Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Wczorajszy wyjazd do akcji, a dokładniej dojazd do remizy. Nie wiem czy…

Wczorajszy wyjazd do akcji, a dokładniej dojazd do remizy. Nie wiem czy piekielni byliśmy my, czy policjanci.

Kwadrans po północy syrena wyje. Wstaję i jadę do remizy. W mojej miejscowości jest droga o ograniczeniu do 20 km/h, ale w takim wypadku w ogóle się tym nie przejmujemy i jedziemy do remizy znacznie szybciej.

Wczoraj jednak napatoczył się jednak patrol drogówki. Po dojechaniu do remizy każdy szybko zamyka auto i goni się przebrać, nie przejmując się policjantami (nie jest to pierwsza taka sytuacja), ale tym razem były to młode chłopaki i usilnie starali się ustalić które auto czyje.

W końcu chyba dyżurny kazał im dać sobie na wstrzymanie, bo zabrali się i pojechali dalej.

by OSP
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar skarpetowa
2 32

Ograniczenia nie biorą się znikąd. Też jestem strażakiem OSP- ale dojazd do remizy na alarm nie zwalnia nas z przestrzegania przepisów. Nie jesteśmy pojazdami uprzywilejowanymi, co za tym idzie musimy przestrzegać prawa. Jedynie co was broni, to fakt, że policja zapewne nie dokonywała pomiarów prędkości, więc nie mieli dowodów na zbyt szybką jazdę. Trochę więcej rozsądku i pokory, no i standardowo tyle powrotów co wyjazdów :)

Odpowiedz
avatar zirael0
2 24

@skarpetowa: Wolę by strażak OSP ŁAMAŁ przepisy jeśli te są po prostu głupie - ludzkie życie jest zagrożone, a strażak traci czas na jazdę 20km/h zgodnie ze znakiem. Więc taka sytuacja jak opisana to utrudnianie przez policję akcji ratowniczej.

Odpowiedz
avatar Poluck
5 19

@zirael0: większość przepisów nie jest głupia, a tym bardziej takie drastyczne ograniczenia prędkości. O ile po północy jestem w stanie zrozumieć to w dzień na 100% jest tam jakieś zagrożenie, dzieci w szkole, przejście co 50 metrów, wąska droga i chodnik, itp. Wolę, żeby się komuś chałupa spaliła, niż żeby ktoś okaleczył lub zabił jakieś dziecko po drodze. Łamać to mogą ograniczenie 90 poza miastem. A policja nie ma nic do tego, bo to nie oni przepisy ustalają...

Odpowiedz
avatar zirael0
0 18

@Poluck: Zobaczymy czy też będziesz popierał takie głupie przepisy jak ci się dom będzie palił

Odpowiedz
avatar Habiel
6 10

@Poluck: W tym roku, jak wynika ze strony mojego OSP, pożarów odnotowano tylko 18. Za to interweniowali już w 10 wypadkach i 24 miejscowych zagrożeniach (od żmijki w mieszkaniu, zadymienia, na otwieraniu drzwi skończywszy). W zeszłym roku większość wyjazdów była do wypadków, bo mamy taką drogę, że co chwilę jest tam wypadek-mniejszy, czy większy. Najbliższe pogotowie musi do tego miejsca przejechać około 30 km i 3 przejazdy kolejowe. To OSP jest pierwsze na miejscu. I tak, zgadzam się, że ograniczenia prędkości są po coś. Jednak jedziesz ratować ludzkie życie/mienie. Musisz się spieszyć. Jakby każdy trzymał się sztywno ograniczenia, to zamiast wyjechać do 5 minut od zgłoszenia, musieliby się chyba zbierać przynajmniej 15 minut-chyba, że akurat wszyscy mieszkają przy jednostce ;)

Odpowiedz
avatar cutehulhu
4 18

@zirael0: Zobaczymy czy będziesz popierała takie głupie łamanie przepisów jak Ci kogoś bliskiego potrącą... Naprawdę jest to wybitnie kretyńska argumentacja.

Odpowiedz
avatar Zunrin
1 11

@skarpetowa: Nie wiem skąd się biorą ograniczenia, ale czasem wydaje mi się, że niektóre pochodzą z tego miejsca, gdzie plecy tracą swą szlachetną nazwę. Już kiedyś jeden z naszych rajdowców mówił, że u nas to wygląda jakby niektóre z ograniczeń były ustawiane pod młodego, pijanego i naćpanego kierowcę grzejącego ile wlezie zdezelowanym gratem na łysych oponach.

Odpowiedz
avatar xpert17
7 17

To jest straszne, że młode chłopaki (i dziewczyny) idą do OSP ratować ludzkie życie, a nikt im nigdy nie zrobił prostego przygotowania z tego jak ratować, żeby nie zaszkodzić. A może zrobił, tylko nie słuchali? Ja 30 lat temu przechodziłem krótki kurs w BRC (czerwonym krzyżu) i do dzisiaj pamiętam - chcesz ratować czyjeś życie lub zdrowie, najpierw więc zadbaj o swoje, potem sprawdź czy nie zrobisz krzywdy komuś, kto nie brał udziału w wypadku, a dopiero na końcu bierz się za ratowanie ofiary. Pali się dom a Ty jadąc do pożaru jak debil rozjedziesz na drodze dziecko. Albo sam się wyp... na zakręcie i zamiast ratować ofiary pożaru, będzie trzeba jeszcze ratować Ciebie. Zwróćcie uwagę, że służby jadą do akcji na sygnale, więc z daleka widać i słychać, że jedzie wóz i może akurat nie stosuje się do tego ograniczenia 30 km/h. Poza tym kierowcy samochodów uprzywilejowanych przechodzą specjalne szkolenie. Druhu, zastanów się zanim komuś zrobisz krzywdę!

Odpowiedz
avatar livanir
-2 10

@Habiel: W takim wypadku strażacy OSP powinni dostawać jakiś sygnał(np. Taki jak mają nieoznakowane radiowozy. Takie pojedyncze światełko) i sygnał dźwiękowy. Jednak jadąc tak szybko może spowodować zagrożenie. Te ograniczenie mogło mieć wiele powodów np. wyjazd tuż górką. ktoś wyjeżdża, a tu mu nagle śmiga kierowca jadący 60 i tak OSP zamiast jechać do jednego wypadku ma an głowie 2 :/

Odpowiedz
avatar konto usunięte
7 13

@xpert17: splusowałbym nawet kilka razy. Bezpieczeństwo ratownika/strażaka, a generalnie osoby udzielającej pomocy jest nadrzędne w stosunku do poszkodowanych w wypadku. Inaczej to nie ma sensu, bo konsekwencje mogą być zbyt duże. Dojazd kolejnej ekipy ratunkowej może być nawet niemożliwy...i co wtedy? I pożar i rozwaleni w rowie strażacy OSP? Albo, co gorsza z potrąconym jeszcze pieszym na masce? Na podobnej zasadzie jak ratownik WOPR kogoś ratuje i ich fala rzuca na filary pomostu itp. To nie ratownik zasłania poszkodowanego, ale zasłania się poszkodowanym. Na pierwszy rzut oka - głupie. Ale lepsze połamane żebra/wstrząs mózgu u "topielca" czy dwa trupy na dnie? Kiedyś moja koleżanka tak jechała wioskową drogą. Ok 50-60km/h przy ograniczeniu do 30, bo nocą przecież nikogo nie było. Efekt? Dachowanie na pierwszym zakręcie, bo ograniczenie było związane z piachem nawiewanym z pola i braku wyprofilowania jezdni. Na szczęście nic jej się nie stało. Tak samo jak i ciebie, mnie też tego uczono w wielu miejscach.

Odpowiedz
avatar JohnDoe
0 6

@skarpetowa: mylisz się. Czasem zwalnia. Istnieje coś takiego jak stan wyższej konieczności.

Odpowiedz
avatar timo
1 7

Na szczęście w małych miejscowościach (a głównie w takich są jednostki OSP) ludzie wiedzą, że jak wyje syrena, to strażacy pojadą do remizy i bardziej uważają na drogach, ustępują pierwszeństwa itd. (tym bardziej, że w takich pipidówach zwykle wszyscy się znają przynajmniej z widzenia i zazwyczaj kojarzą, które auta są strażaków). @skarpetowa: jest coś takiego, jak stan wyższej konieczności. O ile przepisy definiują go jak poświęcenie dobra mniejszego (np. złamanie przepisów ruchu drogowego) w celu ochrony dobra większego (np. życia, zdrowia, mienia), to orzecznictwo wskazuje na dopuszczalność np. przekroczenia prędkości przez strażaka na alarm. @xpert17: jakie niby szkolenie na uprzywilejowane? Masz prawo jazdy, robisz tzw. wkładkę i wszystko. Jest badanie lekarskie (okulista, laryngolog, neurolog i chyba coś jeszcze), psychotesty i tyle.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 19 czerwca 2018 o 21:43

avatar krzychum4
10 10

Dobry ratownik to żywy ratownik, przede wszystkim własne bezpieczeństwo.

Odpowiedz
Udostępnij