? - co w ogóle jest złego w pracy w markecie? Mówisz, że "niby nic, ALE..." Nie ma żadnego ale. Nie każdy musi miec wielkie ambicje. No i póki nie mamy robotycznych kasjerek - ktoś musi w tym markecie pracować. Dobrze, ze są ludzie, którzy chcą to robić. Twoja siostra nie ma obowiązku być pretendującą pseudo-intelektualistką. Nie ma obowiązku miec ambitnej pracy. Ani nawet skończyć studiów jeśli nie chce. Zauważ także że twoje żale odnośnie tego, jak żyje z rodzicami nie mają racji bytu. Jeśli dorosła osoba mieszka z rodzicami - powinna z nimi, nie z tobą, wypracować zasady współżycia. Byc moze właśnie takie zasady wypracowali i obie strony jak widać w twojej historii się na to godzą. Ty nie masz prawa nic od niej wymagać. Tak, jest to nie fair - pogódź się z tym że życie nie jest sprawiedliwe ani czarno-białe. Mam wrażenie że głowny twój ból pośladów jest o to, że ty miałaś ciężej a ona ma lżej. No bywa. Ale pretensje kierujesz w złą stronę - nie miej ich do siostry tylko do rodziców. To oni was wychowywali i oni was nierówno traktowali. Twoja siostra tylko korzysta z tego, co zawsze dostawała od rodziców.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 19 czerwca 2018 o 9:53

avatar edeede
17 19

Jestem przekonana, że to rodzice tak 'ulepili' obie swoje córki. Że jednej było wpajane 'taka zdolna, taka ambitna', a druga słyszała: 'zobacz jak twoja siostra sobie radzi'. Stąd wynika tylko niechęć i pogarda, którą widać w tej opowieści.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
12 14

@edeede: Jestem, co prawda, jedynaczką, ale mam dwie młodsze kuzynki (córki sióstr mojej mamy). Wychowywałyśmy się w jednej miejscowości i w sumie byłybyśmy prawie jak siostry. Ogólnie rzecz ujmując dopiero od jakichś trzech-czterech lat mamy dobry kontakt, bo wcześniej nie przepadałyśmy za sobą. Niedawno rozmawiałam ze starszą z nich i powiedziała mi, dlaczego mnie nie lubiła - otóż nasza babcia zawsze jej powtarzała, że: "powinna się uczyć, bo Marcelinka to same piątki miała i nagrody z konkursów przywoziła, i z niej też chciałaby być tak dumna". Oczywiście nigdy nie było to powiedziane przy mnie. Jakbym ja słyszała coś takiego chociażby raz w miesiącu przez dwa lata, to też pałałabym niechęcią do osoby, którą stawiano mi za wzór. Jeśli chodzi o młodszą, to kiedy coś takiego było mówione przy mnie, to reagowałam. Cioci i babci tłumaczyłam, że to nie pomaga, a później szłam do kuzynki i z nią rozmawiałam, proponowałam pomoc, jeśli ma z czymś problem i podeszłam inaczej. Zapytałam, kim chciałaby być w przyszłości i jak mi powiedziała, to jej wytłumaczyłam, że do tego potrzebuje dobrych ocen (faktycznie potrzebowała wyrobić sobie nawyk nauki, bo ciężkie studia są w tym kierunku, ale takich słów dziesięcioletnie dziecko mogłoby nie zrozumieć).

Odpowiedz
avatar cassis
11 15

@edeede: zgadza się. Tyle tylko, ze Autorka cały swój żal wylewa na siostrę, a powinna na rodziców. Siostra nie jest winna temu, że rodzice lepiej ją traktują. Miałam taką samą sytuację w domu. Mam młodsze rodzeństwo, które wiele mogło a nic nie musiało. Ja za to musiałam ogarniac siebie, rodzeństwo i pomagac w domu - jako starsza. Jak miałam te naście lat - bolało mnie to strasznie. Teraz jestem na swoim, rodzice bardzo żąłują tego jak wychowali brata bo odpłaca im tylko żądaniami pomocy finansowej i fochami kiedy proszą go o pomoc w zrobieniu czegoś. Ale oni kiszą się razem w domu rodziców, a ja w innym mieście. I nie wypisuje na piekielnych jaki to mój brat jest zły. Jest czy nie jest - nie mnie oceniać. Nikogo nie zabił, więc nie jest taki zły ;-) a że wygodnicki? Tak mu pozwolili, to korzysta.

Odpowiedz
avatar cassis
6 10

@maat_: ależ ja jak najbardziej uważam go za upośledzonego! i to zarówno psychiczni9e jak i społecznie. Tym niemniej - rodziców do niczego nie zmuszę. Ani brata. Skoro jest im tak wygodnie to niech się tam kiszą. Bo niby co? mam założyć bratu sprawę w sądzie że nie daje kasy matce? Serio? Czyś ty och#jał? A moje podejście w jakim sensie niczym się nie różni? Moje podejście polegające na odizolowaniu się od rodziny, która się nade mną znęcała równasz do pobłażania przez rodziców własnemu dziecku? Chyba tez potrzebujesz lekarza.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
-1 3

@cassis: Absurdalne rzeczy wypisujesz, ja popieram odcinanie się od patologicznych relacji, ale należy się pilnować by nie usprawiedliwiać dorosłych, ostatnio pojawia się tendencja znana z zachodu, za jakiś czas 70latkowie będą opowiadać jak to ich życie to wina ich rodziców Niestety twój brat kiedyś jak znam życie zapuka do twoich drzwi, gdy zabraknie rodzicóow. Warto mieć wbite w głowę, ze nie każdy jest kowalem własnego losu. Podświadome powtarzanie, ze rodzice to czy tamto, zamiast brat to czy tamto moze być problematyczne w sytuacji roszczeniowej próby

Odpowiedz
avatar DziwnyCzlowiek
0 16

Kiedyś już komentowałem podobną historię ale co mi tam :) Przykrą prawdę muszę stwierdzić (choć tylko z mojego doświadczenia)Nie spotkałem w życiu faceta, który płacze, że brat czy siostra mają lub mieli lepiej. Taka płaczliwość to najwyraźniej cecha kobiet... to przykre. Mam ważne pytanie. Co Cię to w ogóle interesuje? Rodzice chcą to dokładają jej do studiów. Nie zdała oni się z tym wszystkim godzą? OK! to też ich sprawa. Wnioskuje, że jesteś po licencjacie więc 15 lat nie masz. Ogarniaj swoje życie i swoje sprawy. Nie musisz totalnie brać w tym udziału jak Ci się nie podoba. Ludzi nie zmienisz. Mają swoje podejście, postępują według własnego uznania. Jeśli im z tym dobrze to tylko się cieszyć a Ty idz do przodu i zostaw to za sobą. Pozdrawiam

Odpowiedz
avatar cassis
11 13

@DziwnyCzlowiek: Jak możesz zauważyć - jestem babą. I wyżej napisałam dokładnie to samo. Jak miałam te 10 czy 13 lat to mogło mnie boleć pobłażanie rodziców w stosunku do rodzeństwa, czy to że jestem dzieckiem do bicia. Tym niemniej - jako osoba od lat dorosła - nie mam ani obowiązku ani potrzeby uczestniczyć w cyrku, który moi rodzice sami sobie zgotowali i zamiast sprawdzać co też znów mój braciszek czy siostrzyczka odwalają - zajmuję się swoim życiem. A wszelkie żale rodziców, póki miałam z nimi kontakt, ucinałam krótkim "sami tak wychowaliście".

Odpowiedz
avatar DziwnyCzlowiek
-1 1

@cassis: Wyjątek potwierdzający regułę :)

Odpowiedz
avatar bloodcarver
4 6

Masz trzy opcje: 1. Pogodzić się z tym 2. Wyprowadzić się 3. Zacząć zachowywać się jak siostra, a jak rodzice będą oponować, cóż, dalej zachowywać się jak siostra, czyli strzelić focha giganta.

Odpowiedz
avatar marcelka
12 12

Rozumiem, że troszczysz się o rodziców, których uważasz, że Aneta wykorzystuje i jednocześnie złości Cię - nieodpowiedzialna w Twoim mniemaniu - postawa siostry. Ale zarówno rodzice, jak i siostra są dorośli, mają taki układ, na jaki się godzą, a Ty nikogo nie uszczęśliwisz na siłę, tylko będziesz coraz bardzie sfrustrowana.

Odpowiedz
avatar Sintra
8 8

Historia na pewno nie jest piekielna w całości. Owszem, z opisu twoja siostra sprawia wrażenie rozpieszczonej i egoistycznej dziewczyny. Fakt że zawali sprawy takie jak podstawowe zakupy czy podwiezienie rodziców, nie świadczy o niej dobrze- chociaż czy jest piekielne, zależy od reakcji rodziców i ich oczekiwań. Ale praca, zainteresowania? Mam wrażenie że krytykujesz to tylko dlatego że ty sama oczekujesz od siostry czegoś więcej, zakładasz że funkcjonuje ona na innym poziomie. Jesteście obie dorosłe, o co właściwie ci chodzi? Wstydzisz się siostry pracującej w hipermarkecie? Siostra ma stałą pracę, z której jest zadowolona, w której dobrze się czuje- ma zaspokajać tylko swoje ambicje, a nie twoje. Najwyraźniej nie ma takiego jak ty pędu do sukcesu, takich aspiracji życiowych, może takiego intelektu? W tym momencie ma uszczęśliwiać siebie, a nie siostrę. Podobnie z zainteresowaniami- ma usiąść z Schopenhauerem który ją będzie nudził, i którego nie zrozumie, po to żeby było zadość twoim oczekiwaniom? Skoro lekkie filmiki dają jej oczekiwany relaks i rozrywkę, czemu ma z nich rezygnować? Przypominasz mi trochę jedną znajomą panią profesor, której mąż na emeryturze, właściwie z nudów, podjął się mało prestiżowej i nisko płatnej pracy, która pozwalała mu jednak wyjść do ludzi (albo wyjść od żony :P). Pani prędzej by język odpadł niż przyznałaby że mąż zajmuje się czym zajmuje- zapytana o to co robi małżonek, stwierdzała jedynie że jest emerytem, a kiedy był w pracy, jedyne czego się można było dowiedzieć to to że "nie ma go w domu". Jeśli chodzi o jej układy z rodzicami, można skwitować to jedynie ogólnymi stwierdzeniami typu "jak wychowali, tak mają" i "chcącemu nie dzieje się krzywda".

Odpowiedz
avatar Teelix
5 5

Widzę, że nie tlyko mnie trafiło prfzy tym tekście o markecie. Idź, cholero jedna, do marketu i pracuj tam po 12 godzin i to nie jako kasjer, ale jako kasjer - sprzedawaca. Uwierz mi, Ty byś tam padła po godzinie, Twoja siostra pracuje 12 (!!). Serdecznie współczuję. Czasem po 8 masz tak mózg wyprany, a całe ciało Cię boli, że nie wiesz, gdzie jesteś. I cały czas musisz się uśmiechać i być grzecznym do klientów. Ale może to lubi, wolno jej, bo to w sumie fajna praca, tylko czasami bardzo ciężka. Więc się, z łaski swojej, od pracy w markecie po prostu odwal.

Odpowiedz
avatar szafa
5 5

Mam wrażenie, że tak już się uprzedziłaś do siostry, że już nie widzisz różnicy pomiędzy właściwymi piekielnościami, jak nienapisanie licencjatu czy niepomaganie w domu, a rzeczami, które wcale nie są piekielne i g8wno Cię powinny obchodzić, jak praca w markecie czy oglądanie filmików na yt.

Odpowiedz
avatar BleedingOut
3 3

Piekielność piekielnością, ale co złego w tym, że to akurat faceci się malują...?

Odpowiedz
Udostępnij