Będzie o kolejnych piekielnych klientach.
Tym razem piekielni rodzice.
Dzisiaj wieczorem miałam nieprzyjemność obsługiwać typową Karynę i typowego Sebę z dwuletnim rozwrzeszczanym berbeciem.
Nie dość,że wryli się nieproszeni przed moją kasę omijając kolejkę (klientów przywołuję przyciskiem, który powoduje uruchomienie komunikatu: kasa nr...), to jeszcze pokrzykiwali, że ich dziecko jest nerwowe i co mi to szkodzi.
Berbeć niepilnowany przez rodzicieli ściągnął ze stojaka lizak typu laseczka (kojarzycie zapewne "świąteczne" lizaki w czerwono białe paski) i paskudnie go obciumkał rozrywając przy okazji folię.
Karyna wyrywała mu słodycz warcząc:
- Tego nie bierzemy!
Powiedziałam, że niestety muszą go wziąć, bo dziecko obśliniło lizak, oraz uszkodziło folię.
Taki towar zaś nie nadaje się już do odstawienia.
K i S zaczęli odburkiwać, że jakim prawem, że nie mogę ich zmusić itd itp.
Skinęłam dłonią w kierunku ochroniarza, bo wiedziałam już że dalsza dyskusja nie ma sensu.
Ochroniarz podszedł i zawyrokował:
- Hermiona, dolicz tego lizaka do rachunku. A szanowni państwo płacą za to, bo dziecka się pilnuje. Jakby każdy tak niszczył towar, byłby ładny cyrk.
Pieniacze zapłacili, burcząc coś pod nosem.
Całą sytuację widziało i komentowało kilkoro klientów.
Żenada pełną gębą.
Prawidłowo. Z hołotą trzeba krótko i ostro.
Odpowiedz@Jaladreips: Oraz ostro i krótko.
Odpowiedz@Jaladreips: Inni klienci aż wyśmiewali się co to za buractwo i co oni sobie myśleli. Chwalili, że się nie patyczkowałam i wezwałam ochronę. Na ich nieszczęście - trafili na najbardziej rygorystycznego ochroniarza, który się nie certoli i bezlitośnie każe płacić za zniszczony towar, a już takie rycie się to sam minus na wstępie. Gdybym zawołała wsparcie wcześniej, zostaliby bez ogródek odprawieni na koniec kolejki. Ten sam ochroniarz ostatnio ostro opierdzielił lekko podpitego pana, że tu obowiązuje jedna kolejka,po czym przechodząc obok mnie skinął gestem "nie sprzedawaj mu tego!" - pan bowiem dzierżył pół litra.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 8 czerwca 2018 o 8:45
@Jaladreips: A najlepiej do utylizacji.
Odpowiedz@Jaladreips: W pełni popieram.
OdpowiedzKto tu jest brakiem, dziecko, rodzice czy kierownictwo sklepu że stawia lizaki na wysokości, z krócej może je wziąść dwulatek. Mieszkam w UK i tu nikt by nawet się nie zajaknoł że trzeba za to zapłacić. Znajdź mi rodzica który z czystym sumieniem może powiedzieć że jego dziecko nigdy nie wzięło czegoś z półki w sklepie. Niestety taka nasza polska mentalność, lubimy czepiać się innych.
Odpowiedz@grruby80: Sklep wystawia towar po to by go sprzedac.. .wiadomo z eprzy kasie wiele ludzi wezmie sobie tego lizaka czy batonika, dlatego one tam stoja.. i maja byc na wysokosci oczu by zachecaly. Sklep nie musi klasc wszystkiego na wysokosci 1.80, tylko dlatego zeby jakis niewychowany dzieciak nie chwycil. Dzieci sie albo pilnuje, albo nie zabiera do sklepu jesli nie umie sie zachowac.
Odpowiedz@grruby80: Więc lepiej zostań w jukej, jeżeli masz dzieci - je też tam zatrzymaj. Mieszkam w PL i tu rzadko toleruje się niewychowane dzieci. Niestety taka nasza polska mentalność: "wyjadę za granicę i jestem kimś! Tu jest lepiej! Polska to dno i cebula!!"
Odpowiedz@grruby80: A ja bardzo sobie chwalę te lizaki na widoku. Są bardzo dobre do nauczenia dziecka, że nie musi wszystkiego łapać w ręce i że nie kupię mu całego świata. Tylko dziecko trzeba wychowywać, a nie olewać i mieć pretensje do całego świata
Odpowiedz@grruby80: Wziąć a zniszczyć to dwie różne rzeczy...
Odpowiedz@grruby80: Bo wszyscy wiedzą, że od wychowywania dzieci jest cały świat, oprócz ich rodziców.
Odpowiedz