Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Szukanie mieszkania do kupienia okazało się równie trudne, co szukanie mieszkania do…

Szukanie mieszkania do kupienia okazało się równie trudne, co szukanie mieszkania do najęcia. Ale dziś ciśnienie mi się podniosło.

Umówiłam się na oglądanie mieszkania. Znaczy, chciałam umówić. Według opisu mieszkanie znajdować się miało na ulicy Białej, która była jedną z główniejszych ulic miasta. W miarę dobrze skomunikowana, fajna okolica. Jako, że patrzę również się na ewentualny najem w przyszłości, cieszyłam się, bo blisko miała być uczelnia - studentom łatwo będzie wynająć mieszkanko. Napisałam do pośrednika, który wystawiał ogłoszenie o potencjalne godziny obejrzenia nieruchomości. Godziny dogadane, poprosiłam o dokładniejszy adres, bo w ogłoszeniu nie było nic poza ulica Biała.

I uwaga - tu następuje zgrzyt. Ulica Biała okazała się nie ulicą Białą, a Czarną. Owszem, ulica Biała przechodzi w Czarną, ale to już kompletnie inna okolica. Jeden autobus na pół godziny, z częstymi opóźnieniami. Aby przesiąść się na tramwaj trzeba przejechać 2-3 przystanki - ktoś powie, że to mało, ale łącznie przystanki mają 2,1 km.

Napisałam więc, że nie pojawię się na spotkaniu, bo w ogłoszeniu jest zupełnie inna okolica. Podziękowałam za informacje i życzyłam miłego dnia. Co dostałam w odpowiedzi?

Pretensje, że umawiam się na spotkanie, a potem nie daję znać, że się nie pojawię. Także argument, że to jest poprawny adres, bo "ulicy Czarnej mało kto kojarzy, a jest przedłużeniem Białej", a także że najwidoczniej nie znam tamtej okolicy, a oj znam znam, bo często tam wybierałam się na rower/spacer i doskonale wiem jakie tam kwiatki się pojawiają.

Podsumowując więc, pośrednik był podróżnikiem w czasie, bo nie przyszłam na spotkanie umówione dziś wieczór (o czym poinformowałam go o dziś o 11, bo i dziś rano konwersacja się toczyła), jasnowidzem, bo przecież nie mogę znać tamtej okolicy i chyba geodetą z uprawnieniami zmiany i wydłużania dowolnie ulic.

pośrednicy nieruchomości

by Wspollokatorka2222
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar Habiel
14 16

Złe nazwy ulic to jakieś przekleństwo. Zarówno przy najmie, jak i przy kupowaniu. W ogłoszeniu-blisko centrum, 3 minuty tramwajem. W rzeczywistości- obrzeża. Albo mój osobisty hit. Koleżanka szukała teraz pokoju. Znalazła ogłoszenie, że pokój przy rondzie XX. Tylko komuś ronda się pomyliły (celowo!), bo w rzeczywistości było rondo YY po drugiej stronie miasta. :D

Odpowiedz
avatar Bryanka
10 12

Hah, aż mi się przypomniało jak szukaliśmy mieszkania do wynajęcia w jednym z miast na południu Anglii. Trafiliśmy w ogłoszeniach na jedno z pasującą nam lokalizacją i ceną, więc skontaktowałam się z właścicielem. Okazało się, że mieszkanie jest w zupełnie innej lokalizacji (drugi koniec miasta) i cena też jest inna. Facet tłumaczył się, że jakby podał prawdziwą lokalizację, to by mu lokum okradli :D A przystępna cena była "na wabia".

Odpowiedz
avatar konto usunięte
2 6

Też się z takimi akcjami spotkałam! To zwykłe oszustwo i marnowanie mojego czasu

Odpowiedz
avatar LoonaThic
-4 6

Może to wygląda na oszustwo, ale tego nauczyli ludzie pośredników - niestety :(

Odpowiedz
avatar daroc
1 1

@LoonaThic: Ludzie nauczyli pośredników oszukiwać?

Odpowiedz
avatar LoonaThic
-1 1

@daroc: A niestety tak. Ja pracuje jako pośrednik i nawet nie wyobrażasz sobie co ludzie robią by nie zapłacić prowizji. Mimo, że na początku - nie ma problemu, prowizja taka i taka - pełna akceptacja ew. negocjacje i po sprawie. Wracając - zapraszasz osobę na lokalizację i prosisz o dane do umowy pośrednictwa (szef wymaga więc ja nie mam wyboru) - o wszystkim oczywiście klient poinformowany przed oglądaniem podczas rozmowy telefonicznej (jaka prowizja, koszty itd) - nie powinno być jakiegokolwiek zaskoczenia. Klient na lokalizacji odmawia pokazania dowodu, targa umowę i zostawia mnie na chodniku a właściciela mieszkania czekającego w domu. Ma numer klatki (załóżmy że to kamienica dwupiętrowa), w ogłoszeniu jest informacja o mieszkaniu na 1 piętrze - na piętro są dwa mieszkania... Co to dla niego by po godzinie wrócić SAMEMU i odszukać właściciela mieszkania? Właściciele mieszkania widząc takie manewry najczęściej obawiają się takiego klienta, ale są też ludzie którzy chętnie podejmą rozmowy. Za to biuro nie ma ani prowizji ani oferty. Właściciel mieszkania jest kryty nawet jak podpisał umowę pośrednictwa (zazwyczaj otwartą) bo ja tego klienta NIE PRZYPROWADZIŁEM. Oczywiście kupujący mógłby przez telefon od razu powiedzieć, że mu warunki współpracy nie odpowiadają - ale po co?

Odpowiedz
avatar daroc
2 2

@LoonaThic: Aha, i dlatego pośrednicy odgryzają się, robiąc na złość klientom, i wprowadzają w błąd co do lokalizacji nieruchomości? Chyba sam przyznasz, że to trochę pokrętna logika... Rozumiem nie podawanie konkretnego numeru, a np. jedynie skrzyżowanie dwóch ulic, no ale wtedy chyba nie byłoby tej historii.

Odpowiedz
avatar LoonaThic
-1 1

@daroc: Tak to wygląda, celowo klienci nie wiedzą na jakim dokładnie adresie będzie spotkanie. Po kilku takich akcjach odechciewa się wszystkiego i człowiek traci wiarę w ludzi. Co do podawania skrzyżowania - tutaj też dokładnie taka sama sytuacja - myślisz, że autorka by tego nie opisała w taki sam dokładnie sposób?

Odpowiedz
avatar konto usunięte
1 1

@LoonaThic: To wszystko postawione na glowie. To wlasciciel powinien placic posrednikowi za znalezienie lokatora, a nie odwrotnie. W UK w ten sposob dzialaja agencje posredniczace i wszystko dziala jak nalezy. Potencjalny lokator odrazu wie gdzie polozone mieszkanie, a wlasciciel nie bawi sie w castingi tylko znalezienie i sprawdzenie lokatora pozostawia agencji. Potencjalny lokator placi pewna kwote agencji jedynie jesli mieszkanie zostanie znalezione i umowa podpisana.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
4 4

Kilka razy się przeprowadzałam w Krakowie i dałam ogłoszenia, że szukam pokoju. Dzwoniono do mnie z ofertami z obrzeża Krakowa, że to tylko 20min do centrum:) 20min to może samochodem i w środku nocy, gdy nie ma ruchu :)

Odpowiedz
Udostępnij