Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Z cyklu o pobytach w szpitalu psychiatrycznym. Jako, że byłam w tym…

Z cyklu o pobytach w szpitalu psychiatrycznym.

Jako, że byłam w tym przybytku doli i niedoli, to opowiem wam kilka historii w nim mających miejsca.

Jeszcze taki mały wstęp, w szpitalach psychiatrycznych w pasy przypinają pacjentów "pielęgniarze" i "pielęgniarki". I o przymusie bezpośrednim decydować mogą w/w ludzie oraz lekarz.

1. Gdy próbujesz zrobić coś sobie z powodu napadu chorobowego, to automatycznie zapinają cię w pasy do łóżka. Zapominając o tym, że zbyt mocno przypięta kończyna może się nie dotlenić i robi się sina i zimna, z czasem blada. Na nic się zdają prośby o rozluźnienie uścisku. Dopiero jak ktoś jest jeszcze w miarę ogarnięty, to rozluźni więzy- przeważnie inni pacjenci. Lub dobry personel szpitala (tych jest mniej).

2. Gdy na obchodzie próbujesz pokazać zdjęcia zrobione zaraz po odpięciu z pasów, gdzie widnieją czerwone pręgi na przegubach i goleniach oraz próbujesz wyjaśniać dlaczego nic nie zostało zrobione z niedotlenionymi kończynami z punktu 1, to tylko wciskają kit o "ustawie o ochronie zdrowia psychicznego", a gdzie ustawa o "przymusie bezpośrednim"?

3. Ustawa o przymusie bezpośrednim mówi, że pacjent po czterech godzin unieruchomienia powinien zostać uwolniony z pasów oraz zbadany, a także umożliwić mu załatwienie potrzeb fizjologicznych. A akurat w tym szpitalu człowiek po czterech godzinach stosowania w/w przymusu nie może po prostu nawet z "pielęgniarzem" czy "pielęgniarką" lub studentem pielęgniarstwa iść oddać mocz czy stolec. Dalej siedzi unieruchomiony do 8 godzin, gdzie dopiero przychodzi lekarz i łaskawie osądza uwolnienie. Nie wspominając o problemach medycznych jakich można się nabawić ze zbyt długo przetrzymanego moczu.

4. Gdy chcesz zmienić lekarza prowadzącego lub wypisać ze szpitala na własne żądanie, to przychodzi przemiła pani doktor i wypowiada pełne podziwu słowa "Mogę panią tak załatwić, że zpremedykuje (no uspokoi zniesie lęk itp.) panią i będzie pani przez trzy dni leżeć w pasach i robić pod siebie, to odechce się pani takich odpałów."- normalnie jak powiedziałam to innej pani doktor, to tylko usłyszałam "to młoda pani doktor i ona się dopiero uczy". Was ist das?

5. Unieruchamianie w pasy, ale najpierw zrobimy jej (mnie) na złość. Nie miałam nic przy sobie, tablet w szafie, nic nie mogli mi zabrać (zabierają jak ktoś w momencie unieruchomienia ma telefon czy tablet przy sobie lub coś innego). Byłam głupia. Piękny gruby pielęgniarz powiedział "No to gdzie masz tablet, zabierzemy ci za karę". I tak przeszukiwał moje rzeczy w kierunku znalezienia tabletu. Powiedziałam pani doktor, niby poruszy tą kwestie na odprawie...

6. Strasznie bolała mnie głowa, chciałam coś na ból, chociażby zwykły paracetamol, ależ nie, przecież wyłudzam leki... Ale zastrzyki z clonazepamu, diazepamu czy innego pamu czy lamu dawali za małe przewinienia i bez nich, bo się człowiek wykłócał o swoją racje.

7. Tu może wina cateringu, a nie szpitala, ale zupy przychodziły gorące, ale drugie dania zimne, jedzenie było jakby dla świń szykowane, na szynce mielonce był kładziony DŻEM. Kawałek ogórka to ten niby bukiet warzyw czy pół rzodkiewki...

8. Prysznic razem z muszlą klozetową, kto chciał wziąć prysznic, to musiał znaleźć sobie kompana by mu pilnował w czasie kąpieli, drugi prysznic (były dwa) na szczęście był oddzielny.

9. Jeżeli osoba, która jest już unieruchomiona pasami poprosi drugą, która jest wolna o telefon do jej rodziców, to zostaje ostrzeżona iż też pójdzie w pasy...

To na razie tyle... Niestety musiałam ten koszmar przeżywać kilka razy, ale przecież co tam wariaci mają do gadania, nikt takim nie uwierzy.

szpital_psychiatryczny

by Zerzoha
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar blaszka
1 11

Współczuję. Doskonale wiem co to znaczy, a clon w 2018 roku to zabójstwo.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
11 25

Miałyśmy klientki,które od czasu do czasu trzebabyło wysłać "na turnus" do psychiatryka. Wracały brudne,przestraszone z siniakami i niewypranymi ubraniami. Oczywiście,nikt nigdzie tego nie zgłaszał,bo dyrektorka DPSu była lekarzem i powiedziała,że nie będzie srać we własne gniazdo. Opiekunek nikt by nie posłuchał. Wszystkie oskarżenia możnabyło bardzo łatwo podważyć. Nigdy nie dam się zamknąć w żadnym pdychiatryku...

Odpowiedz
avatar konto usunięte
8 10

@merci: Wiem,ale u nas też były osoby chore ( schizofrenia,alzhaimer czy demencja) a te osoby jakoś nie wyglądały tak jak po powrocie ze szpitala.

Odpowiedz
avatar rzepiszka
12 18

Współczuję szpitala do jakiego trafiłaś. Ja w jednym przebywałam półtorej miesiąca i miło go wspominam (oprócz współlokatorki z pokoju i ostatnich dwóch dni... w sumie powinnam się zastanowić, czy nie zamieścić tej historii na piekielnych, bo jest jak znalazł). fakt, że na moim oddziale chyba były raczej lżejsze przypadki, pamiętam tylko jeden, może dwa przypadki, gdy musieli kogoś przypiąć pasami. Naprawdę bardzo współczuję... nie masz możliwości pójścia do innego szpitala, jeśli będziesz musiała znów w nim spędzić jakiś czas? (wiem, naiwne pytanie z mojej strony, sama napisałaś, że "wariaci nie mają nic do gadania")

Odpowiedz
avatar Mamiqwe
20 20

Wspolczuje pobytu, ale warto pamiętać, że ocenia Pani konkretny szpital na nie całość takich placówek. Miałam (nie)przyjemność w tym przybytku spędzic pewien czas i nie miałam do czynienia z opisanymi sytuacjami. Byli pacjenci zapinani w pasy, ale po wyciszeniu szybko ich z nich wypinano. Prysznice byly jak najbardziej prywatne. Nikt, nikogo nie przeszukiwał bez powodu. Telefon miałam i korzystałam z niego ile i jak sie dało. Miałam tez kontakt z sędzią (odmówiłam hospitalizacji) i nikt nie sugerował mi karania za nic.

Odpowiedz
avatar Aris
12 18

Moglibyście wszyscy otwarcie mówić o których szpitalach piszecie? Których unikać, które są w porządku... Serio, bo chociaż nie sądzę, żeby miało mi się to kiedykolwiek przydać w praktyce, jakoś niepewnie się czuję z niewiedzą w tym temacie. A co dopiero ludzie, którym to realnie "grozi".

Odpowiedz
avatar blaszka
8 10

@Aris: Aleksandrowską w Łodzi ogólnie radzę unikać aczkowiek na bieżąco leczę się u psychiatry stamtąd i jest wręcz cudowny.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
9 9

@Mamiqwe: A mogłabyś na forum albo na priv napisać,dlaczego ktoś chciał wysłać Cię do szpitala? Jak wygląda ta procedura i dlaczego siedziałaś w tym.szpitalu skoro odmówiłaś leczenia?

Odpowiedz
avatar Mamiqwe
8 10

@Day_Becomes_Night: miałam chwilowe załamanie. Glupia chwila kiedy uznałam, że nie warto się już o nic starać. Napisałam do koleżanki o swoim stanie. Spanikowała i wezwała pogotowie uznając, że wziełam jakieś środki. Z racji złości na całą sytuację odmówiłam rozmowy z pogotowiem co z kolei zaniepokoiło wspomnianych. Lekarz pogotowia zadecydował o zawiezieniu mnie do szpitala psychiatrycznego. Jak łatwo się domyślić odmówiłam hospitalizacji. W takich chwilach szpital ma prawo siłą mnie w nim zatrzymać (szpitale psychiatryczne maja w tej kwestii troche inne przepisy) i za pośrednictwem sądu zdecydować o leczeniu. Taki w sumie paradoks - można nie zgodzić się na leczenie i zostać zatrzymanym, lub zgodzić się i zostać zatrzymanym. Z racji tego, że były to okolice pewnych świąt sędzia była mniej dyspozycyjna. Więc kilka dni spędziłam w oczekiwaniu na spotkanie. Po samym spotkaniu uznano, że nie ma najmniejszych powodów by mnie zatrzymywać w tym "ośrodku". Tak czy siak nie wspominam tego pobytu miło. Fakt, iż byłam w dobrym kontakcie z pielegniarkami, lekarzami i personelem nie zmienia faktu, iż duuuużą dawkę piekielności dostarczyli mi sami pacjenci. Co w sumie nie jest zaskakujące.

Odpowiedz
avatar livanir
3 15

@Aris: Nie polecam także psychiatryka w Lublincu. Za byle co przypinali pasami, przez pierwsze 2 tygodnie nie mogłam wychodzić na spacery(byłam wtedy bardzo aktywna fizycznie), a jak na złość im biegałam i ćwiczyłam na korytarzu, to grozili pasami i lekami. Dostawałyśmy telefon na godzinne dziennie, a o ładowanie w czasie bez niego, było na łasce pielęgniarki :/ Szachów nie mogłam mieć(pomimo, ze figurki dość duze), bo ktoś mógłby sobie tym krzywdę zrobić. Jedzenie to była parodia. Dorosły, tęgi chłop dostawał 2 kromki chleba i 2 plastry szynki... Jak chciał więcej to tylko suchy chleb, a i to nie zawsze. ogólnie na szpitalnym jedzeniu cieżko było wyżyć. Nie umiem nic miłego powiedzieć na temat tego szpitala, a poszłam tam dobrowolnie na diagnoze dwubiegunówki.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
-2 10

@Mamiqwe: Twój przypadek zastanowił mnie w kontekście "szalonych lokatorów". Wiesz,ludzie z zaburzeniami co albo zostawiają odkręcany gaz lub zbierają wszystkie śmieci z okolicy. Ich nie można odstawić na leczenie a do innych wystarczy wysłać karetkę bo domniemana próba samobójcza i masz zagwarantowany pobyt w kurorcie?

Odpowiedz
avatar aka
8 10

@Day_Becomes_Night: Jak ktoś zbiera śmieci z okolicy i ma diagnozę, to na jakie leczenie chciałabyś go odstawić, że to porównujesz? To nie jest bezpośrednie zagrożenie życia, tak jak w przypadku podejrzenia próby samobójczej.

Odpowiedz
avatar Mamiqwe
7 7

@Day_Becomes_Night: U mnie mocno decydująca była odmowa współpracy z pogotowiem. Nie odpowiadałam na pytania, zbywałam ich więc nie wiedzieli co ze mną jest. I tak jak pisze @aka. Czymś innym jest uciążliwość lokatorska, a czymś innym zły stan emocjonalny i niepokój o to co dana osoba zrobi. Poza tym właśnie, jak chciałabyś leczyć osobę ze zbieractwem? Je najczęsciej trzeba leczyć w środowisku w którym się znajdują. Tlumaczyć co jest ok, a co nie. W szpitalu ona nie ma zbytnio co i gdzie zbierać, więc będzie się zachowywać normalnie, a wróci do domu i zrobi to samo.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
-2 8

@aka: Nie zgodzę się. Syf może spowodować zagrożenie życia.

Odpowiedz
avatar Mamiqwe
3 3

@Day_Becomes_Night: może i tak, ale w dalszym ciągu takiego człowieka raczej lepiej jest leczyć "na miejscu", niż pakować do szpitala gdzie zmienione środowisko może nie być pomocne :)

Odpowiedz
avatar Zerzoha
3 3

@Mamiqwe: W swojej "karierze" w szpitalach spotykałam osoby ze zbieractwem i uwierz mi, one zbierają w szpitalu resztki jedzenia, plastikowe talerze, kubki czy widelce i łyżki brudne w szafach przyłóżkowych i to tak skrzętnie, że jak jeszcze się z nich nie wylewa, to tego nie widać. Pierwszą oznaką są muchy w lecie. Dlatego nie tak trudno jest im przekonać lekarza, że są już "zdrowi". :)

Odpowiedz
avatar Zerzoha
2 2

@Aris: Środkowe pomorze...

Odpowiedz
avatar konto usunięte
8 12

@Sharp_one: No iść pobiegać,wyjść do ludzi,jakieś robótki ręczne czy inna joga...

Odpowiedz
avatar Ogryzkowa
10 10

@Day_Becomes_Night: Dokładnie, wystarczy przestać być chorym i po problemie :D

Odpowiedz
avatar LittleM
8 8

Myślę, że to w dużym stopniu zależy od szpitala. Pewna osoba z mojej rodziny niedawno spędziła dwa miesiące w psychiatryku. Najpierw na oddziale zamkniętym, później na takim z którego mogła wyjść do sklepu itp. Nic takiego jak w historii się nie działo, jedzenie było w porządku (jak na realia szpitalne), a personel sympatyczny. Jedyny minus to, że chyba została wypisana zbyt szybko, bo prawie natychmiast zaczęła wracać do poprzedniego stanu. Szpital w Radomiu.

Odpowiedz
avatar Tranquility
6 6

Wspolczuje. Uwazam, ze osoby zatrudniane w szpitalach psychiatrycznych (a takze domach opieki) powinny przechodzic co jakis czas testy psychologiczne, bo zbyt czesto slyszy sie o naduzyciach wobec osob, ktore najbardziej potrzebuja pomocy.

Odpowiedz
avatar Blanka95
2 2

Wiem doskonale o czym piszesz, jako studentka psychologii byłam na czymś w rodzaju wolontariatu w psychiatryku przez 8 miesięcy ( kilka godzin w tygodniu). To co się tam działo, skutecznie zniechęciło mnie do szukania pracy w tej dziedzinie psychologii. W życiu nie oddałabym tam bliskiej osoby, choćbym miała wyłuskać ostatnie oszczędności życia na prywatną placówkę. I fakt, pacjenci nie mają nic powiedzenia. a PERSONEL? jak nawiedzony, nie wiem, czy proacę tam wybierają osoby z wyjątkowymi cechami osobowości czy po prostu każdym tam się zmienia.

Odpowiedz
avatar Nikusia1
4 4

@Blanka95: Kto pierwszy założy fartuch, ten lekarz. :P

Odpowiedz
avatar WilliamFoster
5 5

Hmmm... Przepraszam bardzo, ale jak długo pracuje w psychiatrii, to takich rzeczy nie słyszałem, a co dopiero żebym był świadkiem. Biorąc pod uwagę standardy i procedury oddziału na którym pracuję, to pozwolę sobie odnieść się do kilku poruszanych przez autorkę spraw. PRIMO: ustawa o przymusie bezpośrednim (i stosowaniu broni palnej) nie dotyczy pacjentów psychiatrycznych. Zastosowanie przymusu (unieruchomienie w pasach, izolacja, podawanie leków bez zgody i zatrzymanie w szpitalu) reguluje ustawa o ochronie zdrowia psychicznego. SECUNDO: przymus bezpośredni to nie forma kary (i jako taki nie może być stosowany!) ale sposób zabezpieczenia pacjenta i jego otoczenia przed niebezpiecznymi konsekwencjami jego zachowania (od upadku z powodu przymglonej świadomości do czynnej agresji). Zgodze się z tym, ze co kilka godzin pacjent powinien byc zbadany i jeśli to możliwe zwolniony z pasów w celu skorzystania z łazienki, ale jeśli ktoś podczas próby zwolnienia miota się, grozi wszystkim dookoła lub powtarza, że się zabije, to tylko skończony kretyn by go rozwiązał. Wtedy niestety zostaje kaczka, basen i mycie gąbeczką przez pielęgniarkę. Ponadto niedopuszczalnym jest aby pasy powodowały zasinienia i obtarcia! Przy czym zgodzę sie z tym, ze jesli inny pacjent uważał, że wypięcie kogoś z pasów to dobry pomysł, to dostawał ostrzeżenie. Bo zdrowo myślący człowiek by tego nie zrobił. TERTIO: pacjenta nie można karać poprzez odebranie mu jakiejkolwiek rzeczy! Jedyna formą może być ograniczenie przywilejów takich jak spacer, przepustki, ale i tak musi to wynikać nie z humoru personelu ale z konkretnych przesłanek wynikających ze stanu zdrowia (agresywne lub nieprzewidywalne zachowania) lub ostatecznie karny wypis z oddziału jeśli pacjent jest w nim z własnej woli (zdecydowana większość). Niestety lub stety, personel ma prawo przeszukać rzeczy pacjenta pod kątem posiadania zabronionych przedmiotów. Ja osobiście nie wyobrażam sobie, żeby pacjent na odcinku ostrym (obserwacyhjnym) mógł mieć przy sobie telefon i ładowarkę, a co dopiero tablet. QUATRO: warunki sanitarne i wyżywienie, to niestety zmora większości szpitali, na co niestety niewiele możemy poradzić. Uwierzcie mi, ze personel też ma cieknące kibelki, zimną wodę, a lekarz dyżurny czasem nie ma gdzie sie umyć po kilkudziesięciu godzinach w pracy. QUINTO: Pacjent ma prawo zażądać wypisu jeśli przyszedł do szpitala z własnej woli (podpisał zgodę na leczenia), ale jeśli w ocenie lekarza, jego stan psychiczny nie pozwala na przerwanie hospitalizacji, to można takiego pacjenta zatrzymać bez zgody, wtedy (ustawowo w ciągu 48h) powinien pojawić się sędzia i podtrzymać lub anulować decyzję lekarza. grożenie mu, ze dostanie farmakologiczną tonfę, to chamstwo i działanie sprzeczne z prawem. I tak na zakończenie: biorąc pod uwagę, z jakich pierdół musieliśmy sie przez te lata tłumaczyć, to aż nie chce mi się wierzyć, ze nikt z tych pokrzywdzonych pacjentów (z autorką włącznie) nie powiadomił rzecznika praw pacjenta... Gdyby ta historia zamiast na piekielnych, znalazła sie na biurku RPP, to gwarantuję, że oddział i jego pracownicy mieliby duuuuuże kłopoty. Oczywiście o ile historia jest prawdziwa...

Odpowiedz
avatar konto usunięte
1 5

@WilliamFoster: jako pracownika tego resortu zapytam cię odnośnie tego fragmentu: "Uwierzcie mi, ze personel też ma cieknące kibelki, zimną wodę, a lekarz dyżurny czasem nie ma gdzie sie umyć po kilkudziesięciu godzinach w pracy." Czemu lekarze i pielęgniarki nie protestują nigdy jeśli chodzi o zwiększenie nakładów na CAŁOŚĆ lecznictwa - zwłaszcza wyżywienie i poprawę warunków higienicznych, za to regularnie protestują, bo chcą podwyżek?

Odpowiedz
avatar bukimi
0 2

@Lobo86: Dziwne, bo jakoś kojarzę, że ostatnie protesty poruszały temat zwiększania % PKB przeznaczanego na ochronę zdrowia ogółem.

Odpowiedz
avatar WilliamFoster
3 3

@Lobo86: tak na prawdę, to od lat toczy się walka o desygnowanie środków na psychiatrię, która jest tragicznie niedofinansowana. Tylko nie odbywa się to na łamach gazet i przed kamerami, bo mediów to nie interesuje. Jednak uwierz mi, że mnóstwo ludzi poświęciło temu ogrom czasu i wysiłku. To kwestia dystrybucji pieniędzy w systemie, gdzie czasem są one marnotrawione, gdy tymczasem ktoś inny żebrze o każdy grosz. Nie zmienia to faktu, że lekarz czy pielęgniarka, wolą zarabiać więcej niż mieć nowe kafelki na oddziale. Moja grupa zawodowa zarabia grosze, więc czasem czuje się poza tym całym systemem, gdyż nawet w kupie psycholodzy, rehabilitanci, logopedzi i technicy medyczni nie mają nawet szans z pielęgniarkami czy lekarzami. Dyrekcja szpitala boi się dać komukolwiek podwyżkę, gdyż wtedy z automatu pielęgniarki żądają cztery razy tyle... Ale to inna para kaloszy.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
3 3

Mój znajomy był w psychiatryku (z tego co pamiętam, to na własne życzenie). I dość miło wspomina. Nawet poznał tam dziewuszkę, z którą byli jakiś czas parą po wyjściu. Nic z tego co piszesz, nie miało tam miejsca. Ot takie skrzyżowanie sanatorium ze szpitalem. No, ale przybytki tego typu są różne. Niemniej jednak wydaje mi się, że to jednostkowy przypadek.

Odpowiedz
avatar szafa
2 4

Jestem skłonna uwierzyć :/ Znajomy mojej kumpeli niedawno się powiesił. Tuż po wyjściu z psychiatryka. Bardzo mu pomógł pobyt, jak widać.

Odpowiedz
Udostępnij