Odnośnie
http://piekielni.pl/82397
Sama miałam taki przypadek, kiedy jeszcze pracowałam w kawiarni - za kontuar, prosto pod nogi, wraczkowało mi pozostawione samopas małe dziecko, akurat jak niosłam jego rodzicom ok. 1,5-litrowy dzbanek z wrzątkiem. Perspektywą spowodowania głębokich oparzeń na ciele ich dziecka lub moim zupełnie się nie przejęli.
Ale nie o tym miała być moja historia.
Otóż jakiś czas temu poszłam z przyjaciółką do lumpexu. Kasia w swoją stronę, ja w swoją, wybieramy, co nam akurat potrzebne. Po sklepie biega puszczona samopas mała dziewczynka, taka ok. 3 latka. Nie krzyczy, ale biega po całym sklepie. Było ciepło, drzwi były otwarte, dziecko co jakiś czas wybiegało. Za nim rzucały się nagle na zmianę młoda i starsza kobieta (domniemywam, że mama i babcia).
Wprowadzały dziecko do sklepu i zostawiały samo, zajmując się swoimi sprawami. Za którymś razem, kiedy biegnąca kobieta potrąciła mnie w pogoni za dzieckiem, zasugerowałam, by podzieliły się pilnowaniem małej - najpierw jedna trzyma ją za rączkę, druga wybiera ubrania, potem zamiana.
Zostałam zjechana, że czemu się wtrącam, a w ogóle to sama mogłabym przypilnować im dziecka (???) oraz od czegoś w sklepie jest obsługa (nabijająca ceny przy ścianie przeciwległej do tej z drzwiami, jakieś 30 metrów od drzwi).
Aha. Czyli rozumiem, że niektóre madki myślą, że mogą scedować opiekę nad dzieckiem na personel miejsca publicznego, do którego się udają? Ani w kawiarni, ani w sklepach, w których pracowałam, nie miałam w karcie obowiązków zajmowania się dziećmi klientów...
madka dziecko zaniedbanie zachowanie_w_sklepie
Oczekiwanie opieki nad dzieckiem od personelu jest absurdalne. Chciałabym, żeby to było jasne. Może naczytałam się za dużo złych rzeczy, ale przyszło mi do głowy, że rodzice nie zdają sobię sprawy jak łatwo można dziecko skrzywdzić. Nie każda sąsiadka czy pan ze spożywczaka jest tak niewinny jak chcemy wierzyć.
Odpowiedz@edeede: A potem rozpacz, bo taka tragedia. Źli ludzie skrzywdzili nasze słonko. Wszystko ich wina. A dzieciak lata samopas i co z tego. Nie rozumiem takich rodziców.
Odpowiedz"Perspektywą spowodowania głębokich oparzeń na ciele dziecka, ich czy moim zupełnie się nie przejęli". Wydawało mi się, że nie masz dziecka ;) chyba, że to chodziło o "ich" ciało ? :)
Odpowiedz@KatzenKratzen: na ciele tego malucha, ktory mi wraczkowal prosto pod nogi za kontuar, czyli defakto na zaplecze- dziecko bylo klientow, ktorym zamowienie akurat nioslam- jak rowniez na ciele rodzicow owego dziecka, gdybym sie potknela, i moim :)
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 18 czerwca 2018 o 14:47
Trzeba było wylać wrzątek,a za drugim razem tak szturchnąć babsztyla, żeby nogami się nakryło.
OdpowiedzAleż bardzo chętnie zajmę się waszym dzieckiem... 50 pln/h
OdpowiedzWczoraj dla odmiany dzieciak stal "na rowerze", w sensie mial go miedzy nogami W WEJSCIU do Rossmanna. Normalnie jedno kolo roweru zachodzilo na sklep. Zanim tam podeszlam, ludzie wchodzili, wychodzili, wiec i ja chcialam wejsc, uslyszalam "no k@#$a"... wiec objechalam smarkacza, ze chyba mozgu zapomnial i won mi z przejscia z tym rowerem. Spedzilam w sklepie dobre 20-30 minut, bo kolejka, wychodze i widze madke, ktora rzuca sie na mnie "co mi przeszkadza dziecko". No przepraszam, przeszkadza wychodzic i wchodzic ze sklepu...
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 19 czerwca 2018 o 7:57