Pracuję od 2 lat w McDonaldzie w Niemczech (mała miejscowość około 500 km od granicy). Dosyć często odwiedzają nas klienci z Polski, zawsze można z kimś porozmawiać, pośmiać się itp. Do wczoraj. Odbierając zamówienie na drivie słyszę, że mężczyzna ma polski akcent, potem widzę, że auto na polskich tablicach, w dodatku z moich rodzinnych stron, więc postanowiłam zagadać, ot zwyczajnie chciałam być miła. Gdy do mnie podjechał zapytałam skąd jest, bo mamy auta na tych samych tablicach.
Na moje nieszczęście w środku siedziała żona tego pana i się zaczęło: "Co cię to interesuje ty szmato, dziwko je**na, k**rwo pier***ona" i milion innych epitetów. Stanęłam jak wryta, nawet nie zdążyłam nic odpowiedzieć, bo facet machnął ręką i odjechał.
Dzisiaj już o tym zapomniałam, aż do momentu pojawienia się w pracy. Podszedł do mnie szef i mówi, że dzwoniła kobieta i powiedziała ze wczoraj na drivie o tej i o tej godzinie była taka blondynka, która rozdaje żonatym facetom numer telefonu i że ona sobie nie życzy, żeby taka osoba tam pracowała.
Także tego...
Chyba juz jej robi przyprawil ze taka paranoje ma.
Odpowiedz@Lynxo: Jest też druga możliwość. Jest po prostu od zawsze pier***nięta. Pół biedy w kwestii autorki historii. Jednorazowe spotkanie. Tu faceta szkoda, bo ma tą zołzę na co dzień.
Odpowiedz@Iceman1973: Po reakcji gościa obstawiam właśnie ten wariant ;-)
Odpowiedz@Iceman1973: "Ma zołzę" - Może ma może nie ma w każdym razie taką sobie wybrał. Nikt mu się z nią hajtać nie kazał lol. Chcącemu ponoć nie dzieje się krzywda. lolx2
Odpowiedz@Lynxo: Albo przyprawia jej rogi właśnie dlatego, że ma taką paranoję i zwyczajnie nie da się z nią żyć. Są takie przypadki. Nie wiem, czy to nie na piekielnych była historia o kobiecie świeżo po ślubie, której wróżka powiedziała, że mąż ją zdradzi. Od tego czasu zachowywała się tak, że facet miał zwyczajnie prze... W końcu przestał walczyć o dobre relacje w małżeństwie i znalazł kogoś na boku albo nawet ją zostawił. Nie pamiętam dokładnie. A w tej historii to facet zdecydowanie zachował się piekielnie, bo nigdy nie powinien odzywać się tak do kogoś, kto był zwyczajnie miły.
Odpowiedz@PrincesSarah: Czy zauważyłaś, żebym gdzieś wnikał w powody posiadania przez niego tej zołzy? Stwierdzam fakt a konkretnie jedną z możliwości. Po reakcji gościa widać, że to nie pierwsza akcja tego typu. Reakcja typu "ręce opadają ale zabić szkoda"... wszystko w temacie.
Odpowiedz@Iceman1973: ja mysle, ze sa siebie warci
Odpowiedz@bazienka: Możliwe ale tego nie wiesz a wróżenie z fusów to ściema. To co robisz to zwykłe dywagacje. Autorka historii jest ofiarą ataku zołzy-furiatki a nie tego faceta. Więc póki co, okoliczności są niekorzystne w kierunku zołzy.
Odpowiedz@Iceman1973: aha, rozumiem, ze slow pana w kieruku autorki "Co cię to interesuje ty szmato, dziwko je**na, k**rwo pier***ona" nie traktujesz jako atak?
Odpowiedz@bazienka: Przeczytaj jeszcze raz tą historię... proszę! Bo albo nie zrozumiałaś albo czytaliśmy zupełnie inne historie. To żona tego Pana w samochodzie, która także znajdowała się w tym samochodzie (to na wszelki wypadek wyjaśniam, bo może znów czegoś nie zrozumiesz), wyrzuciła z ust swoich to zdanie, zawierające epitety w stronę autorki. Miło mi, że pomogłem. Polecam się na przyszłość. Edit: Już teraz w sumie wiem, dlaczego większość Twoich komentarzy pod różnymi historiami to takie oderwane od rzeczywistości bzdury. Ty po prostu nie czytasz ze zrozumieniem...
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 27 czerwca 2018 o 11:17
co za czasy, wyjeżdża człowiek, aby odpocząć od piekielnych rodaków, a tu mu nawet w Macu spokojnie zjeść nie dadzą ;-(((
Odpowiedz@PiekielnyDiablik: Kiedy jestem za granicą raczej nie zaczepiam Polaków, ale jeśli ktoś do mnie zagada to chętnie zamieniam kilka zdań. Miło chwilę porozmawiać z rodakiem ;) Ale jak widzę Twoje podejście to zaczynam sobie gratulować rozsądku i niezagadywania obcych, bo kto wie z jaką reakcją mogłabym się spotkać np. z Twojej strony ;)
Odpowiedz@kokosanka: ja chyba muszę zacząć podpisywać kiedy używam ironii, bo znowu minusy wyłapałem...
Odpowiedz@PiekielnyDiablik: Liczyłeś ze w czasach kiedy ludzie nie potrafia czytać ze zrozumieniem krotkiego tekstu wylapia Twoja ironie? Oh Ty naiwny
Odpowiedz@kokosanka: wspolczuje
OdpowiedzPolityka firmy pozwala na pogaduszki z klientami? Tak pytam, z ciekawości.
Odpowiedz@Littlefingers_Throat: Nikt z kierowników nigdy nie zwrócił uwagi, więc chyba można :) Tam jest jeszcze stary system (czyli przyjmujesz zamówienie i klient czeka przy kasie aż wszystko dostanie) więc w tym czasie można sobie porozmawiać. Wiadomo, że jak inni ludzie czekają, a Ty sobie urzadzasz pogaduszki stojąc z boku to tak nie moze być :)
Odpowiedz@PsychoPatka11: Gdy na studiach dorabiałam sobie jako kelnerka (też w Niemczech) to nawet mieliśmy przykazanie od szefa, żeby nie zaczynać prywatnych rozmów z klientami, chyba, że klient sam zainicjuje rozmowę to wtedy należy z uprzejmości pogawędzić - byle nie za długo bo praca czeka! Wydaje mi się więc, że takie "zagadywanie" klientów jest ogólnie widziane jako niekulturalne.
Odpowiedz@paski: To też nie było tak, że wyskoczyłam jak filip z konopii, tylko powiedziałam dobry wieczór i facet zaskoczony "oo polka tutaj" i dalej już poszło. Ale już mam nauczkę na przyszłość, żeby obslugiwać wszystkich po niemiecku i broń boże się nie uśmiechać mimo,że taki jest wymóg
Odpowiedz@PsychoPatka11: "Ale już mam nauczkę na przyszłość, żeby obslugiwać wszystkich po niemiecku i broń boże się nie uśmiechać mimo,że taki jest wymóg " Rób co chcesz, trafiłaś na jedną piekielną babę więc już wpadasz w skrajności, strzelasz focha i "nie będę się uśmiechać" :D
Odpowiedz@paski: Chodzi o to, że przez ten jej telefon babka mogła mi zniszczyć życie, szef już na mnie krzywo patrzy, a mój chłopak, z którym tam pracuje powiedział, że gdybym mu nie opowiedziała wcześniej o tej syt uacji, tylko by się dowiedział że rozdaje faceton mój nr to kto wie czy nie kazałby mi pakować manatków. Więc chyba lepiej nie prowokować takich sytuacji, bo kto wie, która jeszcze jest piekielna, a która nie xDl
Odpowiedz@PsychoPatka11: jeżeli po takiej randomowej sytuacji twój chłopak by kazał ci się pakować/ chciał zrywać, to trochę słabo.
Odpowiedz@PsychoPatka11: Yyy? To fajny chłopak i fajny związek. Normalnie pełne zaufanie.
Odpowiedz@PsychoPatka11: Może daj swojemu chłopakowi numer do tej babki, bo oni chyba mają wiele wspólnego.
OdpowiedzWy wszyscy też uważacie, że chciałam gościa "wyrwać", gdyby Wam wszyscy w pracy to powtarzali (bo tak właśnie dzięki tej pani teraz jest) to ciekawe jak byście się zachowali na jego miejscu. Więc i tak się cieszę, że zareagował tak ja zareagował i olewa naszych super kolegów, bo ja nie wiem czy bym potrafiła. Tak czy siak utwierdziło mnie to wszystko w przekonaniu, żeby faktycznie traktować Polaków tak jak Niemców, bo powiedzenie, że Polak Polakowi wilkiem za granicą" jest jak najbardziej trafne i znikąd się nie wzięło:)
Odpowiedz@PsychoPatka11: Jak Twój facet tak reaguje to proponuje się zastanowić czy to właściwy facet. To wygląda na poważny brak zaufania a to nie jest dobre. A jakby mi wszyscy powtarzali, że próbowałaś go wyrwać to może i jakiś cień wątpliwości by się pojawił, ale zdrowy rozsądek nie byłby w stanie tego zaakceptować bo to się nie trzyma kupy.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 15 czerwca 2018 o 15:19
@PsychoPatka11: NIE, ja nie uważam, że chciałaś gościa wyrwać, bo do niego coś zagadałaś. jednakowoż- to, że takie zagadanie i ta nieszczęsna reakcja żony klienta miałoby być podstawą zerwania- to jest zwyczajnie słabe. jeżeli ty nie widzisz w tym, że twój facet nie ma do ciebie zaufania i z powodu takiej pierdoły mógłby chcieć z tobą zerwać, no to heloł, niewiele się różni od tej żony.
Odpowiedz@Littlefingers_Throat: ano wlasnie... ja jako klient do tego typu miejsc przychodze zjesc w spokoju a nie byc zagadywana na prywatne tematy przez pracownikow... @PsychoPatka11: radze pomyslec o "pakowaniu manatkow" przez chlopaka, skoro ci nie ufa i nie nie uwazam, ze chcialas goscia wyrwac, popracowalam sobie troche z klientami i wiem, jakie debilne zagrania czasem prezentuja, chlopak jesli pracuje z ludzmi nie powinien byc zdziwiony takimi akcjami i normalny czlowiek psioczylby na chama i debilke, a nie podwazal zaufanie w zwiazku
OdpowiedzBaba piekielna, ale wg mnie takie zagadywanie tez nie jest ok.
Odpowiedz@pasia251: To sie przeprowadz na pustkowie. Zwykle zagadanie to normalne kontakty miedzyludzkie. Bez hejtu. Moja luba, ktora mieszka w polsce dziwila sie niezmiernie jak na zielonej wyspie wszyscy ze soba rozmawiaja. Kierowca autobusu pogada o dobrej nowej kawiarni, sprzedawca kawy pogada o czymkolwiek. Zagadywanie jest jak najbardziej ok jesli jest na poziomie. W tej historii poprostu baba jest durna p**da i tyle.
Odpowiedz@Lynxo: zapytam inaczej - lubisz jak po przekroczeniu progu sklepu jesteś na dzień dobry zagadywany przez sprzedawcę? A druga sprawa - jeśli klient pierwszy zagaduje to nie ma nic złego w rozmowie o pierdołach, natomiast jakby cie ktoś ni z gruszki ni z pietruszki zaczął wypytywać o to skąd jesteś - i to nie pytał o kraj tylko jak w historii o konkretne miasto to już jest nie ok.
Odpowiedz@pasia251: To nie jest tak, że ja wszystkich wypytuje gdzie mieszkają, z Niemcami w ogóle na takie tematy nie rozmawiam, a po prostu miło jest spotkać rodaka na obczyznie i odezwać się do kogoś po polsku, a w tym przypadku zapytalam tylko dlatego ze te tablice rejestracyjne ma tylko jedno male miasteczko i kilka okolicznych wsi. Praktycznie każdy Polak, który tam przychodzi pyta skad jestem i nie mam problemu żeby im odpowiedzieć, przecież adresu nie podaje. A nawet jeśli miałabym problem to powiedziałabym że nie chce o tym mówić, a nie wyzywała klientow od szmat i dziwek.
Odpowiedz@pasia251: Nie przeszkadza mi to. Jestem dosc otwarty wiec jak ktos zagada to odpowiem. Nawet o dupie marynie.
Odpowiedz@Lynxo: No widzisz, Ty jesteś otwarty, ale są osoby które lubią wchodzić w możliwie najmniej interakcji z obcymi (sama do takich należę). Dlatego uważam że sprzedawca powinien tak towarzysko zagadywać tylko kiedy to klient zainicjuje kontakt.
Odpowiedz@jass: Jeśli przeczytasz komentarze Autorki, to dowiesz się, że w tym przypadku to klient zainicjował rozmowę. To żona klienta miała problem.
Odpowiedz@pasia251: To potem zależy od osoby. Jak są to panie z mojego osiedlowego sklepiku- to lubie jak zagadają. Sama też to zrobię. Ale "nieznajomi" sprzedawcy niech się trzymają z daleka. Zwłaszcza w wypadku jedzenia- wtedy chce jak najszybciej dostać i móc zjeść.
Odpowiedz@pasia251: zgadzam sie, ja tez nienawidze byc zagadywana przez obcych, niezaleznie od tego, czy to sprzedawca, kasjer, akwizytor czy przechodzien ( o ile nie ma konkretnego pytania np. jak dojsc do..., czym dojechac do...), babcia w autobusie czy pani w kolejce w aptece- a te potrafia pol zycia obcej osobie opowiedziec zwyczajnie zycie obcych ludzi mnie nie obchodzi i nie czuje sie zobligowana z nimi dyskutowac poza zalatwieniem konkretnej sprawy
OdpowiedzI tak powinno być, że nie żaden klient nasz pan. Tacy ludzie, jak wyżej opisani, powinni dostawać wilcze bilety do wszelkich przybytków użyteczności publicznej, dopóki nie przypomną sobie że są ludźmi. I nie żadna ochrona danych osobowych tylko zdjęcie z monitoringu rejestracji samochodu i pasażerów na stronie MC, w zakładce "Tych klientów nie obsługujemy".
OdpowiedzA ja nie lubię jak ktoś do mnie zgadauje, bo "o tablice z mojej okolicy". Czy naprawdę trzeba wdawać się w zbyteczne dyskusje?
Odpowiedz@wkurzonababa: Pasuje ci nick.
Odpowiedz@wkurzonababa: Pewnie, że nie trzeba. Lepiej całe życie unikać kontaktu z innymi i łazić wiecznie z miną, jakby ktoś pod nos nasrał. W końcu korona ze łba z leci, jak do kogoś ot tak po prostu się uśmiechniemy, powiemy dzień dobry lub miłego dnia. Wszyscy bądźmy gburami. Taki świat jest wspaniały.
Odpowiedz@wkurzonababa: zleci* kurde.
Odpowiedz@Lucario: Uśmiechać się uśmiecham, dzień dobry/ do widzenia/ miłego dnia mówię. Ale czasami do biała gorączki doprowadza mnie takie zagadywanie. Kultura to jedno, a zbyteczne rozmowy to zupełnie coś innego. I proszę nie opisuj mi swojej codziennej miny, bo mnie to zupełnie nie obchodzi i nie wnosi to nic do prowadzonej dyskusji.
Odpowiedz@Lucario: Stary daj se siana, tutaj sie nie rozmawia z obcymi.
Odpowiedz"Odbierając zamówienie na drivie słyszę, że mężczyzna ma polski akcent, potem widzę, że auto na polskich tablicach, w dodatku z moich rodzinnych stron, więc postanowiłam zagadać, ot zwyczajnie chciałam być miła. Gdy do mnie podjechał zapytałam skąd jest, bo mamy auta na tych samych tablicach." Czyli to autorka zagadała pierwsza. I żona tego gościa miała rację, może jeszcze powinna "szanowna autorka" o adres zapytać, o ulicę? :P. Obca baba pyta mojego męża, skąd jest i mam siedzieć cicho, zamiast spokojnie złożyć zamówienie, odebrać je i zjeść? Aha.
Odpowiedz@Teelix: W którymś komentarzu powyżej napisałam dokładnie jak wyglądała sytuacja, nie ujęłam tego w historii, bo nie uważałam, że to takie istotne. I ok, powiedzmy, że nie powinnam o nic pytać, baba mnie zwyzywała od najgorszych, też ok, przeżyje. Ale czy to wszystko usprawiedliwia ją, dzwoniącą do mojego szefa i wymyślającą niestworzone historie o rozdawaniu numeru? Żeby chociaż mówiła prawdę...
Odpowiedz@PsychoPatka11: Nie uważałaś za istotne. Najważniejszej informacji. Albo po prostu widziałaś reakcje ludzi (niektóre podobne do mojej) i dodałaś komentarz "jak wyglądała sytuacja" po to, żeby się wybielić...Bo Twoja historia i wspomniany przez Ciebie komentarz nie grają ze sobą, sama sobie przeczysz... Gdybym przyjechała z mężem na zakupy czy po jedzenie i jakaś kobieta ni z tego, ni z owego nagle by wypaliła do niego: "O, a skąd pan jest?", to też bym się na nią wkurzyła i na pewno nie pozostawiła tego bez komentarza, czy reakcji. Przecież to wyglądało na flirt. Chcesz zobaczyć, jak to się mogło potoczyć dalej? "O, a skąd pan jest?" "Z xx i y" "O, ja też, a znam pan to i tamto miejsce?" "Tak, znam, a pani zna to i to? Fajna knajpka nie? Może wyskoczymy tam kiedyś razem" (żart męża) I tak dalej i tak dalej. I tak dalej i tak dalej.
Odpowiedz@Teelix: Nie wspomniałam tylko o przywitaniu się po polsku i jednym słowie faceta, bez przesady...dla mnie najwazniejsze w tej historii bylo to co zrobiła babka dzień pozniej a nie, że zaczepiłam jej męża (bo za to mnie już "ukarała wyzywając przy pracownikach i innych klientach). Ale widać, że Ty byś zrobiła tak samo jak ona :) PS. Poza tym jakbym chciała się z kimś umawiać to jeszcze nie jestem na tyle upośledzona, żeby robić to przy żonie :D
Odpowiedz@Teelix: Współczuję Twojemu mężowi, skoro dla Ciebie zwykła rozmowa jest flirtem.
Odpowiedz@Marcelinka: Ja też. Kolejna sfrustrowana idiotka. Pewnie mąż spojrzeć nie może nawet na inną kobietę, bo ta już do niej z łapami i wyzwiskami leci. Masakra takie baby, normalnie śmieszne i żałosne. Jak znasz swoją wartość i wiesz co to zaufanie, to nie musisz zabraniać facetowi odzywać się do innych lasek z obawy, że przez jedną rozmowę już się prześpią ze sobą.
Odpowiedz@Teelix: Ja pierdziu... Taka żona jak Ty to istny skarb... Na całe szczęście mam normalną żonę, która będzie z tego się śmiała a nie zachowywała jak rozwydrzona nastolatka.
OdpowiedzZa to ja składam wyrazy ubolewania i współczucia rodzinom i bliskim wszystkich osób, które skomentowały mój komentarz. Nazywanie kogoś "sfustrowaną idiotką" tylko dlatego, że nie zgodził się z waszą opinią jest dowodem na totalny brak kultury i chamstwo. Dlaczego wyrazu ubolewania? Bo wasi bliscy muszą z wami przebywać na codzień i pewnie są od razu wyzywani od najgorszych, jak tylko ośmielą się mieć inne zdanie. Na szczęście ja nie muszę :). Przy okazji - życzę Wam bardzo, żeby wszyscy wszędzie do was zagadywali, skoro to tak lubicie. Cholera waas weźmie gdzieś przy trzecim razie.
Odpowiedz@Teelix: Proszę jak ładnie włożyłaś wszystkich do 1 worka... Na podstawie 1 komentarza. Na prawdę taka żona jak Ty to skarb...
Odpowiedz@Teelix: Patrz, połowa moich wizyt w sklepach kończy się krótką rozmową ze sprzedawcą i wciąż żyję. I to nawet całkiem dobrze się trzymam. I chętniej wracam do takich sklepów.
Odpowiedz