Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Trochę o piekielności… systemu. Państwa. Czy jak to tam jeszcze nazwać. Wybaczcie,…

Trochę o piekielności… systemu. Państwa. Czy jak to tam jeszcze nazwać. Wybaczcie, że będzie trochę długo.

Co to jest 500+ - nikomu tłumaczyć nie trzeba. Jak wiecie - rodzice dostają po 500 zł na drugie i kolejne dziecko, a mogą dostawać także na pierwsze, jeśli dochód miesięczny nie przekracza 800 zł na osobę w rodzinie.

Mam troje dzieci. Tak mi się życie potoczyło, że trzy lata temu zostałem wdowcem. I - co się z tym wiąże - samotnym ojcem.

Kiedy żyła moja Żona, nie byliśmy może bogaci - ale żyliśmy spokojnie, na wszystko starczało, coś tam dało się odłożyć, nie mogliśmy narzekać. Po Jej śmierci wiele się zmieniło - także w naszej sytuacji materialnej. Ja wprawdzie zawsze zarabiałem więcej, ale mam nietypową pracę: jestem tłumaczem i redaktorem, freelancerem, pracuję w domu (głównie na umowy o dzieło), więc nie mam pensji, tylko zarabiam tyle, ile zrobię.

A jako samotny ojciec z trójką dzieci (obecnie 16, 14 i 10 lat) jak się domyślacie czasu na pracę mam znacznie (ZNACZNIE!) mniej niż kiedyś. Więc też zarabiam mniej. Nawet jeśli doliczyć do tego rentę, którą dzieci dostają po Mamie, to uwzględniając inflację dochody na osobę w rodzinie mamy teraz na poziomie połowy tego, co kiedyś. Nie, nie narzekam, wielu ludziom jest znacznie gorzej, z głodu nie umieramy, mamy się w co ubrać - ale budżet jest bardzo "napięty" i z każdym groszem trzeba uważać.

Od kiedy ruszyło 500+ zawsze okazywało się jednak, że moje dochody były za wysokie, żebym się kwalifikował do 500 zł "na pierwsze dziecko". Z rocznego PITu zawsze wychodziło o 20 - 60 zł na osobę za dużo. OK, przeżyję. Ale w pewnym momencie nasi Miłościwie Panujący zaczęli przebąkiwać, że może by ten próg dochodowy nieco podnieść (tak, było to w momencie, kiedy im nieco sondaże spadły). Przez moment miałem nawet nadzieję, że może jak podniosą ten dochód minimalny choćby o 50 zł czy stówę, to się załapię na 500+ także "na pierwsze dziecko" - a nie ukrywam, że w mojej sytuacji byłoby to bardzo pozytywne zjawisko. Dodatkowe pięć stów miesięcznie piechotą nie chodzi… Zacząłem więc dowiadywać się, jak to jest z tym wyliczeniem zarobków w przypadku osoby, która zarobki ma NIEREGULARNE.

Bo przy mojej pracy wygląda to tak: jak tłumaczę książkę, to np. przez dwa czy trzy miesiące moje zarobki są żadne albo minimalne (za jakieś mniejsze prace na bieżąco). A potem kończę książkę - i dostaję jednorazowo dużą sumę. Czyli przez te trzy miesiące mam dochody jak najbardziej kwalifikujące mnie do 500+ "na pierwsze dziecko". Ale już w tym czwartym miesiącu - nie.

I tu objawia się piekielność systemu, który w XXI w. po prostu nie zauważa, że - do jasnej karbidówki - nie każdy pracuje na etacie! Próbowałem dowiedzieć się, co musiałbym zrobić, gdyby próg dochodowy został podniesiony, żeby załapać się na 500 zł na pierwsze dziecko.

Okazało się, że musiałbym CO MIESIĄC dostarczać do stosownego urzędu wszystkie podpisane umowy i zapłacone rachunki z danego miesiąca. Dodatkowo musiałbym - w wersji bardziej korzystnej (bo oczywiście urzędnicy też nie są pewni i wielu rzeczy nie wiedzą) CO MIESIĄC składać oświadczenia o uzyskaniu dochodu (kiedy akurat wypłacili mi pieniądze za książkę), albo "utracie dochodu" (bo w tym miesiącu już prawie nic nie dostaję).

W wersji mniej korzystnej - musiałbym na bieżąco przynosić do urzędu każdą podpisaną umowę i każdy zapłacony przez zleceniodawcę rachunek.

I w tych "lepszych" miesiącach nie dostawałbym 500 zł na "pierwsze dziecko", a w tych "gorszych" - tak. Zapytałem naiwnie, czy nie można by tego rozliczyć według ŚREDNICH zarobków (suma z rocznego PIT dzielona na 4 osoby w rodzinie i na 12 miesięcy). Nieeee, skąd, proszę pana, to by było za proste.

Bo przecież mogłoby być tak, że w danym roku mieści się pan w progu dochodowym, więc PO ZAKOŃCZENIU ROKU składa pan PIT, więc w NASTĘPNYM roku dostaje pan 500 zł na pierwsze dziecko, a po roku składa pan kolejny PIT i okazuje się, że w tym kolejnym roku zarobił pan ciut więcej - i co? I MUSI PAN ZWRACAĆ TE 500+ NA PIERWSZE DZIECKO ZA TEN ROK! Więc sam pan rozumie…

No nie, nie rozumiem. System jest idiotyczny. Mamy XXI w., coraz więcej ludzi nie pracuje na etacie, tylko na innych formach zatrudnienia (albo mając własną działalność gospodarczą). Jak dla mnie - sytuacja piekielna.

500+ urzędy biurokracja

by janhalb
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar muflon63
8 12

To prawda, liczenie dochodów w nieregularnych sytuacjach to duży problem. Z przypadkiem osób przedłużających co miesiąc zlecenie u tego samego pracodawcy już sobie urzędy jakoś poradziły (traktują to jako ciągłość zatrudnienia, nie od początku tak było). Ale na przykład zmniejszenie etatu według sądów administracyjnych jest utratą dochodu (w większości), ale według urzędników nie. Czyli co z tego, że zarabiasz połowę mniej, pracodawca się nie zmienił, więc liczymy dochód z poprzedniego roku, kiedy zarabiałeś połowę więcej. Można iść do sądów, ale sporo osób tego nie zrobi, bo na przykład nie wie jak. Jest oszczędność? Jest. Dla nich najważniejsze jest czy się zmienił pracodawca czy nie. W Twoim przypadku pewnie najlepiej (pod kątem urzędu) byłoby prowadzić działalność, wtedy by było łatwiej to rozliczać. A tak to jakbyś miał co miesiąc innego pracodawcę, a nawet kilku. Urzędnikowi się to w głowie nie mieści. Nie mieści mu się nawet to, że sporo ludzi dostaje wypłatę do 10 dnia następnego miesiąca w związku z czym nie może donieść zaświadczenia o zarobkach za poprzedni miesiąc do tegoż nieszczęsnego 10.

Odpowiedz
avatar janhalb
8 10

@muflon63: Dokładnie tak - prawie za każdym razem inny pracodawca :-) No bo dziś tłumaczę dla wydawnictwa X, ale wcale nie jest powiedziane, czy wezmę od nich kolejne zlecenie, jeśli wydawnictwo Y zaproponuje ciekawszą pracę (…albo ciekawszą stawkę). No w głowie (urzędniczej) się nie mieści!

Odpowiedz
avatar didja
11 15

Ale ten problem trwa od lat. Ja już dekadę temu miałam problem w drugą stronę - dla banków nie istniałam, bo nieważne, że raz na rok miałam większą kasę za projekt, ważne, że nie miałam za ostatnie np. 6 miesięcy minimum tyle a tyle miesięcznie. Przy czym i tak było lepiej niż 20 lat temu, bo wówczas woźna na pół etatu była dla banku bardziej wiarygodna niż pisarz czy muzyk, który etatu nie miał.

Odpowiedz
avatar maxbad
18 26

@zlmoro: 1. "Piekielne to jest to że gość chce co miesiąc kasę od podatników ale comiesięczne rozliczenie się z urzędem jest już problemem." Problemem jest nierówne traktowanie. Skoro inni PRACOWNICY nie muszą to dlaczego on ma musieć? 2. "Jedzie na dziełach nie dokłądając się pewnie nic do budżetu" Kłamstwo - płaci. Nawet na umowie o dzieło płaci się podatek dochodowy, nie wiem skąd u przedsiębiorcy taka ignorancja. 3. Składanie deklaracji do US nie jest składaniem wyjaśnień. Rozumiem, że osoba biorąca na siebie odpowiedzialność za dzieci swoje i swoich prawników zna różnicę. Albo jesteś oszustem i US Cie trzepie, albo po prostu nie ogarniasz spraw księgowych co już zasugerowałeś wypowiadając się nt "dokładania się do budżetu". To co napisałeś było cholernie chamskie i tak samo jak moja odpowiedź miała na celu tylk wbicie szpili. Jestem gorącym przeciwnikiem 500+, uważam że wypłacanie świadczenia w formie zasiłku jest nie tylko głupie, ale też niesprawiedliwe co wpisy takie jak autora tylko potwierdzają. Nie zmienia to faktu, że miał to być z założenia program wspierający zdrowe Polskie rodziny. Łatwiej bezrobotnemu z wyboru dostać 500+ niż ludziom uczciwie pracującym. I tak. Właśnie to w tym wszystkim jest piekielne.

Odpowiedz
avatar janhalb
14 18

@zlmoro: Ho ho ho, jakże ostro :-) Już się tłumaczę (nomen omen). 1. Problemem nie jest comiesięczne rozliczanie się. Problemem jest proponowany SPOSÓB comiesięcznego rozliczania się. Przypomnę, że żyjemy w XXI w. Każda moja praca jest legalna, od każdej umowy odprowadzane są podatki. Skoro urzędy zajmujące się "rozdawaniem" 500+ i tak weryfikują moje deklaracje z urzędem skarbowym, to bez większych problemów mogłyby wszystkie potrzebne dane uzyskiwać w ten sam sposób. Przecież US "wie" ile w tym miesiącu zarobiłem. 2. Problemem jest także to, że państwo i jego organy w ogóle nie zwracają uwagi na fakt, że są ludzie (i jest ich coraz więcej) którzy nie pracują na etacie (lub pracują nie tylko na etacie). Bo taką maja pracę, bo takich życiowych wyborów dokonali. Wszystkie systemy ułożone są po opcję "etat ze stałym miesięcznym dochodem". Problem, o którym mówię, nie dotyczy tylko takich jak ja - dotyczy każdego zawodu, w którym nie ma stałej pensji albo nie jest ona jedynym źródłem dochodu. Pomyśl o przedstawicielu handlowym, który ma pensję X i prowizję od sprzedaży Y. W jednym miesiącu Y wyniesie tyle, co trzy X. W kolejnym - przy gorszych wynikach - połowę X. A w jeszcze innym będzie tylko X, bo pracownik był na chorobowym. Albo pomyśl o dziennikarzach, którzy w większości gazet dostają pensję + tzw. "wierszówkę", czyli ich dochody zależą od tego, ile w danym miesiącu napiszą. Działalność gospodarcza? Przecież przy działalności gospodarczej jest dokładnie tak samo! Jeśli prowadząc działalność masz dochód na osobę w rodzinie umożliwiający otrzymywanie 500+ "na pierwsze dziecko", to też najcześciej nie jesteś w stanie przewidzieć na 100%, czy w danym miesiącu przekroczysz próg dochodowy - czy akurat nie. 3. Tak, ja akurat nie mam działalności gospodarczej. Wynika to z wielu przyczyn - ale przede wszystkim z takiej, że akurat przy moim zawodzie taka forma rozliczeń z państwem jest kompletnie nieopłacalna. Miałem działalność przez kilka lat - okazało się to wielką pomyłką. Zrezygnowałem. Dziś jestem zatrudniony na pół etatu w firmie znajomego - zarabiam na tym jakieś kompletne grosze, w zamian robię mu redakcję tekstów na stronę www i sprawdzam jakieś papiery pod kątem poprawności językowej. Grosze, które na tym zarabiam, są minimalne - moim głównym źródłem utrzymania jest co innego - ale mam zapłacony ZUS. 4. O, nie - nie wyjeżdżaj mi, proszę, z tekstami, że "chcę co miesiąc kasę od podatników". Po pierwsze - ja też jestem podatnikiem. Tak, akurat teraz mam taki trudniejszy etap w życiu, że płacę tych podatków nieco mniej. Ale przez wiele lat płaciłem ich - płaciliśmy razem z moją Żoną - całkiem sporo. I pewnie w przyszłości, jak moje dzieci już trochę podrosną i będą bardziej samodzielne, będzie tak znowu. Prywatnie byłem przeciwnikiem pomysłu na program 500+. Nie głosowałem na partię, która go zaproponowała. Skoro jednak ta partia wygrała i ten program wszedł w życie - wydaje mi się, że powinien być realizowany tak, żeby naprawdę ułatwiać życie. A nie tak, jakby państwo robiło wszystko, co można, aby zniechęcić.

Odpowiedz
avatar janhalb
14 16

@zlmoro: Jeszcze jedno: ostatnie zdanie Twojego komentarza to trochę buractwo. Biorę odpowiedzialność za moje dzieci (i finansową, i każdą inną). To, że teraz - czasowo - mało zarabiam wynika WŁAŚNIE Z TEGO, że biorę odpowiedzialność za moje dzieci, więc sporą część czasu, który mógłbym poświęcać na pracę, poświęcam na ich wychowanie. I zgadzam się z Tobą w 100%, że sposób, w jaki Ty (i każdy przedsiębiorca) musi co miesiąc rozliczać się z US jest paranoiczny. Moim zdaniem - to część dokładnie tego samego problemu, o którym napisałem: że państwo i jego instytucje nie nadążają za zmianami, przerzucając na podatnika / obywatela ogromną część pracy, którą (z definicji) powinni wykonywać urzędnicy tego państwa.

Odpowiedz
avatar maxbad
7 7

@zlmoro: Znam doskonale tę różnice, ale Ty nie napisałeś, że płaci mniej tylko "pewnie nic". Każdy wybiera taką formę opodatkowania jaka jest dla niego korzystniejsza. Wybrałeś 15% czy 19%? Tylko nie wiem za bardzo po co wchodzimy w ten temat skoro chodzi o 500+ i ten zapłacony podatek też uwzględnia się przy przyznaniu tego świadczenia.

Odpowiedz
avatar muflon63
7 7

@janhalb: Akurat urzędy inaczej traktują działalność gospodarczą. Tak jak mówiłam, dla nich nie jest kluczowy sam dochód za konkretny miesiąc, tylko czy pracodawca się zmienił. Jeśli masz działalność "pracodawca" się nie zmienia. Teraz na przykład są brane pod uwagę dochody z pitu za 2016 rok (czyli de facto sprzed dwóch lat). Jeśli Twój pracodawca się nie zmienił, pracujesz na umowę o pracę i dostałeś przez ten czas np. 2000 podwyżki to nie ma żadnego znaczenia, nic nie będzie trzeba zwracać. Po prostu nie dostaniesz już świadczenia na kolejny okres. Zgodnie z ustawą brane pod uwagę są dochody za rok ubiegły (aż do września kolejnego roku), CHYBA ŻE nastąpiła utrata / uzyskanie dochodu (czyli ta nieszczęsna zmiana pracodawcy). U Ciebie pracodawca zmienia się co tydzień i urząd nie ma na to paragrafu. A co do samego 500+, to wiedziałam, że ktoś zaraz zacznie krytykować autora, bo w ogóle ośmiela się cokolwiek brać. Tematem historii nie jest to, czy jest to sensowny program czy nie (moim zdaniem nie, to populistyczny i bardzo drogi program). Piekielne jest to, że jak nie pracujesz i chlejesz to Ci się wszystko należy, ale jak uczciwie pracujesz a masz akurat trudną sytuację (wdowieństwo i wielodzietność to jest trudna, w dodatku losowa sytuacja), to jesteś przez OPS gorzej traktowany, niemal jak wyłudzacz. I nic Ci się nie należy z powodu idiotycznych przepisów, a nie z powodu prawdziwych dochodów.

Odpowiedz
avatar muflon63
5 5

@janhalb: I taka ciekawostka: zgodnie z ustawą, jeśli nastąpiło uzyskanie dochodu to donosisz zaświadczenie o zarobkach za miesiąc następujący po miesiącu, w którym nastąpiło uzyskanie dochodu. Jeśli w Twoim przypadku współpraca nie trwa na tyle długo, żeby spełnić ten warunek, to tak naprawdę zgodnie z prawem nic nie musisz im donosić i z punktu widzenia urzędu nie masz w ogóle dochodu (no bo te z zeszłego roku "utracone", a te nie trwają na tyle długo, żeby spełnić warunek ustawowy do rozliczenia). Możesz to poruszyć w urzędzie. Tak jest na pewno w przypadku umowy o pracę i zlecenia, nie wiem jak z dziełem. Poczytaj sobie ustawę, może sam znajdziesz coś ciekawego.

Odpowiedz
avatar janhalb
6 8

@zlmoro: Ktoś tu chyba coś myli. "Porównaj sobie proszę wykres brutto brutto dla osoby na etacie i na dziele. I zobaczysz jaka jest różnica w dokładaniu do budżetu." Nie bardzo rozumiem, co masz na myśli mówiąc o różnicy w "dokładaniu do budżetu". "Do budżetu" dokładamy tyle samo - taki sam procent naszych dochodów (tak, jak mogę sobie odliczyć koszt uzyskania przychodu - Ty masz za to koszty firmowe, które odliczasz od podstawy opodatkowania). Ty niewątpliwie więcej płacisz na ZUS - ale, jak wiadomo, każdy kij ma dwa końce: ja będę kiedyś się martwił, za co żyć na emeryturze. @muflon63: Tak, mam podobne zdanie. Sam program jest idiotyczny i cholernie kosztowny - obawiam się, że jeszcze nasze wnuki będą go "spłacać". A duża część jego idiotyczności wynika właśnie z zasady "po wsiem". W mojej okolicy mieszka taka rodzina z czwórką dzieci. Matka nie pracuje "bo nie", ojciec zarabia głównie zdaje się na czarno, w domu "bieda straszna" - ale oczywiście nie aż taka, żeby nie było stać na flaszkę naszą powszednią. Dostają 500+ na wszystkie dzieci (nie licząc oczywiście wszystkich innych benefitów z OPS). A moja znajoma, która ma jedno dziecko, a jest samotną matką bo mąż z dnia na dzień postanowił "wymienić ją na nowszy model", zarabia - łącznie z alimentami - tyle, że przekracza próg dochodowy o KILKA ZŁOTYCH - więc 500+ na swoje jedyne dziecko nie dostaje, choć ewidentnie żyje "na styk". Na zasiłki z OPS też nie ma szans (nawet, gdyby pokonała dumę i chciała się po nie zgłosić).

Odpowiedz
avatar zlmoro
-3 5

@janhalb: Porównuję dzieło do etatu a nie dzieło do DG. Na etacie kosztem jest koszt ustawowy, odliczony już w obliczeniach. Ale będąc tłumaczem nie musisz znać się na księgowości. Spoko.

Odpowiedz
avatar janhalb
3 5

@zlmoro: Piszesz, że masz DG, dlatego piszę o DG.

Odpowiedz
avatar muflon63
2 4

@janhalb: Niestety, takie absurdy są na każdym kroku, nie tylko w OPS. Mnie w tym roku szlag trafił przy rozliczaniu PITu, bo mam dziecko niepełnosprawne i w takiej sytuacji przysługuje odliczenie na samochód. Ale uwaga! Samochód musi być WŁASNOŚCIĄ samego niepełnosprawnego albo opiekuna. Czyli leasing już się nie mieści w urzędniczej głowie (leasing prywatny, nie firmowy, firmowy bym jeszcze zrozumiała). I cóż, nie można odliczyć nic. Albo przypadek kryptowalut. Postanowili nagle zacząć rozliczać kryptowaluty jako prawo majątkowe i pobierać 1% od każdej transakcji. Kto ma jakiekolwiek pojęcie o Forex i krypto ten wie, jakie to idiotyczne. Mnie akurat szczęśliwie ten problem nie dotyczy, bo nigdy w krypto nie weszłam, ale uważam to za czysty idiotyzm. Już teraz dużo osób gra u zagranicznych brokerów i wcale się z tego nie rozlicza. A ta garstka, która dotychczas uczciwie w US wykazywała dochód i rozliczała się na zasadach ogólnych płacąc podatek od DOCHODU to też zwieją ze swoim interesem za granicę, bo żaden inny kraj nie ma tak opresyjnego prawa w tej sprawie. Tak wymądrzyli. Aha, no i oczywiście prawo nie działa wstecz. Ale w tym wypadku nie zmieniło się prawo, tylko INTERPRETACJA. Czyli nie, że zasady się zmieniają od teraz, tylko wszyscy grający kryptowalutami powinni złożyć korektę na pięć lat wstecz.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 12 czerwca 2018 o 10:17

avatar zlmoro
-4 4

@janhalb: spółka a DG to 2 zupełnie inne rodzaje przedsiębiorczości

Odpowiedz
avatar janhalb
4 6

@zlmoro: A, sorry, rzeczywiście w pierwszym komentarzu napisałeś o sp. z o.o., a nie o DG. Moja pomyłka, przepraszam. Tu się w ogóle nie wypowiadam, bo nie mam pojęcia, jakie podatki etc. płaci sp. z o.o. Ale chyba się zgodzisz, że system skonstruowany jest tak, żeby (poza wszystkim innym) maximum roboty i odpowiedzialności przerzucić z urzędów na podatnika / obywatela.

Odpowiedz
avatar pasjonatpl
5 5

@janhalb: Masz pretensje do człowieka pracującego na umowę o dzieło i płacącego podatki za to, że twoim zdaniem, chce mieć kasę od podatników. A nie uszło przypadkiem twojej uwadze, że wielu beneficjentów 500+ to bezrobotni lub pracujący na czarno, więc budżet tylko do nich dokłada?

Odpowiedz
avatar pasjonatpl
2 4

@janhalb: Też uważam 500+ za błąd. Powinny być ulgi podatkowe w takiej wysokości dla pracujących rodziców, ewentualnie jakieś talony np. na obiady w jakiejś stołówce, czy podręczniki szkolne, ale talony imienne, przy których realizacji trzeba się wylegitimować. Chodzi o to, żeby wyeliminować patologie przy korzystaniu z tych świadczeń. Teraz 500+ może pobierać każdy bezrobotny menel z dziećmi, a jak sam zauważyłeś, osoba pracująca i odpowiedzialna, która stara się jak najlepiej dzieci wychować, ma problem z otrzymaniem tych pieniędzy. Moim zdaniem państwo w takiej sytuacji powinno się zachowywać jak pracodawca bądź usługobiorca. Skoro daję pieniądzę, co powinienem sprawdzać, jak dokładnie są wykorzystywane. Tak jak w sprawdzasz wydajność pracownika albo jakość usługi, za którą płacisz. W przypadku dzieci z rodzin patologicznych dodatkowo powinna istnieć możliwość przechowywania ich rzeczy, np. podręczników czy przyborów szkolnych w miejscu, gdzie ich rodzice nie mają dostępu i zwyczajnie nie mogą przechlać. Bo przecież celem każdego takiego programu powinna być pomoc tym dzieciom w wyrwaniu się z tego g...a, a nie sponsorowanie patologii. Niestety tu objawia się wada demokracji, bo tacy menele na garnuszku państwa to bardzo lojalni wyborcy. A że większość Polaków nie głosuje, to ich głosy mogą przeważyć szalę. Bardzo prawdopodobne, ze jeszcze nasze wnuki będą za to płacić. Otóż to, że obecnie rząd na to stać, to nie efekt żadnego cudu gospodarczego, ale dobrej koniunktury w światowej gospodarce. Ale kiedyś ta koniunktura się skończy. I co dalej? Jak PiS dalej będzie rządził, to będzie ich problem. Ale wyobraźcie sobie scenariusz, w któym wygrywa opozycja i jakieś 2 lata później mówi, że nie stać ich na dalsze wypłacanie 500+. W następnych wyborach nie mają szans, a i dotrwanie do końca kadencji stanęłoby pod znakiem zapytania. Bo przecież PiS dawał, a te ch...e chcą zabrać. Myślę, że ten scenariusz PiS też wziął pod uwagę i do tego właśnie dążą. Wiedzą, że nie będą rządzić wiecznie, że kiedyś przegrają, a potem opozycja niech się martwi, jak to posprzątać. A jak zechcą cokolwiek zabrać, to oni następne wybory mają już w kieszeni.

Odpowiedz
avatar bloodcarver
-3 5

@muflon63: 1% podatku od czynności cywilnoprawnych jest w ustawie od przynajmniej dekady. Więc jakim cudem jest to "nagle"?! Zdziwienie i strach kryptowalutowców to ich własna wina, że nie zatroszczyli się wcześniej o uzyskanie interpretacji.

Odpowiedz
avatar muflon63
3 3

@bloodcarver: Oczywiście, że jest to nagle, bo urząd od lat nie może się zdecydować, jak rozliczać kryptowaluty. PCC jest w ustawie, owszem, ale nie jest napisane nigdzie w ustawie, że dotyczy on kryptowalut. Po prostu mamy - nie tylko my - przestarzałe przepisy, do których kryptowaluty nie pasują nigdzie. Dotychczas interpretacja była taka, że krypto były rozliczane tak jak Forex, choć krypto to nie są waluty w prawnym rozumieniu. Teraz ta interpretacja się zmieniła, co jest kompletnie bezsensowne i to nawet nie dlatego, że ludzie będą musieli zapłacić więcej czy wykonać więcej papierkowej roboty. Takie rozliczenie jest wręcz niewykonalne, a gdyby nawet ktoś próbował, to może się okazać, że samego PCC zapłaci więcej niż uzyskał dochodu. Państwo na tym nie zyska nic, bo tak jak napisałam, ludzie albo zrezygnują z krypto albo będą grać u zagranicznych brokerów i przestaną wpłacać nawet to, co wpłacali dotychczas. Po Twoim komentarzu widać, że nie masz pojęcia o graniu na krypto czy nawet na Forexie. Jak ktoś kupił sobie bitcoina "do szuflady" to się może nawet ucieszyć z takiego obrotu spraw. Ale jak ktoś zawiera setki lewarowanych transakcji dziennie zarabiając na drobnych różnicach w kursie, to może się okazać, że samego PCC zapłaci więcej niż zarobi na transakcji, nie mówiąc o transakcjach stratnych. Płacenie od dochodu 18% jest o wiele bardziej sensowne i uczciwe.

Odpowiedz
avatar muflon63
6 6

@pasjonatpl: Żadne bony, talony i inne duperele. Tak to płacimy sami sobie to 500+ (w przypadku pracujących rodziców, oczywiście), plus jeszcze opłacamy pensje urzędników, którzy nas sprawdzają, wypłacają te pieniądze tudzież talony i to pochłania zupełnie niepotrzebnie kupę kasy. Taniej by było po prostu obniżyć VAT na artykuły dziecięce, ewentualnie wprowadzić jakieś inne ulgi podatkowe czy choćby darmowe przedszkola i nie opłacać kolejnej armii urzędników do rozpatrywania wniosków. W ten sposób w kieszeni przeciętnej, uczciwej, pracującej rodziny zostanie tyle samo, co teraz "dostaje", państwo będzie to kosztowało wręcz mniej niż teraz, a patologia nie skorzysta, bo oni nie pracują, a do sklepu udają się głównie po "małpkę".

Odpowiedz
avatar janhalb
3 5

@muflon63: Ja bym zaproponował jeszcze co innego. Zamiast 500+ PiS mógłby zrealizować inną swoją obietnice wyborczą - znaczące podniesienie kwoty wolnej od podatku! No i to, o czym mówi się od bardzo dawna: żeby możliwe było wspólne rozliczenie się nie tylko małżonków, ale także - zwłaszcza w sytuacji samotnych rodziców - rodzica z dziećmi.

Odpowiedz
avatar muflon63
2 2

@janhalb: O to, to! Czekam niecierpliwie, kiedy kwota wolna zostanie podniesiona do dwunastokrotności płacy minimalnej. I wtedy faktycznie będzie się żyło lepiej, wszystkim.

Odpowiedz
avatar pasjonatpl
1 1

@muflon63: Masz rację. Ale jak już rząd wypłaca jakieś zapomogi, to niech się to odbywa w ten sposób, żeby patologia nie mogła z tego skorzystać, tylko żeby pomóc ich dzieciom wyrwać się z tej patologii. I do tego potrzeba nie tyle armii urzędników, co pracowników socjalnych z powołania, którzy naprawdę chcą pomagać, a nie bandy biurokratów. Niestety to jest nierealne.

Odpowiedz
avatar muflon63
1 1

@pasjonatpl: Myślisz, że jak będą imienne bony, to to coś zmieni? A w sklepie kto miałby sprawdzać czy na pewno osoba jest uprawniona? Przecież kasjer nie może legitymować. Darmowe stołówki czy świetlice to jest chyba jedyne, czego nie da się spieniężyć i upłynnić. U nas na dawnym osiedlu była taka rodzinka, która dostawała właśnie rzeczową pomoc, to potem ten gość chodził i sprzedawał np. pieluchy. Niestety, jest to przykre, ale w tej chwili mamy koszmarnie drogi program, którego sama obsługa wynosi pewnie drugie tyle, co wypłaty dla świadczeniobiorców i do tego mnóstwo nadużyć. U nas powstał specjalny dział obsługujący 500+, w którym pracują co najmniej cztery osoby. Kolejne cztery etaty tylko do tego i tylko w jednym urzędzie. A jakbyś chciał zwiększyć kontrolę, to ilość etatów też musiałaby pójść w górę.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 12 czerwca 2018 o 17:01

avatar Wilczyca
-1 1

@janhalb: Zastanawia mnie jedna rzecz, czy te osoby, które przekraczają te progi o te "kilka złotych" nie mogłyby poprosić pracodawcę o odpowiednio mniejszą (przecież te kilka złotych!) kwotę na umowie?

Odpowiedz
avatar muflon63
5 7

@bloodcarver: A przyszło Ci do głowy, że jako człowiek pracujący finansuje sobie to 500+ sam (przynajmniej w części, jeśli nie w całości) plus finansuje jeszcze pensję tego urzędnika, który łaskawie co miesiąc rozpatrzy kolejny jego wniosek? To jest tworzenie kolejnych, zupełnie niepotrzebnych miejsc pracy, żeby zatrudniać urzędników, którzy co miesiąc sprawdzają to samo, oczywiście też z naszych podatków. Zatrudnienie w sektorze państwowym powinno się zmniejszać, a nie zwiększać tworząc takie bzdurne problemy. Nasz system bohatersko sobie poradzi, zatrudniając kolejną armię urzędników, z problemami przez siebie stworzonymi.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 12 czerwca 2018 o 12:28

avatar janhalb
4 4

@bloodcarver: Spróbuj przeczytać uważniej mój tekst. Nie chodzi o "spacer do urzędu", ale o dostarczanie na bieżąco pierdyliarda papierków - które nikomu do niczego nie są potrzebne, bo urząd skarbowy i tak ma pełny wgląd w moje dochody. Chodzi także o absurd takiego rozliczania "co miesiąc" w sytuacji, kiedy dochody są z definicji nieregularne. Najprościej byłoby rozliczać to rocznie - pokazuję PIT, dochód wykazany w PIT dzieli się na 12 miesięcy i na ilość osób w rodzinie i sprawdza, czy otrzymana kwota przekracza ustalone kryterium dochodowe, czy nie. Ale nie, to byłoby za proste - trzeba zbierać pierdyliard niepotrzebnych papierków, zatrudniać dodatkowy pierdyliard urzędników…

Odpowiedz
avatar muflon63
0 0

@janhalb: Tutaj jest właśnie problem tej nieszczęsnej ciągłości zatrudnienia, bo jak pisałam, pracując u tego samego pracodawcy nawet przy nieregularnych dochodach jest to liczone dokładnie tak jak piszesz, z PITu. Ale możesz to wykorzystać na swoją korzyść, bo dopiero od trzeciego miesiąca po uzyskaniu dochodu urząd może po przeliczeniu odebrać świadczenie, o ile wciąż ten dochód jest uzyskiwany, a nie został utracony. Dlatego ja bym na Twoim miejscu się odwoływała. Przy czym działając w ten sposób musisz się liczyć z tym, że faktycznie w przyszłym roku może się zdarzyć, że będziesz musiał zwracać. Skomplikowane to strasznie.

Odpowiedz
avatar katem
3 3

@muflon63: Wg mnie urzędasy niewłaściwie interpretują pojęcie pracodawcy. Janhalb jest zleceniobiorcą a nie pracobiorcą, bo pracuje w oparciu o umowę o dzieło/zlecenie, a nie o umowę o pracę. On nie "pracuje" a tworzy dzieło, ona pracuje w potocznym a nie prawnym tego słowa znaczeniu, bo nie świadczy pracy. Dlatego też jego pracodawca się nie zmienia - zmieniają się jedynie zleceniodawcy. Urzędasy jednak działają na zasadzie szkodzenia obywatelowi a nie pomagania mu.

Odpowiedz
avatar janhalb
2 2

@muflon63: "pracując u tego samego pracodawcy nawet przy nieregularnych dochodach jest to liczone dokładnie tak jak piszesz, z PITu." Tiaaa… Więc roczny PIT np. za rok 2017 wykazuje, że dochody na osobę w rodzinie były poniżej progu. Więc taka osoba dostaje 500 zł na pierwsze dziecko W ROKU 2018. A potem PIT za rok 2018 wykazuje, że akurat w tym roku ta średnia przekroczyła próg o - powiedzmy - 10 zł na osobę. I co robi państwo? Państwo każe ZWRACAĆ te 500 na pierwsze dziecko za cały ten poprzedni rok - czyli nagle ta osoba ma do oddania 6 tys. zł, bo POBIERAŁA 500 ZŁ NA PIERWSZE DZIECKO W ROKU, W KTÓRYM ZARABIAŁA POWYŻEJ WYZNACZONEGO PROGU. I nikogo nie obchodzi, że składając PIT rok wcześniej NIE BYŁA W STANIE PRZEWIDZIEĆ, ile zarobi w kolejnym roku…

Odpowiedz
avatar muflon63
0 0

@janhalb: Nieprawda, jeśli pracodawca jest wciąż taki sam to nikt Ci nie każe zwracać. Ustawa jasno stanowi, że brane są pod uwagę dochody za rok poprzedni, czyli w tym momencie za rok 2016 (!). Dopiero za rok 2017 będą brane od października. Chyba, że nastąpiła utrata / uzyskanie dochodu, to wtedy musisz o tym urząd zawiadomić. Natomiast jeśli bez zmiany pracodawcy zmienił Ci się dochód, to nie ma to żadnego znaczenia, dopiero na następny okres możesz ewentualnie nie dostać świadczenia. Zwracać trzeba, jeśli się urzędu nie poinformowało o uzyskaniu dochodu.

Odpowiedz
avatar Zunrin
-1 1

@janhalb: Zaraz, jaka skarbówka? Coś przegapiłem i teraz skarbówka wypłaca 500+?

Odpowiedz
avatar janhalb
1 1

@Zunrin: Przegapiłeś dyskusję ;-) Nie, chodzi o to, że urzędy i instytucje wypłacające 500+ i tak sprawdzają w US prawdziwość twoich zeznań na temat wysokości dochodów. A skoro i tak mają do nich dostęp, to wydawałoby się oczywiste, że nie potrzebują Twoich papierków i Twojego czasu - bo mogą tym kanałem zebrać wszystkie potrzebne dane.

Odpowiedz
avatar janhalb
0 0

@muflon63: "Jeśli pracodawca jest ten sam" - skąd w takim razie były te historie, o których głośno było w prasie, że ktoś nie poinformował urzędników o tym, że dostał podwyżkę, a że podwyżka sprawiła, że przekroczył próg - musiał zwracać 500+ na pierwsze dziecko? Przeczytaj ten tekst: Skoro taj potraktowano gościa na etacie, który dostał podwyżkę, to nie chce mi się wierzyć, że inaczej potraktowano by kogoś z DG, gdyby akurat więcej zarobił… https://www.money.pl/gospodarka/wiadomosci/artykul/500-do-zwrotu-kto-zatail-istotne,68,0,2400580.html Zwłaszcza fragment: "Rodzice zapominają, że świadczenie nie jest przyznawane raz na zawsze i decyzja o jego wypłacie może zostać cofnięta, jeśli rodzina przestanie spełniać kryteria. - W każdej decyzji wyraźnie napisane jest, że rodzice mają obowiązek informować o każdorazowej zmianie sytuacji finansowej. (…)" Czyli jeśli mam DG i dostaje 500+ na pierwsze dziecko, to w zasadzie co miesiąc powinienem liczyć, czy nie przekroczyłem progu. A jeśli w tym miesiącu przekroczyłem - natychmiast lecieć do urzędu i to zgłaszać, bo inaczej staję się oszustem, który nieprawnie pobiera świadczenie. A jeśli w kolejnym miesiącu znowu mieszczę się w progu, to powinienem znowu lecieć i od nowa składać podanie o 500 na pierwsze dziecko, bo znowu zarobiłem mniej. I tak co miesiąc, ad mortem defecatum. A nie byłoby prościej, żeby urząd wypłacający 500+ sprawdzał AUTOMATYCZNIE przed wypłatą, czy w danym miesiącu zmieściłem się w progu? I jeśli tak - wypłacałby 500 na pierwsze dziecko, a jeśli przekroczyłem - to nie. Przecież to by można załatwić prostym programem komputerowym, nawet urzędnicy nie musieliby się napracować… (Tylko tu wracamy do punktu wyjścia: ktoś, kto ma dochody na osobę w rodzinie 801 zł - nie dostałby 500 na pierwsze dziecko; za to ktoś, kto przez 11 miesięcy nie zarabia nic, a w 12. miesiącu dostaje milion - dalej mógłby przez te 11 miesięcy dostawać 500 na pierwsze dziecko. Paranoja :-)

Odpowiedz
avatar muflon63
0 0

@janhalb: Mylisz się, tutaj poczytaj: http://www.program500plus.pl/forum/pytanie/podwyzka/ Fakt, że urzędasy czasem sobie swoje gadają, ale to trzeba się odwoływać. Jak pisałam na początku, ich nie wzruszają nawet wyroki sądów administracyjnych i liczą na to, że nie każdy się będzie chciał użerać i świadczenie mu przepadnie. Przepisy są jasne: kluczowe jest czy nastąpiło uzyskanie dochodu, czyli zatrudnienie u nowego pracodawcy albo u tego samego co wcześniej, ale po przerwie dłuższej niż trzy miesiące. My mieliśmy sytuację odwrotną, że mąż zmienił pracę, ale w starej został na 1/4 etatu a urzędasy sobie policzyły dochód z całego etatu ze starej pracy i do tego doliczyły dochód z nowej pracy. I nie docierało do nich, nawet mimo przyniesionych przeze mnie wyroków w analogicznych sprawach, że to JEST utrata dochodu. Co do skarbówki, to mają dostęp tylko do rozliczeń rocznych. Czyli oni nie widzą Twoich comiesięcznych rozliczeń, nie mają do tego dostępu. Mają natomiast dostęp do ZUS i po tym wiedzą, że jesteś zarejestrowany / wyrejestrowany przez danego pracodawcę.

Odpowiedz
avatar zlmoro
-3 3

@muflon63: Skoro balansuje na granicy na pierwsze dziecko to nie finansuje sobie sam, bo procując na dzieło nie odprowadza nawet 500 zł podatku.

Odpowiedz
avatar muflon63
1 1

@zlmoro: Podatek jest nie tylko dochodowy, nie wiedziałeś?

Odpowiedz
avatar zlmoro
-2 2

@muflon63: a z podatków finansowane jest nie tylko 500+ ale administracja, służba zdrowia, policja i wymiar sprawiedliwości, armia i inne służby, szkolnictwo niższe i wyższe, nauka i innowacje, politykę socjalną, kler i parędziesiąt innych pozycji. I jeśli ktoś nie daje rady naskładać swoich podatków na to co sam potem dostaje to ktoś inny musi nie tylko jemu dołożyć, ale i całą tą listę pozycji utrzymać.

Odpowiedz
avatar muflon63
3 3

@zlmoro: I najbardziej z tych wszystkich pozycji, włącznie z kompletnie bezrobotnymi beneficjentami 500+ boli Cię pracujący, wielodzietny wdowiec otrzymujący wsparcie? Serio? Poza tym, w historii jest jasno napisane, że przez wiele lat zarówno on i żona zarabiali o wiele więcej, więc i podatków więcej płacili. Teraz role się odwróciły, zdarza się.

Odpowiedz
avatar LoonaThic
0 0

@janhalb: Wszystko fajnie - program komputerowy itd... Tylko skąd mają być dane do programu? Z US - ten się nie dzieli BO NIE MOŻE Więc?

Odpowiedz
avatar konto usunięte
4 8

To ja mam być DEBIL nie wy !!! Program 500+ to nie zapomoga. Program powstał aby zwiększyć dzielność i tak został pomyślany aby zachęcić rodziny do zwiększania liczby potomstwa. Samotny ojciec/matka mimo iż klepie biedę państwa nie interesuje. Program jest źle pomyślany niesprawiedliwy Ale zadziałał. Ludzie zagłosowali na twórców PROGRAMU!

Odpowiedz
avatar janhalb
5 5

@thebill: "Zwiększenie dzietności" miało być skutkiem dodatkowym. 500+ - nawet oficjalnie - to "świadczenie wychowawcze". To, że "państwa nie interesuje" to akurat dość oczywiste - może jestem cynikiem, ale dla mnie od początku podstawowym celem tego programu było zdobycie wyborców. I to się niewątpliwie udało, więc pod tym względem program był ŚWIETNIE pomyślany. Problem rządzących polega na tym, że swój cel już osiągnęli (wygrali wybory), więc w zasadzie TERAZ im to 500+ już po nic, a oni, biedni, dalej się muszą użerać z rodzicami, którzy ciągle czegoś chcą…

Odpowiedz
avatar bazienka
0 0

a nie powinno byc tak, z ewyliczaja ci dochody na podstawie pita z zeszlego roku- i po prostu sredni dochod miesieczny?

Odpowiedz
avatar janhalb
-1 1

@bazienka: Pewnie powinno. Ale to byłoby za proste :-)

Odpowiedz
avatar MarcinMo
-1 1

A wystarczyłoby skończyć z 500+ i zamiast tego obniżyć podatki wszystkim. Pieniądze nie byłyby marnotrawione, bo jednak zawsze inaczej do pieniędzy podchodzi ktoś, kto sam na nie zapracował, a inaczej ktoś, komu spadają z nieba, a i byłoby uczciwiej i znacznie mniej biurokracji.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 19 czerwca 2018 o 13:18

avatar LoonaThic
2 2

Ok... Krytykować każdy może - to nasz sport narodowy... Jak wg Ciebie liczyć Twoje kryterium dochodowe? Co w tym dziwnego, ze skoro zarabiasz z miesiąca na miesiąc to i musisz dostarczyć zaświadczenia z miesiąca na miesiąc?

Odpowiedz
avatar janhalb
-1 1

@LoonaThic: Napisałem przecież wyżej, jak moim zdaniem powinno się to liczyć. Przecież chodzi o ŚREDNIE zarobki. To, że w tym miesiącu oddam książkę i zarobię 10 tysięcy, nie znaczy, że jestem taki bogaty, bo mam 10 tysięcy - bo wiem, ze przez kolejne dwa miesiące nie zarobię prawie nic, więc te 10 tysięcy musi mi na ten czas wystarczyć. Dlatego logiczne byłoby policzenie średniej z rocznego PIT - i wypłacenie np. całej sumy "na pierwsze dziecko" za ten ubiegły rok. Czyli: osoba taka jak ja dostaje 500+ tylko na drugie i kolejne dziecko, ale jeśli po roku okaże się, że w tym roku jej ŚREDNIE ROCZNE dochody na osobę w rodzinie nie przekroczyły progu - to dostaje zaległe pieniądze za pierwsze dziecko także. A jeśli przekroczyły - to nie dostaje. Proste jak konstrukcja cepa.

Odpowiedz
avatar LoonaThic
0 0

@janhalb: Ale Ty masz możliwość mieć świadczenie co miesiąc! Chyba tak lepiej, prawda? Wyobraź sobie, że brakuje Ci parę złotych w PIT i nie dostajesz świadczenia PRZEZ ROK - a dochody masz. Dla Urzędów jest lepsza kontrola i tyle. Ty chcąc otrzymać świadczenie masz obowiązek dostarczyć dokumenty - to po co się masz męczyć - nie dostarczaj ich i tyle - nie ma dokumentów, nie ma świadczenia, nie ma męki - wszyscy zadowoleni.

Odpowiedz
avatar leonkennedy
0 0

Z tym że nasi rządzący chcą podnieść próg dochodowy to tylko podziękować wszystkim tym którzy robią dzieci na potęgę bo do pracy nie mają zamiaru iść. Później cierpią tacy ludzie jak autor

Odpowiedz
avatar Agrotora
0 2

Pisałeś, że jesteś przeciwnikiem tego programu i uważasz go za zły, a świadczenia i tak pobierasz. Zawsze mnie w takiej sytuacji uderza hipokryzja takich osób.

Odpowiedz
avatar Neevor
0 0

No to masz DG czy nie masz? Bo jak masz to płacisz zaliczki na podatek. Jak płacisz zaliczki to liczysz PIT-5 którego się już od kilkunastu lat nie składa, ale nadal się go liczy. No to bierzesz i drukujesz ten pieprzony PIT-5, do tego kopia przelewu do US z tytułu podatku dochodowego i niesiesz do urzędu. W przypadku umów o dzieło i innych cudów również w jakiś magiczny sposób obliczasz te podatki. Bierzesz ten papier i zanosisz razem z wydrukiem przelewu. Głupoty gadasz, że ci umowy i rachunki każą przynosić. Żadna z nich (pań w MOPSIE, mam na myśli) nie weźmie na siebie odpowiedzialności, że dobrze wyliczyła Twój dochód. ŻADNA.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 24 czerwca 2018 o 21:40

Udostępnij